27 kwietnia 2023

Tolerowanie „mniejszego zła” to furtka dla radykalnej lewicy! Komentarz do rozmowy PCh24 z ministrem Czarnkiem

(Fot. GSz/PCh24.pl)

Minister Edukacji i Nauki Przemysław Czarnek udzielił wywiadu portalowi PCh24, mówiąc o polityce rządu wobec takich kwestii jak obrona życia i edukacja. Jak wypada konfrontacja słów ministra z rzeczywistością i czy polityka ta rzeczywiście jest skuteczna, prawicowa i katolicka jak zapewnia minister Czarnek oraz inni przedstawiciele rządu PiS?

Przemysław Czarnek powiedział w rozmowie z PCh24 m.in., że:

„w Polsce dzieci – na szczęście – się rodzą. Mamy ochronę życia człowieka, także w fazie prenatalnej, na najwyższym na świecie poziomie. Nie pozwalamy na takie zbrodnicze rzeczy, jak na zachodzie Europie, gdzie dzieci są zabijane jeszcze w łonie matki. U nas dzieci się rodzą – również dzieci z potrzebami kształcenia specjalnego.”

Wesprzyj nas już teraz!

Czy aby na pewno krajem opisywanym przez ministra Czarnka jest Polska? Demografia jest w najgorszej sytuacji od II wojny światowej. Dzieci rodzi się mniej niż w drugiej połowie lat 40-stych, gdy kraj był zniszczony po wojnie, a politycznie dominował stalinizm. W ostatnich latach, w trakcie rządów PiS, każdego roku morduje się w łonach matek kilkadziesiąt tysięcy polskich dzieci, głównie za pomocą nielegalnych pigułek poronnych, swobodnie sprzedawanych przez zorganizowane grupy przestępcze. Wiarygodne szacunki pozwalają przypuszczać, że takich nielegalnych aborcji jest ok. 30 000 rocznie, a ich liczba rośnie. To tyle ofiar, jakby w rok znikało z mapy Polski miasto wielkości Wołomina, Sopotu, Zgorzelca, Nowego Targu, Olkusza czy Cieszyna. Reklamy nielegalnych tabletek poronnych mają miliony wyświetleń w mediach społecznościowych, w tym na platformach skierowanych do nastoletnich dziewcząt. O tym gdzie i w jaki sposób zamówić pigułki aborcyjne z dostawą do domu otwarcie informują największe polskojęzyczne media, stacje telewizyjne i portale internetowe. Jakiś czas temu doszło nawet do tego, że liderka największej w Polsce aborcyjnej grupy przestępczej wystąpiła w trakcie głównego posiedzenia Sejmu RP (!), gdzie z sejmowej mównicy zareklamowała numer telefonu, pod którym można zamówić nielegalne tabletki śmierci. Przez dwie kadencje PiS nie zrobił nic, aby powstrzymać lub chociaż ograniczyć to ludobójstwo.

Równolegle, rośnie w Polsce liczba legalnych aborcji dokonywanych na dzieciach w szpitalach. Wedle informacji uzyskanych przez Fundację Pro-Prawo do Życia, w 2022 roku w szpitalu w Oleśnicy padł zarówno rekord liczby aborcji w ogóle, oraz rekord liczby aborcji eugenicznych dokonanych na dzieciach, które były podejrzewane o zespół Downa. Dzieje się tak dlatego, że polskie prawo zezwala na zamordowanie nienarodzonego dziecka m.in. w sytuacji, gdy ciąża zagraża zdrowiu psychicznemu matki. Jak wynika z licznych wypowiedzi medialnych, powiązani z aborcyjnym lobby lekarze-psychiatrzy wystawiają zaświadczenie o rzekomym zagrożeniu zdrowia psychicznego każdej chętnej kobiecie, która się po taki dokument zgłosi. De facto legalna jest więc w Polsce szpitalna aborcja na życzenie do końca ciąży, trzeba tylko przejść odpowiednią procedurę biurokratyczną. W praktyce wszystko sprowadza się do załatwienia sobie odpowiedniego papierka od lekarza powiązanego z aborcjonistami. Kontakt do takiego „specjalisty” w kilka minut można znaleźć w internecie. Również ten sposób na aborcję intensywnie promowany jest w polskojęzycznych mediach. Ale nie tylko. Taki sposób dokonywania legalnej aborcji na polskich dzieciach publicznie polecił także Jarosław Kaczyński: „Wśród możliwości dopuszczania aborcji jest furtka w postaci zdrowia psychicznego. Dla jednych jest to być może nie do przyjęcia, ale można z tego skorzystać.” Powiedział w mediach prezes PiS otwarcie tłumacząc, jak można skorzystać z polskiego prawa, aby legalnie zabić dziecko.

„Nie pozwalamy na takie zbrodnicze rzeczy” – twierdzi minister Przemysław Czarnek. Tymczasem rząd PiS nie tylko pozwala na takie zbrodnicze rzeczy, tolerując działalność grup przestępczych prowadzącą do dziesiątek tysięcy nielegalnych aborcji na polskich dzieciach rocznie, ale też wskazuje furtki w prawie, za pomocą których można legalnie dokonywać aborcji. To ma być ochrona życia na najwyższym, światowym poziomie…?

W dalszej części rozmowy minister Przemysław Czarnek odnosi się m.in. do tematu edukacji domowej. Kilka miesięcy temu prezydent Andrzej Duda zawetował projekt nowelizacji prawa oświatowego, tzw. „Lex Czarnek 2.0”, który zakładał m.in. ograniczenie polskim rodzinom możliwości edukacji domowej swoich dzieci. Zarzuty ministra Czarnka wobec edukacji domowej dotyczą głównie tego, że w dużej części ma ona odbywać się poza kontrolą systemu i urzędników z Ministerstwa Edukacji. Czarnek potwierdza to w rozmowie z PCh24 mówiąc, iż:

„przy edukacji domowej stworzyła się patologia tak zwanych szkół w chmurze, zwłaszcza w szkołach ponadpodstawowych, która polega na ominięciu obowiązku szkolnego przez młodzież, którą rodzicie się nie zajmują (…) Jeżeli edukacja domowa miałaby polegać na tym, że licealista podłoży kartkę swojemu ojcu bądź matce do podpisu, że wypisuje się ze szkoły i będzie chodził do szkoły w chmurze dlatego, że taka szkoła w chmurze oferuje zdalne egzaminy bez nadzoru kuratora i on jakoś przez to przejdzie, to jest to akurat patologia i nie ma nic wspólnego z edukacją domową.”

W związku z tym, minister Czarnek domagał się ograniczenia wszystkim rodzicom w Polsce możliwości edukacji domowej dzieci. W aktualnej sytuacji edukacja domowa, również w tzw. „szkołach w chmurze”, odbywa się zgodnie z polskim prawem, na które od dwóch kadencji pełny wpływ ma rząd PiS. Szkoły wspierające edukację domową działają zgodnie z prawem. Egzaminy w edukacji domowej przeprowadzane są zgodnie z prawem i już teraz podlegają takiemu samemu nadzorowi kuratora, jak egzaminy uczniów chodzących do szkoły. Egzaminy w ramach edukacji domowej przeprowadzane są przez nauczycieli z wymaganymi do tego kompetencjami, a na podstawie tych egzaminów wystawiane są oceny. Nauczyciele z wymaganymi uprawnieniami przeprowadzają klasówki i kartkówki dla dzieci również w szkołach stacjonarnych, na podstawie których wystawiają oceny. Kuratorzy oświaty i urzędnicy z ministerstwa nie prowadzą monitoringu kartkówek milionów uczniów w tysiącach szkół w całej Polsce. W czym więc problem?

Dotykamy w tym miejscu istoty sporu o edukację w ogóle, nie tylko prowadzoną w ramach edukacji domowej. Przemysław Czarnek mówił w wypowiedziach medialnych dotyczących edukacji domowej, że „system trzeba uszczelniać”. Innymi słowy – nic nie może odbywać się poza systemem, czyli poza zasięgiem urzędników i biurokratów. W forsowanej przez Czarnka kontroli edukacji domowej nie chodzi o edukację, jej jakość, efekty itp. Chodzi o kontrolę. Minister Edukacji mówi w wypowiedziach medialnych również o swoim przywiązaniu do klasycznych zasad cywilizacji łacińskiej, które rzekomo są mu bliskie. Podobną narrację o przywiązaniu do tradycyjnych, europejskich wartości powiela środowisko społeczne i pozarządowe sprzyjające Czarnkowi. Tylko czy do zbioru zasad wynikających z katolickiego dziedzictwa Europy można zaliczyć przymus edukacji oraz centralizację edukacji poprzez istnienie urzędów, które odgórnie narzucają to, czego każdy człowiek musi się nauczyć?

Przemysław Czarnek podaje przykład licealisty (czyli prawie dorosłego człowieka), który chciałby wypisać się ze szkoły, aby prześlizgnąć się przez system edukacji, czyli innymi słowy uniknąć go. Warto w tym miejscu zadać pytanie – i co z tego? Odpowiedzialność za dzieci oraz ich wychowanie i naukę ponoszą rodzice. Jeżeli chcą oni, aby ich dzieci zajęły się czymś innym niż edukacją, to mają do tego moralne prawo. Możemy wyobrazić sobie sytuację, gdy nastolatek jest potrzebny przy pracach rodzinnej firmy czy gospodarstwa, albo sytuację, w której rodzina jest bogata i stać ją na zapewnienie opieki i przyszłości dzieci. Powód, dla którego rodzice chcieliby, aby dzieci uniknęły edukacji, nie jest istotny. Ważne jest to, że to rodzice ponoszą odpowiedzialność za dziecko i mają moralne prawo nie posyłać dziecka do szkoły, jeżeli sobie tego nie życzą. Tak było przez setki lat w naszej cywilizacji, aż do momentu wprowadzenia obowiązku edukacji w Prusach, który stał się później m.in. jednym z głównych narzędzi germanizacji polskich dzieci i wymierzonego w nich kulturkampfu.

Z podobnym kulturkampfem mamy do czynienia dzisiaj, w XXI wieku. Ma on oblicze tęczowo-ateistyczne, a szkoły są jedną z głównych aren walki o dusze młodych Polaków. Dramatycznie rośnie liczba rodziców, którzy znaleźli się w sytuacji, gdzie w całej klasie ich dziecka nie ma praktycznie ani jednej rodziny, która starałaby się wychowywać dzieci po katolicku. Wiele rodzin jest z tego powodu osamotnionych i niezrozumianych, a ich dzieci znajdują się pod ogromną presją rówieśniczą. Pod wpływem otoczenia oraz mediów polskie dzieci w zastraszająco szybkim tempie się laicyzują, odchodzą od wiary i zasad moralnych. Natura nie znosi jednak próżni, więc skrzywdzona i zdeformowana młodzież intensywnie zachęcana jest do aktywizmu LGBT, udziału w „czarnych marszach”, „paradach równości” i ulicznych rozróbach polegających na niszczeniu kapliczek i elewacji kościołów. Presja jest tak duża, że ulegają jej kolejne osoby, również dzieci z katolickich rodzin. W tej sytuacji Minister Edukacji i Nauki Przemysław Czarnek forsuje zmiany mające na celu ograniczenie Polakom możliwość edukacji swoich dzieci poza szkołą, co dla wielu polskich rodzin stanowi jedyną i ostatnią linię obrony dzieci przed zgorszeniem i deprawacją.

W rozmowie PCh24.pl z Przemysławem Czarnkiem pojawia się jeszcze jeden wątek. Minister Edukacji i Nauki sugeruje, że krytykowanie rządów PiS doprowadzi do tego, że kto inny wygra wybory, a wtedy z Polską zacznie się dziać bardzo źle. Jednak jak pokazuje przykład Europy Zachodniej, tolerowanie „mniejszego zła” oraz rozmaitych kompromisów doprowadza w praktyce do politycznego i kulturowego zwycięstwa radykalnej lewicy. Już teraz dzieci w łonach matek są w Polsce masowo mordowane dziesiątkami tysięcy każdego roku. „Edukatorzy seksualni” LGBT otwarcie działają w szkołach oraz w internecie, zachęcając dzieci do rozwiązłości seksualnej i oddawania się praktykom homoseksualnym. Parady „dumy gejowskiej” odbywają się w na ulicach kolejnych miast i miasteczek. Politycy związani z PiS werbalnie przeciwko temu protestują, ale od dwóch kadencji nie robią nic, aby tę antymoralną rewolucję przetaczającą się przez Polskę powstrzymać. Destrukcja w czasie rządów „bezobjawowej prawicy” dokonuje się, tyle tylko, że trochę wolniej niż za rządów lewicy.

W tym samym czasie w USA kolejne stany wprowadzają realne ograniczenia aborcji, skutkujące zamykaniem aborcyjnych ośrodków śmierci. Kolejne stany wprowadzają zakazy dla propagandy LGBT w szkołach. Na Florydzie odwołano zbliżającą się „paradę równości” LGBT ze względu na nowe prawo o moralności publicznej. W Oklahomie prawo przewiduje 10 lat więzienia i 100 000 dolarów grzywny za dokonanie aborcji. Prowadzone są poważne działania prawne mające na celu delegalizację pigułek poronnych na terenie USA.

Amerykańscy politycy, najczęściej protestanci (choć oczywiście nie wszyscy, jak np. katolik DeSantis), odwołujący się do klasycznej (dla nich) idei państwa Stanów Zjednoczonych Ameryki (będącej w momencie powstania rewolucyjnym pomysłem wobec świata idei łacińskich) dokonują odbicia kolejnych obszarów z rąk radykalnej lewicy, wprowadzają zakazy aborcji, ograniczają propagandę LGBT w szkołach i miejscach publicznych oraz poszerzają wolności obywatelskie, wygrywając przy tym kolejne wybory z wysokim poparciem społecznym. Wszystko to na przekór lewackim mediom o milionowych zasięgach, korporacjom i rządowi federalnemu USA z Joe Bidenem na czele, którego administracja aktywnie wspiera aborcję i deprawację dzieci zarówno w kraju jak i za granicą, również w Polsce oraz innych krajach pozostających w sferze wpływów rządu USA.

W Polsce, z katolickimi ministrami odwołującymi się do idei cywilizacji łacińskiej, mamy plagę aborcji i deprawacji oraz pobożny socjalizm wraz z narastającym z każdym miesiącem państwowym etatyzmem. Dziesiątki tysięcy polskich dzieci mordowanych w łonach matek każdego roku. Setki tysięcy deprawowanych przez ideologię LGBT. Łamanie konstytucji na ogromną skalę. Gwałcenie podstawowych swobód i wolności, takich jak wychodzenie z mieszkania czy prowadzenie własnego biznesu. Zmuszanie do eksperymentów medycznych. Kontrole domów i kominów, kontrole samochodów, kontrole z sanepidu, kontrole rolników, kontrole rodzin, kontrole firm. Coraz wyższe podatki, za pomocą których finansowany jest coraz wyższy socjal. Innymi słowy: wszystko w państwie, nic poza państwem.

Wiele wskazuje na to, ze ta polityka będzie zaostrzać się w kolejnej kadencji. O ile do niej dojdzie. Potrzebna jest więc kiełbasa wyborcza i PR. Temu właśnie służą wypowiedzi medialne rozmaitych przedstawicieli obozu władzy. Tyle tylko, że można inaczej – wystarczy po prostu nie bać się własnego narodu, nie traktować go jak bydła w zagrodzie i zacząć wcielać w życie projekty, które służą obywatelom oraz gwarantują ich wynikające z natury prawa. Przykład niektórych stanów USA pokazuje, że da się tak robić i wygrywać kolejne wybory, pomimo oporu ze strony mediów i opozycji. A może nie chodzi tylko o to, żeby wygrać wybory, tylko żeby pod dobrą przykrywką, mającą właściwy kontekst kulturowo-cywilizacyjny, realizować wytyczne globalistycznej i antymoralnej rewolucji?

Marcin Musiał

Totalna rewolucja w polskiej szkole. Komu służy produkcja „homo debilis”?

Totalna rewolucja w polskiej szkole. Komu służy produkcja „homo debilis”?

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(14)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie