Dokument przygotowany przez Donalda Tuska i jego współpracowników na unijny szczyt w Brukseli spotkał się z falą krytyki ze strony europosłów. Zarzucają oni, że brak mu konkretów. Dyplomaci musieli wprowadzać pilne korekty.
Na co utyskiwali eurodeputowani? Przede wszystkim na brak konkretów. Z przygotowanego przez Donalda Tuska dokumentu niewiele wiadomo na przykład o planie inwestycyjnym szefa Komisji Europejskiej, Jeana Claude Junckera oraz o ewentualnym wkładzie państw członkowskich.
Wesprzyj nas już teraz!
Z kolei ważnej sprawie Ukrainy dokument poświęca… zaledwie dwa akapity. I to bardzo ogólne. Szef europarlamentarnej frakcji Liberałów, Guy Verhofsadt, ocenił, że dokument przypomina colę „light”. – Jeszcze nie zero, ale bliską zeru – mówił.
Za poprawki zabrali się dyplomaci państw członkowskich Unii Europejskiej. Tak powstała druga wersja dokumentu, która – na co wiele wskazuje – jest jedynie szkicem tej ostatecznej. Obecnie wpisano doń znacznie ostrzejsze stanowisko wobec Rosji, niż miałkie słowa o konflikcie na Ukrainie, zapisane w wersji opracowanej przez ludzi Donalda Tuska. W dokumencie dotyczącym czwartkowego szczytu znalazł się również zapis o żądaniu wobec Moskwy nieskrępowanego dostępu dla Holendrów do miejsca, gdzie spadł zestrzelony przez separatystów boeing.
Niewykluczone, że projekt będzie jeszcze zmieniany. W dalszym ciągu sprawie Ukrainy poświęcone są bowiem tylko dwa akapity. Pozostało również zdanie zrównujące Ukrainę i Rosję, jeżeli chodzi o oczekiwania co do wypełniania postanowień planu pokojowego z Mińska.
Źródło: rmf24.pl
ged