4 czerwca 2025

To była prawdziwa „zjednoczona Prawica”. Wyborcy Mentzena pomogli dokonać lepszego wyboru

(fot. prtscr/youtube/Sławomir Mentzen)

Nie byłoby zwycięstwa Karola Nawrockiego bez wyborców Sławomira Mentzena. W wyborach prezydenckich 2025 roku po raz pierwszy tak silnie przełamany został duopol dwóch największych partii, a osiągnął to właśnie lider Nowej Nadziei.

Sławomir Mentzen, inaczej niż Grzegorz Braun czy Marek Jakubiak, nie zdecydował się na jednoznaczne „przekazanie poparcia” Karolowi Nawrockiemu przed II turą wyborów. Ta decyzja była przez wielu ostro krytykowana. Sam patrzę na nią dość sceptycznie, bo preferuję otwartą i czystą grę, niż tego rodzaju podchody. Rozumiem jednak strategię, która przyświecała Mentzenowi: kategoryczną niechęć do tego, by dać sobie dorobić „gębę” człowieka skazanego na koalicję z PiS w roku 2027. Oczywiście z perspektywy dobra Polski tak naprawdę innego wyboru nie ma – jeżeliby Sławomir Mentzen chciał zawrzeć koalicję z Koalicją Obywatelską, zdradziłby fundamenty ideowe ruchu konserwatywno-liberalnego, któremu dziś w Polsce szefuje. Jest jednak zrozumiałe, że Mentzen chce mieć jak najszersze możliwości negocjacyjne, a żeby skutecznie negocjować – trzeba mieć możliwość odejścia od stolika albo przynajmniej skutecznie tę możliwość manifestować.

Nie decydując się na otwarte poparcie Karola Nawrockiego, Mentzen prowadził między I a II turą wyborów działania w dość jasny sposób premiujące kandydata popieranego przez PiS. Katalog pytań zebranych w tzw. „Deklaracji Toruńskiej” od początku wydawał się możliwy do podpisania dla Nawrockiego, a nieakceptowalny dla Trzaskowskiego. W szeregu publicznych wypowiedzi Mentzen dość wyraźnie podgryzał też Koalicję Obywatelską, PiS raczej oszczędzając. Wreszcie nagrał film podsumowujący swoje rozmowy z Nawrockim i Rafałem Trzaskowskim, stwierdzając, że nie widzi podstaw do zagłosowania na tego drugiego, za to – jego zdaniem – fakt złożenia podpisu pod „Deklaracją Toruńską” należy docenić.

Wesprzyj nas już teraz!

Sama „Deklaracja Toruńska” była moim zdaniem pewnym politycznym nadużyciem, bo nie można w racjonalny sposób z góry zakładać, że przyszły prezydent w żadnych okolicznościach nie będzie musiał zgodzić się na przykład na podniesienie podatków albo też – zależnie od sytuacji w polityce międzynarodowej – nie podejmie decyzji o poparciu akcesji Ukrainy do NATO. To sprawy, o których trzeba decydować na bieżąco, jakkolwiek oczywiście sam kierunek wyznaczony przez „Deklarację” jest jak najbardziej słuszny. Podatki w Polsce są już dziś skandalicznie wysokie, naruszając głęboko granicę tego, co dopuszczalne w świetle prawa naturalnego. Również sprzeciw wobec akcesji Ukrainy do NATO wydaje się całkowicie sensowny. Mimo wszystko nakłanianie przyszłego prezydenta pod dużą presją polityczną do podpisania deklaracji, z której być może nie będzie wcale chciał albo mógł się wywiązać w zgodzie z własnym rozpoznaniem najlepszego interesu Polski, nie wydaje mi się rzeczą w pełni właściwą. Jest oczywiście prawdą, że Karol Nawrocki zmuszony do podpisu nie był – mógł odmówić, wyjaśniając, dlaczego się nie zgadza z tym czy innym punktem. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że wybór Rafała Trzaskowskiego byłby dla Polski wielkim złem, nie oceniam tej inicjatywy w jej faktycznym kształcie zbyt pozytywnie i sądzę, że można było punkty „Deklaracji” stworzyć bardziej racjonalnie, z większym poszanowaniem dla – by tak rzec – autonomii urzędu prezydenckiego.

Tak czy inaczej, wyborcy Sławomira Mentzena z I tury nie mieli wątpliwości, na kogo zagłosować. W przeważającej większości poparli Karola Nawrockiego. Tego zresztą można się było spodziewać i trudno zakładać, by zrobili inaczej nawet wówczas, gdyby Mentzen nie prowadził działalności delikatnie wspierającej kandydata popieranego przez PiS. Rafał Trzaskowski ze swoim jawnym poparciem dla agendy rewolucyjnej ruchu LGBT oraz euroentuzjastyczną gotowością do oddawania kolejnych elementów polskiej suwerenności nie jest człowiekiem, którego mógłby z czystym sumieniem i używając rozumu poprzeć jakikolwiek wyborca o przekonaniach konserwatywno-liberalnych. Dobrze, że Mentzen zachęcił jednak do pójścia na wybory, odchodząc od zwykłej dla części Konfederacji retoryki „PiS-PO jedno zło”.

W tym wszystkim jednego bardzo mi zabrakło: zwrócenia uwagi na ochronę życia ludzkiego. Rozmowy z Karolem Nawrockim i Rafałem Trzaskowskim miały ogromne zasięgi i Sławomir Mentzen mógł wykorzystać je również po to, by dać wyraz konieczności objęcia szerszą ochroną życia od poczęcia aż do śmierci. Karol Nawrocki miałby szansę złożyć obietnicę podjęcia działań przeciwnych aborcji, co byłoby, moim zdaniem, znacznie ważniejsze od wszystkich innych punktów „Deklaracji Toruńskiej”. Z drugiej strony podjęcie tego tematu dałoby szansę Trzaskowskiemu na publiczne głoszenie zbrodniczej ideologii aborcyjnej, a w moim przekonaniu takiej szansy dawać nigdy nie wolno, bo rzecz jest tak niegodziwa, że nie powinna być w ogóle dopuszczona do dyskusji publicznej. Być może właściwym rozwiązaniem byłoby poruszenie tematu ochrony życia w pytaniach pobocznych, dostosowanych do specyfiki danego kandydata. Naprawdę nie zaszkodziłoby, gdyby Karol Nawrocki przed milionami widzów zobowiązał się do podjęcia działań na rzecz ochrony życia, w tym odwrócenia obowiązujących obecnie niegodziwych rozwiązań w tym zakresie.

Tak czy inaczej trudno zaprzeczyć, iż w tych wyborach prezydenckich polska prawica potrafiła zadziałać wspólnie. Oby ta postawa była kontynuowana również w przyszłości.

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(44)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie