– Po Soborze Watykańskim II stworzono nową definicję posługi papieskiej. Krótko mówiąc: chodzi o oddzielenie rządzenia od nauczania. Chodziło o to, żeby powiedzieć wiernym, że papież jest nauczycielem, ale niekoniecznie rządcą. Tu bowiem dochodzą koncepcje kolegialności, synodalności etc. – mówi w rozmowie z tygodnikiem „Do Rzeczy” prof. Marek Kornat.
Krakowski historyk przypomina, że kolejni papieże posoborowi: Paweł VI, Jan Paweł II i Benedykt XVI często w swoich wypowiedziach wskazywali właśnie na tę redefinicję papiestwa. – Żaden z nich nie stworzył dokumentu, który definiowałby na nowo zakres władzy papieskiej. Oni jedynie wypowiadali się na ten temat, z tym że tu każde słowo się liczy. Sytuacja zmieniła się po 13 marca 2013 r., kiedy na Tronie Piotrowym zasiadł kard. Bergoglio. Od tego czasu słyszymy nawet, że Stolica Apostolska pracuje nad dokumentem, który na nowo określałby, kim jest papież i na czym polega jego posługa. Jeśli do tego dojdzie, to bez wątpienia będziemy mieli do czynienia z kolejnym rewolucyjnym przewrotem, których wiele już doszło do skutku w ostatnich latach – wyjaśnia.
Współautor cykli papieskich PCh24 zauważa, że w końcowej fazie pontyfikatu Pawła VI pojawił się pomysł stworzenia wykazu „praw fundamentalnych” Kościoła, co potocznie nazywano „Konstytucją Kościoła”.
Wesprzyj nas już teraz!
– Kościół na wzór republik miałby więc swoje prawa konstytucyjne i papież byłby nimi związany, co oznaczałoby całkowite zaprzeczenie definicji jego urzędu jako takiego, który ze swej istoty nie podlega nikomu i nie jest sprawowany na podstawie ograniczających go praw pisanych. W latach 70. XX w. pomysł ów udało się jednak obalić – podkreśla prof. Marek Kornat. Czy jednak uda się obalić tego typu pomysły również w czasie pontyfikatu Franciszka?
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TG