Histeria dotycząca globalnego ocieplenia jest zdecydowanie zbyt silna – zauważa Bjørn Lomborg, dyrektor Copenhagen Consensus Center. Badania pokazują bowiem, że sytuacja klimatyczna pod wieloma względami jest obecnie podobna do tej sprzed 100 lat.
Na przykład, jak zauważa autor na łamach „New Europe”, media oskarżają globalne ocieplenie o powodzie. Tymczasem Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatycznych ONZ stwierdził, że nie ma pewności nawet co do tego, czy liczba powodzi w skali globalnej spadła w ostatnim stuleciu.
Wesprzyj nas już teraz!
Globalne ocieplenie ponosi też, według niektórych mediów, winę za pożary lasów i huragany. Jednak na przykład w 2018 roku pożary lasów w Europie objęły mniej niż 50 proc. powierzchni, która średnio ulega spaleniu.
Z kolei w Europie Południowej powierzchnia palących się lasów spadła w ciągu 35 lat o połowę. Ponadto Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatycznych stwierdził, że w ciągu 100 lat nie zaobserwowano znaczących zmian w kwestii huraganów w USA.
Bjørn Lomborg nie neguje ocieplenia klimatu. Jego zdaniem jest ono problemem, jednak zieloni wyolbrzymiają znaczenie tej kwestii. Autor zwraca uwagę, że katastrofy klimatyczne zabijają dziś średni o 95 proc. mniej osób niż sto lat temu.
Fałszywe jest także twierdzenie, jakoby wegetarianizm mógł doprowadzić do znaczącej poprawy klimatu. Wszak, gdyby wszyscy mieszkańcy Zachodu zaprzestali spożywania mięsa, to doprowadziłoby to do zmniejszenia się ilości gazów tylko o kilka punktów procentowych.
Autor pisze też o kwestii kosztów. Jak przekonuje, w sprawie walki z klimatem należy znaleźć odpowiednią równowagę. Zwracał na to uwagę William Nordhaus, pierwszy ekonomista zajmujący się klimatem, jaki otrzymał nagrodę Nobla. Naukowiec ten podkreślał wprawdzie, że podniesienie podatku od emisji CO2, gdyby było skoordynowane, globalnie doprowadziłoby do zwiększenia dochodów o 10 miliardów dolarów na przestrzeni kolejnych stuleci, jednak z drugiej strony zauważał też, że próby doprowadzenia do tego, by temperatura nie przekraczała temperatury z czasów przedprzemysłowych więcej niż o 2,5 stopnia, to rozwiązanie szkodliwe. Oznaczałoby to straty w wysokości 50 miliardów dolarów.
Tymczasem dziś ekologiści mówią o konieczności ograniczenia emisji CO2 tak, aby wzrost temperatury względem czasów przedprzemysłowych nie przekroczył poziomu 1,5. To zaś wiązałoby się z koniecznością zakończenia używania paliw płynnych w ciągu 10 lat – co jest nierealne. Wszak eksperci szacują, że paliwa płynne będą odpowiadać za 3/4 tworzonej energii jeszcze w 2040 roku.
Bjørn Lomborg wzywa zatem do skupienia się na inwestycjach w badania oraz rozwój i odejścia od apokaliptycznej narracji królującej wśród ekologistów.
Wezwanie skandynawskiego autora do naukowego i rozważnego podejścia do zmian klimatu należy pochwalić. Niestety można żywić wątpliwości, czy decydenci wezmą je sobie do serca. Część z nich zdaje się bowiem kierować ideologią, a nie faktami. Chodzi tu w dodatku o ideologię sprzeczną z zasadami wiary. W imię radykalnej walki ze zmianami klimatu i przeludnieniem prowadzone są działania prowadzące nie tylko do strat klimatycznych, ale i do naruszania prawa naturalnego.
Źródła: neweurope.eu
mjend