Dr Richard Declue, profesor teologii ze Stanów Zjednoczonych zamieścił na powołanej do życia przez biskupa Roberta Barrona stronie World on Fire serię artykułów przygotowujących do Synodu o synodalności. W najnowszym wpisie z 3 października stara się rozwiać obawy wielu katolików związane ze zmianą doktryny katolickiej.
Declue przypomina, że rzeczywiście „w licznych artykułach i mediach społecznościowych pojawiało się wiele obaw związanych z synodem”. Wspomniał o „Niemieckiej Drodze Synodalnej” oraz niektórych stwierdzeniach zawartych w oficjalnych raportach z przesłuchań synodu. Także sam biskup Barron, odpowiedzialny w episkopacie amerykańskim za ewangelizację, wyraził swoje wątpliwości w osobnym artykule opublikowanym na tej samej katolickiej witrynie.
Wesprzyj nas już teraz!
„Uznając zasadność tego zaniepokojenia, próbowałem także zapewnić przeciwwagę dla obaw, iż synod radykalnie zmieni odwieczne nauczanie Kościoła. W tym celu wskazałem, że Watykan – w tym papież – wyraził już wiele takich samych trosk i odrzucił niektóre propozycje, których wielu się obawiało” – napisał, jednocześnie prezentując swoje przemyślenia na temat tego, w jaki sposób możemy przygotować się do synodu.
Stawia pytania i jednocześnie odpowiada na nie. Pierwsze z nich brzmi: „Czy są zwolennicy polityki i doktryn sprzecznych z nauczaniem Kościoła?” Odpowiedź brzmi: Tak. Dodaje jednak, że nie przeważą oni na synodzie.
„Być może znajdą się tacy, którzy uznają moje dotychczasowe podejście za zbyt optymistyczne, jeśli nie naiwne. Jednakże na swoją obronę chciałbym powiedzieć, że istnieje ku temu bardzo ważny powód: moja wiara. Gdyby Synod o synodalności był jedynie politycznym zgromadzeniem urzędników państwowych, mógłbym się bardziej obawiać, pomimo obiektywnych dowodów, które przedstawiłem w poprzednich artykułach. Jednakże do spraw kościelnych nie podchodzę w ten sam sposób, w jaki podchodzę do spraw świeckich. Wierzę (credo) w niezniszczalność Kościoła. Nie wierzę, że Ojciec Święty będzie ogłaszał herezje lub niszczył ustanowiony przez Boga hierarchiczny zarząd Kościołem. W historii Kościoła było wiele takich prób, które w tamtych czasach budziły rzeczywiste i uzasadnione obawy. A jednak jesteśmy tutaj – tutaj jest Kościół – przetrwawszy próby złego ducha pragnącego zniszczyć Kościół od wewnątrz i od zewnątrz. Innymi słowy, opieram się na obietnicy Naszego Pana złożonej św. Piotrowi: „Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą (Mt 16, 18)”.
Drugie pytanie brzmi: „Czy są zwolennicy polityki i doktryn sprzecznych z nauczaniem Kościoła? Tak. Czy przeważą? Nie”. Autor wskazuje, że takie jest jego przekonanie, ponieważ wierzy w ochronę Ducha Świętego, który prowadzi Kościół ku prawdzie (por. J 16, 13) a nie „w machinacje grzesznych ludzi”.
Chociaż przeczytamy o Synodzie o synodalności rzeczy, które będą nas niepokoić, to jednak należy starać się wytrwać w wierze, ufając naszemu Panu.
Autor zaleca, by z nadzieją modlić się za członków Synodu i Ojca Świętego, o co prosił biskup Barron, w szczególności należy się „mocno modlić” za osoby mające nieheterodoksyjne poglądy. Declue zauważa, że „liczne osoby, które kiedyś były zdecydowanie przeciwne nauczaniu Kościoła na różne tematy, teraz całym sercem je przyjmują. Konwersje zdarzają się codziennie. Nawet jeśli nie wszyscy uwierzą w prawdę, istnieją podstawy, by sądzić, że niektórzy usłuchają wezwania św. Pawła: Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe (Rz 12,2)”.
W końcu teolog zaleca „trzymanie się cnoty miłosierdzia” Wskazuje, że mamy Kościół jako dar Boży, „nawet jeśli nasi współkatolicy – w tym członkowie hierarchii – dają nam powód do lamentu, musimy oprzeć się pokusie podsycania wrogości wobec samego Kościoła. Nie jest on zwykłą wspólnotą; jest mistycznym Ciałem Chrystusa, obdarzonym rzeczywistą władzą pod przewodnictwem Ducha Świętego. Jezus kiedyś przepowiedział: „A ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu” (Mt 24, 12). Na pierwszy rzut oka możemy ulec pokusie, by pomyśleć, że ta przepowiednia odnosi się do tych, którzy popełniają grzechy. Przecież grzech śmiertelny niszczy miłość w duszy. Może jednak odnosić się także do wiernych, którzy widząc okrucieństwa innych mogą zacząć tracić miłość do grzeszników, pozwalając, aby w ich myślach, słowach i czynach zwyciężyła nienawiść. Musimy się chronić przed tą pokusą. W mediach – a zwłaszcza tych społecznościowych – panuje tendencja, że katolicy celują w podsycaniu jadu. Moglibyśmy słusznie złościć się z powodu wielu rzeczy na świecie, a nawet w Kościele, ale nie możemy pozwolić, aby w tym procesie miłość bliźniego została wyrzucona z naszych serc” – czytamy.
Autor konkluduje, że nasze podejście powinno być zakorzenione w cnotach teologicznych: wiary, nadziei i miłości. Jak stanowi modlitwa Anioła Pokoju podyktowana dzieciom fatimskim: „O Boże mój, wierzę w Ciebie, uwielbiam Ciebie, ufam Tobie i miłuję Ciebie. Proszę Cię o przebaczenie dla tych, którzy w Ciebie nie wierzą, Ciebie nie uwielbiają, nie ufają Tobie i Ciebie nie miłują. Amen”.
Dr Richard G. DeClue, Jr. jest profesorem teologii w Instytucie Word on Fire. Oprócz tytułu licencjata z teologii (Belmont Abbey College) uzyskał trzy stopnie kościelne z teologii na Katolickim Uniwersytecie Ameryki. Specjalizuje się w teologii systematycznej, ze szczególnym uwzględnieniem myśli Josepha Ratzingera – papieża Benedykta XVI.
Źródło: worldonfire.org
AS