– Historia dała znowu szansę ludziom z Europy Środkowej na zbudowanie nowego sojuszu w oparciu o ich własne narodowe interesy, pozwalającego nam bronić się przed zagrożeniami zarówno ze wschodu, jak i z zachodu – powiedział w niedzielę premier Węgier Viktor Orban. Jak zaznaczył „Węgry są przyszłością Europy”.
Premier Węgier przypomniał, że sto lat temu na Węgry wydano „wyrok śmierci”, jakim był Traktat w Trianon, na mocy którego Królestwo Węgier straciło ponad 2/3 terytorium. Jego zdaniem mimo wszystkich prób zniszczenia narodu i państwa „Węgry wciąż istnieją”. – Nie tylko żyjemy, ale także uwolniliśmy się z uścisku wrogiego pierścienia krajów – zapewnił Orban.
Wesprzyj nas już teraz!
Orban podkreślił, że od 2010 roku jego rząd podejmuje działania mające na celu udowodnienie światu, że Węgry wciąż są i nie mają zamiaru być jedynie „chłopcem do bicia” w rękach największych geopolitycznych graczy świata. – Uznaliśmy, że albo znajdziemy drogę, albo stworzymy ją sobie sami – oświadczył, po czym dodał, że w grę wchodziła tylko ta druga możliwość, ponieważ „droga stworzona przez Brukselę i Waszyngton była nie do zaakceptowania”.
– W ostatnich dziesięciu latach nauczyliśmy się też, że Europa nie znajduje się w Brukseli. My jesteśmy Europą i nie musimy zadowalać zmęczonych brukselskich elit. (…) Dawniej myśleliśmy, że Europa jest naszą przyszłością, ale dzisiaj wiemy, że to my jesteśmy przyszłością Europy – powiedział premier.
Węgierski przywódca poruszył również kwestię demografii. Przypomniał, że dzięki stworzonym przez jego rząd zachętom ekonomicznym dla małżeństw i dużych rodzin udało się zahamować spadek liczby ludności. Dodał jednak, że aby doszło do radykalnej zmiany w tej kwestii potrzebne są dalsze działania, ponieważ liczba ludności Węgier wciąż spada i to pomimo znacznego spadku liczby rozwodów i aborcji.
Viktor Orban przedstawił także założenia węgierskiego pakietu klimatycznego, zgodnie z którym m.in. z okazji narodzin każdego dziecka na Węgrzech ma być sadzone 10 drzew, co oznacza, że do 2030 roku zalesienie ma się zwiększyć do 27 proc.
Źródło: interia.pl
TK