25 grudnia 2021

Tomasz A. Żak: Święta, czyli coś Świętego [OPINIA]

(Zdjęcie ilustracyjne Fot. Lukasz Dejnarowicz / Forum)

Obowiązująca świecka tradycja kojarzy ostatni dzień grudnia jednoznacznie, a więc ze strzelającymi korkami szampana, ogniami sztucznymi i w ogóle zabawą do upadłego. W ramach tego swoistego przymusu zabawy, weselą się świecko również wierzący. Żaden z nich chyba nie pamięta, że patron tego dnia – Sylwester, był papieżem w czwartym wieku po Chrystusie , skądinąd kanonizowanym. Tymczasem dla katolika rok zaczyna się znacznie wcześniej, niż w „sylwestra”, a z racji otwierającej go duchowości adwentowej, winien być daleki od imprezowania. A kiedy się kończy Adwent, kiedy kończy się oczekiwanie, to przychodzi radość prawdziwa – Boże Narodzenie. 

Mam dwa bardzo wyraźne wspomnienia z dzieciństwa, które wiążą się z czasem Bożego Narodzenia. Najpierw pamiętam nasz kościół parafialny i mensę ołtarzową wraz z nastawą otoczone swoistą scenografią bożonarodzeniowej szopki. Powtórzę: otoczone, bo była to ogromna szopka, wypełniająca sobą niemal całą architekturę ołtarza. Powyżej tabernakulum, w takiej jakby grocie, posadowiony był żłóbek z Dzieciątkiem, a przy nim naturalnej wielkości figury świętych rodziców – Maryi i Józefa. Cała reszta, utrwalonego wiekami obrazowania tej historii, zlokalizowana była po bokach i ponad tą grotą: a więc aniołowie, pastuszkowie, różne zwierzęta, no i oczywiście Trzej Królowie składający hołd Jezuskowi. Najświętsza Ofiara Mszy św. celebrowana była niejako u wejścia do Groty Narodzenia (był to czas jeszcze przed wprowadzeniem Novus Ordo Missae i odwróceniem porządku liturgicznego), a ja, młody ministrant, mogłem na to patrzeć z bardzo bliska, posługując u stóp ołtarza. Było to piękne.

Drugi fakt (ale chronologicznie wcześniejszy), zachowany mocno w mojej pamięci, to wizyta w naszym domu tzw. herodów, a więc przedstawienia siostrzanego z jasełkami. O ile jasełka – począwszy od swej semantycznej etymologii – jednoznacznie odnoszą się do szopki i narodzin Bożej Dzieciny, to herody opowiadają historię tego, co wydarzyło się dalej za przyczyną żądnego władzy króla Heroda. Był to pierwszy teatr, jaki w życiu miałem okazję zobaczyć. Pierwszy raz zostałem „zaczarowany”, a to co się działo, bardzo mocno zadziałało na wyobraźnię dziecka, pokazując, czym jest zło i dlaczego należy w życiu wybierać dobro. Za prostymi, choć kolorowymi kostiumami kryli się wtedy nasi sąsiedzi (niektórych nawet rozpoznałem), ale akcja „sceniczna” skutecznie to wypędziła z głowy. W niedużym pokoju, obok choinki, zmieścił się spory tłum ludzi – widzów i artystów. Diabeł miał widły, śmierć kosę, a korona pięknie spadała ze sprawiedliwie odciętej głowy króla, który dokonał rzezi niewiniątek.

Wesprzyj nas już teraz!

Można rzec, że dziecięce przeżycia i emocje stanowią fundament tego kim się w życiu stajemy, jak wygląda nasza dorosłość. Niby to się wie, ale rzadko wyciągane są z tego wnioski. Ot, choćby takie, że bożonarodzeniowe szopki uczą czym jest rodzina. Niejako wbrew dzisiejszemu samobójczemu modernizmowi w Kościele, szopki wciąż trwają na straży tradycji (przez duże „T”). Faktem jest, że ich forma wielokroć dominuje nad treścią. Te wszystkie mechanizmy, poruszające się figurki, światełka i dźwięki już nie pokornie otaczają żłóbek, ale raczej go osaczają, rozrastając się często do pełnych zarozumiałej ludzkiej pychy „wesołych miasteczek”, wypełnionych nie duchowością, lecz atrybutami tzw. nowoczesności. Ale mimo tego, wystarczy popatrzeć na jakiegoś maluszka, który wrzuca pieniążek do aniołkowej skarbonki (i zaraz, niczym z pozytywki usłyszymy kolędę), a potem zafascynowany będzie chłonął ten porządkujący wszystko świat wypełniony znakami i symbolami, których młodzi ludzie zostali pozbawieni. Bo krowa, bo owca, bo piesek, bo pasterze, bo królowie, bo klękają… Bo aniołowie, bo gwiazda świeci… Bo tam, na sianku w żłóbku leży mały chłopczyk i wyciąga rączki. Bo obok jest Mama i się uśmiecha. Bo obok jest Tato i można się czuć bezpiecznie.

Socjolog, z któregoś zainfekowanych marksizmem uniwersytetów, opisał by to jednoznacznie: oto jest promocja toksycznej rodziny, z dominująca rolą mężczyzny i kobietą, której odebrano prawo do samostanowienia. I dodałby oczywiście: a tę społeczną patologię wspiera religia katolicka i pazerny, żerujący na ogłupianiu ludzi kler. Nie bądźmy zdziwieni takim światopoglądem i jego konsekwencją, czyli prześladowaniami wiary, wykluczaniem ludzi wierzących i niszczeniem wszystkiego, co tę wiarę definiuje oraz symbolizuje. Herodowa rzeź niewiniątek to przecież był paroksyzm wściekłości szatana, który dobrze wiedział, że oto Niepokalana Maryja powiła Dzieciątko, które ma odebrać mu władzę nad światem. I szatan dobrze wie, że ta, która urodziła, wcześniej czy później zdepcze jego głowę. 

My w tej szopce powinniśmy widzieć to, co nader często nam umyka – Świętość. I powinniśmy to przekładać na nasze ludzkie życie. Oto mamy Narodzenie – i ono jest Boże, a więc cudowne. Każde narodziny to Boży cud podarowany ludziom, którzy mogą w ten sposób ukształtować nowonarodzone dziecię na swój obraz i podobieństwo, jak to uczynił Pan Bóg stwarzając człowieka na swój obraz i podobieństwo. Jakby kto jeszcze nie wiedział o co chodzi, to zaraz po Pasterce, niczym na zamówienie, otrzymujemy lekcję etyki, która całej rodzinie definiuje o jaki obraz chodzi, jakie podobieństwo ma być dla nas wzorem.

Misterium jasełkowe, które słusznie uważa się za początek nowożytnego teatru, to nic innego jak nauka miłości rodzinnej skupionej na Dziecku, które jest najważniejszym owocem tych uczuć i to nie tylko dla Rodziców, ale również dla bliższych i dalszych znajomych, sąsiadów, rodaków, wszystkich  w Boga wierzących. Widowisko Herodów to lekcja numer dwa, pokazująca, że oprócz Nieba istnieje piekło i ono wyciąga łapy po każdą ludzką duszę. Dowiadujemy się więc najpierw, że każda rodzina musi z każdym Herodem walczyć na śmierć i życie. Potem jesteśmy upewnieni, że walcząc wygramy, a zło zostanie ukarane.

Święta Bożego Narodzenia, niczym choinka, ubrane są bogato w symbole, znaki i nawet w określone szczegółowo zachowania społeczne. Można by rzec, że mamy do czynienia z teatralizacją czegoś, co dwa tysiące lat temu się wydarzyło naprawdę w Betlejem w Palestynie. Jeżeli uwierzymy, że w tym wszystkim chodzi o choinkę, prezenty czy jakąś figurkę, do której wrzuca się pieniążek żeby zagrało, to wchodzimy na drogę neopogaństwa. Jeżeli jasełka czy herody stają się sezonowym sposobem na zarabianie pieniędzy lub pretekstem do odhaczenie świąt (z małej litery) w szkole, to celebrujemy zwycięstwo materii nad duchem, niczym heretycy. A przecież teatralizacja to nie laicyzacja. Taka teza to jest jedno z większych kłamstw z katalogu tych, które zmieniają świat, które go decywilizują.   

Mój przyjaciel, poetka Anna Szymańczuk, przez kilka ostatnich lat w czas Bożonarodzeniowy odwiedzała różne małopolskie kościoły i dokumentowała fotograficznie oraz słowem wygląd szopek, ich architekturę i zastosowaną symbolikę. To fascynujący materiał i w sumie bardzo optymistyczny, bo pokazuje, że w ludziach wciąż jest tęsknota za harmonią, za pięknem i dobrem. Jej zdjęcia pokazują również dziecięcą wiarę tych, którzy klękają przed żłóbkiem, bez względu na ilość przeżytych wiosen.

Ja natomiast lubię otwierać drzwi przed kolędnikami. Zauważyłem, że wysokość okolicznościowego datku jest u mnie zależna od tego, jak ci świąteczni goście (najczęściej dzieci) są poprzebierani (doceniam kostium klasyczny), jak śpiewają (zawsze proszę o kolejne zwrotki intonowanej u drzwi kolędy) i czy mają ze sobą szopkę. Taka wędrująca od domu do domu na rękach kolędników szopka, to jakby mały przenośny domek – sanktuarium. Oto Święta Rodzina, która w wersji „mega” pomieszkuje w parafialnym kościele, odwiedza teraz świeckie domy, jakby i im chciała przekazać nieco swojej świętości. Ciąg dalszy tego Święta zaczyna się, kiedy przed taką szopką otworzymy drzwi naszego serca.

Tomasz A. Żak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij