Duńczycy ścigają dżihadystów, Brytyjczycy zastanawiają się, czy nie pozbawić ich obywatelstwa, a Szwedzi chcą ich edukować i dawać pracę . Koordynator ds. zwalczania ekstremistów, socjaldemokrata Mona Sahlin postuluje, by z islamistami powracającymi do kraju prowadzić dialog i dążyć do pojednania. Jej zdaniem, władze lokalne powinny pomóc islamistom zdobyć wyksztalcenie i znaleźć pracę, a także zapewnić terapię.
Skompromitowana w latach 90. polityk (skandal w związku z używaniem rządowych kart kredytowych do celów prywatnych i przywłaszczeniem pewnej sumy pieniędzy podatników) Mona Sahlin, stojąca na czele szwedzkiej partii socjaldemokratycznej stara się przypodobać imigrantom muzułmańskim. W 2000 roku postulowała, by muzułmanie mieli pierwszeństwo w ubieganiu się o pracę.
Wesprzyj nas już teraz!
Lewicowa polityk nigdy nie ukrywała faktu, że chce, by „Szwecja stała się mniej szwedzka i bardziej wielokulturowa”. W ubiegłym roku, konserwatywny rząd powierzył Sahlin ważne zadanie koordynowania działań, zapobiegających zamachom terrorystycznym i innym zbrodniom.
W zeszłym tygodniu Sahlin poradziła samorządowcom z miasta Örebro, by zatroszczyli się o leczenie i odpowiednią pomoc psychologiczną dla powracających do kraju dżihadystów. Mówiła im także, by zapewnili ekstremistom pracę, mieszkanie i edukację.
Polityk przekonywała, że nie wszyscy powracający islamiści to ekstremiści, którzy dopuścili się zbrodni. – Przede wszystkim – zaznaczyła – nie wszyscy, dżihadyści, którzy powrócili dopuścili się czynów odrażających. Ci, którzy popełnili zbrodnie, powinni, oczywiście, być ukarani, ale innym, którzy wyjechali do Syrii i zostali uwikłani w działania, z których nie do końca zdawali sobie sprawę i szybko powrócili, trzeba pomóc.
Na porady koordynator szybko zareagowali dziennikarze, żołnierze i blogerzy. Magnus Norell na łamach gazety „Aftonbladet” drwił, pisząc o nowym pomyśle „zwiększania zatrudnienia islamistów”, którym oferowane mają być także mieszkania i terapia.
Żołnierz Fryderyk Brandberg, który trzykrotnie był na misji w Afganistanie – napisał początkowo na Facebooku, ale jego wypowiedź trafiła do gazet – że on walczący z talibami, nie może liczyć na taką hojność państwa. Też chciałby mieć gwarancje zatrudnienia, gdy powróci z misji. Chciałby móc skorzystać ze specjalnych programów, przygotowywanych dla islamistów. „Byłoby wspaniale – pisał – gdybym spotkał się z porównywalnym programem po moim powrocie do domu. Chciałbym czuć się bezpiecznie, mając świadomość, że czeka na mnie stała praca i stabilna sytuacja w społeczeństwie, w którym nie musiałbym się zastanawiać, czy mnie chcą, czy nie”.
Rzecznik sił zbrojnych Szwecji komentując list wojskowego potwierdził, że nie mogą oni liczyć na pomoc po powrocie do domu. – Dbamy o żołnierzy, podczas gdy walczą na obcej ziemi, ale po powrocie do kraju, sami muszą się o siebie zatroszczyć.
Kurdyjka Yekbun Alp oskarżyła Sahlin w artykule na łamach gazety „Expressen”, że zdradziła Szwedów, których krewni zostali zabici przez bojowników Państwa Islamskiego. „Podczas gdy wielu uważa, że pozbawienie wolności i ekstradycja byłyby racjonalnymi karami, Mona Sahlin … ma inny plan wobec terrorystów (…) Chce nagradzać dżihadystów, którzy wyjechali do Kurdystanu, Iraku i Syrii, by gwałcić kobiety i dzieci, sprzedawać je jako niewolnice seksualne, ścinać głowy setkom tysięcy osób, pozbawiać ich domów i dopuszczać się ludobójstwa, tortur oraz porwań”.
Kurdyjka dodaje, że postępowanie Sahlin jest ciosem dla Kurdów, Ormian, Asyryjczyków, którzy stracili bliskich w wojnie w Syrii i Iraku.
W Szwecji zamieszkuje ponad 100 tys. Kurdów.
Źródło: GI, AS.