10 lutego 2021

„Taliban w mainstreamie” – alarm dla lewicy

(Fotograf: Francois Devos, Archiwum: Hans Lucas Agency / FORUM)

Do zwycięstwa w cywilizacyjnej wojnie, przekonania ogółu do swych poglądów obydwie strony – lewa i prawa – potrzebują czego innego.

 

W swych ostatnim weekendowym wydaniu „Dziennik Gazeta Prawna” zamieścił wywiad z Magdaleną Korzekwą-Kaliszuk, prawniczką i obrończynią życia. Tekst „miał się klikać”, więc redakcja podkręciła emocje, akcentując w tytule i tuż pod nim poboczny w tej rozmowie wątek odpowiedzialności karnej dzieciobójczyń.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W związku z tym zabiegiem materiał wywołał spore poruszenie. Jak pamiętamy bowiem, chociażby z debaty nad odrzuconym w 2016 roku projektem „Stop Aborcji”, nawet środowiska określające się jako obrońcy życia w większości popierały papierowy – bo nie wyposażony w odpowiednie sankcje – „zakaz” zabijania nienarodzonych. Krytykowały przy tym wspomnianą tu inicjatywę pełnej ochrony życia, przyczyniając się w ten sposób do jej obalenia.

 

W tej sytuacji nie dziwi fakt, że każde ponowne podniesienie tej kwestii mainstream uznaje za skandaliczne nadużycie. Rozmówczyni DGP wskazała, iż obligatoryjne zdjęcie kary z matki dziecka, i to niezależnie od okoliczności, obraca się przeciwko kobietom, które biorą na siebie całą winę za dzieciobójstwo, zdejmując przy tym odpowiedzialność z pomocników i współsprawców. Wyjaśnienie nie pomogło. Wszelkie dyskusje na ów ważny temat mają być bowiem zduszone zanim na dobre się zaczną.

 

Portal Wirtualne Media przytoczył kilka głosów sprowokowanych już samym zamieszczeniem wywiadu z osobą broniącą prawa do życia.

 

„W momencie, gdy kobietom odbierane są ich podstawowe prawa redakcja @DGPrawna  publikuje na swoich łamach skrajne postulaty fundamentalistek. Rolą wolnych mediów nie jest dziś debatowanie o tym, jak karać kobiety, ale jak zapewnić im adekwatne wsparcie i ochronę” –  oceniła niezawodna Sylwia Spurek (przypomnijmy, reprezentantka Polski w europarlamencie), której złote myśli, ku uciesze publiczności, raz po raz płyną do mediów w sposób nieskrępowany.

 

„Mejnstrimowaniem ekstremy” nazwała rozmowę w twitterowej dyskusji Anna Maria Żukowska z Lewicy. Zaprzeczyła jednak sugestiom, że pragnie „narzucać mediom z kim mają przeprowadzać wywiady”.

 

„Taliban już na pełnej w mainstreamie” – skomentował za to ze smakiem „miejski aktywista”, specjalista od kamienic Jan Śpiewak.

 

Nie zabrakło też głosów zatroskanych szeregowych czytelników. W komentarzach pod twitterowym wpisem reklamującym bieżący numer gazety zaroiło się wręcz od wpisów ludzi oburzonych, że gazeta udostępniła swoje łamy, tu cytaty: „neonazistce”, „katolickiej fundamentalistce”, „szamance anti-choice”, i tak dalej. „@gazetaprawnapl, Twój religijny dziennik w Twoim domu” – napisał jeden z komentatorów.

 

To wszystko, przypomnijmy, na profilu gazety sprofilowanej na tematy prawne, a nie np. dziennika albo tygodnika opinii o takim czy innym politycznym bądź ideowym zabarwieniu.

 

„Serio, @onetpl ? Wydarzyła się tragedia, a Wy z tej okazji podbijacie obrzydliwe wypowiedzi skrajnej fundamentalistki? To jest niepojęte” – dziwiła się na Twitterze Magdalena Biejat, parlamentarzystka z Partii Razem. To z kolei reakcja na tytuł w portalu Axela Springera: „Zbrodnia w Turzanach. Kaja Godek komentuje”.  

 

Przy okazji opisywanego powyżej wywiadu doszło do tego, że naczelny DGP musiał wyjaśniać, że zadaniem tego rodzaju mediów i ich pracowników jest przybliżać odbiorcom różne punkty widzenia.

Trzeba tu zauważyć, że wielu komentatorów jednak broniło gazety przed zarzutami o wpuszczanie na łamy „nieodpowiednich” poglądów.

 

„To ciekawe, że ci, którzy oburzają się na DGP za wywiad z pro-liferką, to często ci sami ludzie, którzy tak ochoczo szafują hasłem wolne media” – napisał na przykład Michał Płociński z „Rzeczpospolitej”.

 

Poruszenie wokół rozmowy z Magdaleną Korzekwą-Kaliszuk jest symptomatyczne, ale nie wyjątkowe. Sprawa obrony życia to tylko jedna spośród tych „najgorętszych” w tym sensie, że dla dobrego samopoczucia takich czy innych wpływowych środowisk „najlepiej” byłoby ich nie poruszać.

 

Podobne emocje budzi pośród stróżów informacyjnej czy publicystycznej poprawności kwestionowanie globalnego reżimu sanitarnego czy kierunków, w jakie zmierza dzisiejsza medycyna (tę też coraz częściej, dla uczciwości należałoby wkładać w cudzysłów). Albo zbyt dociekliwe badanie genezy III RP, wpływów tej czy innej nacji, rzeczywistego mechanizmu skandali pedofilskich. Niektórzy politycy czy media na Zachodzie budzą się – zbyt późno – ze snu imigracyjnego. Kto wie, może niedługo dostrzegą, jak samobójczym zamachem wobec własnych społeczeństw jest dechrystianizacja, antynatalizm albo kult użycia i sukcesu.

 

Jak dotychczas jednak główny nurt płynie tam, dokąd płynął i porywa coraz więcej ofiar. Czy gdyby media po prostu informowały o rzeczywistości a portale społecznościowe dawały wszystkim normalnie wyrażanym, cywilizowanym treściom tyle samo możliwości dotarcia do odbiorców, ludzie wybieraliby chętniej dobro czy zło?

 

Do zwycięstwa w cywilizacyjnej wojnie, przekonania ogółu do swych oglądów obydwie strony potrzebują czego innego. Lewica musi „odczłowieczyć” dziecko nienarodzone, wmówić ogółowi, że zabicie chorego jest aktem miłosierdzia, wpoić wszystkim zasady janosikowej „sprawiedliwości”. Musi jednak również przy tym – koniecznie – zamknąć usta przeciwnikowi. To wciąż nie najgorzej świadczy o ludzkości, że Big Tech musi uciekać się do cięcia zasięgów, blokowania, demonetyzowania profilów i wpisów jednej ze stron aby wybory (np. w USA), referenda (np. w Irlandii) i debaty (wszędzie) „były wygrane”.

 

Z kolei konserwatyści potrzebują po prostu pokazać prawdę o aborcji i jej konsekwencjach, przypomnieć o godności i prawie do życia każdego człowieka, spierać się o ekonomię, wolność, etykę na równych prawach. Lewicy zaś cenzurować nie muszą. Najczęściej wystarczy po prostu dać jej mówić.

 

Roman Motoła

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij