– Ten protest pokazał, że ogromna część społeczeństwa nie akceptuje założeń „Zielonego Ładu”. Większość stanowili tu zwykli mieszkańcy miast i mniejszych miejscowości, którzy razem z nami – rolnikami, wyrazili swój sprzeciw wobec działań Unii Europejskiej – mówi Mateusz Mrowiński, przewodniczący Rady Powiatowej Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Pile.
Wśród ogromnej liczby protestujących znaleźli się ludzie wielu branż i zawodów. Przyjechali specjalnie do Warszawy na protest, mimo, że dzieli ich od stolicy wiele kilometrów. Przyjechali, bo nie jest im obojętne to, co się dzieje w naszym kraju.
– Przyjechaliśmy ze Śląska, jesteśmy przedstawicielami przemysłu wydobywczego powiązanego z energetyką. Byliśmy na proteście w marcu, ale byliśmy też już w styczniu – na pierwszym proście. Teraz skupiamy się na tym, co w najbliższym czasie niestety może dotknąć Polaków, i na pewno dotknie, bo to już widać po rachunkach za prąd. To przeniesie się na nasze codzienne życie – mówi pan Piotr z Regionu Śląsko – Dąbrowskiego NSZZ Solidarność.
Wesprzyj nas już teraz!
– Teraz protestujemy przeciwko „Zielonemu Ładowi”, ale też protestowaliśmy i mówiliśmy o wcześniejszych pakietach klimatycznych, które podpisywały wszystkie wcześniejsze rządy – przypomina pan Piotr.
W proteście 10 maja wzięły udział setki tysięcy ludzi. Niektórzy podczas marszu zastanawiali się czy tym razem manifestacja będzie pokojowa, czy oby na pewno nie będzie prowokacji – jak to miało miejsce podczas ostatniego protestu w dniu 6 marca.
– Mamy prawo do tego, aby manifestować swoje poglądy. Solidarność zorganizowała ogromną, wielotysięczną manifestację, na której Polacy mówią jaki mają stosunek do „Zielonego Ładu”. Widać wyraźnie, że nie akceptują pomysłów, które zrujnują polską gospodarkę – podkreśla Dariusz Piontkowski, poseł Prawa i Sprawiedliwości. – Nie obawiam się jakiejś prowokacji. To jest spokojny, pokojowy protest, jest tak dużo ludzi, że nie odważą się na prowokacje – dodaje polityk.
Na temat ewentualnych prowokacji wypowiedział się również Ryszard Walczak, prezes Komitetu Pamięci Ks. Jerzego Popiełuszki. – Tego nie można wykluczyć, bo nie wiadomo. To w umysłach ludzi, którzy są zdolni do wszystkiego – jest możliwe… – mówił.
Ryszard Walczak zwrócił też uwagę na coś innego, mianowicie: – Tak ogromny protest musi mieć odzew zewnętrzny. Myślę, że zarówno w naszym kraju, na Zachodzie, a szczególnie w Europie, też jest to sygnał dla innych przedstawicieli, którzy kandydują z partii tych formacji, które się nie zgadzają z „Zielonym Ładem” – potencjał i dynamika, że warto walczyć, że warto się upominać… Warto walczyć o Polskę, to jest nasza ziemia – mówi.
Dariusz Piontkowski zapewnia, że nie zrezygnują z walki o Polskę. – W Sejmie będziemy robili swoje, będziemy zgłaszali projekty ustaw, będziemy zgłaszali poprawki do tego, co się dzieje. Będziemy próbowali nakłonić rząd do tego, aby protestował przeciwko rozwiązaniom niedobrym dla Polski, jak np. przymusowa relokacja czy kolejne kroki związane z „Zielonym Ładem” – wymienia polityk.
Podobnie jak w minionych protestach, również w maju, przyjechało wieku młodych rolników, którym nie brakuje ani energii ani zapału do pracy. – Przyjechaliśmy tutaj dzięki Solidarności, bo z nimi współpracujemy, ale też założyliśmy swój Ruch Obrony Rolnictwa, który ma na celu obronę nie tylko rolnictwa, ale całego społeczeństwa – mówi pan Stanisław z Ruchu Obrony Rolnictwa.
Młody rolnik wypowiedział się także nt. prowokacji. – Nie oszukujmy się, to nie są prowokacje rolnicze. Są to prowokacje przez kogoś robione. Jakbyśmy się tak wszystkiego bali to byśmy dziś nie rozmawiali. Wspólnie z kolegami dużo czasu spędziliśmy na granicy. Jesteśmy za tym, aby zatrzymać produkty z Ukrainy, które – po pierwsze – wpływają bez cła, są niekontrolowane i nie nadają się do jedzenia – dodaje pan Stanisław.
– Nasz Ruch powstał spontanicznie, na bazie protestów i całej sytuacji jaka ma miejsce w rolnictwie i w Polsce. Jako grupa rolników niezależnych, niezwiązanych z żadnymi organizacjami, działamy spontanicznie, szczególnie w interesie rolników – wyjaśnia pan Zenek.
W ogromnym tłumie dostrzec można było wiele ciekawych transparentów z konkretnym, jasnym przekazem. Jednym z nich był napis: „Lepiej być nikim, ale z Polską, niż kimś, ale jako niemiecka wycieraczka! TUSK to nienormalność”. Skąd inspiracja? Opowiada autor tekstu.
– Mam takie zdanie. Niemcy jeśli zawładną Polską to będziemy ich wycieraczką – mówi pan Jarek z Gorzowa Wielkopolskiego. To pierwszy protest, w którym bierze udział. Rolnik podkreśla, że atmosfera jest wyjątkowa. – Świetna atmosfera, pokojowy protest, oby tak było dalej. Mam nadzieję, że wywalczymy wolność dla Polski – dodaje.
Pierwszy raz na protest do Warszawy przyjechała również pani Małgorzata z Łodzi, która pracuje w ochronie zdrowia. – Nie zgadzam się z tym, co się dzieje. Nie popieram tego rządu, uważam, że poprzedni rząd lepiej rządził, i że Polacy więcej skorzystali. Oddanie głównych dziedzin życia polskiego pod jurysdykcję unijną to jest bezsens – mówi. Pani Małgorzata przypomina o historii naszego kraju. – Historia pokazała, że po wojnach wyszliśmy na prostą. Wystarczą tylko mądrzy ludzie, którzy będą kierować. Ci panowie, którzy teraz są, czy te panie… szkoda gadać. Żebyśmy zatrzymali całe to szaleństwo, które się dzieje. Jesteśmy mądrym narodem i sobie poradzimy – mówi zatroskana o przyszłość pani Małgorzata.
– Jest siła, jeśli entuzjazm, jest moc. Jest duch w Polakach i z tego się bardzo cieszymy – mówi pan Zbigniew, góral ze Związku Podhalan z Wysokiej.
Kacper z Bogatyni również na proteście pojawił się po raz pierwszy. – Zacząłem pracę i przyjechałem bronić swojego – wyjaśnia. – Ta praca jest na cały region dla nas, więc jest bardzo ważna – podkreśla. – Bądźmy krajem niezależnym. Bądźmy w Unii Europejskiej, ale nie pozwalajmy sobie na to, żeby, nam niszczyli wszystko, żebyśmy żyli pod ich dyktando – apeluje pan Mariusz z Bogatyni.
Góral z Wysokiej odniósł się też do samej obecności w stolicy. – Jeśli wszyscy byśmy oglądali protest z telewizji, to rządzący by myśleli, że się z tym wszystkim zgadzamy. A my absolutnie się nie zgadzamy z tym, co się dzieje. To jest głupota – „zielony nieład”. Jest to niszczenie wartości chrześcijańskich. Tylko w Bogu jest nadzieja i siła. Jest takie hasło: Nie „Zielony Ład”, tylko „Boży Ład” – wyjaśnia pan Zbigniew.
Trzeci raz na proteście w mieście stołecznym jest Ks. Stanisław Chodźko – duszpasterz rolników z powiatu Ryki, województwo lubelskie, diecezja siedlecka. – W marcu rzeczywiście było niespokojnie. Kiedy podeszliśmy pod Sejm to znalazłem się w takim miejscu, gdzie było „najgoręcej”. W pewnym momencie zaczęły się krzyki, rzucanie petardami, jajkami. Widziałem, że to wcale nie policja rzucała – byli prowokatorzy, młodsi chłopcy, zadymiarze. Nawet mieli koszulki z napisem, że są rolnikami – wspomina ksiądz. – Dostałem odpryskiem jajka, bo stałem niedaleko policji. Nie bałem się, że coś może mi się stać – dodaje. Protest w dniu 6 marca na długo zostanie z pamięci duszpasterza rolników, chociażby też z tego względu, że kiedy już grupa wróciła do autokaru to okazało się, że jednak nie są wszyscy w komplecie. – Brakowało jednego rolnika, jego telefon nie odpowiadał. Okazało się, że jest aresztowany. Na szczęście po dwóch dniach go wypuścili – wspomina duchowy.
– Rolnicy nie godzą się na rozrost biurokracji. Wymagają do nas ewidencji zabiegów agrotechnicznych, ewidencji stosowania nawozów azotowych, ewidencji stosowania środków ochrony roślin, i inne. Nie godzimy się też na ugorowanie części gruntów naszych gospodarstw, narzucanie nam tego co mamy siać na naszych polach, w jakiej strukturze, kiedy możemy stosować nawozy a kiedy nie… – wyjaśnia Mateusz Mrowiński. – Doskonale znamy terminy fenologiczne i nie mamy zamiaru tłumaczyć się z naszej pracy przed urzędnikami – dodaje rolnik.
Protest rozpoczął się w południe na Pl. Zamkowym, oficjalnie został rozwiązany około 16.00. Na scenie pod Sejmem przemawiali przedstawiciele Solidarności oraz rolnicy. Delegacja na czele z Piotrem Dudą i Tomaszem Obszańskim udała się na spotkanie z marszałkiem Sejmu.
Na proteście 10 maja w Warszawie było kilkaset tysięcy ludzi, ale w mediach już pojawiły się informacje, że było około 25/30 tysięcy uczestników. Nikt, kto był na proteście nie uwierzy w te dane…
Marta Dybińska