Po lekturze tego tekstu czytelnik uporządkuje pojęcia, o których nie śniło się ani filozofom, ani… trzynastolatkom przed epoką smartfonów. Jeśli ma chęć na studia terenowe, wystarczy podarować dziecku ten sprzęt. Następnie przy braku dostępu do telefonu, racjonalizując to „prawem do prywatności”, nie ingerować i nie interesować się, na jakiej internetowej dzielni przebywa nasza latorośl. Zgodnie z prawem Kopernika-Greshama zła aplikacja wypiera lepszą. Odtąd połowa życia nastolatka będzie polegała na przypominających epilepsję stanach wyłączenia i mikroruchów dłoni. Tak, to TikTok. W ciągu półtora roku nastąpi splot trybów dysforii, depresji i zmian tożsamości, które nałożą się na normatywny kryzys bycia nastolatką – można stawiać zakłady. Z całym pakietem działań subkulturowych, typu odważne oznajmianie rodzinie „prawdy o sobie”. LGBT? Banał. Przejdźmy na wyższy poziom wtajemniczenia. Albo raczej… chaosu.
The Gender Unicorn – fioletowe stworzonko z plecionką łańcucha DNA na wysokości krocza i serduszkami na klatce piersiowej to motyw plakatu edukacyjnego stworzonego przez organizację TSER. Jego treść, rozwieszana w placówkach edukacyjnych, ma pomóc odnaleźć się w skomplikowanym świecie płci. Widzimy pięć kategorii. Pierwsza, bazowa – dla ignorantów biologiczna – w istocie jest narzucona (to tak zwane AFAB lub AMAB – od angielskiego przypisano przy urodzeniu female lub male). Ale i tu mamy opcję none/intersex. Kolejne osie z plakatu to po kolei: tożsamość (męska/żeńska/lub inna) mówiąca o tym, kim się czuję. Zupełnie odrębne będzie to, co pokazuję swoją ekspresją (męską/żeńską/lub inną). Kolejna oś dotyczy odczuwanego pociągu: do mężczyzn, kobiet lub… innych. Odrębnie w zakresie pociągu seksualnego, zmysłowego (podobają mi się, wywołują u mnie pobudzenie) oraz przyciąganie emocjonalne (zakochuję się).
Kategoria inne niczego nie wyjaśnia, a pozwala namieszać. Genderowy Jednorożec trochę do tego mieszania służy. Pluszaczek stanowi klucz do szalonego świata dekonstrukcji terminów związanych z płcią. Rozbicie orientacji seksualnej (ukierunkowania pociągu) i tożsamości to banał, do którego odnoszą się boomerzy (czyli zgredzi, do których prawdopodobnie należy i autorka, i czytelnik). Rozbicie tożsamości na ekspresję i samopoczucie oraz pociągu na osobno seksualny i emocjonalny, do tego przy wprowadzeniu tych czarnych dziur kategorii „inne”, to dopiero ponowoczesność! W ten sposób – przy bardzo nieostrych kategoriach – otrzymamy ogrom opcji. Przyjrzyjmy się, co wypada z tej czarnej skrzynki-maszynki do produkcji „terminów seksualnych”.
Wesprzyj nas już teraz!
W tym szaleństwie jest metoda
Badając temat, zwątpiłam czy strona, z której korzystam, nie jest formą zabawy dla twórczych internautów. Z pewnością czytelnik zetknął się już z najnowszymi wersjami oflagowania świata LGBT+, bardziej skomplikowanymi niż system sygnalizacji morskiej. Jeśli nie widział, warto się zapoznać, tym bardziej że kolorystyka paskowanych w większości bander stała się kodem sygnałowym największej subkultury młodzieżowej we współczesnej Polsce (dzieciaki oznakowują się na przykład na sznurówkach albo bransoletkach). Każda nowa opcja seksualna musi dostać swoje symbole i nazwę, a także dostać kategorię odnoszącą się do któregoś z „parasoli”. Mamy więc kategorie (parasole) bardziej pojemne i te drobne, a ze względu na relacyjność seksualności (ktoś ku komuś) liczba kategorii jeszcze się powiela!
Parasol pierwszy: LGBTQIA+. Czyli społeczność osób, które będziemy rozkładać na pomniejsze kategorie. Osoby, które czują się inaczej, niż mają w metryce. Te, które odczuwają pociąg nieheteroseksualny. Jedno z drugim może się łączyć. Komplikacje pojawiają się już na wstępie ze względu na wielość opcjonalnych samookreśleń, które nie wykluczają się wzajemnie.
Nie trzeba przypisywać się do jednej z dwóch kategorii (niebinarność), ale można (binarność). Można mieć płynną, zmienną tożsamość (genderfluid) albo spójną (cisgender), albo odwrotną do biologicznej płci (transgender). Można czuć się jakiejś płci… troszkę (demiseksualność). Nie czujmy się jednak zobowiązani, znajdzie się również kategoria dla osób, które miewają różnie. Jest dla ciebie kategoria, jeśli jednocześnie jesteś jakiejś płci i nie jesteś tej płci, a nawet czasem czujesz, że wcale żadnej nie masz (trigender). Jeśli czujesz, że cię to przerasta, możesz odmówić przypasowania (agender). Xenic oznacza, że twoja kategoria wykracza poza ludzko pojmowaną płeć, może być ci bliżej do czucia się rośliną albo zwierzęciem (to pewnie słynny z filmu Matta Walsha What is the woman pan/i-wilk). Nie nadążysz, użyjesz złego zaimka – misgenderujesz. Tyle o tożsamości.
Pochylmy się teraz nad terminami dotyczącymi pociągu seksualnego. Panseksualność albo omniseksualność to pojęcia z pogranicza kabaretu i – uwaga! – bardzo ochoczo dobierane przez dzieci na progu wieku dojrzewania (które czują się zobowiązane przez internetową popkulturę do określenia się, a jeszcze nie czują specjalnych preferencji z racji wieku i trwającego okresu latencji, czyli wyciszenia pociągu). Wszystko jedno, co tam z tobą w temacie płci, orientacji, ekspresji – pociągają mnie… wszystkie opcje w obrębie powyższego. A nawet więcej (omni-): zwierzęta, rośliny, przedmioty… to nie żart! W „Krytyce Politycznej” pojawił się wywiad z panią zachwalającą seks z mchem i korzeniami drzew (również z powodów politycznych, jako forma buntu wobec opresji patriarchatu).
Misgenderowałeś już?
Młode pokolenie jest jednak uczone, że każdy stan myślenia i odczuwania odnośnie do spraw płci o czymś świadczy. Zakochanie, pożądanie, zachowania seksualne – to byłoby zbyt proste. Rozbito to ostatnie na zmysły i emocje oraz indywidualne upodobania. Skoro potrzebujesz wiązać się seksualnie z osobą, którą kochasz, jesteś… demiseksualny. Czujesz coś jedynie do osoby, która pierwsza dała znać, że czuje coś do ciebie – jesteś recipromantyczny; recipseksualność odnosi się do zmysłowego pożądania na tej samej zasadzie. Robi na tobie wrażenie intelekt – jesteś sapioseksualny. Być może romantyczność i emocje nie są dla ciebie istotne – to aromantyczność (aroace).
Z całą pewnością na dowolne mieszanki w czasie i przestrzeni również znajdą się nazwy – trudno mi nadążyć. Może więc zagłębimy się wspólnie w pasjonującą lekturę, oto próbka z LGBT wiki fandomu: Niektóre aroace mogą doświadczać innych form przyciągania, które nie są ani romantyczne, ani seksualne, takie jak pociąg queerplatoniczny, alternatywny lub zmysłowy. Jeśli czują, że atrakcja jest na tyle znacząca, że gwarantuje miejsce obok ich orientacji aro, mogą zidentyfikować się jako zorientowana albo kątowa.
Na tle tego szaleństwa osoby interseksualne, czyli mające wrodzone cechy dwóch płci, wyglądają całkiem zwyczajnie. Gdy mówiło się o zmianie płci, przez dziesięciolecia odnoszono się do takich właśnie sytuacji (gdy medycznie widoczny jest błąd biologiczny w strukturze ciała). Niestety, to se ne vrati.
Pani psycholog, a taka złośliwa
Na tę siatkę pojęciową nachodzi jeszcze warstwa seksualizacji typu pornograficznego, oczywiście zintelektualizowana nowymi terminami: nudziarze i sztywniacy mają tak zwany vanilla sex (czyli oparty na związku uczuciowym, w stabilnym małżeństwie, nieprzekraczający pewnych granic – na przykład dotyczy jedynie tych samych dwóch osób), a osoby „twórcze i otwarte” – kink sex, czyli zwyczajowo perwersyjny, niedający nasycenia, ciągle przesuwający każdą możliwą granicę dla sportu. Tak uczy myśleć o seksualności „fajnoświat”.
Jak mówi przysłowie, są takie sytuacje, że trzeba się śmiać, aby nie płakać. W dodatku każdy, komu na sercu leży dobro młodych ludzi, musi czuć dużo gniewu wobec zjawiska takiego mieszania w głowach. Wiele dzieciaków autentycznie śledzi ów kipisz, próbując odnaleźć punkty odniesienia dla siebie.
Wiek dorastania to z reguły mniejszy lub większy chaos w odczuciach wewnętrznych. Stabilne, przyjazne środowisko, umożliwiające badanie rzeczywistości i sprawdzanie się, jest nieodzowne. Tymczasem dzięki działalności przeróżnych speców chaos spotyka chaos.
Charakterystyczna jest próba zaszczepienia myślenia: Odkryj prawdę o sobie, ty jesteś tym. Ale właściwie kim? Niestabilnym postmodernistycznym konglomeratem kategorii seksualnych?
Nie pozwólmy, żeby nasze dzieci w to uwierzyły. Bardzo wiele zależy od tego, jaką alternatywną opowieść o seksualności dostaną i czy przekonująco wyjaśni ona, skąd w ich pokoleniu popularność bałaganu w temacie płci.
Katarzyna Wozinska
Tekst ukazał się w 93. numerze magazynu „Polonia Christiana” (lipiec-sierpień 2023)