Starsze i bezbronne osoby w degenerującej się sukcesywnie kulturze zachodniej są coraz mocniej postrzegane jako obciążenie finansowe i gospodarcze, a także problem dla służby zdrowia. Takie jest prawdziwe podłoże pomysłów o zapewnianiu im możliwości „godnej śmierci” czy też eutanazji, jak eufemistycznie nazywa się wspomagane i popełniane często pod zewnętrzną presją samobójstwo.
Francuska psychiatra zajmująca się problemami osób starszych, doktor filozofii i etyki lekarskiej Véronique Lefebvre des Noëttes jest autorką książki poświęconej problemowi eutanazji pt. „Umieranie na receptę, czyli towarzyszenie do końca”. To również jedna z organizatorek zaplanowanej na środę 18 grudnia konferencji na temat „solidarności i kresu życia” w Collège des Bernardins. Zabrała głos w obronie potrzeby przywrócenia społecznej solidarności.
Temat jest pilny, bo 27 stycznia 2025 r. do francuskiego parlamentu wraca projekt ustawy o „pomocy medycznej w umieraniu”. Doktor Lefebvre des Noëttes tłumaczy na łamach tygodnika „Valeurs”: – Musimy zadać sobie indywidualne, ale także zbiorowe pytanie dotyczące negatywnych punktów tej debaty, szczególnie w odniesieniu do osób bezbronnych, w podeszłym wieku, niesamodzielnych czy cierpiących na demencję, depresję, zaburzenia psychiatryczne, niepełnosprawnych, a nawet tych, którzy mają problemy dotyczące warunków życia. To są wszystko potencjalne „ofiary” przyszłej ustawy eutanazyjnej.
Wesprzyj nas już teraz!
Filozof i etyk wskazuje przede wszystkim na kontekst ekonomiczny, który napędza wielu polityków do procedowania takich pomysłów. Francja jest nadmiernie zadłużona (agencje ratingowe właśnie obniżyły jej noty), a system służby zdrowia znajduje się w opłakanym stanie. Dodatkowo kuleje ciągle organizacja opieki paliatywnej, chociaż powszechny dostęp niej wprowadzono jeszcze w 1999 roku. Czterech na pięciu Francuzów twierdzi w ankietach, że chciałoby umrzeć w domu, a jednak 70 procent umiera w szpitalu, czasem w niegodnych warunkach, na noszach, samotnie, na izbie przyjęć…
Doktor Lefebvre des Noëttes przypomina, że solidarność wobec takich osób to obowiązek moralny i powinna „w republikańskiej dewizie zastąpić hasło braterstwa”. W jej przekonaniu, solidarność niesie ze sobą wzajemną odpowiedzialność, „zachęca ludzi do jednoczenia się, pomagania sobie nawzajem i współpracy”. Skoro obowiązuje „solidarność” w płaceniu podatków czy składek na ZUS, to wynikające z tej cnoty społecznej łączenie wysiłków – także finansowych – dla dobra wszystkich jest także zbiorowym obowiązkiem, dodaje rozmówczyni pisma „Valeurs”.
Wprowadzenie zasady „pomocy w umieraniu”, czyli tzw. wspomaganego samobójstwa (ustawa dopuszcza jednak, że np. w przypadku nieuleczalnego bólu lub paraliżu to lekarz poda śmiercionośną substancję), oznacza też w przypadku lekarzy zakwestionowanie ich solidarnościowej relacji z pacjentem, porażkę medycyny, a na końcu relatywizację wartości życia. Za decyzjami o samobójstwie stoi najczęściej lęk, cierpienie fizyczne, psychiczne, egzystencjalne lub duchowe. Odpowiedzią jest tu opieka paliatywna i właśnie duchowa, a przecież „żadna ustawa nie będzie w stanie ukoić strachu przed śmiercią”. Recepta nie polega na tym, aby pomagać umrzeć, ale aby pomóc odnajdywać sens dalszego życia nawet w cierpieniu.
Francuska etyk zwraca uwagę, że podczas tzw. konwencji obywatelskiej w tej sprawie, jak i dyskusji, które odbywały się w Senacie oraz izbie niższej parlamentu, nie zaproszono w roli ekspertów psychiatrów i psychologów. Filozof wskazuje, że często już sama „rozmowa o miłości z osobami na skraju przepaści” w zdecydowanej większości przypadków powoduje, że osoby takie rezygnują z pomysłu samobójstwa. We Francji na 200 tysięcy prób samobójczych rocznie, ginie około 10 tys. osób. Véronique Lefebvre des Noëttes mówi: – Musimy się mobilizować i uruchomić naszą solidarność aby próbować ocalić tych wszystkich zdesperowanych ludzi. Tym bardziej, że jedna trzecia zgonów samobójczych już dotyczy osób starszych.
Pokazuje to, że legalizacja „wspomaganego samobójstwa” wywoła masowość tego zjawiska. Przyczyni się do tego też zapaść służby zdrowia. Zamiast solidarności potrzebującym wsparcia zostanie zaoferowana „pomoc w umieraniu z powodu braku dostępu do lokalnej opieki”. To zjawisko niebezpieczne, bo w myśleniu społecznym wygrywa w takim przypadku utylitaryzm, ekonomizm, a starość przedstawiana jest jako obciążenie finansowe i społeczne. Tak zwana eutanazja staje się ścieżką do cichego pozbywania się problemu. Przykłady innych krajów pokazują, że z czasem śmierć banalizuje się, a rzekoma „dobra śmierć” bywa stosowana już w obliczu jakiegokolwiek cierpienia psychicznego, egzystencjalnego bądź bólu fizycznego.
Tak zwana eutanazja nie jest specjalnie pożądanym i popularnym postulatem społecznym. Jej temat wraca jednak we Francji pod obrady każdego nowego składu parlamentu. Véronique Lefebvre des Noëttes widzi ochronę przed jej pokusą w humanistycznej idei solidarności, która wspiera także ideę wspólnoty. Debata w Kolegium Bernardyńskim będzie także dotyczyła realiów i kontekstu proponowanej ustawy „o końcu życia”. W rzeczywistości jest to z jednej strony projekt mocno ideologiczny, a z drugiej „utylitarny” plan, wynikający z braku wykwalifikowanych kadr opieki paliatywnej, braku środków finansowych i próby „odciążenia” w taki sposób systemu opieki zdrowotnej. Wśród prelegentów znajdą się m.in.: Dominique Potier, poseł… socjalistyczny z okręgu Meurthe i Mozeli, który podjął temat eutanazji jako „liberalnej fikcji”, a także Pascale Favre, lekarz opieki paliatywnej, Jean-Marie Gomas, francuski geriatra i pionier opieki paliatywnej, filozof Eric Fiat, tytuł wykładu którego nawiązuje do słów Pana Jezusa: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych…” (Mt 25, 40).
BD