W swojej autobiograficznej książce „Coreyography” były gwiazdor filmów dla dzieci Corey Feldman ujawnia mroczny obraz pracy w Fabryce Snów. Jego zdaniem największym problemem Hollywood jest pedofilia.
Aktor w swojej książce przywołuje dramatyczne wydarzenia ze swej filmowej kariery. Wraz ze swoim nieżyjącym kolegą byli molestowani przez ludzi, którzy dziś w Hollywood pełnią ważne stanowiska.
Wesprzyj nas już teraz!
Portal dziennik.pl przytacza fragment książki, w którym autor wspomina swe traumatyczne doznania jakich doświadczył on i nieżyjący Corey Haim, zmagający się przez wiele lat z uzależnieniem narkotykowym.
Kiedy pracowaliśmy na planie „Straconych chłopców” w 1987 roku Corey powiedział mi, że gdy dwa lata wcześniej kręcił „Lucasa”, jeden z dorosłych pracowników ekipy przekonywał go, że seksualne relacje młodych chłopców i starszych mężczyzn to norma w tej branży , że „wszyscy to robią” – opowiada dziś 42-letni Corey Feldman.
– W przerwie na lunch ten facet zabrał go za przyczepę i odbył z nim stosunek. Haim, niewinny i ambitny czternastolatek, nie protestował. Ta relacja między nimi trwała przez dwa lata. Dziś Corey nie żyje, a tamten człowiek jest jednym z najbardziej wpływowych w Hollywood i zarabia krocie. Ja sam też byłem molestowany przez mężczyznę, który po raz pierwszy dał mi narkotyki. Pewnego wieczora dobrał mi się do rozporka. Nie wierzyłem w to co się dzieje, ale nie chciałem stracić przyjaciela. Dopiero jakiś czas później zacząłem uświadamiać sobie, że mnie i Coreya otaczają potwory, a dokładniej w momencie, w którym zobaczyłem nasze zdjęcie z piętnastych urodzin. Byliśmy na nim my i pięciu pedofili. Największym problemem Hollywood było, jest i będzie seksualne wykorzystywanie dzieci – pisze były gwiazdor progamów dziecięcych.
Źródło: dziennik.pl
luk