„Czy Francja, aby na pewno, jest jednym z pięciu krajów, które udzielają Ukrainie największej pomocy wojskowej?”, pyta France Info. Takie stwierdzenie padło bowiem z usta ministra obrony tego kraju Sébastiena Lecornu i w opinii wielu ekspertów jest, najdelikatniej to ujmując, opinią mocno na wyrost. Polityk może jednak mówić co chce, bo Paryż zdecydował się na „zachowanie w tajemnicy” informacji o dostawach części sprzętu dla Kijowa.
Które miejsce na liście pomocy?
Wesprzyj nas już teraz!
Według rozmaitych analiz, Francja do niedawna była nawet poza pierwszą „10” krajów pomagających w dozbrajaniu Ukrainy. Ukrycie wartości części dostaw utrudnia ocenę tej pomocy i pozwala ministrowi obrony mówić co mu ślina na język przyniesie.
Francja za to umiejętnie buduje sobie „pijar”. Filmik o tym jak ukraińscy żołnierze strzelają z francuskiej haubicy „Cezar” był niemal „reklamówką” tej broni. – Nie mamy się czego wstydzić – mówił minister Lecornu w wywiadzie dla „Journal Du Dimanche” z 19 listopada. Zapewniał, że Francja jest „w pierwszej piątce krajów” pod względem pomocy wojskowej dla Ukrainy. Wliczał w to szkolenia i logistykę, precyzując, że pomoc wojskowa to „nie tylko uzbrojenie”.
Co ciekawe według Kilońskiego Instytutu Gospodarki Światowej (IfW Kiel), niemieckiego think tanku, który regularnie publikuje i aktualizuje pomoc wojskową dla Ukrainy, Francja zajmuje dopiero miejsce 13. Co na to minister? – Rankingi odzwierciedlają to, co jest deklarowane publicznie, a nie to, co faktycznie jest dostarczane – odpowiedział Lecornu.
Eksperci podkreślają, że Francja wybrała „niezbyt przejrzystą” formułę wspierania Ukrainy, podobno po to, aby Moskwa nie wiedziała, „co i kiedy dostarcza Ukraińcom”. Argument ten jednak stracił rację bytu, bo inne kraje tajemnicy z tego nie czynią i wydaje się, że Paryż chce raczej w ten sposób ukryć swoje nieproporcjonalne zaangażowanie, a dodatkowo długo nie chciał po prostu drażnić Moskwy.
Co dała Francja?
– W obliczu tej nieprzejrzystości nie możemy wiedzieć, na czym opierają się wyliczenia Sébastiena Lecornu – mówi François Heisbourg, specjalny doradca Fundacji Badań Strategicznych. Ministerstwo, z którym skontaktowała się redakcja France Info przekazało jednak pewne dodatkowe informacje. Okazuje się, że Francja dostarcza Ukrainie liczone jako „sprzęt bojowy” – „hełmy, kamizelki kuloodporne, lornetki noktowizyjne, racje bojowe, mundury, sprzęt medyczny”. Jest też amunicja wszystkich kalibrów, broń przeciwpancerna i przeciwlotnicza (dwa systemy obrony powietrznej Crotale), opancerzone pojazdy VAB, a przede wszystkim 18 armato-haubic Caesar. Do tego wyrzutnie rakiet (LRU) i działa 155mm TRF1.
Francuzi nie byliby sobą, gdyby nie dodali, że „w przeciwieństwie do krajów takich jak Stany Zjednoczone, gdzie różnica między obietnicami a faktycznymi dostawami może być znaczna, Francja daje to, co obiecuje”. Paryż jednak nie jest prymusem. Ministerstwo Sił Zbrojnych informuje, że Francja przeszkoliła 400 ukraińskich specjalistów i przeszkoli jeszcze dodatkowo 2000 ukraińskich żołnierzy. Do „pomocy zbrojeniowej” doliczono też wsparcie finansowe. Parlament zdecydował o przeznaczeniu blisko 200 mln euro na specjalny fundusz na rzecz zakupów sprzętu wojskowego dla Ukrainy, ale tylko we Francji.
Wszystko brzmi ładnie, ale jednak Francja dostarcza zaledwie 2 proc. pomocy wojskowej wysłanej na Ukrainę. – 2 proc. w tonach sprzętu – mówi François Heisbourg, który udał się nawet do Polski, gdzie rozładowywana jest pomoc wojskowa przed wysłaniem do armii ukraińskiej.
Francuskie Ministerstwo Sił Zbrojnych odpowiada: „Nie prowadzimy wojny z proporcjami i tankingami, odpowiadamy na konkretne potrzeby, które pozwalają na ukraińską kontrofensywę”. Chwali się też, że „Ukraina nie przeżyłaby tego lata bez dział Caesar, amerykańskich HIMARS, które umożliwiły powstrzymanie rosyjskiej ofensywy”.
Inni specjaliści zauważają jednak, że Francja dostarczyła w większości już wiekowy sprzęt, który zalegał w jej magazynach. Np. VAB, opancerzone pojazdy transportowe mają ponad 40 lat. – Myślę, że w wartości księgowej netto są warte ceny złomu, ale Ukraińcy są tymi pojazdami zachwyceni, bo są rustykalne, łatwe w obsłudze i bardzo mobilne – broni się jednak francuski specjalista od uzbrojenia.
Francuzi przyznają, że ich pomoc jest mniejsza niż Polski
W analizie France Info jest też rzadka u nich pochwała Polski. „Francja daje mniej niż Polska” – stwierdza redakcja. – Jeśli znaczenie francuskiego wsparcia na polach bitew jest spore, to jednak jest ono mniejsze niż wsparcie zapewniane przez wielkie mocarstwa – ocenia François Heisbourg i dodaje, że „Amerykanie i… Polacy podejmują o wiele większy wysiłek od Francji”. Niemal awansowaliśmy do rangi „mocarstwa”, czego jesz ze we francuskich mediach nigdy jeszcze „nie grali”…
France Info podaje, że Polska według Instytutu Kilońskiego, przekazała Ukrainie prawie 240 swoich czołgów, czyli 30 proc. swoich zapasów. Stany Zjednoczone zobowiązały się dostarczyć do Kijowa 126 haubic 155 mm, dziesięć razy więcej niż liczba armat francuskich. – Z 2 proc. pomocą w sprzęcie nie można odegrać ważnej roli w dłuższej perspektywie konfliktu – dodaje Heisbourg. Nawet jeśli armaty „Cezar”, „dotarły w krytycznym momencie” i były „wyjątkowo przydatne”, to „18 haubicami nie można zmienić biegu wojny” – podsumowuje specjalista.
Źródło: France Info
Bogdan Dobosz