„Żadne wrogie Polsce państwo nie jest zainteresowane wzmacnianiem polskich rodzin ani przywracaniem chrześcijańskiego ładu w życiu publicznym” – wskazuje Kaja Godek z Fundacji Życie i Rodzina, odpowiadając na łamach „DoRzeczy” na lewicowe oskarżenia o rosyjskie wpływy na złożoną w Sejmie inicjatywę obywatelską „Stop LGBT”. Działaczka pro-life przekonuje, że to rozniecanie ruchów uderzających w tradycyjne wartości moralne jest specjalnością Kremla.
Do Sejmu złożony został projekt ustawy „Stop LGBT”, m.in. zakazującej organizacji parad równości. Kai Godek, działaczce Fundacji Życie i Rodzina, udało się zjednać dla niego poparcie 140 tys. obywateli. Złożeniu tej propozycji do niższej izby parlamentu towarzyszy fala lewicowej krytyki, wśród której przewijają się sugestie, że to Moskwa stoi za propozycją ograniczenia manifestacji mniejszości seksualnych.
Zdaniem Kai Godek, oskarżenia te ukazują niezdolność jej przeciwników do dyskusji na gruncie merytorycznym. Zapisy ustawy „Stop LGBT” wynikają według niej wprost z artykułów Konstytucji gwarantujących rodzinie i małżeństwu szczególną ochronę prawną i nie stanowią kontrowersji. Chwyt retoryczny „reductio ad Kremlum” to zatem ostatnie co pozostało tuzom środowiska LGBT.
Tym razem działaczka pro-life, na łamach „Do Rzeczy”, postanowiła użyć przeciwko progresywistom ich własnej broni. Szkicując krótką kronikę wywiadu wschodniego mocarstwa dowodziła, że to rozniecanie ruchów rewolucyjnych jest jego specjalnością. Nie kto inny jak służby Związku Radzieckiego intensywnie wspierały ruchy hipisowskie i rewolucję seksualną w 1968 r. „Główny periodyk niemieckich rewolucjonistów, studenckie pismo Konkret, o imponującym nakładzie 200 tys. egzemplarzy, zostało wymyślone i sfinansowane przez Stasi”, przypomina.
Walka z moralnością i łożenie środków na nurty wywrotowe ma z perspektywy Rosji proste uzasadnienie. Środowiska te „niszczą społeczeństwa i powodują konflikty”. Autorka artykułu zwraca uwagę, że Polska zbudowana według lewicowego programu doskonale odpowiada interesowi Kremla. Dzietność zatrważająco niska, głęboki konflikt społeczny, rozbite relacje międzyludzkie… Należy dodać do tego zestawienia jeszcze kosmopolityzm, usypiający aspiracje narodowe ludności. Tymczasem, jak uważa inicjatorka projektu ustawy, promocja porządku społecznego opartego o katolicką moralność z natury nie może być działaniem na szkodę własnej ojczyzny. Wpływa bowiem konsolidująco na kraje i jest kamieniem węgielnym wewnętrznej harmonii.
Źródła: „Do Rzeczy”
FA