Chociaż Szwecja znacznie rozwinęła zdolności produkcyjne energii słonecznej i wiatrowej, to jednak nie przełożyło się to na stabilność cen energii elektrycznej i bezpieczeństwo – zaznaczają badacze think tanku Scandinavian Policy Institute, którzy ostrzegają przed promocją tego typu energii. W ocenie instytucji, nie jest ona ani opłacalna, ani niezawodna. Ponadto jej rozwój przyczynił się do większej fluktuacji cen energii elektrycznej.
Autorzy raportu pt. „New Policy Brief: Electricity at any price?” zakwestionowali strategię ciągłego zwiększania OZE w miksie energetycznym Szwecji. Wskazali, że energia wiatrowa pozyskiwana dzięki wiatrakom rozmieszczonym na lądzie była przedstawiana przez wielu polityków jako najlepsza opcja, która może zwiększyć wytwarzanie energii w sieci, bez jej narażania na niekorzystne działanie. Jednak, jest inaczej.
„System energetyczny jest krwiobiegiem społeczeństwa. Zasługuje na to, aby traktować go z szacunkiem, długoterminowym myśleniem i precyzją” – podkreślił jeden z autorów, Magnus Henrekson, profesor ekonomii i starszy pracownik naukowy w Instytucie Badań Ekonomii Przemysłowej (IFN). „Aby uniknąć przyszłych kryzysów, musimy mieć jasność co do jego rzeczywistego funkcjonowania i rzeczywistych kosztów. Czas ponownie umieścić gospodarkę narodową i stabilność systemu w centrum szwedzkiej polityki energetycznej” – dodał.
Wesprzyj nas już teraz!
Pozostali współautorzy raportu to profesorowie w dziedzinie energetyki i ekonomii: Per Fahlén i Mats Nilsson. Nowy think tank szwedzki – SPI – został utworzony w 2023 r. przez Izbę Handlowo-Przemysłową Południowej Szwecji.
Eksperci, nawiązując do niedawnego blackoutu w Hiszpanii – który, jak uważa wielu ekspertów został spowodowany nadmiernym poleganiem na OZE i brakiem wymaganej bezwładności w systemie energetycznym – ostrzegli, że Szwecja również naraża się na takie ryzyko.
W zeszłym roku jedna czwarta całej wytworzonej energii elektrycznej w kraju pochodziła z energii wiatrowej, a około 2,5 proc. z energii słonecznej. Dziesięć lat wcześniej energia zależna od pogody stanowiła nieco ponad 7 proc., a jeśli cofniemy się o kolejne dziesięć lat, nie było w ogóle energii słonecznej, a udział energii wiatrowej był mniejszy niż 1 proc. Wraz ze wzrostem udziału tego typu energii w miksie energetycznym rosną koszty energii elektrycznej i niestabilność całego systemu.
Eksperci wskazali, że brak jest prawidłowego oszacowania kosztów energii wiatrowej, a także wpływu rozmieszczenia wiatraków na użytkowanie gruntów. Podkreślili konieczność utrzymania zasilania rezerwowego na takim poziomie, by zrównoważyć niestabilność produkcji energii z wiatru i słońca. Im więcej odnawialnych źródeł energii będzie włączanych do systemu sieci energetycznej, tym więcej potrzeba będzie mocy rezerwowej.
Paradoks polega na tym, że zwiększając udział OZE w krajowym systemie sieci elektroenergetycznej, trzeba automatycznie zwiększać moce rezerwowe, opierając się na paliwach kopalnych lub energii jądrowej. Jednak, z racji tej, że będą to moce rezerwowe, koszty utrzymania stabilnej sieci elektroenergetycznej będą dramatycznie rosły, im więcej pojawi się tzw. zielonej energii. Tym samym, cały system staje się nieopłacalny.
„Ceny rachunków za energię będą musiały stale rosnąć, aby zachować rentowność systemu, utrzymując zasilanie rezerwowe na coraz wyższym poziomie i w ciągłej gotowości. Tak zwana zielona transformacja będzie napędzać dużą zmienność cen i podnosić ogólne koszty energii elektrycznej. Szczególnie będzie to odczuwane na obszarach, w których zależność od wiatru i słońca jest większa. Co zresztą już odnotowano” – zauważyli eksperci.
„Obliczenia kosztów, które nie uwzględniają kontroli częstotliwości, mocy biernej, bezwładności systemu i zdolności regulacyjnej, dają mylący obraz rzeczywistych kosztów społecznych produkcji energii elektrycznej” – stwierdzili profesorowie w raporcie.
„Skupiając się wyłącznie na LCOE [wyrównanym koszcie energii elektrycznej], pomija się kluczowe koszty systemu, takie jak koszty profilu produkcji, bilansowanie mocy, sieci przesyłowej i straty oraz zarządzanie mocą bierną” – dodano.
Co istotne, eksperci podkreślili, że w miarę dodawania większej ilości energii zależnej od pogody, ceny energii elektrycznej spadały, gdy silnie wiało lub mocno świeciło słońce. Jednak, paradoksalnie sprawiło to, że każda nowa jednostka była mniej opłacalna i podnosiła ogólne koszty funkcjonowania systemu. Przekonały się o tym Niemcy i Dania, gdzie rzeczywisty koszt energii wiatrowej gwałtownie wzrósł wraz ze wzrostem jej udziału.
W Szwecji gwałtownie wzrosły koszty tworzenia mocy rezerwowej i bilansowania energii wodnej. Między 2020 a 2022 rokiem koszty te wzrosły o ponad 5 miliardów SEK (459,5 miliona euro), przy czym większość z tego wynikała z rozwoju energetyki wiatrowej.
„Jedyną usługą systemową, do której przyczynia się energetyka wiatrowa, jest nieprodukowanie w nadmiarze, za co można nawet otrzymać zapłatę” – wskazali eksperci. Firmy produkujące energię wiatrową otrzymywały gwarantowaną cenę za wyprodukowaną przez siebie energię elektryczną, o ile ujemna cena w wartościach bezwzględnych była niższa od ceny gwarantowanej.
Ta [dotowana] energia elektryczna w rzeczywistości nie docierała do szwedzkich konsumentów, lecz była eksportowana, jak podano w raporcie. Profesorowie podkreślili, że w krajach, w których już wcześniej duży odsetek energii elektrycznej zależał od pogody, wyraźnie wzrosły koszty energii, nasiliła się niestabilność i zależność od rezerwowej energii z paliw kopalnych. Tym samym nie ma co mówić o „zrównoważonym, odnawialnym, klimatycznym, inteligentnym” rozwoju. Często pomija się negatywne skutki energii wiatrowej, nie wskazując kosztów środowiskowych, zakłóceń dla lokalnych mieszkańców, w tym utraty wartości nieruchomości i bezpieczeństwa.
„Funkcja systemu jest podstawowa dla dostaw energii elektrycznej. Funkcjonujący system elektroenergetyczny wymaga czterech rzeczy: dostarczania wystarczającej ilości energii, wystarczającej mocy natychmiastowej, wysokiej jakości energii i solidnego bezpieczeństwa dostaw” – wskazał Fahlén.
„Klęska systemu w Hiszpanii pokazuje, że nowoczesne systemy elektryczne z dużym udziałem energii elektrycznej zależnej od pogody są podatne na zakłócenia, jeśli nie zostaną zapewnione funkcje systemu, równowaga i redundancja” – dodał Nilsson.
Szwecja ma zmierzać w podobnym kierunku, co Hiszpania. I to, co na pierwszy rzut oka wyglądało na opłacalne rozwiązanie problemu klimatycznego, może w rzeczywistości „stworzyć system elektroenergetyczny o zwiększonej niestabilności, gorszym bezpieczeństwie dostaw, rosnących ukrytych kosztach i mniejszej zrównoważoności” – podsumowano w raporcie.
Źródło: brusselssingla.eu, policyinstitutet.se
AS