„The Washington Times” – powołując się na śledztwo dziennikarskie prowadzone przez znanych reporterów z Fox News, portalów WND.com i Radicalilsamo.org – ujawnia szczegóły dot. tzw. afery Benghazigate. Zdaniem szefa Centrum Bezpieczeństwa Franka Gaffneya, afera związana z atakiem na konsulat w Benghazi to coś więcej niż Irangate.
Bret Baier i Kathreene Herridge z Fox News, Aaron Klein z WND.com i Lopez Clare z Radicalislam.org oraz kilku kongresmenów starało się ustalić, dlaczego doszło do feralnego zamachu 11 września tego roku w Benghazi, w wyniku którego zginął m.in. ambasador amerykański J. Christopher Stevens. Dziennikarze nie mają wątpliwości, że to afera większa niż Irangate a główną winę za to wydarzenie ponosi amerykański prezydent i jego otoczenie, próbujące nieudolnie tuszować aferę.
Wesprzyj nas już teraz!
Dowody wskazują, że administracja Obamy aktywnie wspierała islamistów dostarczając im broń. Począwszy od marca 2011 roku, kiedy amerykański dyplomata J. Christopher Stevens został wyznaczony jako przedstawiciel ds. kontaktów z tzw. opozycją w Libii. Ludzie Obamy spotykali się z dżihadystami, w tym m.in. z przywódcą libijskiej Al-Kaidy AbdelhakimemBelhadj z tzw. Libijskiej Islamskiej Grupy Walczącej. Po obaleniu libijskiego przywódcy Moammara Kaddafiego, Stevens został mianowany ambasadorem nowej Libii, rządzonej przez ludzi takich jak Balhadj. Stevens miał za zadanie odnaleźć i zabezpieczyć ogromne ilości uzbrojenia, które było składowane w całym kraju.
Jeden z największych arsenałów znajdował się właśnie w Benghazi. Okazuje się, że Stevens tuż przed zamachem, mimo zgłaszanych wielokrotnie obaw o swoje życie, podjął się misji zorganizowania transportu broni pozyskanej z zasobów byłego reżimu do Syrii, by wesprzeć tzw. opozycję, która – podobnie jak w Libii – składała się w dużej mierze z członków Al-Kaidy i innych radykalnych grup islamskich. Fox News opisuje jak 6 września do portu tureckiego Iskenderun wpłynął statek pod banderą libijską, wiozący ponad 400 ton ładunku. Zawierał on nie tylko pomoc humanitarną ale przede wszystkim broń, w tym śmiercionośne rakiety SA-7 ziemia – powietrze, prawdopodobnie przeznaczone dla islamistów w Syrii.
Dziennikarze zaznaczają, że konieczne jest dalsze śledztwo, które wyjaśni, czy nie jest to przypadkiem część większej tajnej akcji dozbrajania wrogów Ameryki. Gdyby okazało się to prawdą, wówczas tzw.Benghazigate byłaby czymś więcej niż afera Iran-Contras, która dotyczyła nielegalnej sprzedaży broni Iranowi w zamian za uwolnienie zakładników przetrzymywanych w Libanie. W aferze tej, która miała miejsce pod koniec lat. 80-tych Amerykanie przekazywali część pozyskanych pieniędzy na wspieranie partyzantki Contras w Nikaragui.
Według dziennikarza śledczego WND Aarona Kleina, budynek konsulatu w Benghazi wykorzystywany był do tajnych spotkań ambasadora z przedstawicielami Turcji, Arabii Saudyjskiej i Kataru w celu koordynowania „pomocy” dla rebeliantów w Syrii i powstań na Bliskim Wschodzie. Wiadomo, że tuż przed śmiercią Stevens odbył spotkanie z dyplomatą tureckim. Przypuszczalnie chodziło o zorganizowanie kolejnych dostaw broni dla syryjskiej „opozycji”. Według Kleina z informacji pozyskanych od egipskich służb bezpieczeństwa wynika, że amerykański ambasador odgrywał także „główną rolę w rekrutacji dżihadystów do walki z reżimem Baszara al-Assada w Syrii”.
Według byłego agenta CIA Clare Lopeza, w Benghazi znajdowały się dwa magazyny powiązane z konsulatem o nieznanej zawartości, pilnowane przez dwóch byłych komandosów amerykańskich, którzy zginęli wraz ze Stevensem w czasie ataku na ambasadę. Gazeta „The New York Times” w artykule z 14 października przyznała, że większość broni dostarczanych na żądanie Arabii Saudyjskiej i Kataru syryjskim buntownikom, walczącym z reżimem Baszara al-Assada trafiła do islamskich dżihadystów, a nie świeckich grup opozycyjnych, które chciał wzmocnić Zachód. Redaktor „The Washington Times” podsumowując wszystkie dostępne informacje pisze, że wydaje się, iż prezydent Obama został zaangażowany w przemyt broni na masową skalę. Skutkiem tej operacji jest uzbrojenie wrogów USA, którzy prowadzą dżihad nie tylko przeciwko reżimom kiedyś uznawanym za przyjazne Ameryce, ale także przeciwko samym Amerykanom i ich sojusznikom.
Źródło: The Washington Times
AS