13 września 2016

Chile to obecnie jeden z sześciu krajów świata, gdzie aborcja jest całkowicie nielegalna.  Od 1989 r. wszystkie działania zmierzające do aborcji są zakazane, nawet w przypadku domniemanego zagrożenia życia. Czy kraj ten stał się zbiorowym cmentarzyskiem kobiet – rodem z lewicowego straszaka? Wręcz przeciwnie – od czasu zakazu aborcji wskaźnik śmiertelności kobiet spadł o 69 procent!


Zacznijmy od początku. Na mocy przepisów z 1931 r. aborcja w Chile była dopuszczalna za zgodą lekarzy z tak zwanych „przyczyn terapeutycznych”. Zmieniło się to za późnego Pinocheta w 1989 r. Od tej pory nikt w tym latynoamerykańskim kraju nie ma prawa celowego uśmiercania dziecka. W ramach zasady podwójnego efektu dopuszczalne jest jednak dążenie do uratowania matki, nawet jeśli skutkiem ubocznym może być śmierć nienarodzonego. Czyli dokładnie tak, jak uczy Kościół katolicki.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Trudno, by chilijskie prawo dogodziło wszystkim. Prędzej czy później lewica musiała zadziałać. 31 stycznia socjalistyczna prezydent Michelle Bachelet wezwała do jego liberalizacji. W marcu jej propozycja przeszła przez Izbę niższą chilijskiego parlamentu. Obecnie utknęła w senackiej Komisji Zdrowia. Przepchnięcie projektu leży na sercu prezydent. Jak informuje panampost.com, wezwała ona senatorów do zajęcia się sprawą najdalej w pierwszym tygodniu września. Niewykluczone, że zwolennicy aborcji będą musieli zmierzyć się także z problemem konstytucyjnym. Artykuł 19 .1 chilijskiej ustawy zasadniczej nie pozostawia bowiem wątpliwości: „Prawo chroni życie nienarodzonych”.

 

Jeśli jednak planowane zmiany wejdą w życie, to aborcja w Chile będzie legalna w trzech sytuacjach: zagrożenia zdrowia matki, nieusuwalnej wady płodu oraz gwałtu.  Lekarze z zasady będą musieli uczestniczyć w nowym systemie, chyba, że napiszą specjalne pismo do dyrektora swej placówki. Wówczas osobiście nie będą musieli wykonywać aborcji, jednak zostaną zobowiązani do poinformowania przełożonego. Ten zaś wskaże „pacjentce” odpowiedniego medyka. Czyli de facto każdy lekarz, a tym bardziej dyrektorzy szpitali zostanie uwikłany w aborcyjny proceder – zauważa Jonathan Abbamonte na lifesitenews.com. Ochrona wolności sumienia stanie się iluzją. 

 

Postulującej zmianę prawa głowa chilijska prezydent sprawy „zdrowia reprodukcyjnego” nie są obce. W latach 2010-13 piastowała wszak dyrektorskie stanowisko w ONZ Kobiety. Jest córką generała Alberto Bacheleta, torturowanego i zmarłego wskutek tortur za czasów Augusto Pinocheta. Osoby oskarżone o torturowanie Bacheleta zostały w 2014 r. skazane. Także zmianę prawa aborcyjnego niektórzy pojmują jako „odejście od autorytarnych rządów”.

 

Twierdzenia te trafnie podsumował chilijski parlamentarzysta René Manuel García: – Można powiedzieć, że rząd wojskowy lub dyktatura (…) zabijał dorosłych. Wy chcecie zabijać ludzi, zanim się urodzą. Nie ma między tymi zbrodniami żadnej różnicy – stwierdził polityk.

 

Lewica nienawidzi obrony nienarodzonych

Chilijskie prawo jest znienawidzone przez lewicę. Nie tylko rodzimą, ale i ogólnoświatową. „Chile musi w końcu odejść od drakońskiego zakazu z ery Pinocheta. Dowody jasno mówią, że zakazywanie aborcji we wszystkich przypadkach nie powstrzymuje aborcji. Naraża natomiast kobiety i dziewczęta, zwłaszcza te z niewielkimi środkami na konieczność szukania nielegalnych rozwiązań narażających ich życie na niebezpieczeństwo. Choć nadal ograniczona, ustawa jest obecnie dyskutowana i może stać się ważnym pierwszym krokiem w dobrym kierunku”, przekonywała we wrześniu 2015 r. Amnesty International (amnesty.org). W sprawie interweniowało także ONZ: w 2004, 2007 i 2009 r.

 

Czy jednak naprawdę obowiązujące w Chile prawo ma „drakoński” charakter i naraża kobiety na niebezpieczeństwo? Autorzy artykułu zamieszczonego na łamach naukowego pisma Plos One (journals.plos.org) przekonują, że nie istnieje zależność między aborcją, a śmiertelnością matek*.

 

Pomiędzy 1957 a 2007 r. wskaźnik śmiertelności matek spadł z 293.7 do 18.2 na 100 tysięcy żywych urodzeń. Wpływ na to miały edukacja kobiet, wykwalifikowany personel szpitalny, dostęp do czystej wody etc. Od czasu zakazania aborcji w 1989 r. omawiany współczynnik zmniejszył się o 69.2 procent –  z 41.3 do 12.7 na 100 tysięcy urodzeń żywych. Korelacja nie musi oznaczać związku przyczynowo-skutkowego. Z pewnością jednak nie ma mowy o zwiększeniu śmiertelności kobiet wskutek zakazu aborcji. „Prawny status aborcji nie wygląda na powiązany z całościowym wskaźnikiem śmiertelności matek”, zauważają autorzy badania. Edukacja matek, wykwalifikowany personel odbierający poród, opieka lekarska w ciąży, poprawa higieny etc. stanowią receptę na zagrożenia dla ciężarnych kobiet.

 

Wbrew twierdzeniom zwolenników legalizacji zabijania narodzonych, zakaz tego procederu nie doprowadził do wzrostu tajnych i groźnych dla kobiet aborcji. Jak twierdzą wspomniani naukowcy “bieżący wskaźnik śmiertelności okołoaborcyjnej i ostatnie badania epidemiologiczne dotyczące aborcji w tym kraju sugerują, że nielegalne aborcje zmniejszyły się, paralelnie do zmniejszenia śmiertelności matek”. Mniej podziemnych aborcji oznacza mniej komplikacji i zgonów z nimi związanych. Straszak lewicy w postaci zwiększenia liczby niebezpiecznych dla kobiet nielegalnych aborcji okazuje się…straszakiem właśnie. 

 

Chile w elitarnym gronie 6 krajów

Chile to jeden z sześciu państw, gdzie istnieje całkowity zakaz aborcji. Kolejnym jest Dominikana. Kraj ten w pełni zdelegalizował zabijanie nienarodzonych w 2009 r. Według danych dostępnych na data.worldbank.org   także w tym kraju śmiertelność matek zmniejszyła w okresie obowiązywania prawa. W 2009 r. wynosiła 105 na 100 tysięcy urodzeń żywych, a w 2015 r. – 92. Nikaragua z kolei zakazała mordowania nienarodzonych w 2006 r. Wskaźnik śmiertelności matek wynosił wówczas 164 i spadł do 150 w 2015 r. Salwator wprowadził prawo kryminalizujące aborcję w 1988 r. gdy wskaźnik wynosił  100. Według najświeższych danych – z 2015 r. – spadł do 54. Analogiczne prawo Malta wprowadziła w 1981 r. Między 1990 a 2015 r. umieralność kobiet związana z ciążą/aborcją spadła z 13 do 9. Dane za wcześniejsze lata są niedostępne. 

 

Życie kobiet i dzieci – nie trzeba wybierać !

Jak zauważa główny twórca badania opublikowanego na Plos One, dr Elard S. Koch, w rozmowie z portalem mercatornet.com, zakaz aborcji nie tylko nie szkodzi życiu kobiet, ale także wspiera życie nienarodzonych. Trudno się z tym nie zgodzić. Ani Chilijczycy ani mieszkańcy innych krajów nie muszą na szczęście wybierać między śmiertelnością matek, a dzieci. Obowiązujące w Chile prawo w połączeniu z dobrej jakości opieką medyczną chroni i jednych i drugich. Mieszkańcy tego latynoamerykańskiego państwa mają powód do dumy. Ich obecne rozwiązania nie tylko godne zachowania, lecz także przeszczepienia na grunt innych krajów. Także do Polski.

 

*Autorami opisującego wyniki badań artykułu „Women’s Education Level, Maternal Health Facilities, Abortion Legislation and Maternal Deaths: A Natural Experiment in Chile from 1957 to 2007” są Elard Koch, John Thorp, Miguel Bravo, Sebastián Gatica, Camila X. Romero, Hernán Aguilera I Ivonne Ahlers.   

 

 

Marcin Jendrzejczak




Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 251 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram