Tuż po Świętach Wielkanocnych prezydent Stanów Zjednoczonych podpisał dekret kończący stan wyjątkowy, wprowadzony w związku z tzw. pandemią COVID-19. Oznacza to nie tylko oficjalne wstrzymanie środków przeciwdziałania transmisji wirusa, ale również… poważne kłopoty dla południowych stanów. Wraz z odwołaniem orzeczenia o wyjątkowych okolicznościach nieaktualne staną się doraźnie uszczelnione przepisy migracyjne, dzięki którym możliwe było rozwiązanie problemu masowej i niebezpiecznej migracji z Meksyku.
Jak podał 11 kwietnia anglojęzyczny portal lifesitenews.com, Joe Biden podpisał rezolucję, nazwaną H. J. Res. 7, która „eliminuje krajowy stan nadzwyczajny związany z pandemią COVID-19”. Jej projekt został jeszcze w lutym złożony przez republikańskiego parlamentarzystę Paula Gosara w kongresie i przyjęty większością głosów 229 do197 – w senacie poparło go 68 deputowanych przeciwko 23.
Choć dopiero teraz koniec „pandemii” doczekał się oficjalnego potwierdzenia ze strony władz USA to Joe Biden przyznał, że zagrożenie minęło już… 7 miesięcy temu na antenie znanego serwisu „60 minutes”. Jego administracja nie zamierzała mimo tego wycofać przepisów stanu wyjątkowego. Według informacji opublikowanych przez Departament Zdrowia i Pomocy Humanitarnej, biały dom zamierzał poczekać z wycofaniem przepisów do 11 maja bieżącego roku.
Wesprzyj nas już teraz!
Wraz z anulowaniem stanu wyjątkowego południowe regiony będą zmuszone wrócić do liberalnej polityki migracyjnej, przyczyniającej się do licznych problemów i ich destabilizacji. W ramach anty-pandemicznej polityki służby mogły sprawnie deportować nielegalnie przybyłych cudzoziemców, powołując się na zagrożenie „zdrowia publicznego”.
źródło: lifesitenews.com
FA