Po ciężkiej chorobie nowotworowej, 9 stycznia 2024, zmarł Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Kapłan bezkompromisowy, który szukał prawdy i miał odwagę ją głosić, nawet wtedy, kiedy była ona niewygodna. Tak wspominają go Ci, którym dane było bliżej poznać tego niezwykłego kapłana.
– Śmierć każdego człowieka skłania do refleksji. Tym bardziej do zamyślenia prowokuje śmierć człowieka o bogatym życiorysie, o wielu aspektach działalności. Takim człowiekiem był bez wątpienia ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski – wspomina ks. prof. Paweł Bortkiewicz. – Spojrzenie na jego życie musi najpierw ogarnąć to, co może najmniej spektakularne, ale najistotniejsze – jego posługę kapłańską. Tak, jak cała historia powołania, tak i ta posługa znana jest przede wszystkim Bogu samemu. My możemy odnotować to, co było czytelne i powszechnie znane, co było związane z działalnością założonego Stowarzyszenia Wspólnota i Pamięć. To, co budziło szacunek – mówił.
Ks. Isakowicz-Zaleski stawiał prawdę jako wartość najwyższą, według niej żył i działał. Odznaczał się odwagą i sprzeciwiał się wszelkiemu złu nawet za cenę własnego zdrowia czy życia. Jak wspomina prof. Marek Kornat, śp. ks. Isakowicz-Zaleski był niezwykle odważnym człowiekiem, któremu nigdy nie zabrakło woli wypowiadania własnego zdania wbrew wszelkim przeciwnościom. – Nie zważał na to, że ktoś go za to skrytykuje, upomni, ukarze, potępi. Oczywiście czynił to wszystko w obronie Kościoła. W obronie jego reputacji i honoru, co dla mnie ma rozstrzygające znaczenie. […] Był człowiekiem odważnym, który zło nazywał złem i nie sprzeniewierzał się ortodoksji katolickiej i katolickiej nauce moralnej – wskazał.
Wesprzyj nas już teraz!
–Niezwykle ceniłem ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego za to, że prawda była dla niego najistotniejsza. Nie własne samopoczucie, nie własne poglądy, tylko prawda. […] Szanowałem Go za działalność w okresie stanu wojennego, za wszystko, co go spotkało z rąk bezpieki. Wówczas zyskał mój jeszcze większy szacunek, ponieważ uznał prawdę jako kategorię nadrzędną. Niestety, jest coraz mniej takich ludzi, dla których dobro i prawda są najważniejsze. Ks. Isakowicz-Zaleski taki jednak był i tak go zapamiętam – podkreślił prof. Tomasz Panfil.
Patriotyzm i walka w obronie ojczyzny przed komunizmem towarzyszyły ks. Tadeuszowi już od czasów klerykalnych. Swoim życiem dawał świadectwo nieustępliwości w dążeniu do zachowania i kultywowania pamięci poległych w imię wolności. – Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski to niezwykle ważna postać ze względu na postawę odważnego kapłana polskiego. W szeregu takich właśnie odważnych księży, jakich mieliśmy w Polsce na przestrzeni wieków, bez wątpienia jest dla niego miejsce jako nie tylko odważnego kapłana, ale i wielkiego patrioty. Już od czasów kleryckich i wczesno-kapłańskich ks. Isakowicz-Zaleski z całą mocą sprzeciwiał się komunizmowi. Był również bardzo mocno zaangażowany na rzecz szeroko pojmowanego ruchu „Solidarności”, ludzi „Solidarności” represjonowanych przez reżim komunistyczny. […] Jak to bywa z ludźmi odważnymi, ponosił za to cenę, czasem wręcz bardzo drastyczną. W przestrzeni publicznej pojawiały się m.in. obraźliwe fake newsy wobec postawy ks. Isakowicza-Zaleskiego, wobec jego zaangażowania, wobec jego twardych i mocnych słów. To była cena, jaką zapłacił za to, że zaangażował się w walkę o pamięć – wspomina prof. Jan Żaryn
Wielokrotnie torturowany z rąk „bezpieki” pozostawał jednak niezłomnym. – Pamiętam Tadeusza jeszcze z lat opozycji antykomunistycznej, kiedy wykazywał się ogromną odwagą i kiedy był torturowany przez bezpiekę. Pamiętam Tadeusza z późniejszych lat, gdy formułowaliśmy Komitet Obywatelski, a on nam doradzał. Przez wiele lat byliśmy serdecznymi przyjaciółmi – wspomina Witold Gadowski. – Pamiętam również, że Tadeusz był nazywany „ruską onucą” zanim stało się to modne, właśnie za odwagę i mówienie prawdy o Wołyniu, co zdaniem wielu miało być działaniem na rzecz Rosji – dodaje publicysta.
Jako wielki przeciwnik aborcji brał w obronę życie tych, którzy sami nie mogą się o nie upomnieć. Nade wszystko orędował za ochroną osób niepełnosprawnych, w szczególności narażonych na utratę życia. – Ja Go jednak przede wszystkim zapamiętam jako kapłana walczącego o obronę życia dzieci nienarodzonych mordowanych poprzez obrzydliwą tzw. aborcję. Był to człowiek niezwykle miły, niezwykle serdeczny i niezwykle otwarty. Wielokrotnie dziwiło mnie, że jest on postrzegany jako ktoś niesympatyczny, albo czujący się lepszym. To całkowita nieprawda, o czym sam niejednokrotnie się przekonałem – przywołuje dr Bawer Aondo-Akaa.
Swoje życie Ks. Isakowicz-Zaleski bez reszty poświęcił osobom niepełnosprawnym intelektualnie. Jako założyciel Fundacji im. Brata Alberta stwarzał godne warunki do życia i rozwoju dla swoich podopiecznych, których traktował jak najlepszych i najwierniejszych przyjaciół. – Wiele osób zapamięta ks. Tadeusza jako niezwykle dobrego człowieka potrafiącego dbać o najsłabszych, o dzieci chore, niepełnosprawne, upośledzone. W tej materii z ks. Tadeuszem współpracowała moja żona – Justyna – więc wiem od bezpośredniego świadka, że ks. Tadeusz robił, co tylko mógł, aby zapewnić im maksymalną pomoc i opiekę. Jego praca pod tym względem jest z jednej strony nieoceniona, a z drugiej niedoceniona – wspomina prof. Andrzej Nowak. – Chciałbym również zwrócić uwagę na świadectwo tożsamości ormiańskiej ks. Isakowicza-Zaleskiego – bardzo ważnej dla niego samego i nie mniej ważnej w naszej historii i tradycji, ponieważ polscy Ormianie odgrywali rolę jednego z fundamentów patriotyzmu Rzeczypospolitej. Ksiądz Tadeusz był tej tradycji polskich Ormian, polskich patriotów głęboko przywiązanych do swojej ormiańskości przykładem – dodaje.
Ks. Tadeusz był jedyną osobą, która w mediach wypowiadała się o sprawach wschodnich. Dzielnie walczył o upamiętnienie rzezi wołyńskiej i wielokrotnie zwracał się z prośbą do prezydenta i rządu o potępienie ludobójstwa na Wołyniu. – Wielu zapamięta go jako nieformalnego kapelana środowisk kresowych, jako ojca wszystkich towarzystw kresowych, który zawsze potrafił znaleźć dla nich czas, często pokonać setki kilometrów, aby odprawić Mszę Świętą w intencji ofiar rzezi wołyńskiej – wzmiankuje Dr. Leon Popek. – Był on człowiekiem nietuzinkowym i bezkompromisowym. Podziwiałem go za to, że jest w stanie pogodzić obowiązki duszpasterskie i działalność w Fundacji Brata Alberta, i nieustanne życie w drodze. Nieraz widziałem go przed jaką konferencją i pierwsze, co rzucało mi się w oczy, to to, że jest on zmęczony, ponieważ przemierzał Polskę wzdłuż i wszerz sam, bez kierowcy. Mimo to nigdy się nie poddał i nigdy się nie oszczędzał, za co go szczerze podziwiałem. Nie raz mówiłem mu: „Księże Tadeuszu, może trochę trzeba zwolnić? Może trzeba pomyśleć o jakiejś przerwie?”, ale to tylko jeszcze bardziej go mobilizowało do działania – mówi.
Ks. Isakowicz-Zaleski swoim niezachwianym postępowaniem przyczynił się m.in. do ujawnienia tajnych współpracowników wśród duchowieństwa. Nie bał się również poruszać tematu homomafii w kościele. On niczego sobie ani nikomu innemu nie załatwiał. Niczego nie kalkulował. On miał po prostu całkowicie wewnętrzną, płynącą z samego środka, potrzebę mówienia prawdy. Ludzie z taką predyspozycją są najgroźniejsi dla koniunkturalistów wszelkiego rodzaju, a jednocześnie najbardziej przez nich znienawidzeni. Ich nie da się „wyłączyć”. – W Kościele prawda jest pojęciem fundamentalnym. Kościół zasadza się na fundamencie przekonania o obiektywizmie prawdy. Ks. Isakowicz-Zaleski był tej zasady żywą ilustracją. Ukrywanie prawdy o tajnych współpracownikach wśród duchowieństwa, a także o „lawendowej mafii”, było sprzeczne z jego konstrukcją intelektualną i psychiczną – podkreśla Łukasz Warzecha. – Ks. Tadeusz był autentycznie wolnym duchem. On się nikomu nie kłaniał – poza Panem Bogiem, rzecz jasna – a w dzisiejszych czasach takich ludzi, tak twardych charakterologicznie i niezależnych intelektualnie, jest garstka. Każdy z nich jest na wagę złota – dodaje.
Niech te słowa ks. prof. Józefa Mareckiego będą podsumowaniem życia i wyrazem wdzięczności dla osoby Ks. Tadeusza Isakowicza-Zalewskiego: „Wierzył w prawdę, zawsze powtarzał: prawda was wyzwoli. Nie znosił fałszu. Dla mnie to był człowiek prawdy: od początku do końca. Prawy, bezpośredni, uczciwy i rzetelny człowiek prawdy…”
Oprac. EŚ
Wszystko zostało wyreżyserowane. Ks. Isakowicz-Zaleski o Okrągłym Stole