Kolejny raz przez polskie miasta przeszły antyrządowe manifestacje Komitetu Obrony Demokracji. W sobotę, 23 stycznia, wiece odbyły się pod hasłem „W obronie twojej wolności”. Zgromadzeni wykrzykiwani hasła przeciw przepisom określanym w lewicowo-liberalnych mediach mianem „ustawy inwigilacyjnej”. Poza Warszawą, Krakowem i Katowicami na wezwania przeciwników rządu PiS odpowiedziało niewiele osób.
Internauci sprzyjający rządowi lub inni sceptyczni wobec lewicowo-liberalnego środowiska budującego trzon Komitetu Obrony Demokracji kpią z sobotnich wieców. „KOD wyjechał do Zakopca na ferie” – piszą niektórzy komentatorzy oceniając frekwencję na wydarzeniach.
Wesprzyj nas już teraz!
Największa manifestacja odbyła się w Warszawie. Przeciwnicy rządu Prawa i Sprawiedliwości zgromadzili się o godzinie 12 przed kancelarią Prezesa Rady Ministrów i przeszli pod Pałac Prezydencki. Wedle postępowych mediów w stolicy KOD zgromadził 10 tysięcy osób. Szacunki instytucji nie opowiadających się jawnie za Komitetem Obrony Demokracji na razie nie są znane.
– Zabrano nam wolne publiczne media, stały się one tubą propagandową – wykrzykiwał Mateusz Kijowski, lider KOD. W słowach jego oraz innych przemawiających nie zabrakło odniesień do znowelizowanej ustawy o policji oraz starych motywów: Trybunału Konstytucyjnego i ustawy medialnej.
KODowcy przynieśli ze sobą transparenty o treści „Gorszy sort”, „Obywatel drugiej kategorii” i temu podobne. Nie zabrakło odwołań do postaci Jarosława Kaczyńskiego, uważanego w środowisku lewicowo-liberalnym za głównego rozgrywającego na politycznej scenie. Część transparentów nawiązujących do lidera PiS była mocno kontrowersyjna, a nawet niesmaczna. „Mszczą się ludzie mali, nie powyrastali” – można było przeczytać na jednym z nich. Z kolei prezes TVP Jacek Kurski na pewnym transparencie został wprost porównany do komunistycznego propagandzisty, Jerzego Urbana.
– Wielu z nas pamięta hasło „Solidarność nie da się podzielić ani zniszczyć”. My nie damy się podzielić ani zniszczyć! – mówił na manifestacji Jarosław Kurski, zastępcza redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, pisma określającego ubeków mianem ludzi honoru.
Do manifestacji KOD doszło również w kilkunastu innych miastach Polski, a także za granicą, jednak ich liczebnością obrońcy rzekomo zagrożonej demokracji nie będą mogli się pochwalić. W Brzeszczach, w zachodniej części województwa małopolskiego, pikieta zgromadziła kilkadziesiąt osób. Kontrmanifestantów było niewielu mniej. Premier Beata Szydło była w przeszłości burmistrzem tego miasteczka.
W Londynie między zwolennikami i przeciwnikami KODu doszło do przepychanek. Musiała interweniować brytyjska policja.
Warto odnotować, że zgromadzeniom Komitetu Obrony Demokracji towarzyszyły bardzo często kontrmanifestacje. W wielu przypadkach ich organizatorami nie byli sympatycy Prawa i Sprawiedliwości, a partii KORWiN oraz Ruchu Narodowego.
– Zobaczcie, kto stał po tamtej stronie – młodzi, wykształceni z wielkich miast?! Nie pamiętacie, jak jeszcze niedawno śmiali się z waszych dziadków, że to moherowe berety? Przyszła kryska na matyska! Gdzie ich młodzi? Sami emerytowani ubecy, cwaniacy na emeryturach wysokich przyszli drzeć mordę, bo kończą im się przywileje! – grzmiał na KODowców podczas lubelskiej kontrmanifestacji Marian Kowalski, były kandydat narodowców na prezydenta RP.
Nikły udział młodego pokolenia w akcjach KOD dostrzegają w rozmowach z liberalnymi mediami także sami antyrządowi manifestanci broniący rzekomo zagrożonej demokracji.
– Kiedy byłem młodszy, brałem udział w demonstracjach przeciw ACTA, wtedy było trochę więcej studentów. Widać, że teraz szczególnej mobilizacji wśród młodych ludzi nie ma – powiedział „Gazecie Wyborczej” jeden z manifestujących w Brzeszczach. Inni KODowcy, próbując niejako zaklinać rzeczywistość, zarzekali się, że na kolejnych wiecach będzie ich więcej.
Źródło: niezalezna.pl / wpolityce.pl / wyborcza.pl
MWł