W ewangelickim zborze w Dolnej Saksonii w Niemczech zorganizowano taniec na rurze. W zamyśle pastorki Lisy Koens odpowiedzialnej za przedsięwzięcie, miało to przyciągnąć wiernych.
Lisa Koens tłumaczyła, że w Biblii mówi się dużo na temat tańca, dlatego taniec na rurze miałby być adekwatnym sposobem zachęcania ludzi do wiary. Pastorka stwierdziła, że na kartach Pisma Świętego można znaleźć przykłady tańczących kobiet, na przykład z powodu zwycięstwa nad wrogami. Adwent to z kolei czas wyzwolenia.
Sama historia tańca na rurze miałaby być przykładem na feministyczne wyzwolenie. Podczas gdy ten rodzaj aktywności wprowadzono w latach 80. w barach w Stanach Zjednoczonych, by przyciągnąć niemoralnością mężczyzn, w kolejnych latach kobiety według Koens „odbiły” taniec na rurze i uczyniły z niego sport. – Uwolniły się – powiedziała.
Wesprzyj nas już teraz!
Po pokazie tańca na rurze, który wykonała wynajęta tancerka, zaproszono wszystkich ludzi do tańca – już nie na rurze, ale w rytm muzyki techno.
Pastorka wygłosiła z kolei kazanie, zapraszając zgromadzonych do zadania sobie pytania, co ich więzi i w jaki sposób mogliby się w życiu wyzwolić.
Zbór był podczas spektaklu zapełniony. Przyszli ludzie płci obojga w różnym wieku, nie brakowało także starszych kobiet. W krótkich wywiadach dla prasy zebrani zachwalali całe przedsięwzięcie.
W sieci nie zabrakło komentarzy oburzonych ludzi. Negatywnie zareagowało również wielu luteranów, uznając rzecz za zwykłą profanację.
W Niemczech wiarę protestancką praktykuje bardzo niewielka grupa ludzi, to najwyżej kilkaset tysięcy osób z 20 mln formalnie zapisanych do wspólnot ewangelickich. Większym zainteresowaniem cieszy się tylko pasterka, która przyciąga nawet 5 mln protestantów.
Źródło: ndr.de
Pach
