19 listopada 2022

Tomasz A. Żak: Kolonizacja inteligencji, czyli barbaria i poputczikowstwo fałszywych elit

(Oprac. GS/PCh24.pl)

Dawny artysta służył Panu, podczas gdy współczesny służy panom.

Gilbert Keith Chesterton, Co jest złe w świecie. Sandomierz 2013

Czas każdego przełomu cywilizacyjnego, istotnej zmiany politycznej czy społecznej, daje nam możliwość dostrzeżenia poprzez kulturę tego, co zwykle jest niedostrzegalne, bo pokryte maską towarzyskiej poprawności czy udawanej elitarności. Wojna roku 2022 na ziemiach ukrainnych jest tego doskonałym przykładem, z którego koniecznie należy wyciągnąć wnioski.

Wesprzyj nas już teraz!

Teza o fałszywych elitach państwa polskiego była w trzech ostatnich dziesięcioleciach wielokroć przywoływana i – co ważniejsze, udowadniana. Najbardziej widoczne jest to wciąż w kontekście prounijnej histerii, począwszy od referendum akcesyjnego do Wspólnoty Europejskiej w  roku 2003. Zaskakującym zdawało się być wtedy to, że czołowymi akwizytorami tego politycznego działania byli artyści, którzy jeszcze niedawno ochoczo maszerowali w 1-Majowych pochodach legitymizujących marksizm-leninizm wśród Polaków. Teraz, po zmianie barw i haseł, ci sami ludzie zaczęli firmować swymi twarzami parady Schumana.

Od tych parad, skądinąd angażujących obowiązkowo dzieci i młodzież szkolną (jak za „komuny”), nader szybko domaszerowano do parad gejowskich i LGBT, które „dla zmylenia” zwie się „paradami równości”. Takie oto klasyczne granie na emocjach.

Niejako w międzyczasie, ta artystyczna formacja celebrycka, z ducha bolszewicka i słusznie określana mianem polskojęzycznej, wzięła się za dekonstruowanie polskiej tradycji i historii, ze szczególną predylekcją do bezczeszczenia wszystkiego, co jest związane z wiarą katolicką. To nie było trudne, bo zwycięski marsz marksistów na instytucje, połączony z reformą samorządową gwarantującą tymże publicznym instytucjom kultury niezależność od polskiej racji stanu, dał im środki i możliwości na realizację takiej ideologicznej rewolucji.

Oczywiście, cały ten system „odpolaczania” (czytaj również: ogłupiania) oparty jest na bezwzględnym układzie zależności, zgodnym ze starym powiedzeniem: „Pan każe, sługa musi”. Pan, niekoniecznie z polskim obywatelstwem, ale jak najbardziej przy pomocy polskojęzycznych sług realizuje więc od lat program polityki kulturalnej, jaki – co może niektórych zaskakiwać – okupanci niemieccy zdefiniowali 25 listopada 1939 roku, w memoriale autorstwa dr. Erharda Wetzla i dr. Gerharda Hechta zatytułowanym: „Sprawa traktowania ludności byłych polskich obszarów z rasowo-politycznego punktu widzenia”. Wiedząc to wszystko, dziwić się należy, że kogoś jeszcze dziwią, a nawet oburzają symboliczne dla takiego projektu wydarzenia artystyczne, takie jak: koncerty rockowe niejakiego Nergala; instalacje plastyczne typu „Adoracja” Jacka Markiewicza; przedstawienia teatralne w stylu „Klątwy” w Teatrze Powszechnym w Warszawie czy w końcu filmy fabularne w typie „Pokłosia” (reż. Władysław Pasikowski). 

Cała ta celebrycka stajnia najlepiej pokazała na co ją stać podczas tzw. pandemii, zadanej nam przez polityków globalnych i posłusznych im lokalnych wykonawców. Oficjalna propaganda promująca „Nowa Normę” naszego życia rozpoczęła się w marcu 2020, by swą pełną intensywność osiągnąć już po miesiącu. Mieliśmy uwierzyć, że koniecznym jest radykalna zmiana struktur społecznych, aby uchronić się przed wirusem. „Trąbiono” o tym wszędzie, nie tylko w mediach mainstreamowych czy kontrolowanych przez rząd, ale również na blogach sportowych, firmowych niemal każdej branży, na stronach szkół  i uczelni, na forum Episkopatu, a także w „przypadkowych” filmikach na YouTube. Był to podręcznikowy obraz metody szerzenia totalitarnego „wielkiego kłamstwa”. Choć było to tak niedawno, warto sobie przypomnieć, jak miał wyglądać ten „nowy wspaniały świat”. Każdy miał więc nosić maskę medyczną, co w oczywisty sposób miało utrzymać stały poziom strachu i degenerującą psychikę atmosferę choroby i śmierci. Mieliśmy żyć w globalnym oddziale chorób zakaźnych, a upadlająca maska miała być noszona przez cały czas, tak w pracy, jak i w domu, w samochodzie, wszędzie. Potem doszły „szczepionki” i granicząca z patologią ich nakazowa promocja. Wyłamujący się z tego reżimu byli definiowani, jako „zagrożenie dla zdrowia publicznego” i to ze wszystkimi tegoż konsekwencjami (mandat, aresztowanie, pobicie, zamknięcie w obozie). Miasta, całe regiony, a nawet państwa były doświadczane „lockdownami”. Sama groźba „infekcji” stała się uzasadnianiem do autorytarnych dekretów odbierających ludziom wszelkie prawa. Do tego doszły typowe dla każdego totalitaryzmu „obowiązkowe” rytuały lojalności, w których brylowały tzw. autorytety (sportowcy i oczywiście artyści). Niejednokrotnie angażowali się oni nie tyle z „porywu serca”, ale po prostu za pieniądze (np. w reklamowaniu eksperymentu szczepionkowego). Takie osobniki jak Krystyna Janda, Cezary Pazura, Adam Małysz, Robert Kubica, Andrzej Seweryn, Michał Bajor, Olgierd Łukaszewicz czy Magda Umer wykonały swoją proreżimową robotę, niektórzy m.in. pod złowieszczym hasłem – „Ostatnia prosta”.

Myślę, że w tym miejscu czas rozszyfrować intencje piszącego te słowa, co do tytułu tego eseju. Sownik PWN opis słowa „kolonizacja” zaczyna od jednoznacznego stwierdzenia, że jest to „przekształcanie podbitych terenów w kolonie”. „Barbaria” natomiast, to określenie definiujące jakiś kraj, państwo, obszar, który jest nieucywilizowany, dziki. U czytającego te słowa może tutaj pojawić się niejaki dysonans poznawczy, gdyż odnosimy się przecież do państwa, w którym żyjemy, ale proszę uwierzyć, że suwerenność nie jest funkcją przystrajania biało-czerwonymi flagami urzędów państwowych, a rozwoju cywilizacji zdecydowanie nie definiują najnowsze modele smartfonów czy urlop na Kanarach. Co do „poputczika”, to musimy przywołać czasy sowieckie, kiedy to ichni komisarz do kierowania „oświatą” – Łunaczarskij, tak przysposobił to pojęcie w ówczesnej polityce, że odtąd określano nim tzw. inteligencję twórczą popierającą rewolucję bolszewicką. Z czasem czekiści i tak strzelali tym inteligentom w potylice, ale na tamtym wstępnym etapie jak najbardziej korzystano z ich twórczej energii. Okazuje się, że pomimo tej wiedzy i takich doświadczeń wciąż nie brakuje chętnych „yntelygentów” do roboty na rzecz kolejnych rewolucji i do służenia kolejnym okupantom i ich interesom.

Te wszystkie „inteligenckie” aktywności, przywołane powyżej punktowo, są nie tyle obrzydliwe (a obrzydliwe są jak najbardziej!), co groźne dla naszej tożsamości, gdyż niszczą duchowość i etykę, a tym samym cofają nas kulturowo i przenoszą w sferę obcej nam cywilizacji. Nie można tego tłumaczyć głupotą czy interesownością łże elit i nic z tym nie robić. I w jednym i w drugim przypadku – głupota czy sprzedajność, jest to ocena całkowicie dyskwalifikująca ze względu na bezpieczeństwo narodowe Polaków. Tymczasem owe osobniki wciąż funkcjonują w życiu publicznym i wciąż w tej wojnie wypowiedzianej normalnemu światu „robią za autorytety”.

Z początkiem 2022 roku życie przyniosło nową, tym razem dosłownie wojenną odsłonę tego swoistego zaprzaństwa w świecie artystycznym. Postanowiłem więc spisać „czyny i rozmowy”. Zobaczymy więc jak ludzie kultury tzw. głównego nurtu po 24 lutego zareagowali na wojnę na ziemiach ukrainnych, zobaczymy też jakie zadania przed nimi postawiono.

Konieczna jest tutaj jeszcze jedna dygresja. Tym, co myślą, że przyszłość świata (w tym naszego kraju) zostanie „załatwiona” na jakimś polu bitwy lub przy takim czy innym „zielonym stoliku”, chciałbym uświadomić, że taka czy inna przyszłość zależeć będzie ostatecznie od tego, co ludzie mają w głowach. O to dzisiaj i przez wieki całe toczą się wojny. W realu ważniejszą od bitwy o Donieck czy Kijów jest „wojna pomnikowa”, wojna o symbole, wojna o panowanie nad kulturą, nad ludzkimi umysłami. Najtrafniej skutki przegrania takiej wojny opisał George Orwell:

Bez protestu akceptowali nawet najjaskrawsze wypaczenia rzeczywistości, bo nie rozumieli w pełni potworności tego, czego od nich żądano, a ponadto zbyt mało interesowali się aktualnymi wydarzeniami, aby zdawać sobie sprawę z grozy sytuacji. Niewiedza pozwalała im zachować zdrowe zmysły. Przełykali wszystkie kłamstwa i to bez najmniejszego dla siebie uszczerbku, bo przelatywały przez nich – nie strawione – niczym kamyki przez układ  pokarmowy ptaka.

Wedle rozkazu

1 marca 2022 r. zadatowano „instrukcję obsługi” tej kulturowej rzeczywistości, z jaką mamy do czynienia po 24 lutego. Dokument nazwany „Petycją” podpisali m.in.: Ołeksander Tkaczenko, Minister Kultury i Polityki Informacyjnej Ukrainy; Galyna Grygorenko, szefowa Państwowej Agencji Ukrainy ds. Edukacji Artystycznej i Artystycznej; Wołodymyr Szejko, dyrektor Instytutu Ukraińskiego oraz dodatkowo wielu artystów, muzyków, filmowców i pisarzy z Ukrainy. Czytamy:

Wzywamy do wprowadzenia sankcji, które ograniczyłyby obecność Rosji na międzynarodowej arenie kulturalnej. System polityczny Rosji często nadużywa kultury, wykorzystując ją jako propagandę państwową. Kultura rosyjska jest toksyczna!

Sygnatariusze „Petycji” są jednoznaczni i żądają:  

– Odwołania wszystkich projektów, w które zaangażowana jest Federacja Rosyjska oraz projektów, które mają finansowanie pochodzące z Rosji;

– Zakazania prowadzenia działalności rosyjskich ośrodków kultury na terenie krajów partnerskich;

– Wycofania obywateli Federacji Rosyjskiej z rad nadzorczych i sojuszy kulturowych, rezygnacji ze sponsorowania i wsparcia organizacyjnego wyżej wspomnianych osób;

– Odwołania udziału Federacji Rosyjskiej (tak, jak już został odwołany jej udział w Eurowizji) w międzynarodowych festiwalach, wystawach, forach i wydarzeniach artystycznych, między innymi w:

a) wystawach i targach sztuki współczesnej, w tym Biennale w Wenecji, Art Basel, Documenta i innych;

b) Festiwalu Filmowym w Cannes, Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie, Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji i innych międzynarodowych festiwalach filmowych;

c) Festiwalu w Salzburgu, Festiwalu Teatralnym w Awinionie, Festiwalu Arena di Verona i innych wydarzeniach teatralnych i muzycznych;

d) wydarzeniach literackich, w tym w Targach Książki we Frankfurcie nad Menem, London Book Forum i innych;

– Uniemożliwienia relacjonowania kultury rosyjskiej w mediach;

– Zakończenia współpracy z aktorami i artystami, którzy otwarcie popierają reżim Władimira Putina, tak, jak to już zrobiła Filharmonia Monachijska, Orkiestra Filharmonii Rotterdamskiej, Teatr La Scala, Royal Opera House w Londynie i wiele innych organizacji kulturowych, które okazały solidarność z Ukrainą.

Żądania „przystrojono” klasyczną w takich przypadkach nowomową, która, biorąc pod uwagę to co powyżej, wonieje niestety hipokryzją i obłudą: 

(…) Sztuka zawsze była na czele wartości humanistycznych. Głęboko wierzymy, że kultura nie może być podporządkowana politycznej propagandzie, zamiast tego powinna służyć wyłącznie rozwijaniu krytycznego myślenia i promowaniu dialogu.

W puencie autorzy „Petycji” jednak już nie wytrzymują tej grzecznej narracji:

Federacja Rosyjska jest państwem zbójeckim. Kultura rosyjska jest toksyczna! Nie bądź wspólnikiem!

Jeżeli więc „nie wypada” i „nie wolno” teraz być „wspólnikiem” Rosji, to koniecznym jest być wspólnikiem Ukrainy, co zaczęliśmy wszyscy nader szybko doświadczać obserwując zachowania naszych (?) artystów i polskich (?) urzędników od kultury. Poniżej wybór z tego jakże obfitego katalogu, od marca do listopada roku widomego. Ten zbiór poputczikowstwa, a może i czegoś gorszego pozwolę sobie w paru miejscach skomentować.

1 marca

Opera Nova w Bydgoszczy (dyrektor Maciej Figas) poinformowała, że odstępuje od wystawienia zaplanowanego na początek jesiennego sezonu wielkiego dzieła rosyjskiego – „Eugeniusza Oniegina” Piotra Czajkowskiego.

Narodowe Forum Muzyki we Wrocławiu (dyrektor Andrzej Kosendiak) dodało do swego programu koncert, podczas którego Olga Pasiecznik zaśpiewa pieśni ukraińskie. Przy fortepianie towarzyszyć jej będzie siostra Natalia Pasiecznik.

Yaroslav Shemet, dyrygent i szef Filharmonii Śląskiej im. Henryka Mikołaja Góreckiego zaapelował, by utwory kompozytorów rosyjskich zastępować utworami twórców ukraińskich.

2 marca

Program 2 Polskiego Radia (dyrektor Małgorzata Małaszko-Stasiewicz) przestał nadawać muzykę rosyjskich kompozytorów.

Teatr Wielki Opera Narodowa (dyrektor Waldemar Dąbrowski) zrezygnował z premiery klasycznej opery Modesta Musorgskiego „Borys Godunow”. Dyrektor Dąbrowski: Przeżywamy wojnę na Ukrainie, a także cierpienia ukraińskiej ludności. Wyrażamy podziw dla heroizmu Ukraińców walczących w obronie swojej Ojczyzny. W związku z tym odwołujemy premierę „Borysa Godunowa” 8 kwietnia, a także wszystkie pozostałe spektakle kwietniowe. W Warszawie w roli głównej miał wystąpić wybitny artysta rosyjski Jewgienij Nikitin. Mariusz Treliński, reżyser „Borysa Godunowa” stwierdził: Opera milknie w takich momentach. Niech to milczenie będzie głosem solidarności z narodem Ukrainy.

Z programu Wielkanocnego Festiwalu Beethovenowskiego (dyrektor Paweł Przytocki) wypadła symfonia „Babi Jar” Dymitra Szostakowicza. Utwór – jak skonstatowano – nabrał nowego znaczenia w świetle ostatnich wydarzeń. Usunięto również utwory Skriabina, Prokofiewa i Strawińskiego. Układająca program festiwalu Joanna Wnuk-Nazarowa stwierdziła, że obecnie nie jest czas na promocję kultury rosyjskiej.

Dyrektor artystyczny Filharmonii Narodowej, Andrzej Boreyko, swój występ w Mediolanie z Orchestra Sinfonica di Milano Giuseppe Verdi rozpoczął od hymnu narodowego Ukrainy zagranego zamiast „Marsza słowiańskiego” Czajkowskiego. Podobnie zamierza postępować podczas koncertów z Filharmonią Narodową.

3 marca

Na przełomie marca i kwietnia Jaromir Nohavica, wspaniały czeski bard miał odwiedzić pięć polskich miast: Toruń, Warszawę, Kraków, Katowice i Gdańsk. Wszyscy polscy organizatorzy wycofali się ze współpracy z Czechem. Uznano, że wspiera on Putina, na co dowodem miał być Medal Puszkina, którym w 2018 r. osobiście odznaczył Nohavicę Prezydent Federacji Rosyjskiej za  „popularyzację języka i kultury rosyjskiej za granicą”. Czeski pieśniarz, jak wiadomo, śpiewa w wielu językach, również po polsku.

Nie wyobrażamy sobie, żeby w czasie wojny Rosji z Ukrainą grał u nas koncert – oznajmił Łukasz Kałębasiak, rzecznik instytucji kultury  o nazwie Katowice Miasto Ogrodów, gdzie miał się odbyć koncert Nohavicy. Wypowiedział się też Prezydent Katowic, Marcin Krupa: To osoba sympatyzująca z Putinem – jednym z największych zbrodniarzy naszych czasów. Dlatego decyzja o odwołaniu tego koncertu była jedyną słuszną jaką można było podjąć. Nie wyobrażam sobie, by w obliczu tragedii jaka dzieje się tuż za naszą wschodnią granicą, gdzie Ukraina walczy z najazdem wojsk rosyjskich wysłanych przez Putina, promować artystę, który z rąk tej samej osoby dumnie odbiera medal.

                Podobnie sprawę potraktowano w Starym Menażu, czyli w kompleksie tzw. Garnizonu Kultury w Gdańsku (dyrektor Celina Zboromirska-Bieńczak). Rektor Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, prof. Krzysztof Polkowski, na pytanie: Czy można dziś zachować neutralność wobec toczącej się wojny? – odpowiedział jednoznacznie: Nie można. Wojna, która się toczy dotyka nas wszystkich, w wielu zakresach, a jeśli jeszcze nie dotyka, to zmieni się to w najbliższej przyszłości. Każdy będzie odczuwał skutki tej sytuacji, więc jeśli może ją zmienić, czy zapobiec, ma otwartą drogę do działania: angażowaniem się w jakieś ruchy czy na poziomie zachowania – dawaniem dobrego przykładu. Warto dodać tutaj komentarz Nohavicy: Nie dostałem medalu za strzelanie, ale za śpiewanie.

3 marca

Międzynarodowe Centrum Kultury Nowy Teatr w Warszawie (dyrektor Karolina Ochab) odwołało wyjazd do Moskwy na festiwal Złota Maska ze spektaklem dyrektora artystycznego tego teatru, Krzysztofa Warlikowskiego – „Odyseja. Historia dla Hollywoodu”.  Odwołanie naszej podróży jest oczywiste z uwagi na brutalną wojnę, jaką Rosja rozpoczęła przeciwko Ukrainie – zapisano na profilu teatru na Instagramie.

Teatr Nowy Proxima z Krakowa wystawi sztukę o prezydencie Ukrainy Wołodymyrze Zełenskim. Tekst napisze Ziemowit Szczerek, zagrają aktorzy z Ukrainy. Premiera ma mieć miejsce z końcem kwietnia. Dyrektor teatru, Piotr Sieklucki, entuzjastycznie deklaruje: Wołodymyr Zełenski to superbohater! W ostatnich dniach sporo o nim czytałem.

4 marca

Narodowy Stary Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie (dyrektor Waldemar Raźniak) upublicznił „Oświadczenie”, w którym czytamy:

Z uwagi na agresję Rosji na Ukrainę Dyrekcja Narodowego Starego Teatru wstrzymuje się od grania repertuaru, w tworzenie którego zaangażowani są twórcy rosyjscy, z nadzieją na odstąpienie tego kraju od napaści i potępienie przez wszystkich ludzi kultury Rosji nieobliczalnych decyzji ich obecnych władz. W związku z powyższym zaplanowane na 8, 9 i 10 kwietnia pokazy „Płatonowa” w reż. Konstantina Bogomołowa, zastępujemy spektaklem „Panny z Wilka” w reż. Agnieszki Glińskiej.

5 marca

Kapituła organizacyjna największego historycznego widowiska plenerowego w kraju, czyli inscenizacji Bitwy pod Grunwaldem zdecydowała, że nie będą przyjmowane zgłoszenia od obywateli Federacji Rosyjskiej, a to ze względu na „bezprecedensowy atak” tego kraju na Ukrainę. W odnośnym komunikacie czytamy:

Są takie chwile, gdzie nie można stać z boku i milczeć. Dlatego jako Kapituła Bitwy pod Grunwaldem podjęliśmy wspólną decyzję, że zgłoszenia udziału w inscenizacji Bitwy pod Grunwaldem od obywateli Federacji Rosyjskiej nie będą przyjmowane.

Główny organizator widowiska to Marszałek Województwa Warmińsko-Mazurskiego, Gustaw Marek Brzezin; organizatorem wykonawczym jest Fundacja Grunwald (prezes zarządu Henryk Kacprzyk; natomiast organizatorami historycznej części Dni Grunwaldu są – reżyser Krzysztof Górecki oraz odtwórca roli króla Władysława Jagiełły, Jacek Szymański.   

9 marca

Dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, Radosław Śmigulski, za pośrednictwem portalu Deadline wystosował list otwarty do branży, w którym zaapelował o solidarność z Ukrainą i zajęcie klarownego stanowiska wobec Rosji:

Nadszedł czas, kiedy obojętność jest współudziałem w tragedii wolnego narodu (…) w czasie, gdy na Federację Rosyjską nakładane są sankcje polityczne i gospodarcze, nie można pozwolić na to, aby kontynuowała ona działalność w dziedzinie kultury. Chcemy zapewnić członków ukraińskiego środowiska audiowizualnego i całe społeczeństwo ukraińskie o naszej solidarności i wsparciu. Nie można dopuścić do sytuacji, w której agresor atakujący demokratyczne państwo ma prawo zgłaszać swoje filmy do udziału w międzynarodowych festiwalach i uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych bez jakichkolwiek konsekwencji.

W imieniu PISF Śmigulski wezwał Radę Europy do wykluczenia Rosji z Eurimages i zerwania z nią umów koprodukcyjnych oraz do wykluczenia Federacji Rosyjskiej z Europejskiej Konwencji o koprodukcji filmowej, a Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Producentów Filmowych (FIAPF) do pozbawienia Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Moskwie akredytacji FIAPF. Ponadto niedwuznacznie zasugerował producentom zakończenie współpracy z podmiotami gospodarczymi Federacji Rosyjskiej oraz do nieprzenoszenia praw własności intelektualnej do filmów na terytorium Federacji Rosyjskiej, a dystrybutorom nieudzielania licencji na dystrybucję filmów na terytorium Rosji. Oczywistą w tym kontekście jest sugestia dyrektora Instytutu, aby platformy VOD zakazały umieszczania w ich zasobach treści stworzonych lub koprodukowanych przez rosyjskich filmowców.

Jak by tego wszystkiego było mało, ten państwowy urzędnik III Rzeczpospolitej zaapelował do środowiska filmowego o wywieranie nacisków na rządy poszczególnych państw, aby niezwłocznie nałożyły kolejne, ostrzejsze sankcje na Federację Rosyjską, a także o (jakież to kulturalne życzenie!) wspieranie finansowe ukraińskiej armii i całkowitą izolację Rosji i jej przedstawicieli w każdej dziedzinie. No i w finale puenta niezgorsza niż w ukraińskiej instruktażowej „Petycji”:

Jakiekolwiek poparcie okazywane Rosji w czasie, gdy jej siły zbrojne okupują terytoria niepodległej Ukrainy, jest poparciem zbrodniczej działalności okupanta.

10 marca

W Teatrze TR Warszawa (dyrektor Natalia Dzieduszycka) podjęto decyzje, że w inscenizacji klasycznego dramatu „Trzy siostry” Antona Czechowa zrealizowanej w koprodukcji z  Narodowym Starym Teatrem im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie (premiera w maju 2021 r.) zostanie dokonana istotna zmiana tekstu. Otóż trzy siostry nie będą odtąd tęsknić za Moskwą, ale za Kijowem. Jak ogłoszono, jest to wyraz solidarności teatru z walczącą Ukrainą.

Teatr TR Warszawa znany jest z angażowania się we wszelkie nowomodne trendy, jak np. tzw. Strajk Kobiet. Latem 2022 teatr „zasłynął” wymuszonym odejście swego dyrektora artystycznego, Grzegorza Jarzyny, spowodowanym zarzutami o mobbing i działania „przemocowe” wobec współpracowników.

Komentarz

To co opisujemy to klasyczne przykłady kulturowego wykluczania, owego „cancel culture”, które dotąd kojarzyliśmy z afroamerykańską antykulturą spod sztandaru „Black Lives Matter” lub z terrorem poprawności politycznej w kontekście przymusu tolerancji (czytaj: akceptacji i afirmacji) ruchu LGBTQ+. W przypadku bojkotu i „kasowania” kultury rosyjskiej mamy po prostu do czynienia ze swoistym kulturowym rasizmem, który w swej praktyce przybiera wręcz histeryczne kształty. I gdyby nie był tak groźny, jak niegdyś sowiecki socrealizm, to nawet mógłby być śmieszny. 

17 marca

W coraz większej ilości polskich instytucjach kultury ogłaszany jest bojkot rosyjskiej sztuki i rosyjskich artystów.

Filharmonia Pomorska im. Ignacego Jana Paderewskiego w Bydgoszczy (dyrektor Maciej Puto) zrezygnowała z wykonywania jakichkolwiek rosyjskich dzieł. Dyrektor Puto tak to podsumowuje: Niewiele możemy zrobić, ale ten drobny gest w postaci właśnie powstrzymania się od prezentacji kultury rosyjskiej to jest kwestia smaku, estetyki, wrażliwości, w końcu nawet sumienia. To samo zrobiono w Filharmonii Śląskiej (dyrektor Adam Wesołowski).

W Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie (dyrektor Dorota Serwa) zastąpiono kompozytorów rosyjskich – Piotra Czajkowskiego i Siergieja Rachmaninowa Beethovenem, Schumann, Dworzakiem i Brahmsem.

Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie (dyrektor Beniamin M. Bukowski) podziękował wybitnemu rosyjskiemu reżyserowi Konstantinowi Bogomołowowi i zawiesił oczekiwane spektakle „Płatonowa” Antona Czechowa.

Dyrektor X Międzynarodowego Festiwalu Szkół Lalkarskich, prof. Marta Rau zapowiedziała, że nie będą brane pod uwagę zgłoszenia uczelni artystycznych z terytorium Federacji Rosyjskiej.

Najstarszy na świecie, Międzynarodowy Festiwal Chopinowski  w Dusznikach Zdroju (dyrektor artystyczny Piotr Paleczny) cofnął zaproszenie Rosjanom: pianistce Evie Gevorgyan, wyróżnionej na XVIII Konkursie Chopinowskim w Warszawie i Philippowi Lynovowi, laureatowi I nagrody XI Konkursu Pianistycznego im. I.J. Paderewskiego w Bydgoszczy.

Artyści Teatru Muzycznego im. Danuty Baduszkowej w Gdyni (dyrektor Igor Michalski) napisali na facebooku: Nie widzimy możliwości współpracy z rosyjskimi i białoruskimi instytucjami i artystami powiązanymi z reżimem Putina i rosyjskim kapitałem lub przez nie finansowanymi. Brak współpracy z tymi instytucjami i artystami jest wyrazem naszej solidarności i wielkiego szacunku dla bohaterskiej postawy społeczeństwa ukraińskiego.

19 marca

Na wielu teatralnych scenach odbywają się specjalne koncerty, połączone ze zbiórką pieniędzy na potrzeby osób cierpiących za sprawą wojny, praktycznie po każdym przedstawieniu w Polsce aktorzy wychodzą do oklasków z ukraińskimi flagami albo transparentami z antywojennymi hasłami, siedziby teatrów ozdobione są ukraińskimi barwami.

21 marca

W Łodzi odbył się koncert TVN „Razem z Ukrainą„. Dyrektor Teatru Polskiego w Warszawie, Andrzej Seweryn, po prezentacji wiersza Tarasa Szewczenki „Testament” dodał jeszcze słynne słowa „Russkij korabl, idi na ch…j”. Jego komentarz:

Chciałem w ten sposób wesprzeć ludzi walczących o wolność. Bo jak można ich nie wspierać? Jak możnie nie wspierać na różne sposoby ludzi, którzy walczą o tak ważne, także dla nas, wartości? Uważam, że to mój obowiązek: moralny, społeczny i, co bardzo ważne, polski. Dziś niektórzy skupiają się na słowach, którymi zakończyłem moje wystąpienie, ale przecież wcześniej zaprezentowałem wiersz „Testament” Szewczenki, żeby pokazać i podkreślić, że walka o wolność Ukrainy trwa od setek lat.

Komentarz

Na koncercie TVN aktor Seweryn zaprezentował niestety nie tylko populistyczną wulgarność, ale i zupełną ignorancję. Nie dość, że odwołał się do polakożercy Szewczenki, to przywołał zalegendowaną frazę „obrońców Wyspy Węży”, gdzie doszło do propagandowego oszustwa, bo ani nie było tam ofiar, ani żadnej obrony, a tym bardziej owego buńczucznego zdania, gdyż ukraińscy obrońcy po prostu poddali się Rosjanom.

 25 marca

Na łamach „Politico”, amerykańskiego domu mediowego z siedzibą w hrabstwie Arlington w Wirginii w Stanach Zjednoczonych, przekazującego treści za pośrednictwem strony internetowej, telewizji oraz publikacji drukowanych, radia czy podcastów, premier rządu RP, Mateusz Morawiecki przedstawił 10-punktowy plan „ratowania Ukrainy”. Dwa z punktów tego programu są istotne w kontekście tego, co zwykło się nazywać wolnością słowa. Morawiecki stwierdza więc:

Po trzecie, musimy całkowicie powstrzymać rosyjską propagandę w Europie. Wolność słowa nie oznacza prawa do kłamstwa.

I po dziesiąte, musimy wykluczyć Rosję ze wszystkich organizacji międzynarodowych. Nie możemy siedzieć przy tym samym stole co przestępcy.

25 marca

Dyrektor Artystyczny Filharmonii Narodowej, Rosjanin z polskim obywatelstwem, dyrygent Andrzej Boreyko, wypowiedział się następująco:

Wydawało mi się, że znam i rozumiem kraj, w którym spędziłem prawie połowę życia. Gdy tylko wybuchła wojna, zdecydowałem, by koncert zacząć od ukraińskiego hymnu. Zrezygnowałem też z zaplanowanych wykonań muzyki rosyjskiej, choć nie było to dla mnie łatwe. Uważam, że teraz trzeba grać jak najwięcej muzyki twórców ukraińskich.

29 marca

Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Łukasz Jasina, wypowiedział się oficjalnie na temat zaproponowanej przez polskie władze tak zwanej misji pokojowej NATO na Ukrainie:

Nawiążę do wypowiedzi ministra Dworczyka: jesteśmy do dyspozycji Ukrainy, jej decyzji, próśb, jej wniosków w tej sprawie. Jeżeli nasi ukraińscy przyjaciele będą chcieli z tego planu skorzystać, pozostajemy do dyspozycji, podobnie jak w przypadku sojuszników. Jesteśmy tutaj sługami narodu ukraińskiego i jego próśb.

Komentarz

I jak tu się dziwić tej proukraińskiej nadaktywności polskich instytucji kultury? Jest wyraźnie wymuszona odgórnie, a napędzana strachem „o stołek”, o karierę, także pieniędzmi. Oczywiście, nie brakuje również oddolnych inicjatyw w wykonaniu tzw. pożytecznych idiotów.

Wygasającą po miesiącu „bojowość” artystów próbowano „podgrzewać”. Najpierw rosyjską „zbrodnią w Buczy”, co zostało bardzo szybko wyciszone, bo „inscenizacja była tak nieudolna, że nawet sprzyjające Ukraińcom media zachodnie szybko się z tego wycofały. A potem była akcja „fałszywej flagi”, czyli domniemane zbombardowanie przez Rosjan Donieckiego Akademickiego Teatru Dramatycznego w Mariupolu w dniu 17 marca. „Nakręcając” ten temat epatowano przy tym sugestią, że w budynku teatru ukrywało się ponad 1000 osób, a sam obiekt był oznaczony wielkim napisem: „Dieti” / „Dzieci” (czyli ci co to zrobili – a wiadomo przecież, że Rosjanie, to są wojenni zbrodniarze). W rzeczywistości bombardowania nie było, nikt tam nie zginął, a pusty budynek był celowo zaminowany i wysadzony w powietrze przed wejściem Rosjan do miasta. Wszelkie informacje dotyczące tego zdarzenia pochodziły z serwisów osławionego Batalionu AZOV. Warto też dostrzec istotną koincydencję, czyli to, że „bombardowanie” teatru zbiegło się z wystąpieniem prezydenta Zełenskiego przed amerykańskim Kongresem, gdzie aplikował o militarne i finansowe wsparcie Ukrainy w wojnie z Rosją. Cała ta akcja dało jednak asumpt do emocjonalnego wzmożenia wśród lokalnych aktywistów bojkotu wszystkiego co rosyjskie. I w tym zakresie była w pełni udana.

24 marca

Od czwartku rana trwała akcja malowania pod warszawskim Teatrem Dramatycznym im. Gustawa Holoubka (dyrektor Tadeusz Słobodzianek) napisu „ДЕТИ” („Dzieci”). Tak nawiązano do Teatru Dramatycznego w Mariupolu, powielając informację o jego zbombardowaniu przez Rosjan.

Członkinie (sic!) Dramatycznego Kolektywu (Agata Adamiecka, Małgorzata Błasińska, Jagoda Dutkiewicz, Monika Dziekan, Dorota Kowalkowska, Monika Strzępka) w Orędziu na Międzynarodowy Dzień Teatru napisały:

[…] Teatr w Mariupolu zburzono. Trzeba go odbudować. Zanim się to stanie, pokażmy Putinowi i tym, którzy wykonują jego rozkazy, że świat widzi każdą ich zbrodnię i każdą osądzi. Skierujmy przesłanie do rosyjskiego społeczeństwa, które musi rozpoznać prawdę i przeciwstawić się przemocy swojego państwa.

Umieśćmy przed każdym teatrem w Polsce i na świecie napis ДЕТИ.

Niech ten napis-okrzyk niesie się przez świat: ДЕТИ ДЕТИ ДЕТИ…

Niech usłyszy go zbrodniarz i zrozumie, że uderza w nas wszystkich.

Niech usłyszy go Ukraina i wie, że wszyscy jesteśmy z nią.

Niech usłyszy go świat i zacznie pracę nad nową przyszłością.

Jesteśmy z Wami! МИ З ВАМИ!

To Orędzie wsparł Polski Ośrodek Międzynarodowego Instytutu Teatralnego (ITI) (dyrektor Elżbieta Wrotnowska-Gmyz), a cała akcja finalizowała się demonstracją uliczną pod hasłem – „Warszawska kultura przeciwko wojnie”.

Miasto Stołeczne Warszawa (prezydent Rafał Trzaskowski), wraz z warszawskimi instytucjami kultury oraz organizacjami kulturalnymi, a także warszawskimi twórcami, twórczyniami, aktywistkami i aktywistami również zachęcali do włączenia się do akcji tworzenia napisu ДЕТИ na placach wokół/przed wejściem do teatrów i instytucji oraz organizacji kulturalnych w całej Polsce. Do tego apelu dołączono nawet specjalną instrukcję tworzenia napisu „ДЕТИ”.

25 marca

Kopię wielkiego napisu „Dzieci” zrealizowano przed szczecińskim Teatrem Współczesnym (dyrektor Mirosław Gawęda). Napis tworzyli znani szczecińscy artyści – Katarzyna Szeszycka i Piotr Pałkowski „Lump”. Tak to opisał dyrektor artystyczny teatru, Jakub Skrzywanek:

Teatr to miejsce, w którym musimy opowiadać historie, nawet jeśli są najstraszniejsze. Prawie 10 dni temu zbombardowano w Mariupolu teatr, w którym ukrywali się cywile, ukrywały się kobiety z dziećmi.

26 marca

Na parkingu przez Teatrem Nowym w Warszawie (dyrektor Karolina Ochab) powstał napis „Дети” („Dzieci”).

27 marca

Teatr Powszechny w Łodzi przed swoją fasadą umieścił napis cyrylicą „Dzieci”. Komentuje dyrektor teatru, Ewa Pilawska:

Napaść Rosji na Ukrainę uruchomiła w nas reakcję przeciwko złu – wielkie pokłady altruizmu i empatii. Również my w Teatrze Powszechnym w Łodzi robimy, co możemy, aby realnie pomóc Ukrainie i uchodźcom (…) teatr ma swoją wielką rolę w budzeniu sumień i potrafi budzić nasze umysły oraz uruchamiać wrażliwość. Wierzę, że teatr jest schronieniem, przestrzenią dialogu i poszukiwania prawdy (…) Napis przed Teatrem Powszechnym to symbol naszej jedności i sprzeciwu wobec zbrodniarzy, którzy chcą zawłaszczać wolność, niezależność i godność.

Przed szczecińskim Teatrem Lalek Pleciuga wykonano na podjeździe napis „Dzieci” przy użyciu kolorowej kredy. Dyrektor placówki, Tomasz Lewandowski, stwierdził, że inicjatywa, wyszła od pracowników teatru, aby wspólnie z dziećmi stworzyć taki napis:

To ważna akcja i ważne, że wszystkie teatry włączyły się w to, by pokazać symbol walczącej Ukrainy.

28 marca

Media informują, ze akcja tworzenia przed teatrami napisu „Дети” objęła już kilkanaście instytucji kultury. Oprócz już wymienionych liderów akcji wymieniono:

Teatr Studio im. Stanisława Ignacego Witkiewicza w Warszawie (dyrektor Natalia Korczakowska); Teatr Powszechny im. Zygmunta Hübnera w Warszawie (dyrektor Paweł Łysak); Teatr Polski w Poznaniu (dyrektor Marcin Kowalski); Teatr Żydowski im. Estery Rachel i Idy Kamińskich w Warszawie (dyrektor Gołda Tencer); Teatr im. Wilama Horzycy w Toruniu (dyrektor Renata Derejczyk); Teatr Nowy im. Kazimierza Dejmka w Łodzi (dyrektor Dorota Ignatjew); Teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie (dyrektor Krzysztof Głuchowski);  Teatr Rampa w Warszawie (dyrektor Michał Walczak);  Teatr Jaracza im. Stefana Jaracza w Łodzi (dyrektor Marcin Hycnar); Krakowski Teatr Variété (dyrektor Janusz Szydłowski);  Teatr Łaźnia Nowa w Krakowie (dyrektor Łukasz Szydłowski);

Przed Teatrem im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu (dyrektor Bartosz Zaczykiewicz) powstał żywy napis stworzony przez dzieci, m.in. ze SP nr 8. Taką happeningową formę zaproponował sekretarz literacki kaliskiego teatru, Radosław Maciąg,  co następująco skomentował:

Dzieci, które stoją na napisie „Dzieci”, symbolizowały te kryjące się w podziemiach teatru w Mariupolu. Nagle zdajemy sobie sprawę, że nasze dzieci, które się uśmiechają do aparatu, też mogą być ofiarami tej bezlitosnej agresji.

30 marca

W specjalnym komunikacie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przypominało, że już dzień przed inwazją Federacji Rosyjskiej na Ukrainę powołano specjalny zespół koordynujący wszystkie działania pomocowe dla Ukrainy (w zakresie, za który odpowiada resort kultury i kierowany przez wicepremiera Piotra Glińskiego Komitet Do Spraw Pożytku Publicznego). Poinformowano, że wicepremier Gliński jest w stałym kontakcie z ministrem kultury i polityki informacyjnej Ukrainy Ołeksandrem Tkaczenką. Napisano, że  jedną z kluczowych dla Ukrainy spraw jest zablokowanie nadawania rosyjskich mediów propagandowych za pośrednictwem platform satelitarnych.

Komunikat przypomniał o poparciu MKiDN dla sankcji na Rosję w dziedzinie kultury i ograniczenie jej aktywności międzynarodowej w tym wymiarze, co podczas nieformalnego spotkania ministrów kultury Unii Europejskiej w dniach 7-8 marca w Angers we Francji artykułowała wiceminister Wanda Zwinogrodzka, postulując pozbawienie Rosji członkostwa w UNESCO. Zaznaczono ponadto, że wobec zbrodni wojennych dokonywanych przez Rosjan w Ukrainie minister kultury Piotr Gliński zarekomendował instytucjom kultury wstrzymanie się od wszelkiej współpracy z przedstawicielami świata kultury Federacji Rosyjskiej oraz prezentacji dzieł kultury rosyjskiej i rosyjskich twórców.

5 kwietnia

Narodowy Instytut Muzyki i Tańca w Warszawie (dyrektor Katarzyna Meissner) zaprosił tancerzy do uczestnictwa w antywojennej akcji internetowej. Projekt tanecznego flash mobu powstał we współpracy z Poliną Bulat, ukraińską dziennikarką specjalizującą się w tańcu, redaktorką i założycielką portalu Balletristic, a polega na realizacji przez tancerzy krótkich, emocjonalnych nagrań wideo do dźwięku syren przeciwlotniczych, które rozbrzmiewają w Kijowie. W Międzynarodowy Dzień Teatru pierwsze takie polskie nagranie zrealizowała (we współpracy ze Stroną Tańca) tancerka flamenco Małgorzata Matuszewska. Tancerze włączyli się także w podobną akcję o nazwie „DanceForUkraina”.

We wspólnym przedstawieniu pt. „Policzalni” Teatru Rozbark z Bytomia (dyrektor dr Anna Piotrowska) i Ośrodka Teatru Tańca i Edukacji Zawirowania z Warszawy (dyrektor artystyczny Elwira Piorun) wprowadzono scenę „pogrzebową”, w której tancerze wnoszą na ramionach „zwłoki” owinięte czarną folią, a następnie ustawiają się przy tym pakunku do zdjęcia, przed gruzami Teatru Dramatycznego w Mariupolu.

8 kwietnia

Agnieszka Holland, reżyser, i prezydent Europejskiej Akademii Filmowej:

Ja jestem za bojkotem i spędziłam dość dużo czasu, aby przekonać członków zarządu Europejskiej Akademii Filmowej, by podpisali się pod prośbą Ukraińskiej Akademii Filmowej, aby bojkotować wszystkie produkcje twórców aktualnie tworzących w Rosji i żeby nie pokazywać ich dzieł i nie promować na festiwalach czy konkursach (…), żeby zwrócić się z prośbą do środowisk kulturalnych w Europie, by zawiesić koprodukcje, zerwać wszelkie kontakty, a przynajmniej te oficjalne.

9 kwietnia

Gazeta Wyborcza opublikowała wiersz „Teatr w Mariupolu” autorstwa reżysera teatralnego Bogdana Toszy, dyrektora Filharmonii im. Karola Szymanowskiego w Krakowie.

Komentarz

Rosjanin Oleg Makarenko, założyciel portalu Ruxpert (rok 2007), pisujący pod pseudonimem Fritz Morgen tak postrzega „odwoływanie Czechowa i Czajkowskiego”, czyli czasy „anulowania kultury rosyjskiej”:

„Anuluj kulturę” jest częścią projektu techno-feudalnego: dostosuj się do hegemonicznej narracji, albo inaczej dziennikarstwo, które się nie zgadza, musi zostać usunięte. W moim własnym przypadku, dotyczy to Twittera i Facebooka – dwóch strażników internetu obok Google.

Makarenko pisze również o Polakach i warto się z tym zapoznać:

Skąd bierze się polska histeria antyrosyjska? Niektórzy tłumaczą ją głęboko zakorzenionym kodem kulturowo-historycznym, trudnym do jakiejkolwiek racjonalizacji. Polskie zanurzenie w historii kształtuje, w myśl tej teorii, stosunek Polaków do teraźniejszości i przyszłości, każąc przesuwać na dalszy plan bieżące interesy, przysłaniane emocjami. Inni powiedzą o bezkrytycznym przyjmowaniu tez i przekazu propagandowego mediów głównego nurtu.

Abstrahując od przyczyn, nacechowany emocjonalnie, negatywny stosunek do jednego z sąsiadów jest na dłuższą metę niebezpieczny, bo pozwala na legitymizację kolejnych obłędnych decyzji klasy politycznej.

21 kwietnia

Ukraińska pieśń „Czerwona kalina” od kilku tygodni robi furorę w sieci. Wykonują ją i samplują artyści z całego świata. Również w Polsce pieśń ta jest bezrefleksyjnie odśpiewywana przy okazji różnorakich marszów wsparcia Ukraińców i związanych z tym uroczystości.

Podczas Mszy w kościele pw. bł. Edwarda Detkensa na warszawskich Bielanach ks. Wojciech Drozdowicz postanowił zachęcić do śpiewania „Czerwonej kaliny” zgromadzonych w kościele.

Pieśń „Czerwona kalina” została wykonana przez młodzieżową grupą teatralną Zamojskiego Domu Kultury (dyrektor Janusz Nowosad) oraz młodzieżą ukraińską, która od niedawna uczy się w zamojskich szkołach. Wykonawcy stali na podświetlonej na żółto i niebiesko scenie. Pieśń wykonano śpiewając po polsku i ukraińsku. „Przed Państwem coś niepowtarzalnego! »Czerwona kalina/червона калина« króluje w mediach społecznościowych i YT, jednak takiej wersji jeszcze nie usłyszał nikt. Jedyna taka, okazująca wsparcie i solidarność dwóch narodów!” — tak ZDK zapowiedział klip w mediach społecznościowych.

Stowarzyszenie Upamiętniania Polaków Pomordowanych na Wołyniu z Zamościa złożyło do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa propagowania banderyzmu przez pracowników Zamojskiego Domu Kultury. Prokuratura Rejonowa w Hrubieszowie odmówiła wszczęcia postępowania, a w uzasadnieniu powołano się na art. 17 par. 1 pkt. 2 Kodeksu postępowania karnego, stwierdzając, że „czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego”, co oświadczyła szefowa prokuratory Magdalena Sobańska-Janik).

Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski: Jest to pieśń, która ma jednoznaczne odniesienie i historyczne, i odniesienie do formacji wojskowych, które walczyły przeciwko Polakom. Strzelcy Siczowi (była ich hymnem) – to była formacja, która powstała pod koniec I wojny światowej i walczyła z Polakami, m.in. z Orlętami Lwowskimi. Później pieśń ta została przejęta przez UPA, która dokonywała ludobójstwa Polaków. Trudno o bardziej kontrowersyjną piosenkę niż ta „Czerwona kalina”.

26 kwietnia

Opera Narodowa w Warszawie i Metropolitan Opera z Nowego Jorku utworzyły ukraińską orkiestrę pod nazwą Ukrainian Freedom Orchestra. W jej skład weszło 80 ukraińskich muzyków. Latem orkiestra ,a zaplanowane koncerty w Europie i USA.

Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, aktor i komik, przed wygraniem wyborów zagrał serialową postać nauczyciela Wasyla Hołoborodźki, tytułowego sługi narodu. Ogłoszono, że polską wersję serialu zrealizuje Polsat.

27 kwietnia

Teatr Nowy Proxima z Krakowa przygotowuje spektakl o Prezydencie Ukrainy Wołodymirze Zełenskim. Autorem scenariusza pt. „NaXuj, czyli miejsce dyslokacji rosyjskiego okrętu wojennego” jest Ziemowit Szczerek. Spektakl reżyseruje dyrektor teatru Piotr Sieklucki. W rolę Prezydenta Ukrainy wcieli się Michał Felek Felczak, w pozostałej obsadzie: Sławomir Sulej jako Putin, Katarzyna Krzanowska jako Upiór Kijowa, Karol Śmiałek jako Upiór Rasputina, Jacek Stefanik jako Bohun.

29 kwietnia

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego poinformowało o przyznaniu dotacji dla trzech ukraińskich orkiestr symfonicznych oraz jednego zespołu pieśni i tańca. Pieniądze polskiego podatnika otrzymają: Kyiv Symphony Orchestra, Młodzieżowa Akademicka Orkiestra Symfoniczna Ukrainy „Słobożański” z Charkowa, Ukrainian Freedom Orchestra oraz Narodowy Zespół Pieśni i Tańca Ukrainy im. Grygoria Wieriowki z Kijowa „Veryovka”.  W komunikacie nie podano jakie koszty poniesie MKiDN w związku ze wspieraniem ukraińskich artystów.

Magda Szpecht, reżyserka teatralna i aktywistka grupy tzw. cyberelfów, zajmuje się monitorowaniem: Monitoruję i przekazuję dalej wiadomości z Ukrainy, które znajduję na Telegramie. Obserwuję wszystkie najważniejsze miejsca, gdzie trwa wojna: Irpień, Mariupol, Charków, Mikołajów. Rano i wieczorem czytam raporty przygotowane przez administrację rządową i władze miejskie. Analizuję też materiały, które przesyłają mieszkańcy okupowanych miast. Ostatnio zrobiło się tego mniej, ponieważ Ukraina wprowadziła stan wojenny, a następnie cenzurę informacyjną. Ludzie nie mogą więc robić zdjęć sprzętu wojskowego i zniszczeń. Co nie zmienia faktu, że taka dokumentacja nadal spływa. Na Instagramie pokazuję często takie materiały, mam już 2,5 tys. stories, które zapisuję, tworząc pamiętnik wojenny. To pierwszy obszar. Drugim jest walka z rosyjską propagandą. Wyszukuję i zgłaszam do administratorów social mediów treści, których nie powinno być w internecie.

30 kwietnia

Poinformowano, że 20 czerwca, w Światowym Dniu Uchodźcy, na Dużej Scenie Teatru Muzycznego Capitol (dyrektor Hubert Zasina) odbędzie się koncert charytatywny dla Ukrainy. W koncercie wystąpią artyści Teatru, koncert poprowadzi Konrad Imiela.

8 maja

W niedzielę po południu ulicami Warszawy przeszedł marsz antywojenny wyrażający sprzeciw wobec agresji Rosji na Ukrainę. Uczestnicy przeszli pod hasłem: „Rossija, idi na…”  Organizatorzy to: Ogólnopolski Strajk Kobiet, Komitet Obrony Demokracji i Euromaidan Warszawa. Podczas przemarszu wznoszono proukraińskie hasła, których pochodzenia nikt nie kojarzy: „Chwała Ukrainie!”, „Sława ZSU! oraz „Sława nacji!”. Protestujący odśpiewali nie tylko hymn Ukrainy, ale także pieśń „Czerwona kalina”.

31 maja

W ramach projektu Indeks Percepcji Demokracji (Democracy Perception Index) przeprowadzono badanie opinii publicznej w 52 krajach Azji, Ameryki Północnej, Ameryki Łacińskiej i Europy. Zleceniodawcą był atlantycki think-tank Sojusz Demokracji (Alliance of Democracies), fundacja założona przez byłego sekretarza generalnego NATO, Duńczyka Andersa Fogha Rasmussena. Tematem badania było negatywne postrzeganie Rosji.

Na Ukrainie negatywne postrzeganie Rosji deklaruje 80% ankietowanych. Spośród krajów Europy Zachodniej najbardziej antyrosyjscy są Portugalczycy (79% ocen negatywnych), a północnej Szwedzi (77%). We Włoszech 65% ocen negatywnych, a w Niemczech 62%. W Wielkiej Brytanii negatywnie ocenia Rosję 65% ankietowanych, a w Stanach Zjednoczonych 62%. Najmniejszy odsetek wyrażających negatywne nastawienie do Rosji odnotowano na Węgrzech (32%). Poglądy tzw. atlantystów na Moskwę podziela jedynie 36% Hindusów, 14% Indonezyjczyków, 11% Saudyjczyków, 29% Algierczyków oraz zaledwie 7% Egipcjan i 4% Marokańczyków. Polska jest liderem tego rankingu, wyprzedzając nawet Ukrainę i to o osiem punktów procentowych – 87%.

 Komentarz

Prof. Anna Raźny w tekście „Polska w ogniu propagandy”, który ukazał się na portalu „myslpolska.info” (skądinąd ocenzurowanym w Polsce) pisze o konsekwencjach propagandy, z którą mamy do czynienia w naszym państwie, a dotyczącej wojny na ziemiach ukrainnych. Zacytujmy kilka zdań.

(…) Propaganda jest antyrosyjska – choć ani Rosja nie wypowiedziała Polsce wojny, ani Polska Rosji – i automatycznie proukraińska. Niesie ona kłamstwa bądź półprawdy, które – przekazując jedynie elementy prawdy – stają się stwierdzeniami nieprawdziwymi.

(…) Propagandyści tworzą więc takie obrazy rzeczywistości, które pogrążają Rosję, a pokazują waleczność i niezłomność Ukrainy.

(…) W tych nieprawdziwych obrazach wojny nie może być mowy o jej przyczynach – zabijaniu od 2014 roku rosyjskojęzycznej ludności Donbasu przez banderowskie jednostki militarne ze słynnym Azowem na czele.

(…) Propagandyści wojenni przemilczają fakt zaistnienia na nowo w Europie ludobójczej ideologii Stepana Bandery, Dmytro Doncowa, Romana Szuchewycza – zagrażającej nie tylko mniejszościom narodowym Ukrainy, ale również narodom jej sąsiadów – w tym Polski – i w konsekwencji całemu kontynentowi.

(…) Rusofobia jest obecna w polskiej polityce jako jej stała dana od kijowskiego euromajdanu. Polska stała się wówczas jej propagatorem z namaszczenia USA. Przyjęła tę rolę dobrowolnie, stając obok Ameryki na czele obozu antyrosyjskiego. Zadaniem Polski stała się trwająca do dziś dyskredytacja Rosji na wszystkich poziomach relacji międzynarodowych.

(…) Oprócz szybko przemijających korzyści establishmentu politycznego i opiniotwórczego oraz transatlantyckich ich mentorów nikt w Polsce nie zyskuje na propagandzie wojennej.

(…) Samo zaś społeczeństwo polskie, poddane wpływom antyrosyjskiej wojennej propagandy, karleje, przeciętnieje, staje się infantylne, zdolne jedynie do powielania tezy, iż nie ma wolnej Polski bez wolnej Ukrainy. Kogo bowiem można wychować na nienawiści do Rosji i sztucznej miłości do Ukrainy? Kolejne pokolenia infantylnych Polaków, cedujących odpowiedzialność za losy własne i własnego kraju, na „wszechmocne” USA i NATO.

8 czerwca

W Teatrze Śląskim w Katowicach kilkanaście ukraińskich artystek pracuje nad spektaklem „5:00. UA”, którego premiera odbędzie się 19 czerwca na Scenie na Malarni Teatru Śląskiego. Reżyseruje Yuliia Maslak

Dyrektor katowickiej sceny Robert Talarczyk: Pomagamy Ukraińcom cały czas i na różne sposoby – i to jest cudowne. Spektakl powstaje w ramach rezydencji dla artystek z Ukrainy pod patronatem Forum Dyrektorów Województwa Śląskiego, któremu przewodniczy Ewa Niewiadomska, redaktorka Radia Katowice. Próby odbywały się m.in. w Teatrze Rozbark w Bytomiu (dyrektor Anna Piotrowska), noclegi zaproponował m.in. Teatr Zagłębia w Sosnowcu (dyrektor Iwona Woźniak). Inne sceny w regionie udostępnią miejsce do grania. Spektakl zostanie pokazany w Teatrze Miejskim w Gliwicach (dyrektor Grzegorz Krawczyk) i w Teatrze Małym w Tychach (dyrektor Paweł Drzewiecki). Projekt uzyskał też wsparcie prezydenta Katowic Marcina Krupy oraz Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii w Katowicach, co skomentował członek zarządu Jacek Brzezinka: GZM zaangażowana jest w pomoc Ukrainie od samego początku. Nie wahaliśmy się, by wesprzeć też projekt rezydencji, kiedy otrzymaliśmy taką propozycję.

11 czerwca

Na scenie Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego (dyrektor Agata Gerenda) odbyła się gala nagrody Europejski Poeta Wolności, organizowana przez Instytut Kultury Miejskiej (dyrektor Aleksandra Szymańska), który jest instytucją Miasta Gdańsk (prezydent Aleksandra Dulkiewicz). Werdykt jury znany był już od miesiąca. Kapituła zdecydowała, że laur odbiorą wspólnie dwie poetki: Marianna Kijanowska z Ukrainy, autorka tomu „Babi Jar. Na głosy” i Luljeta Lleshanaku z Albanii, nagrodzona za tom „Woda i węgiel”. Ukrainka Kijanowska połączyła w jeden łańcuch tragedii: Holocaust, Hołodomor, Wołyń i Mariupol. Mówiła o tym, że trwająca wojna w Ukrainie na zawsze zmienia Europę i świat. Gali towarzyszyło przedstawienie poetyckie wyreżyserowane przez Agatę Puszcz.

15 czerwca

Miejskie Centrum Kultury w Bydgoszczy (dyrektor Marzena Matowska) organizuje Festiwal Literatury PRZECZYTANI, który w tym roku przyjął formę PRZECZYTANEJ UKRAINY 2022. Zostaną zaprezentowane efekty prac ukraińskich rezydentek oraz spektakl „Życie na wypadek wojny” w reżyserii Uli Kijak. Spektakl jest koprodukcją Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Kontakt organizowanego przez Teatru im. Wilama Horzycy w Toruniu (dyrektor Andrzej Churski) oraz Teatru Polskiego w Bydgoszczy (dyrektor Wojciech Stefaniak „Faruga”).

Komentarz

Wciąż wraca do nas dedykowana Polsce gorzka fraza Juliusza Słowackiego: Pawiem narodów byłaś i papugą. A teraz jesteś służebnicą cudzą. Wygląda na to, że rządzący nami wciąż nie chcą promować polskiej tożsamości i polskiej racji stanu, co  najbardziej widać właśnie w kulturze.

Tymczasem w naszym kraju nie brakuje ludzi, którzy mogliby to robić, jak i ludzi, którzy to doskonale rozumieją i niekoniecznie muszą mieszkać w Warszawie. Kilka lat temu zanotowałem niezwykle cenne uwagi pana Zdzisława Remlajna, polonisty z Malborka:

(…) Uzależniając się od angolskiego chłamu prawie zatraciliśmy godność i dumę narodową. Przesączyło nas cuchnące szambo dennej, prostackiej, pustej, odzwierzęcej, karłowatej podkultury. Niemal zupełnie spudelkowaliśmy się. Nasza słowiańska dusza, kultura zatruta została angolskim śmieciem.

Przeżyliśmy zabory, okupację wychodząc z polskimi, słowiańskimi arcydziełami, z czystą jak łza mową polską, która dzisiaj zupełnie zeszmacona została bełkotliwym angolizmem.

(…)

Pławiąc się w tych pomyjach tracimy słowiańską duszę, a z nią najcenniejsze wartości: dumę, honor i godność Polaka. Z góry (bez cenzury) odgadujemy (za 30 srebrników) kogo mamy małpować, hołubić, a kogo obszczekiwać, plugawić, opluwać.

21 września

Za kilka miesięcy Roger Waters ma zagrać koncert w Krakowie. W związku z tym krakowscy radni Prawa i Sprawiedliwości (Przewodniczący klubu PiS Włodzimierz Pietrus) wnieśli pod obrady Rady Miasta projekt rezolucji, który głosi: Jednocześnie radni Krakowa uznają, że zarówno pan Roger Waters, a także każda inna osoba, która publicznie zachwala, popiera lub w innej formie wspiera kremlowski reżim, będzie traktowana w Krakowie jako persona non grata.

13 października

Przedstawiciele ukraińskiego resortu kultury przebywają w Polsce z wizytą studyjną na zaproszenie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wicepremiera Piotra Glińskiego. Spotkali się m.in. z dyrekcjami Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów (dyrektor dr. hab. Piotr Majewski), Narodowego Instytutu Dziedzictwa (dyrektor Katarzyna Zalasińska), Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych (dyrektor dr Paweł Pietrzyk), Biblioteki Narodowej (dyrektor dr Tomasz Artur Makowski) oraz wybranych muzeów narodowych. Współpracę z ukraińskimi instytucjami kultury podjęły także agendy nadzorowane przez MKiDN. Do połowy maja 2022 r. na czynności zabezpieczające dziedzictwo kulturowe na terenie Ukrainy od wybuchu wojny tj. 24 lutego 2022, Instytut POLONIKA (dyrektor Dorota Janiszewska-Jakubiak) przeznaczył 1,7 mln zł.

Opera Nova w Bydgoszczy (dyrektor Maciej Figas) odwołała zaplanowane na końcówkę roku spektakle „Dziadka do orzechów” Piotra Czajkowskiego, uzasadniając to sytuacją na Ukrainie i „toczącą się tam wojną z rosyjskim najeźdźcą”.  

21 października

Premier Mateusz Morawiecki napisał na facebooku: Na wniosek Polski Rada Europejska stwierdza jednoznacznie, że to Rosja jest odpowiedzialna za skutki kryzysu energetycznego i gospodarczego oraz wszelkie związanie z nimi aspekty, z którymi dzisiaj boryka się praktycznie cała UE (…)Na mój wniosek Rada Europejska przyjęła zapis do konkluzji mówiący o przeciwdziałaniu dezinformacji i propagandzie rosyjskiej. To bardzo ważne, bo widzimy doskonale, że wiele sił politycznych, nie tylko w Polsce, ale w Polsce oczywiście także, udaje, że inflacja jest zjawiskiem wewnętrznym, a nie że przyszła do nas z zewnątrz (…) Rada przyjęła do konkluzji także postulowany przeze mnie wniosek o przeciwdziałaniu dezinformacji i propagandzie rosyjskiej.

Pro Komentarz

I tak dotarliśmy do miesiąca listopada, symbolicznego miesiąca polskiej Niepodległości. Jak Polska wyglądała w 11 dnia tego miesiąca? Co zrobiono w ten wojenny czas dla polskości? Przyglądając się temu zostawmy jednak marsze, przemówienia, pikniki i warsztaty, akademie i spacery do muzeów oraz powtórzone po raz enty emisje filmów. Zostawmy też „na boku” okolicznościowe koncerty pieśni i utworów patriotycznych czy liczne rekonstrukcje.

Skupmy się tylko na tym, co tego dnia mieli do zaoferowania Polakom artyści? Co było prawdziwie artystyczne, propolskie, twórcze? Okazuje się, że nic. W oficjalnym przekazie, „nadętym” i sztampowym nie ma ani jednej adekwatnej niepodległościowo premiery teatralnej, czy choćby spektaklu apropos, ani jednego plastycznego wernisażu „w temacie”. Po prostu nie ma twórczej wartości dodanej, owego symbolicznego przekazu, który buduje patriotyczne uczucia.

Skądinąd wiem, że takie działania miały miejsce w różnych zaściankach Rzeczpospolitej. Ale tego urzędnicy nie uznali za stosowne zauważyć; ale o tym „salony” nie wiedzą i wiedzieć nie chcą. Bo nie o Polskę im chodzi, po prostu. A już na pewno nie o Niepodległość.     

 

9 listopada

Biuro Programu „Niepodległa” (dyrektor Wojciech Kirejczyk) poinformowało, że na 104. rocznicę odzyskania niepodległości przygotowywanych jest setki wydarzeń. Biuro Programu „Niepodległa” już teraz raportuje ponad 800 wydarzeń wpisanych do kalendarium „Niepodległej”, z których około 700 to organizowane w całej Polsce i kilku krajach świata wspólne śpiewanie hymnu…

10 listopada

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zaprasza do wspólnego świętowania 104. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. W całym kraju odbędą się wydarzenia organizowane przez instytucje kultury prowadzone i współprowadzone przez MKiDN…

23 listopada na scenie Teatru Zagłębia (dyrektor Iwona Woźniak) będzie miała miejsce premiera sztuki „Czuję do ciebie miętę„. Spektakl przygotowały Nina Zakharova i Kateryna Vasiukova – aktorki z Ukrainy. Powstał on w ramach rezydencji artystycznej organizowanej przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego (dyrektor Elżbieta Wrotnowska-Gmyz). Spektakl, opowiada o losach dwóch ukraińskich modernistycznych pisarek i feministek Łesi Ukrainki i Olgi Kobylańskiej.

W wigilię Dnia Niepodległości Agencja Dramatu i Teatru ADiT (dyrektor Tadeusz Słobodzianek) zaproponowała dwie podróże przez historię. W „Śnie pluskwy” zahibernowany w czasach ZSRR Prisypkin budzi się we współczesnej Rosji, której pragnącą zbawienia duszę autor bada z uderzającą przenikliwością. Z kolei w „Młodym Stalinie” obserwujemy metamorfozę idealisty w mordercę, przyglądając się burzliwym politycznie czasom młodości dyktatora, które niepokojąco przypominają współczesność.

11 listopada

W Narodowym Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie (dyrektor Waldemar Raźniak) pokazano antynarodowe „Wesele” w reż. Jana Klaty. Natomiast Teatr Narodowy w Warszawie (dyrektor Jan Englert) w dniu Święta Niepodległości w ogóle nic nie prezentował. Dzień wcześniej i dzień później miał w ofercie „Barona Münchhausena dla dorosłych”.

Tymczasem w bulwarowym Teatrze Polonia w Warszawie (dyrektor Krystyna Janda) prezentowano monodram „Siedem sekund wieczności”, opowieść biograficzną o losach hollywoodzkiej gwiazd oraz angielską farsę „Coś tu nie gra”. W osławionym warszawskim Teatrze Powszechnym im. Zygmunta Hübnera (dyrektor Paweł Łysak) pokazano spektakl „Mefisto” (reż. Agnieszka Błońska), który jest psycho-manipulacyjnym suplementem do obrazoburczego przedstawienia „Klątwa”.

                A w Teatrze Współczesnym w Szczecinie (dyrektor Mirosław Gawęda) 11 listopada prapremiera spektaklu „Grunwald Rekonstrukcja” w reżyserii i inscenizacji Eweliny Węgiel i Anny Mazurek. Spektakl powstały dzięki wsparciu Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej (sic!) opowiada o haftowanej rekonstrukcji słynnego obrazu Matejki, którą zawłaszczają różne narracje narodowościowe i nacjonalistyczne. W ramach nowomodnych dekonstrukcji sam Matejko (postać sceniczna) obdziera swoje dzieło z patosu i przyznaje, że sprzedał obraz, bo potrzebował pieniędzy.

I jeszcze jedna informacja: rozpoczynają się 38. Gorzowskie Spotkania Teatralne w lokalnym Teatrze im. Juliusza Osterwy (dyrektor Jan Tomaszewicz). 11 listopada festiwal otworzył pokaz ukraińskiego Lwowskiego Kabaretu Artystycznego „Czwarta Rano” z programem „Wróci ten czas”.

Komentarz

Niech nim będzie informacja z 15 listopada o tym, że Rada Miasta Krakowa (przewodniczący Rady Miasta Krakowa Rafał Komarewicz) postanowiła uhonorować Nagrodą im. Stanisława Vincenza (przewodniczący Kapituły Nagrody Rafał Komarewicz) ukraińską pisarkę Oksanę Zabużko. Nagroda przyznawana jest za wybitne osiągnięcia w popularyzacji kultury Europy Środkowo-Wschodniej i wiąże się z gratyfikacją finansową w kwocie 50 tys. zł. Zabużko zasłynęła w roku 2018 wypowiedzią o filmie „Wołyń

Wojciecha Smarzowskiego, określając go jako „propagandę”, „manipulację” i cios w plecy Ukraińców. Jest też znana z definiowania polskiej dumy narodowej, jako karykatury rosyjskiego imperializmu, a ludobójca Polaków, Roman Szuchewycz, to dla niej wybitny polityk, wojskowy i mąż stanu.

Tomasz A. Żak

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij