W niedzielę do Baku zaczęli zjeżdżać negocjatorzy państw, które podpisały porozumienie paryskie w sprawie klimatu (prawie 200), zobowiązując się do „dekarbonizacji” gospodarki do połowy wieku. Pośród uczestników po raz pierwszy będą przedstawiciele talibów, którzy stopniowo są usuwani z listy organizacji terrorystycznych. Podczas tegorocznego COP29 prace mają koncentrować się na pozyskaniu środków na tzw. „zieloną” rewolucję w krajach rozwijających się. ONZ i organizacje eko-terrorystów naciskają na przedstawienie do lutego przyszłego roku znacznie „ambitniejszych” krajowych planów redukcji emisji.
Co charakterystyczne, na forum międzynarodowym wzywa się do odejścia od paliw kopalnych, a w praktyce wiele państw planuje o kilkadziesiąt procent zwiększyć wydobycie ropy i gazu.
Tegoroczny szczyt klimatyczny COP29 odbywa się w stolicy Azerbejdżanu, który obok Brazylii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich jest organizatorem negocjacji klimatycznych. Do Baku ma przybyć o połowę mniej ludzi niż na zeszłoroczny COP w Dubaju, to jest 50 tysięcy osób.
Wesprzyj nas już teraz!
Swoją kilkuosobową delegację postanowili wysłać rządzący Afganistanem talibowie, do niedawna uznawani powszechnie za terrorystów, a którzy obecnie są coraz częściej usuwani z list międzynarodowych terrorystów. Ostatnio, we wrześniu na ten ruch zdecydował się Kirgistan, a wcześniej Kazachstan.
Rząd Kirgistanu, niegdyś uważany za bliskiego sojusznika USA w regionie, nie upublicznił swojej decyzji. Jednak talibskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych szybko uznało ją za najnowszy przełom w swojej regionalnej dyplomacji. „Dostosowując się do działań innych krajów, krok podjęty przez Kirgistan oznacza rosnące uznanie polityczne Islamskiego Emiratu Afganistanu zarówno na poziomie regionalnym, jak i międzynarodowym oraz usuwa barierę we wzmacnianiu dwustronnych stosunków między Islamskim Emiratem Afganistanu a innymi krajami” – napisano w specjalnym oświadczeniu zacytowanym przez amerykański portal „Voice of America”.
Talibowie rządzili Afganistanem w latach 1996–2001, a następnie toczyli batalie z siłami wspieranymi przez USA i zachodnich sojuszników o odzyskanie władzy. W 2021 r. z kraju w atmosferze chaosu wycofali się Amerykanie, a wraz z nimi siły sojusznicze. Na przestrzeni lat talibowie byli umieszczani na kilku międzynarodowych listach terrorystycznych. Amerykanie nie określili ich oficjalnie jako „zagranicznej organizacji terrorystycznej”, ale uznali jej członków za „specjalnie wyznaczonych globalnych terrorystów”.
Chociaż żadne z państw nie uznało oficjalnie rządu talibów, to jednak kilkanaście krajów, w tym wszyscy sąsiedzi Afganistanu, pozwoliło talibskim dyplomatom na przejęcie kontroli nad afgańskimi ambasadami lub konsulatami. Spośród nich trzech przyjęło wysłanników talibów: Chiny w styczniu, a następnie Kazachstan i Zjednoczone Emiraty Arabskie w sierpniu 2024 r. Ma to być wyraz pragmatycznej polityki. Dogadywanie się z talibami traktowane jest jako „zło konieczne” przez Iran, Pakistan, Uzbekistan, Kirgistan i Tadżykistan, które starają się rozwiązać problemy wewnętrzne i rozwijać handel bez zakłóceń. Rosja traktuje talibów jako bastion w walce z Państwem Islamskim, podobnie Chiny i Indie, które obawiają się rozszerzenia terroryzmu na swój teren.
Przedstawiciele talibów w Baku mają dążyć do „zacieśnienia współpracy w kwestiach klimatycznych z innymi krajami i podkreślenia potrzeb kraju w zakresie zabezpieczenia finansowania inicjatyw dotyczących klimatu i zielonej energii”. Główne negocjacje mają skupić się na finansowaniu polityki klimatycznej w krajach rozwijających się, w tym na projektach w zakresie odnawialnej energii.
Mimo zwycięstwa Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA i jego zapowiedzi o ponownym wycofaniu swojego kraju z porozumienia paryskiego, do Baku udała się liczna delegacja amerykańska, zapewniająca, że Stany Zjednoczone pozostaną zaangażowane w globalną walkę ze zmianami klimatu, pomimo szans, iż Trump ograniczy lub zakończy politykę klimatyczną i inicjatywy z tym związane.
Drugą ważną kwestią poruszaną w Baku ma być zwiększenie ambicji w zakresie dekarbonizacji gospodarki. Państwa sygnatariusze porozumienia paryskiego w sprawie klimatu mają przedstawić do lutego 2025 r. zaktualizowane plany redukcji emisji gazów cieplarnianych. Zobowiązania te, zwane wkładami ustalonymi na szczeblu krajowym (NDC), leżą u podstaw celu porozumienia paryskiego, jakim jest ograniczenie wzrostu globalnej temperatury do 2 stopni C, a najlepiej do 1,5 stopnia C do 2050 r.
Z raportów międzynarodowych organizacji wynika, że przy obecnych zobowiązanych nie da się osiągnąć tego celu, dlatego wzywa się państwa do realizacji ambitniejszej polityki klimatycznej, strasząc ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi.
Gospodarz COP29 prezydent Azerbejdżanu Ilham Alijew ogłosił niedawno plany zwiększenia wydobycia gazu, częściowo w celu zaspokojenia potrzeb Unii Europejskiej. Uznał krajowe rezerwy ropy i gazu „darem od Boga”. Podobnie zwiększenie eksploracji i poziomu wydobycia ropy oraz gazu zapowiadają przywódcy ZEA i Brazylii. Łącznie Azerbejdżan, ZEA i Brazylia planują zwiększyć wydobycie paliw kopalnych o 32 proc. do 2035 r.
Prezydencja COP przedstawi jednak inicjatywy klimatyczne dla rolników oraz deklarację wzywającą do zintegrowanego podejścia do zwalczania zagrożeń klimatycznych dla zbiorników wodnych i ekosystemów. Baku ma zaprezentować Inicjatywę na rzecz rozwoju człowieka w celu budowania odporności, która ma się koncentrować na edukacji, umiejętnościach, zdrowiu i dobrostanie. Ma być również deklaracja COP29 dotycząca wielosektorowych ścieżek działań (MAP), której celem jest zwiększenie odporności miast na zmiany klimatyczne.
Planuje się również zastąpić poprzednie roczne zobowiązania państw rozwiniętych dotyczące wyasygnowania na Fundusz Klimatyczny 100 miliardów dolarów nowym zobowiązaniem ilościowym (NCQG), który będzie przedmiotem negocjacji. Raport z 2022 r. sporządzony przez niezależną grupę ekspertów wysokiego szczebla ds. finansowania działań związanych z klimatem wskazywał, że potrzeba około 1 biliona dolarów rocznie do 2025 r. i 2,4 biliona dolarów rocznie od 2025 r. do 2030 r. na inwestycje klimatyczne.
Najwięcej kontrowersji budzi kwestia przekazania środków przez kraje rozwinięte, do których OECD zaliczyła także Polskę, na cele klimatyczne dla krajów rozwijających się. Skoncentrowanie się na finansowaniu działań związanych ze zmianą klimatu może mieć wpływ na poziom ambicji odzwierciedlony w zobowiązaniach NDC.
Obecnie 10 krajów planuje nowe poszukiwania i wydobycie ropy oraz gazu. Są to: Chiny, Arabia Saudyjska, Rosja, Indonezja, Stany Zjednoczone, Iran, Angola, Australia, Nigeria i Indie. Ich NDC nie spełnią oczekiwań propagatorów polityki klimatycznej. Niedawno opublikowany raport syntezy NDC ONZ pokazuje, że plany klimatyczne krajów nie odpowiadają wymogom, by powstrzymać globalne ocieplenie.
Choć świat musi ograniczyć emisje o 43% do 2030 r., aby ograniczyć ocieplenie do 1,5 stopnia C, obecne NDC z prawie 200 krajów łącznie spowodują, że globalne emisje w 2030 r. spadną jedynie o 2,6 proc. w porównaniu z poziomem w 2019 r.
Dlatego urzędnicy ONZ i zwolennicy klimatu wzywają do przyjęcia kolejnej rundy NDC, która ma trwać od lutego przyszłego roku do szczytu COP30, aby zapewnić znaczny wzrost działań i ambicji w dziedzinie klimatu.
Źródła: daillycaller.com / voanews.com / climatechangenews.com
AS
Eko-terroryści zniszczyli Stonehenge. Twierdzą, że w ten sposób ratują planetę i klimat