Polska nie tylko nie może sama decydować o sprawach ważnych, jak podatek VAT czy kształt własnej energetyki, ale nawet o kwestiach drugo- czy trzeciorzędnych, jak wycinka chorych drzew w Puszczy Białowieskiej, recykling odpadów czy rekreacyjne połowy dorsza. O tym wszystkim decyduje Bruksela. Zakazano nam tradycyjnych żarówek, plastikowych sztućców i rurek do napojów, rtęciowych termometrów czy paliw bez biopaliw. W planach jest zakaz lotów wewnątrzkrajowych i sprzedaż samochodów spalinowych.
Unia Europejska coraz bardziej wtrąca się do wszelkich dziedzin życia i prowadzenia działalności gospodarczej. Jest gorzej niż było w komunizmie, bo na międzynarodowym forum ustalane są takie kwestie, jak ilość energii wytwarzanej z odnawialnych źródeł, ale też wielkość klatek dla kur czy materiał, z jakiego mają być wyprodukowane patyczki do uszu. Za niewdrożenie tych regulacji grożą srogie kary, które może przysolić Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. I to bez oglądania się na racjonalne argumenty karanej strony, jak w przypadku nakazu zamknięcia odkrywki węgla brunatnego w Turowie, czego skutkiem byłby nie tylko brak energii dla ponad 3 mln Polaków, ale i brak ogrzewania w zimie dla wielu tysięcy mieszkańców okolicy. O utracie miejsc pracy w wielkim kompleksie górniczo-energetycznym i zamknięciu setek, a może i tysięcy firm kooperujących nie ma co wspominać. To dla luksemburskiego trybunału nie ma żadnego znaczenia.
To Unia jest państwem
Wesprzyj nas już teraz!
Polsce grożą unijne kary także z innych powodów: za nieosiągnięcie unijnego poziomu recyklingu odpadów, związane z zanieczyszczaniem powietrza, brakiem skanalizowania i podłączenia mieszkańców do oczyszczalni ścieków czy choćby w związku z takimi sytuacjami, jak awaria oczyszczalni ścieków w Warszawie w 2019 roku, co doprowadziło do zrzucenia do Wisły setek ton azotu i fosforu. W 2018 roku w ostatniej chwili Polska uniknęła też kary za niewdrożenie dyrektywy dotyczącej charakterystyki energetycznej budynków. Podobnie jak w kwestii Puszczy Białowieskiej – pod naciskiem Komisji Europejskiej i TSUE by uniknąć kar finansowych, zrezygnowano z wycinki chorych drzew, co w rezultacie doprowadziło do katastrofy ekologicznej na dużych obszarach lasu.
Wstępując do Unii Europejskiej, przekazaliśmy jej znaczną część własnej suwerenności. Bruksela nie tylko ją od razu zabrała, ale na dodatek w sposób metodyczny i ciągły dobiera się do tych spraw, których jej nie przekazywaliśmy. Kiedy w 2003 roku odbywało się referendum akcesyjne, nawet polski Kościół katolicki, który opowiedział się za wstąpieniem do UE, szerzył bajeczki, jak to Polska będzie nawracać zlaicyzowane kraje Zachodu. Stało się dokładnie odwrotnie – to nie my ich nawracamy, tylko ich działania skutecznie odciągają Polaków od wiary. Zapewniano nas, że Bruksela nie będzie się wtrącać w sprawy ideologiczne, bo nie ma nawet takich kompetencji. Mimo to cały czas jest polityczny nacisk, by złagodzić prawo aborcyjne, uprzywilejowywać zboczeńców, dopuścić do małżeństw homoseksualnych no i w dalszej perspektywie – adopcji przez nie dzieci.
Będąc członkiem Unii Europejskiej, żadne państwo nie jest niepodległe. Dlaczego? Ponieważ to Unia Europejska jest państwem. Nikt tego głośno nie powie, bo być może oznaczałoby to bunt mas, ale fakty są jednoznaczne. Unia Europejska ma wszystkie atrybuty państwa federalnego. Ma terytorium, ludność i granice. Władzą wykonawczą jest Komisja Europejska, władzą ustawodawczą – Parlament Europejski, do którego odbywają się powszechne wybory, a władzę sądowniczą sprawuje Trybunał Sprawiedliwości UE. Ma także służbę dyplomatyczną w postaci Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych, ma bank centralny z siedzibą we Frankfurcie nad Menem, własną walutę, własny budżet, nie ma granic wewnętrznych. Unia ma także osobowość prawną, a unijne prawo obowiązuje bezpośrednio w krajach członkowskich. Na razie Unia Europejska nie dysponuje siłami zbrojnymi z prawdziwego zdarzenia, ale istnieje ich zalążek w postaci Europejskich Sił Szybkiego Reagowania i plany w tym zakresie (zresztą posiadanie armii nie jest konieczne do tego, by być uznanym za państwo, wojska nie ma Islandia, Lichtenstein, Haiti, Kostaryka, Panama czy kilka państw Pacyfiku). UE ma nawet wspólne dziedzictwo kulturowo-historyczne oparte o chrześcijaństwo, którego jednak się wypiera. Prowadzona jest wspólna polityka bezpieczeństwa i obronna, imigracyjna, handlowa i celna, a co gorsze – energetyczno-klimatyczna. Bruksela uskutecznia też wspólną politykę podatkową – obowiązuje minimalna akcyza na paliwa, papierosy czy energię elektryczną, minimalny poziom VAT, a w planach jest minimalny CIT. No i jest też podatek od emisji dwutlenku węgla. Ponadto od 1 stycznia 2021 roku obowiązuje europodatek od plastiku niepodlegającego recyklingowi.
Państwo suwerenne nie płaci kar
Mało tego, w ramach Funduszu Odbudowy już zgodziliśmy się na przeniesienie na Brukselę dalszych istotnych elementów suwerenności, jak ustanawianie nowych podatków i zaciąganie kredytów. Wpływy z tych nowych podatków (opłata cyfrowa, mechanizm granicznych opłat od emisji dwutlenku węgla, rozszerzenie unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji na transport lotniczy i morski, zasoby własne w oparciu o system handlu uprawnieniami do emisji, a w przyszłości podatek od transakcji finansowych oraz podatek związany z sektorem przedsiębiorstw lub nową wspólną podstawą opodatkowania osób prawnych) mają trafiać bezpośrednio do unijnego budżetu, co uniezależni unijne finanse od potencjalnych kaprysów polityków z krajów członkowskich. A władza podatkowania jest typowym atrybutem państwa. Z kolei uwspólnotowienie długów może spowodować, że ucieczka z członkostwa będzie niemożliwa. Tak jak niejednokrotnie małżeństwo bardziej spaja kredyt niż cokolwiek innego.
Polska nie jest suwerenna tak samo jak suwerenne nie jest województwo, które zajmuje się kilkoma sprawami przekazanymi przez centralę i to w taki sposób i w takim zakresie, jak chce tego ta centralna. Podobnie jest z Unią. Wszystkie polskie ustawy muszą być zgodne z prawem unijnym. A konflikt pomiędzy prawem unijnym a krajowym prowadzi do nałożenia kar finansowych. Jak w takiej sytuacji możemy mówić o suwerenności? To zwykłe kłamstwo powielane wbrew oczywistym faktom. Tak jak pod naciskiem czy też w wyniku perswazji rządu sejmiki wojewódzkie z podkulonym ogonem wycofywały swoje uchwały w sprawie LGBT, tak polski rząd wycofywał się ze swoich decyzji, które nie podobały się Unii, jak w przypadku Puszczy Białowieskiej czy Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Zresztą samo branie unijnych dotacji wyklucza bycie całkowicie suwerennym. Darczyńca zawsze może zażądać usługi wzajemnej lub arogancko szantażować, jak robi to teraz Bruksela wobec Polski i Węgier. Sytuacja jest tym bardziej absurdalna, że w znacznej części są to NASZE pieniądze.
Zresztą o Polsce decyduje nie tylko Bruksela (pośrednio Berlin), ale i Waszyngton. Tu kłania się ustawa 447, ale też pouczenia ze strony byłej amerykańskiej ambasador Georgette Mosbacher, która na siłę i bezczelnie promowała amerykańskie interesy. Także pod naciskiem Amerykanów i Żydów PiS wycofało własną nowelizację ustawy o IPN. Czy tak zachowuje się państwo suwerenne? Wolne żarty. Tymczasem w miarę postępów w nacieraniu i rozprzestrzenianiu się lewicowej ideologii w Unii Europejskiej, jej wdrażanie przerzucane jest na państwa członkowskie. Bez dyskusji, choć nie gwałtownie, a stopniowo na zasadzie podgrzewania żaby w wodzie. Dzięki temu większość społeczeństwa tego nie zauważa, ale niektórzy obserwatorzy widzą to aż nazbyt wyraźnie.
Państwo suwerenne nie płaci żadnych kar. Państwo suwerenne wysyła armię uzbrojoną po zęby na tego, kto domaga się od niego jakichkolwiek opłat. Brazylia na przykład nie płaci nikomu za karczowanie amazońskiej dżungli. Gdyby Polska była suwerenna, to mogłaby wykarczować całą Puszczę Białowieską i nic nikomu do tego. Gdyby podejmowała suwerenne decyzje, to mogłaby wyłowić całego dorsza w wodach terytorialnych oraz obniżyć VAT do 1 proc., a nawet go zlikwidować i Brukseli nic do tego. Skoro nie może tego zrobić, to nie jest państwem suwerennym.
Tomasz Cukiernik