Nicholas Rasmussen, szef Narodowego Centrum Antyterrorystycznego ostrzegł w Senacie, że chociaż Państwo Islamskie powoli traci grunt pod nogami w Iraku i Syrii, to jednak jego zdolność do zaatakowania za granicą, w tym także w Stanach Zjednoczonych „nie została do tej pory znacznie zmniejszona”. Zamachów należy spodziewać się podczas imprez sportowych i kulturalnych.
Rasmussen wyjaśniał, że obecnie ludzie szybko się radykalizują i są w stanie przeprowadzić zabójcze ataki, zanim władze zdążą ich wykryć. Człowiek odpowiedzialny za bezpieczeństwo wewnętrzne Amerykanów – wbrew optymistycznym doniesieniom z Białego Domu, jakoby IS chyliło się ku upadkowi w Syrii i Iraku – zaznaczył, że droga do eliminacji zagrożenia ze strony dżihadystów wciąż jest daleka.
Wesprzyj nas już teraz!
23 września Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego wydał poufne ostrzeżenie, sugerując, że należy spodziewać się zwiększenia liczby zamachów ze strony tzw. aktywowanych terrorystów w USA. Ataki te mają się koncentrować na masowych festiwalach, koncertach, imprezach sportowych i innych imprezach plenerowych – pisze „The Washington Times”, który uzyskał dostęp do poufnego raportu.
Ostrzeżenie zostało wydane po serii zamachów na Manhattanie i w New Jersey. W ich następstwie zatrzymano m.in. Afgańczyka Ahmada Khana Rahami.
Według służb „najprawdopodobniej taktyka zamachowców będzie opierała się na wykorzystaniu białej broni, broni strzeleckiej, ataku z udziałem pojazdów i ewentualnie [improwizowanych urządzeń wybuchowych]”. Państwo Islamskie wezwało muzułmanów – za pośrednictwem mediów społecznych – do wykorzystania pojazdów w celu osiągnięcia jak największej liczby ofiar.
Biuro Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego ocenia, że „obiekty komercyjne, centra handlowe i sale, w których odbywają się festiwale oraz koncerty, a także duże imprezy plenerowe i inne zgromadzenia masowe pozostają potencjalnym celem dla terrorystów lub [wychowanków brutalnych ekstremistów], ponieważ stosunkowo łatwo można wywołać skutki gospodarcze i spowodować dużą liczbę ofiar”.
Służby zaapelowały do przedsiębiorców i samorządowców o zgłaszanie wszelkich podejrzanych działań, by udaremnić zamachy. „Stoimy w obliczu zwiększonego wyzwania związanego z wykrywaniem radyklanych osób fizycznych lub małych grup działających szybko i samodzielnie, mających jedynie znikomy związek z podmiotami zagranicznymi” – czytamy w raporcie. Antyterroryści podkreślają, że niektóre planowane ad hoc zamachy mogą być trudne do wykrycia, dlatego „konieczna jest pomoc stanowych, lokalnych i miejscowych partnerów z sektora prywatnego”.
Rasmussen podczas przesłuchania w senackiej komisji ubolewał, że radykalizacja następuje zwykle szybko i to za pośrednictwem mediów społecznościowych. FBI ma niewiele czasu na wykrycie przyszłych zamachowców. Ci ludzie nie dość, że szybko reagują, to jeszcze stosują „stosunkowo proste metody ataku, propagowane przez organizacje terrorystyczne”.
Szef FBI James B. Comey, odpowiadając na pytania senatorów przestrzegł przed skutkami powrotu bojowników islamskich, którzy obecnie walczą w Syrii i Iraku. – Musimy się przygotować i musimy pomóc przygotować się naszym sojusznikom, zwłaszcza w Europie Zachodniej, by zmierzyli się z tym zagrożeniem. Kiedy IS zostanie znacznie uszczuplone, setki zabójców może się rozproszyć i będzie starało się przedostać do Europy Zachodniej, by na miejscu mordować niewinnych ludzi – stwierdził Comey.
Dyrektor Bezpieczeństwa Wewnętrznego Jeh Johnson ubolewał, że obecnie wielkim wyzwaniem są tzw. aktywowani terroryści. To „samotne wilki”, bezpośrednio kontrolowane przez organizacje terrorystyczne.
Źródło: washingtontimes.com
AS