W sobotnich wyborach na Tajwanie, które – jak chińskie władze straszą – „zadecydują o wojnie albo pokoju” o fotel prezydencki powalczą trzej kandydaci: Ko Wen-je z Tajwańskiej Partii Ludowej (TPP), który opowiada się za umiarkowanymi relacjami z Pekinem, Lai Ching-te z rządzącej obecnie Demokratycznej Partii Postępowej, która odrzuca roszczenia Chin do suwerenności nad wyspą i prochiński Hou Yu-ih z głównej partii opozycyjnej Kuomintang (KMT), której rząd wycofał się na wyspę w 1949 r. po przegranej wojnie domowej z Komunistyczną Partią Chin.
Elekcja na Tajwanie jest bacznie obserwowana na arenie międzynarodowej w związku z asertywną polityką Pekinu i obawami o ewentualny większy kryzys. Chiny uważają wyspę położoną około 160 kilometrów od swojego wschodniego wybrzeża za separatystyczną prowincję, grożąc siłowym przejęciem w razie braku podporzadkowania tamtejszych władz Pekinowi. Od wielu miesięcy narastają napięcia militarne w Cieśninie Tajwańskiej i pogarsza się sytuacja ekonomiczna n wyspie.
W sobotnich wyborach liczą się trzej kandydaci. Lai Ching-te, obecny wiceprezydent Tajwanu z ramienia Demokratycznej Partii Postępowej to 64-latek, który określa się mianem „pragmatycznego działacza na rzecz niepodległości Tajwanu”. Zapowiedział otwarcie na rozmowy z Chinami, ale nie chce rezygnacji wyspy z samodzielnego rządzenia. W grudniu mówił: – Dopóki po obu stronach Cieśniny Tajwańskiej będzie równość i godność, drzwi Tajwanu będą zawsze otwarte.
Wesprzyj nas już teraz!
Wiceprezydent jest lekarzem wykształconym na Harvardzie, który pełni urzędy publiczne od 25 lat. Za jego kadencji i prezydent Tsai Ing-wen, Tajwan zwiększył zakupy broni od Stanów Zjednoczonych. Lai zobowiązał się wzmocnić obronę narodową i kontynuację polityki gospodarczej obecnej prezydent.
Hou Yu-ih, przedstawiciel opozycji zaprzecza jakoby był prochiński. Jego partia tradycyjnie opowiada się zjednoczeniem z Pekinem, chociaż w ostatnich latach miała nieco zmienić stanowisko i dążyć do utrzymania status quo Tajwanu.
Hou to były szef policji i burmistrz Nowego Tajpej. 66-latek określa się mianem nietypowego członka KMT. Zadeklarował, że nie będzie dążył do zjednoczenia z Chinami, jeśli zostanie wybrany. Będzie wypełniał wolę obywateli Tajwanu. Podobnie, jak jego kontrkandydat Hou zobowiązał się wzmocnić obronę narodową. Zamierza jednak ożywić wymianę kulturalną między wyspą a Pekinem w ramach „strategii 3D”: odstraszania, dialogu i deeskalacji. Zarzuca wiceprezydentowi Lai, że pcha kraj do wojny.
Trzeci kandydat na prezydenta, Ko Wen-je wywodzi się z Tajwańskiej Partii Ludowej, którą założył w 2019 roku. Ko jest chirurgiem. Opowiada się za prowadzeniem dialogu z Pekinem i zachowaniem demokracji oraz wolności obywatelskich na wyspie. Twierdzi, że jest jedynym kandydatem do zaakceptowania zarówno przez USA, jak i Chiny. To były burmistrz Tajpej. Ma cieszyć się poparciem młodszej generacji.
Wkrótce po przeprowadzeniu wyborów Amerykanie planują wysłać nieoficjalną delegację złożoną z byłych urzędników wyższego szczebla na Tajwan. Pekin odczyta to jako prowokację, co może zaowocować jakimś odwetem.
W środę jeden z wyższych urzędników administracji Bidena potwierdził, że taki jest plan i chodzi o to, aby dzięki bezpośredniemu spotkaniu, czyli w „najskuteczniejszy sposób” zaangażować nowy tajwański rząd w proamerykańską politykę w regionie. Miałoby to gwarantować pokój i stabilność.
Gdy w sierpniu 2022 r. na Tajwan udała się ówczesna Spiker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, wywołało to poważne napięcia z Pekinem. Prezydent Chin Xi Jinping podczas swojego ostatniego spotkania z prezydentem Joe Bidenem w listopadzie 2023 r. uznał, że kwestia Tajwanu jest „najbardziej drażliwą” w stosunkach amerykańsko-chińskich.
Waszyngton ma zawartą umową bezpieczeństwa z Tajwanem, która zobowiązuje USA do dostarczania sprzętu i technologii niezbędnej do obrony wyspy w razie ataków z kontynentu. Dostawy broni wzrosły w ostatnich latach w związku z presję wojskową i dyplomatyczną Pekinu na wyspę.
Amerykanie sprzeciwiają się jakimkolwiek jednostronnym zmianom status quo w Cieśninie Tajwańskiej. Oficjalnie Waszyngton nie popiera żadnego z kandydatów na prezydenta na Tajwanie. Pekin zdecydowanie sprzeciwia się zwycięstwu Lai Ching-te, który uchodzi za faworyta w wyścigu o fotel prezydencki. Tuż za nim jest Hou Yu-ih z opozycyjnej partii Kuomintang.
Minister spraw zagranicznych Tajwanu Joseph Wu dwa dni przed wyborami wezwał Chiny, by zaprzestały ingerencji w elekcję. Podobnie Waszyngton apelował o „niewtrącanie się” w wybory.
Rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych uznał sobotnią elekcję na Tajwanie jako „lokalną sprawę chińską, w którą podmioty zagraniczne nie powinny się mieszać”. Skrytykował Stany Zjednoczone za „nieodpowiedzialne uwagi” na temat wyborów na Tajwanie.
Źródło: abcnews.go.com/columbian.com
AS