16 grudnia 2021

Szymon „ja nie dam rady?” Hołownia zalegalizuje pigułkę „dzień po” dla nieletnich?

(Fotograf: Anatol ChomiczArchiwum: Forum)

Szymon Hołownia nie chce pozycjonować się jako polityk lewicowy. Chce być kimś bardziej strawnym: nowoczesny konserwatystą: deklaratywnym katolikiem z mentalnością „róbta, co chceta”.

Od kilku lat przeczuwaliśmy, że prędzej czy później polskiego partie prawicowe sięgną po agendę europejskich pseudokonserwatystów czy też – jak mówią złośliwi – konserwatystów bezobjawowych. Mowa o brytyjskich Torysach czy niemieckich chadekach, dla których konserwatyzm to jedynie etykieta służąca obrandowaniu partii, by ta odróżniała się w jakiś sposób od innych ugrupowań. Bo jeśli chodzi o kwestie programowe różnice między lewicą a prawicą znikają w płynnej rzeczywistości ponowoczesnej polityki.

W Polsce nie tak dawno pojawiły się obawy, że na podobną ścieżkę wkroczy PiS. Pierwszym sygnałem była tzw. piątka dla zwierząt oraz kluczenie prezydenta w sprawie związków partnerskich. Rubikon jednak nie został przekroczony wszak targana sporami Zjednoczona Prawica nie może pozwolić sobie na zbyt gwałtowne spory.

Wesprzyj nas już teraz!

Takiego problemu nie ma za to Szymon Hołownia. Kiedy startował w wyborach prezydenckich usilnie przypinano mu łatkę lewaka, jednak wyraźnie nie spodobało się to liderowi ruchu Polska 2050. Dlatego szybko rozpoczął magiczny niemal taniec, w którym postanowił rozesłać pocałunki zarówno do bardziej konserwatywnych jak i liberalnych wyborców. Trzeba pamiętać, że elektorat Hołowni to przede wszystkim młodsi wyborcy. Nie przez przypadek chciałby on przyznać prawa wyborcze już 16-latkom. Klimat polityczny w starzejącym się polskim społeczeństwie nie jest mu na rękę. Hołownia widzi szansę w wyborcy z jednej strony postępowym, tolerancyjnym a z drugiej jednak niechętnym rewolucyjnym zmianom. Kościół przecież nie musi przeszkadzać, o ile zna swoje miejsce i nie narzuca nikomu światopoglądu. Możesz być katolikiem, a nawet katolickim księdzem, ale – to ważne – nie zaglądaj mi, człowieku, pod kołdrę.

I Hołownia nie zagląda, co spieszy udowadniać swoim potencjalnym wyborcom. Na antenie radia Newonce nie tylko przyznał, że tabletka „dzień po” dla pełnoletnich powinna być dostępna, ale spekulował, że być może warto zalegalizować ją już dla szesnastoletnich dziewcząt. Oczywiście o tym zdecydują lekarze, wszak – to jasne – nauka powinna mieć tutaj ostatnie słowo. Przy tym lider ruchu Polska 2050 przyznaje, że jest – uwaga! – ortodoksyjnym katolikiem, no ale przecież jako polityk musi podejmować decyzje nie tylko w imieniu katolików.

To oczywista aporia, wszak polityk nie jest od tego, by zaspokajać nasze potrzeby, ale dbać o interes wpólnoty. Nie sądzę jednak, by w naszym interesie było deprawowanie nastolatków czy narażanie ich na zdrowotne konsekwencje wczesnej aborcji. No ale aporie są właściwie wpisane w myślenie młodego pokolenia, wchodzącego dopiero w dorosłość. Przykłady? Weźmy pierwszy z brzegu: nie mają oni żadnego problemu z korzystaniem z nowych technologii i równoczesnym wołaniem o troskę o środowisko, któremu absolutnie nie służy masowa produkcja gadżetów. Mogą zatem szanować polską tradycję a nawet religię – któż nie miał przesiadującej w kościele babci? – ale wiara bliźniego nie może zmuszać wszystkich do takich wyrzeczeń, jak odpowiedzialność za drugą osobę. Miłość, owszem, jest najważniejsza, ale jej główny produkt to szczęście. Gdy endorfin brak, nie możemy chyba mówić o miłości, prawda? Podobne sprzeczności można mnożyć w nieskończoność.

Europejskie partie „konserwatywne” znacznie wcześniej skonfrontowały się z tą rzeczywistością, co – w myśl obłędnej logiki, że polityk musi reprezentować wszystkich i zaspokajać zachcianki każdego  – zaprowadziło je do ideowych szpagatów a Europę wpędziło w głęboką depresję cywilizacyjną.

Hołownia ma to oczywiście w głębokim poważaniu. Marzy mu się budowa tzw. nowoczesnej centroprawicy, bez – zacytujmy klasyka – „Matki Bożej w klapie”. Nie jest przypadkiem, że w ostatnim czasie sugeruje, iż właśnie w PiS pojawiło się kilku polityków gotowych na akces do jego ugrupowania. Wie, co mówi. Zdaje sobie sprawę, że Polska nie jest jeszcze gotowa na wielką rewolucję obyczajową na miarę tej, jaka przetacza się przez Europę. Tu trzeba powolutku turlać w śniegu tę kulkę, aż niepostrzeżenie stanie się wielką białą masą, zdolną poruszyć lawinę. Przyznajmy, że w licytowaniu się na wewnętrznie sprzeczne deklaracje, Hołownia nie ma sobie równych. Doskonale pojął, że we współczesnej polityce nie chodzi o to, by przejmować inicjatywę i rządzić, lecz spełniać zachcianki innych. Zatem: chcecie pigułę aborcyjną dla małolatów? Spoko, potrzymajcie mu piwo.

 

Tomasz Figura

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij