Dość niespodziewanie, to polityka międzynarodowa okazała się jednym z najważniejszych wątków pontyfikatu papieża Franciszka. Stało się to w znacznej mierze dlatego, że papież z Argentyny zaangażował się w te kwestie w sposób odmienny od poprzedników. Jednocześnie jednak trudno dziś ocenić tę reorientację jako udaną, przynajmniej na podstawie osiągniętych efektów. Także dlatego wciąż budzi ona zainteresowanie.
Tekst powstał w ramach cyklu „Ordo Iuris Cywilizacja”.
Publikacja w formacie PDF dostępna jest TUTAJ
Wesprzyj nas już teraz!
Pierwsze miejsce na nowej mapie papieskiej geopolityki zajmuje problem wojny. Papież podjął go w swoim nauczaniu, ale także musiał zmierzyć się z nim realnie, jako polityk i przywódca religijny, w związku z wybuchem pełnoskalowego konfliktu na wchodzie Europy. W encyklice Fratelli tutti biskup Rzymu przeprowadził zasadniczą krytyki wojny prewencyjnej, w znacznej mierze w reakcji na działania państw Zachodu, które w ostatnich dekadach interweniowały w różnych miejscach świata w obronie swoich interesów. Wydaje się jednak, że rozwój wypadków zaskoczył Stolicę Apostolską, która nie spodziewała się, że prewencyjny atak może wyjść z Rosji, z którą Franciszek utrzymywał dobre, a nawet bardzo dobre relacje.
Brak jednoznacznego potępienia rosyjskiej agresji przez biskupa Rzymu ujawnił zasadnicze rozbieżności między głoszoną doktryną polityczną, a intencjami Stolicy Apostolskiej. Doprowadziło to do znacznego spadku autorytetu Franciszka nie tylko w świecie katolickim, ale także w kręgach wpływu spoza Kościoła, które dotąd z różnych względów Franciszkowi sprzyjały.
Jakie zatem są te nowe intencji w polityce Stolicy Apostolskiej? Wydaje się, że papież formuje je w duchu doktryny dawnego szefa watykańskiej dyplomacji, kard. Agostino Casarolego. Dyplomata ten przedkładał ponad dobre relacje Kościoła z poszczególnymi narodami dialog z dużymi stolicami, czyli mocarstwami. W efekcie w latach 60. i 70. XX wieku powstało wrażenie, że Stolica Apostolska chętniej staje po stronie potęg politycznych niż wspiera uciskanych. W szczególny sposób było to widoczne w stosunkach z blokiem sowieckim.
Dziś wydaje się, że podobnie instrumentalnie traktowana jest Ukraina, kilkukrotnie, mniej lub bardziej jednoznacznie wzywana w imię pokoju do kapitulacji przez papieża i bliskich mu ludzi. Również Polska spotkała się w roku 2021 z krytyką Stolicy Apostolskiej, gdy broniła swoich granic przed hybrydowym atakiem grup imigranckich inspirowanych z Mińska i Moskwy. Stolica Apostolska ujawniła się wtedy jako przyjaciel naszych przeciwników wykorzystując do tego retorykę zatroskania o los ludzi szturmujących przejście w Kuźnicy.
Reorientacja polityki Stolicy Apostolskiej wydaje się być wielkim zwrotem ku globalnym procesom, przy równoczesnym odwróceniu się od konkretnych ludzi oczekujących od Kościoła przede wszystkim posługi religijnej, ale też klarowności głoszonych zasad. Wskazuje na to również obowiązujące od kilku już lat tajne porozumienie Watykan – Pekin, którego efektem jak do tej pory jest tylko jeszcze głębsze ograniczenie możliwości działania chińskich katolików. Trudno nie zapytać jakie interesy chroni to porozumienie.
Nad tymi i innymi jeszcze działaniami Stolicy Apostolskiej wydaje się unosić idea włączenia jej w sojusz tzw. globalnego południa przeciwko Zachodowi. Czy jednak rzeczywiście Kościół katolicki chce maszerować przez świat pod sztandarami Moskwy i Pekinu, dwóch stolic o totalitarnych ambicjach. Na dziś tak to może wyglądać.
Nie sposób nie wziąć pod uwagę – gdy patrzy się na liczne przykłady katolickiej kapitulacji wobec nowoczesnych tendencji[1] – polityki, którą w ostatnich latach prowadzi w imieniu Kościoła katolickiego Papież Franciszek. Warto na chwilę zostawić – na tyle na ile jest to możliwe – zamieszanie jakie bezpośrednio w zakresie spraw doktryny religijnej powoduje panujący obecnie następca św. Piotra[2], by skupić się na kwestiach z zakresu stosunków międzynarodowych Stolicy Apostolskiej. Nieuchronnie okaże się jak bardzo doktryna i polityka Kościoła są ze sobą splecione, chodzi tu jednak o punkt wyjścia.
Tematyka relacji międzynarodowych stała się dość niespodziewanie jednym z charakterystycznych rysów trwającego pontyfikatu. Należałoby wskazać tu szczególnie na cztery istotne wątki, czyli stosunek Papieża Franciszka do rosyjskiej agresji na Ukrainę, relacje Stolicy Apostolskiej z komunistycznymi Chinami i powrót watykańskiej dyplomacji do doktryny kard. Agostino Casarolego. Te trzy wątki zdecydowanie wiążą się ze sobą. Nie da się także pominąć – jako punktu czwartego – paradoksalnego rysu stosunków pomiędzy Stolica Apostolską a tzw. globalnym południem, którego rolę Papież chciałby dowartościować, jednak robi to nieskutecznie ze względu na wewnętrzne sprzeczności jakie wywołują jego własne działania.
Pierwsza porażka: etyka wojny i pokoju
Z pewnością za najbardziej jaskrawy przykład wśród publicznych klęsk Papieża trzeba uznać jego politykę wobec wojny, jaka toczy się na terenach wschodniej Ukrainy. By lepiej to zrozumieć wróćmy na chwilę do pierwszych miesięcy, tygodni, a nawet dni po rosyjskiej inwazji, która zaczęła się 24 lutego 2022 roku. Wtedy to niemal cały zachodni, ale i szerzej, katolicki świat, przecierał oczy ze zdumienia obserwując prorosyjski dryf biskupa Rzymu. Słowa takie jak „wojna”, „inwazja”, „Rosja”, czy „Putin” wyparowały ze słownika zarówno biskupa Rzymu jak i jego najbliższego współpracownika odpowiedzialnego za politykę międzynarodową, czyli sekretarza stanu Stolicy Apostolskiej, kardynała Pietro Parolina. Już dzień po inwazji Papież odwiedził ambasadę rosyjską przy Watykanie[3], co bez wątpienia spowodowało zgorszenie opinii publicznej, a jednocześnie zdawał się unikać kontaktów z przedstawicielami państwa ukraińskiego. Do kwietnia 2024 roku nie doszła do skutku długo wcześniej zapowiadana wizyta Franciszka w Kijowie, z której Papież wycofał się mnożąc liczne wymówki[4]. Gdy latem 2023 roku biskup Rzymu zdecydował się posłać swojego pokojowego emisariusza na Ukrainę i do Moskwy, desygnował do tego zadania kard. Matteo Zuppiego[5]. Zuppi jest jednym z liderów Wspólnoty św. Idziego (Sant’egidio), której założyciel prof. Andrea Riccardi, od 2011 do 2013 roku minister współpracy społecznej krajowej i międzynarodowej w rządzie Mario Montiego, zaraz po wybuchu wojny 26 lutego 2022 roku zaapelował do stron konfliktu „o ogłoszenie Kijowa miastem otwartym i rozpoczęcie negocjacji”[6]. W tamtym momencie oznaczało to nic innego jak wezwanie Ukraińców by uznali się za pokonanych. Pod koniec trzeciej dekady marca 2022 roku w jednej z wypowiedzi Franciszek pochylał się nad cierpieniem „rosyjskich chłopców posyłanych do walki”[7] – czym znów wprawił w osłupienie także kościelną opinię publiczną – choć na tamtym etapie wojny wojska agresora w większości składały się z zawodowców i najemników. Jednocześnie w czasie tego samego wystąpienia skierowanego do uczestników Kongresu Papieskiej Fundacji Gravissimum Educationis Franciszek potępiał „naród, który chce się bronić siłą”. Słowa te wtedy jednoznacznie odebrane zostały jako wezwanie skierowane do Ukraińców by się poddali. Interpretacja ta nigdy nie została sprostowana przez czynniki watykańskie, a nawet została wzmocniona[8].
„Należy przypomnieć, że dobro łączy się z miłością. Nie możemy jej bronić za pomocą siły militarnej. Społeczność lub naród, który chce się bronić siłą, czyni to ze szkodą dla innych społeczności i narodów oraz staje się źródłem niesprawiedliwości, nierówności i przemocy”[9] – mówił Papież w cytowanym przez media watykańskie fragmencie wystąpienia.
Na początku maja tego samego roku Franciszek w wywiadzie dla włoskiej gazety „Corriere della Serra” zadeklarował gotowość odwiedzenia Moskwy i rozmów z Putinem, a jednocześnie jednoznacznie odrzucił wtedy możliwość przyjazdu do Kijowa[10]. Projekt ten powrócił jako możliwość dopiero wiele miesięcy później, ale i tak, jak zostało wspomniane, nie został zrealizowany. W wywiadzie dla „Corriere della Serra” papież powiedział także, że jednym z możliwych powodów rosyjskiej napaści na Ukrainę i postawy Putina mogło być „szczekanie pod drzwiami Rosji przez NATO”. „To złość; nie wiem, czy została sprowokowana, ale może tak ułatwiona” – dodawał Franciszek[11].
W połowie czerwca 2022 roku pismo „La Civiltà Cattolica” opublikowało zapis rozmów jakie toczyły się, podczas audiencji udzielonej przez Franciszka redaktorom mediów jezuickich. Po lekturze słów, które wtedy padły z ust Papieża mogło się wydawać, że w przekazie Franciszka odnośnie wojny na Ukrainie zaszła jakaś zmiana. Z jednej strony Papież powtórzył opinię o „szczekaniu NATO u bram Rosji”, tym razem jednak przytaczając ją jako opowieść, którą usłyszał od niewymienionej z nazwiska głowy pewnego państwa. Z drugiej strony zdobył się także wreszcie na zdystansowaną opinię wobec polityki Putina. „Nie jestem za Putinem. Byłoby uproszczeniem i błędem powiedzieć coś takiego”[12] – stwierdził Papież.
Głos ten, tak oczekiwany kilka tygodni wcześniej, gdy rzeczywiście się pojawił nie odniósł jednak efektu, którego można było się spodziewać Nie przyklaśnięto Papieżowi. Dlaczego tak się stało? Zapewne dlatego, że rozczarowanie dotychczasową postawą biskupa Rzymu zdążyło się już dopełnić i ta pojedyncza, spóźniona wypowiedź, nie mogła zmienić dominujących nastrojów. Polityka, co Papież powinien wiedzieć, jest również sztuką wyczucia czasu, a właściwe działanie obejmuje nie tylko samo podejmowanie aktów publicznych, ale także ich moment oraz przestrzeń. Po wielu – odbieranych jako gorszące – reakcjach na wojnę przedstawicieli Stolicy Apostolskiej, ale i samego Papieża[13], Franciszek po prostu utracił autorytet w tej sprawie[14]. Tym bardziej, że i przywołane powyżej zdystansowanie się wobec odpowiedzialnego za wojnę prezydenta Rosji wcale nie zabrzmiało całkowicie przekonująco.
Drugie z zacytowanych zdań wciąż wskazywało na jakiegoś rodzaju niepokojące zniuansowanie w postrzeganiu przez Papieża agresji Rosji wobec Ukrainy. Cóż to bowiem mogło znaczyć, że głoszenie opinii o udzielaniu przez Franciszka poparcia Putinowi jest „uproszczeniem”? Może to, że argentyński biskup Rzymu bierze pod uwagę i przyjmuje ze zrozumieniem rosyjską argumentację, która doprowadziła do brutalnej wojny prewencyjnej na ukraińskim terytorium, pomimo tego, że się z niej nie cieszy? Wojna ta, przypomnijmy, pochłonęła – stan rzeczy z początku roku 2024 – już kilkaset tysięcy ofiar[15].
W kolejnych fragmentach papieskiej wypowiedzi opublikowanej w „La Civilta Cattolca” dobrze widać niejednoznaczność papieskiego stanowiska.
„Niebezpieczeństwo polega na tym, że widzimy tylko to, co jest potworne, a nie dostrzegamy całego dramatu, jaki rozgrywa się w tle tej wojny, która być może została w jakiś sposób sprowokowana, albo której nie udało się zapobiec. Chodzi mi o zainteresowanie związane z testowaniem i sprzedażą broni. To bardzo smutne, ale w końcu to też jest ważny aspekt tego konfliktu. Patrząc na dzikość i okrucieństwo wojsk rosyjskich, nie możemy zapomnieć o innych problemach”[16] – mówił Franciszek.
Zanim jednak zostanie cokolwiek powiedziane o „innych problemach”, trzeba zwrócić uwagę na ten podstawowy. Papież w swoich słowach niejednokrotnie odwracał uwagę odbiorców od centralnej kwestii politycznej i moralnej, czyli oczywistej i bezpośredniej odpowiedzialności państwa rosyjskiego za wojnę na ziemi naszego wschodniego sąsiada. To rosyjskie wojska po decyzjach czynników politycznych w Moskwie najpierw w roku 2014, a potem 2022 rozpoczęły prewencyjne działania militarne na Ukrainie. Jedynie ze względów propagandowych, a także by uniknąć obowiązków jakie spoczywają na każdym państwie prowadzącym oficjalnie wojnę, Moskwa nie nazywa tak swoich działań, a posługuje się hasłem specjalnej operacji wojskowej.
Dlaczego jednak właśnie – z perspektywy polityki Franciszka – tak rozumiana odpowiedzialność powinna zostać osądzona jako „podstawowy problem” i dlaczego właśnie na niego trzeba zwrócić szczególną uwagę? Można by było przecież – z pewnym trudem – ale przyjąć, że Stolica Apostolska przyjmuje wyższość argumentacji rosyjskiej nad północnoatlantycką. Odpowiedź jednak jest prosta, sam Franciszek w swojej encyklice Fratelli tutti z roku 2020, w obszerny sposób wypowiedział się jednoznacznie krytycznie na temat stosowania w polityce międzynarodowej prewencji militarnej. Trudno nie uznać, że Papież pominął własne nauczanie, gdy nieustannie kluczył nie chcąc przyznać sprawiedliwie należącej się Ukrainie racji moralnej[17].
Przywołajmy w dłuższym cytacie odnośne słowa 258 punktu encykliki. „Tak łatwo wybrać wojnę, posługując się wszelkiego rodzaju wymówkami, pozornie humanitarnymi, obronnymi lub prewencyjnymi, uciekając się także do manipulacji informacją. Faktycznie, w ostatnich dekadach wszystkie wojny były rzekomo „usprawiedliwione”. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi o możliwości uprawnionej obrony przy użyciu siły zbrojnej, co oznacza wykazanie, że istnieją pewne „ścisłe warunki uprawnienia moralnego (KKK, n. 2309). Łatwo jest jednak popaść w zbyt szeroką interpretację tego możliwego prawa. Próbuje się w ten sposób usprawiedliwić także ataki „prewencyjne” lub działania wojenne, które łatwo pociągają za sobą „poważniejsze zło i zamęt, niż zło, które należy usunąć” (KKK, n. 2309). Chodzi o to, że od czasu rozwoju broni jądrowej, chemicznej i biologicznej, a także ogromnych i coraz większych możliwości, jakie dają nowe technologie, wojnie dano niemożliwą do skontrolowania moc niszczycielską, która uderza w wielu niewinnych cywilów. Doprawdy „ludzkość nigdy nie miała tyle władzy nad sobą samą i nie ma gwarancji, że dobrze ją wykorzysta”[18]. Nie możemy już zatem myśleć o wojnie jako o rozwiązaniu, ponieważ ryzyko prawdopodobnie zawsze przeważy nad przypisywaną jej hipotetyczną użytecznością. W obliczu tej sytuacji, bardzo trudno jest dziś utrzymać racjonalne kryteria, które wypracowano w poprzednich wiekach, by mówić o możliwości „wojny sprawiedliwej”. Nigdy więcej wojny!”[19]
Papież tym fragmentem swojej encykliki, jeszcze przed rosyjską pełnoskalową inwazją na Ukrainę, próbował otworzyć dyskusję nad kwestią zasadności wojny obronnej, której trudno – bez popadania w utopię – odmówić zgodności z przesłanka sprawiedliwej wojny[20]. Jednocześnie sprawa wojny prewencyjnej, nawet jeśli może być w pewnych punktach kontrowersyjna, jest w encyklice wyłożona przekonująco. Można by oczekiwać, że Franciszek zachowa przynajmniej osobistą spójność i będzie się stosował do zasad, które sam postanowił wyłożyć. Jakiej interpretacji politycznych zdarzeń na Ukrainie byśmy nie przyjęli, doszło na granicach tego kraju, dwukrotnie w ciągu kilku lat, do jednoznacznie agresywnych działań uzasadnianych koniecznością prewencji. To przecież właśnie z rosyjskiej, a nie zachodniej perspektywy tzw. specjalna operacja wojskowa, jest militarną akcją prewencyjną. Jeśli jednak uznać ją za nieusprawiedliwiony przejaw rosyjskiego imperializmu postawa[21], którą zajmuje Franciszek staje jeszcze trudniejsza do obrony.
Można mieć podejrzenie – znając niechętny stosunek Papieża, np. do polityki prowadzonej przez amerykańską Partię Republikańską, czy łatwość z jaką powtarzał opinię o „ujadającym NATO” – że powyższy passus encykliki miał przede wszystkim spełnić krytyczna rolę odnośnie interwencji zbrojnych Stanów Zjednoczonych i innych państw Zachodu, jak te w Afganistanie czy Iraku. Twórcy encykliki, czyli Papież i wspierający go teologowie, nie wzięli jak się zdaje pod uwagę tego, że nauka katolicka, do której rozwoju w przywołanym punkcie 258 się przyczynili, może stać się w określonych okolicznościach słowem oskarżenia także wobec bieżącej polityki międzynarodowej Stolicy Apostolskiej. Ta zaś jest dość oczywista – należy do niej, oprócz sprzeciwu wobec aspiracji Stanów Zjednoczonych, by pozostać gwarantem globalnego bezpieczeństwa – wyraźnie zbliżenie z dyktaturami w Moskwie[22] i Pekinie[23].
Z Władimirem Putinem Papież spotykał się – demonstrując przyjacielskie relacje – kilkukrotnie[24]. Wobec Pekinu zaś on i jego współpracownicy, nie szczędzili w różnych wypowiedziach słów tak pochlebnych, że aż zawstydzających w kontekście dzisiejszej sytuacji politycznej[25]. Nie można nie wspomnieć już teraz przynajmniej słowem o podpisanym w 2018 roku porozumieniu Watykan-Chiny, które pomimo licznych ustępstw ze strony kościelnej nie przyniosło Stolicy Apostolskiej żadnych korzyści[26]. Co więcej wyciszyło w Watykanie wszelkie krytyczne głosy na temat Państwa Środka[27]. Nowa, gorąca faza wojny na Ukrainie podważyła, jak się zdaje, pewne ramowe założenia polityki zagranicznej Stolicy Apostolskiej epoki Franciszka, wedle których to Zachód jest agresywną stroną w wielkiej międzynarodowej grze sił. Niezdolność Papieża, by działać według zasad dotyczących wojny, które zostały sformułowane w encyklice sygnowanej jego własnym imieniem, tylko potwierdza powyżej zarysowaną diagnozę nowego politycznego ukierunkowania Stolicy Apostolskiej. Oznacza także kapitulację Kościoła z odważnej gry, którą w polityce międzynarodowej starał się prowadzić Jan Paweł II. Papież z Polski słusznie zakładał – co widać było w praktyce – że główną siłą Stolicy Apostolskiej jest kapitał moralny mający swoje źródło w katolickiej doktrynie i więzi jakie Kościół buduje z poszczególnymi narodami[28], a nie układy z pretendentami do światowej hegemonii.
Czas przyjrzeć się zagadnieniu „innych problemów”, o których wspomniał w cytowanym fragmencie Papież. Franciszek niemal wprost krytykuje w nim państwa Zachodu za to, że dostarczają Ukrainie broń, dzięki której może prowadzić ona wojnę obronną. Jak wiadomo broń jest Ukrainie nie tylko ofiarowywana, ale także sprzedawana na kredyt, co wiąże się bez wątpienia z dochodami, jakie już uzyskuje przemysł zbrojeniowy państw NATO. To nie koniec zysków, obecne wsparcie dla Ukrainy będzie spłacane zapewne m.in. koncesjami jakie przedsiębiorstwa z państw zachodnich uzyskają przy odbudowie Ukrainy. Jak można zrozumieć sprzeciw Papieża wobec pomocy militarnej, której Ukrainie udziela w znacznym zakresie także Polska? Odpowiedz nasuwa się sama. Jeśli za punkt wyjścia uznamy ujęty abstrakcyjnie, bez oceny środków koniecznych do jego osiągnięcia, pokój, broń dostarczana dowodzonym z Kijowa wojskom przedłuża wojnę. Przywołany fragment wystąpienia dość jasno pokazuje, że w papieskiej optyce niewiele w rzeczywistości zmieniło w stosunku do wcześniejszych wypowiedzi. Zdaniem Franciszka – wniosek taki wydaje się uprawniony – gwarantem pokoju jest po prostu „uznanie praw” silniejszego z państw do dominacji. To z nich, które posiada zdolność określenia, także za pomocą przewagi militarnej, warunków politycznych, ma prawo do narzucenia ram pokoju. Ramy tak rozumianego pokoju wyznaczane są jedynie przez własne możliwości – mówiąc językiem Marsyliusza z Padwy – „obrońcy pokoju”[29]. Na wschodzie Europy jest to – zdaje się uważać Papież Franciszek – Rosja. Obecność NATO w tym obszarze zaburza zatem jakiegoś rodzaju „naturalne prawo”, naturalny – może geopolityczny – rozkład władzy i odpowiedzialności zapewniającej globalny porządek. Zatem jeśli NATO „szczekało u bram Rosji”, Rosja jak widać „musiała” przywrócić pokój na „swoim” limitrofie. I trudno ją za to wprost krytykować. Problem polega jednak na tym, że przyjęcie geostrategicznej perspektywy równoważenia sił w wielobiegunowym świecie, nie ma wiele wspólnego z etycznym prowadzeniem wojny, które w nowoczesnym katolickim ujęciu wiąże się z prawem każdego narodu do politycznej niezależności w granicach uznanych przez społeczność międzynarodową.
Faktyczne odrzucenie przez Papieża zasady sprawiedliwej wojny[30] – której elementem ramowym jest także suwerenność realnie istniejących wspólnot politycznych i narodowych – jako narzędzia oceny sytuacji konfliktu zbrojnego, prowadzi Franciszka prostą drogą na manowce. Przyjmując pacyfistyczny klucz interpretacyjny, słowa Papieża, wypowiadane od pierwszych dni wojny, należałoby interpretować nie tylko jako kierowane do Ukraińców wezwania, by dla pokoju i dobra świata od razu się poddali. Odrzucenie etyki sprawiedliwej wojny, to także porzucenie ius in bello, czyli wymogów możliwe godziwych metod prowadzenia działań wojennych[31]. To pozostawienie Rosjanom wolnej ręki wobec opornych przeciwników. Niestety Franciszek całkowicie jawnie wypowiada się przeciwko możliwości powiązania wojny i sprawiedliwości, tak jakby ta pierwsza rzeczywistość była w ogóle wyjęta z obszaru refleksji moralnej i politycznej[32]. A przecież sprawie wojny Katechizm Kościoła Katolickiego poświęca dość obszerne, sformułowane precyzyjnym językiem fragmenty zatytułowane zresztą wymownie – „Obrona pokoju”[33]. Papież długo nie mówił wprost, że Kijów powinien złożyć broń. Jednak taki sens papieskich wypowiedzi narzucał się nieuchronnie razem ze wzrostem świadomości, że Franciszek o pokoju myśli w sposób abstrakcyjny, a samą Ukrainę traktuje jedynie jako przedmiot polityki mocarstw, a nie suwerenny naród. W marcu 2024 roku wcześniejsze podejrzenia, co do politycznej logiki Papieża zmaterializowały się w słowach, które wypowiedział dla jednego ze szwajcarskich mediów. Wezwał Ukrainę do „odwagi białej flagi”: „Kiedy widzisz, że jesteś pokonany, że sprawy nie układają się dobrze, musisz mieć odwagę negocjować” – powiedział biskup Rzymu z Argentyny.
Abstrakcyjność myślenia Papieża o pokoju, jest widoczna szczególnie wtedy, gdy biskup Rzymu w swoich apelach o zakończenie walk bierze w nawias całkiem rzeczywiste i konkretne dobra, których Ukraińcy chcą obronić przed rosyjską agresją. Puentując ten akapit trzeba powiedzieć rzecz zasadniczą – zachowanie dóbr, o które walczy naród ukraiński stanowi niepomijalną składową pokoju. Jeśli oczywiście chodzi nam o prawdziwy pokój, który jest czymś więcej niż tylko utrwaloną przemocą jednego narodu nad drugim.
*
Kwestia abstrakcyjnego, opartego tylko na rachunku sił pojmowania przez Franciszka problemu trwającej wojny i oczekiwanego przez świat pokoju wymaga jednak dalszej analizy. To sam Papież stawia zarzut abstrakcyjności opiniom swoich bliżej nieokreślonych krytyków.
„Tu nie ma metafizycznych dobrych i złych, opisywanych w sposób abstrakcyjny. Tu rodzi się coś globalnego, z elementami, które bardzo się ze sobą splatają”[34] – mówił Papież do przedstawicieli mediów jezuickich. W dodatkowym komentarzu, który znajdziemy w nocie prasowej watykańskiego portalu informacyjnego „Vatican News” czytamy, że Papież „wyjaśnił […] i podkreślił, że nie zgadza się na ograniczanie skomplikowanej rzeczywistości wojny do wskazywania dobrych i złych, bez myślenia o korzeniach i interesach, które są bardzo złożone”[35].
Uogólnianie odpowiedzialności za wojnę, do której ucieka się Papież, jest niczym innym jak próbą zejścia – nomen omen – z linii strzału, którą odpowiedzialności wyznacza konkret trwającego konfliktu. Gdy chcemy powiedzieć, że Ukraińcy bronią się sprawiedliwie, nie twierdzimy przecież jednocześnie, że polityka międzynarodowa nie jest złożona, nie twierdzimy także, że Stany Zjednoczone są Imperium Dobra. Nie wysuwamy także tezy, że żaden ukraiński żołnierz nie dopuścił się wojennej zbrodni. Wojna jest czasoprzestrzenią okrucieństwa, cierpienia, przemocy i śmierci – nigdy nie było inaczej i teoretycy wojny sprawiedliwej mieli co do tego pełną świadomość. Jeśli wojny prewencyjne są co do zasady złe, jak poucza encyklika Fratelli tutti, to o decyzji Putina prowadzącej do rozpętania konfliktu na wschodzie Ukrainy możemy mówić tylko w jeden sposób – jednoznacznie krytycznie. Na tym polega konkretna, a nie abstrakcyjna ocena wojny z perspektywy filozofii polityki oraz etyki sprawiedliwego prowadzenia wojny[36]. Jeśli Papież tego nie robi, to daje opinii publicznej do zrozumienia, że bardziej broni swoich domniemanych sojuszników – Moskwy i Pekinu – niż katolickich zasad.
Trzeba zadać pytanie, czy Papież rzeczywiście uważa, że porządek światowy zorganizowanym przez mocarstwowy koncert Moskwy i Pekinu byłby lepszy niż ten który trwa dziś? Nawet jeśli wziąć pod uwagę liczne zarzuty jakie, szczególnie państwa Ameryki Południowej, mogą formułować wobec Stanów Zjednoczonych, rosyjska dyktatura, a co gorsze, dążące do totalitaryzmu Chiny, nie wydają się być w żadnym razie alternatywą dla instytucji powstałych epoce dominacji Zachodu. To wciąż Zachód jest cywilizacją skłonną, by nie we wszystkich sprawach kierować się logiką przemocy, ale także prawem czy nawet etyką. Dlatego właśnie w przypadku wojny określono trzy obszary zasady właściwego postępowania ius ad bellum, ius in bello oraz ius post bellum[37]. Nie zauważając tego Papież jako herold pokoju[38] faktycznie ogłasza kapitulację swojej misji.
W powyższym kontekście ciepłe słowa Papieża wypowiadane sporadycznie o Ukraińcach, muszą budzić więcej wątpliwości niż pocieszenia.
„Odważni ludzie. Naród, który nie boi się walczyć. Ludzie pracowici, a jednocześnie dumni ze swojej ziemi. Pamiętajmy o tożsamości ukraińskiej w tym czasie. To właśnie nas porusza: widzieć takie bohaterstwo. Bardzo chciałbym podkreślić bohaterstwo narodu ukraińskiego. Mamy przed oczami sytuację wojny światowej, globalnych interesów, sprzedaży broni i zawłaszczania geopolitycznego, które prowadzi do męczeństwa bohaterskiego narodu”[39] – mówił Papież.
Nie dowiadujemy się z tych słów czy ukraińskie bohaterstwo, to działanie w słusznej sprawie czy może przejaw fałszywej politycznej świadomości. Właściwie można uznać, że zdaniem Franciszka Ukraińcy zostali uwikłani z imperialną politykę Zachodu, której Rosja jedynie się przeciwstawia. Pozostaje pytanie czy tego rodzaju papieskie wypowiedzi należy odbierać, podobnie jak zdystansowanie się Franciszka wobec Putina, jako krok w stronę roztropności, czy może raczej jako kamuflaż dla faktycznego poparcia wielobiegunowego pokoju, będącego właściwie wielobiegunową przemocą kilku mocarstw. Znów bowiem – w tym co powiedział Franciszek – odpowiedzialność za sytuację Ukraińców zdają się ponosić światowe mafie handlarzy bronią, a nie rosyjska polityka.
*
Spróbujmy jednak bardziej rozumiejącej – co nie znaczy usprawiedliwiającej – analizy postępowania Papieża. Jako punkt odniesienia może nam posłużyć postawa prawosławnego patriarchy moskiewskiego Cyryla, wiernego poplecznika polityki Władimira Putina, a także słowa dominikanina o. Pawła Gużyńskiego, który na początku maja 2022 roku powiedział, że „Franciszek nie chce być papieżem NATO”[40]. Zestawienie tych dwóch elementów może nam dać dość ciekawy wgląd w sposób myślenia Papieża. Z jednej strony bowiem będziemy mogli zobaczyć intelektualny mechanizm stojący za diagnozą, według której czeka nas nieuchronne nadejście świata wielobiegunowego – a właściwie antyzachodniego – w polityce międzynarodowej, a z drugiej to, jak Papież wyobraża sobie swoją uniwersalną rolę przywódcy religijnego i duchowego.
Niejednokrotnie w publicystyce pojawiało się określenie nazywające Franciszka „papieżem Putina”[41]. Nie rozstrzygając, czy jest ono trafne można spróbować zrekonstruować sposób w jaki argentyński biskup Rzymu nie zgodziłby się z tego rodzaju określeniem. Wyjdźmy jednak od innej kwestii. Co to właściwie znaczy, że „Franciszek nie chce być papieżem NATO”? Być może tyle właśnie, że nie chce być jak Cyryl, który bez wątpienia jest „patriarchą Putina”[42]. Zatem być może zdaniem Franciszka, jego opowiedzenie się przeciwko Rosji oznaczałoby zapisanie się do jednej – natowskiej – partii wielobiegunowego świata, w którym nie wiadomo kto ma rację. Jeśli w ogóle ktoś ją ma – ponad dominującym rozstrzyganiem spraw politycznych za pomocą siły. Można zatem podejrzewać, że Papież we własnym przekonaniu chce stanąć ponad partykularnymi interesami polityki mocarstw i przypominać o sprawach tak podstawowych, jak pokój. Jednocześnie – jako kapłan – próbuje zachować duszpasterską neutralność[43] i nie chce wyrokować o odpowiedzialności konkretnych państw za toczący się konflikt. Na marginesie trzeba by dodać, że dla skutecznego zachowania „neutralności” Papież powinien być po prostu bardziej powściągliwy w swoich wypowiedziach[44]. Jednak nie jest. Skądinąd wiemy, że Franciszek skłania się raczej ku opinii, wedle której to Zachód ponosi polityczną odpowiedzialnością za zły stan świata[45]. Można zatem uznać, że w odniesieniu do wojny na Ukrainie także kieruje się raczej utrwalonymi przesądami politycznymi, niż kapłańskim, apolitycznym modus operandi. Być może zresztą w samym Franciszku te dwie tendencje ze sobą walczą, a efekt jest widoczny dla całej światowej opinii publicznej.
Powyżej zarysowany sposób myślenia – nawet jeśli odczytamy go empatycznie – jest jednak bardzo problematyczny. Pozostawia on w moralnym osamotnieniu zarówno słabszych poddawanych presji silnych, jak i tych, którzy bardzo konkretnie odczuwają konsekwencje niesprawiedliwego traktowania. Chodzi tu oczywiście o sytuację Ukraińców. Jednak istnieje niebezpieczeństwo przenoszenia tego stylu intelektualnego procedowania, faworyzującego silniejszych, choćby i postępujących niegodziwie, w inne obszary aktywności nie tylko papieża, ale szerzej – Stolicy Apostolskiej.
Dotyczy to także wewnętrznego życia Kościoła, który dziś zmaga się z rozliczaniem krzywd doświadczanych w minionych dziesięcioleciach przez małych i bezbronnych z ręki dorosłych i silnych, uzbrojonych w autorytet władzy duchowej. Czy i tu Papież powiedziałbym, że żyjemy w świecie wielobiegunowej moralności i wedle tej różnorodności powinniśmy podchodzić do niesprawiedliwości, która zaistniała przecież, na pewno, w złożonych okolicznościach? To prowokacyjne pytanie, ale nie jest ono jednak pozbawione sensu wobec rozlewającego się coraz szerzej relatywizmu i utylitaryzmu teologicznego, którego źródłem jest sam ośrodek kościelnej władzy[46]. Zmysł, a może nawet bardziej myślenie moralne stanowi rodzaj systemu połączonych naczyń, które nie pozostają bez wpływu na siebie. Ciecz wypełniająca jedno z nich przenika – nawet jeśli bardzo powoli – do innych oczyszczając je lub zanieczyszczając. Dlatego na aktualną politykę międzynarodową Stolicy Apostolskiej trzeba patrzeć z niepokojem także w uniwersalnym kontekście. Skoro Papież skapitulował przed pokusą demontażu katolickiej integralności w tak ważnej sprawie jak nierozerwalność małżeństwa, świętość Eucharystii i sakramentu pokuty, godząc się na przystępowanie do komunii świętej osób, które pozostając w ważnym katolickim małżeństwie, jednocześnie żyją w innym związku niesakramentalnym[47], skoro poprzez zgodę na błogosławienie par homoseksualnych[48] dokonał – trudno znaleźć inne słowo – instytucjonalizacji tego rodzaju związków w Kościele katolickim, dlaczego miałby uważać, że Kościół ma coś do powiedzenia w sprawach etyki politycznej, coś odrębnego od opinii mocarstw.
Porażka druga: polityka wschodnia
Polityka Stolicy Apostolskiej wobec Ukrainy choć dla wielu zaskakująca miała swój prolog kilka miesięcy wcześniej. Miał on miejsce jesienią 2021 roku, gdy doszło do eskalacji granicznych napięć i próby siłowego przedarcia się dużej grupy migrantów, sterowanych przez służby białoruskie, przez przejście graniczne w Kuźnicy. Choć konflikt na granicy Polski i Białorusi został w ostatnim czasie wyciszony, wciąż pozostaje opcją w politycznej grze wschodnich sąsiadów Rzeczypospolitej. Tej samej jesieni w niespodziewanych trudnościach znalazł się także Kościół katolicki w Polsce, na który – pierwszy raz od dziesięcioleci – Stolica Apostolska wywierała presję w kwestiach bezpośrednio politycznych. Choć medialne zainteresowanie sytuacją na granicy zmniejszyło się, nie znaczy to, że zniknęły efekty napięć jakie ono wygenerowało.
Napięcia pomiędzy Rzymem a Kościołem w Polsce wynikły, z jednej strony z kursu w polityce międzynarodowej jaki przyjęła Stolica Apostolska, a z drugiej z polityki informacyjnej samego Papieża, który często podnosił temat migracji, jako priorytetowy dla swojego pontyfikatu. Ponieważ niejednokrotnie powracały w papieskich wypowiedziach słowa o “drucie kolczastym” i “murach”, oczywiste wówczas dla niemal każdego w naszym kraju, nie można było pominąć w lekturze tych wypowiedzi kontekstu polskiego.
W przemówieniu do korpusu dyplomatycznego z 10 stycznia 2022 roku, już po listopadowych zajściach, które miały miejsce w Kuźnicy, Papież po raz kolejny wyłożył aktualną interpretację watykańskiej doktryny w sprawie migracji i migrantów. Nie jest to przypadek, doktryna ta stanowi w ostatnich latach ważne narzędzie międzynarodowej polityki Kościoła. Za prezydentury Donalda Trumpa dawała polityczną amunicję, by krytykować nielubianego republikańskiego prezydenta deklarującego walkę z nielegalnym napływem osób do jego kraju. W naszym regionie doktryna ta daje inne możliwości – pozwala na ocieplanie stosunków z Moskwą kosztem państw i katolickich Kościołów lokalnych w Europy Wschodniej. Choć wojna na Ukrainie nieco zamroziła te możliwości, wciąż należy je uważać jako część arsenału politycznego Stolicy Apostolskiej.
„Nie możemy pozostać obojętni, nie możemy okopać się za murami i drutami kolczastymi pod pretekstem obrony bezpieczeństwa czy stylu życia.” – mówił Papież. „Zdaję sobie sprawę z trudności, jakie niektóre państwa napotykają w obliczu dużego napływu osób. Nikogo nie można prosić o zrobienie tego, czego nie jest w stanie uczynić, ale istnieje wyraźna różnica między przyjęciem, choć w ograniczonym zakresie, a całkowitym odrzuceniem” – kontynuował Franciszek. „Musimy przezwyciężyć obojętność i odrzucić pogląd, że migranci to problem innych. Skutek takiego podejścia widzimy w dehumanizacji migrantów […]” – argumentował Papież. Dodajmy jeszcze jeden fragment: „Niestety należy również zauważyć, że sami migranci często stają się narzędziem szantażu politycznego, swego rodzaju kartą przetargową, która pozbawia osoby godności”[49].
Papieskie pouczenia, które w swoich ogólnikach mogą wydawać się moralnie słuszne, na poziomie politycznym zawierają pewne sprzeczności, dzięki którym Watykan od dłuższego czasu prowadzi swoją polityczną grę. Już jesienią 2021 roku było widać dość jednoznacznie, że wedle Stolicy Apostolskiej świat wszedł w nową fazę koncertu mocarstw, a także, że Kościół potrzebuje na nowo bilateralnie zabezpieczać swoją przyszłość pozycjonując się wobec globalnych graczy. Szczególnie w relacjach z najważniejszymi, niedemokratycznymi, mocarstwami jak Chiny i Rosja. Tę grę obserwowaliśmy choćby podczas spotkania abp. Paula Gallaghera, watykańskiego Sekretarza ds. Relacji z Państwami z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem 9 listopada 2021 roku w Moskwie. Spotkanie to miało miejsce zaledwie tydzień przed atakiem na przejście w Kuźnicy. Na udostępnionym w mediach wideo usłyszeliśmy jak watykański dyplomata wezwał kraje europejskie do zażegnania „kryzysu humanitarnego”, a jednocześnie poinformował odbiorców, że Kościół w Polsce skrytykował stanowcze zachowanie polskiego rządu wobec uchodźców. Ławrow nie pozostał dłużny w uprzejmościach i podkreślił „uważny i pełen szacunku stosunek Franciszka do stanowiska rosyjskich władz w sprawach międzynarodowych”. Szybko również zdyskontował wypowiedź Gallaghera rzucając pytanie dlaczego Unia Europejska nie pomoże Białorusi. Skoro bowiem mamy do czynienia po prostu z „kryzysem humanitarnym”, który w równym stopniu dotyczy Polski, Litwy i Białorusi to czy nie należy go rozwiązać wspólnym wysiłkiem[50].
Moralizatorskie stanowisko Stolicy Apostolskiej, unikające odniesień do konkretu politycznego, jakim jest konflikt graniczny pomiędzy państwami prowokowany przez Białoruś, było i jest Rosji na rękę. W 2021 roku pozwoliło ono Putinowi i jego ludziom retorycznie przenosić odpowiedzialność z Łukaszenki, świadomie dążącego do eskalacji na granicy z Polską, na Rzeczpospolitą i Unię Europejską. Pozwoliło wymijać istotne kwestie, takie jak zasadnicze w ocenie działań służb wszystkich krajów zaangażowanych w konflikt rozróżnienie migranta i uchodźcy. Poza tym – co dla Rosji jest ważne – stanowisko Papieża odgrywa pewną rolę w kształtowaniu opinii społeczeństw, nawet na zlaicyzowanym Zachodzie.
Na słowa abp. Gallaghera polski Kościół zareagował już 10 listopada 2021 roku stanowiskiem abp. Stanisława Gądeckiego, przewodniczącego KEP: „Stanowczo potępiam wykorzystywanie przez stronę białoruską dramatów ludzkich do prowadzenia działań przeciwko suwerenności Polski […] pragnę raz jeszcze powtórzyć, że osobom dotkniętym tym złem potrzebna jest nasza solidarna troska”[51] – napisał metropolita poznański. Wyraził wdzięczność „dla wszystkich służb państwowych, w tym przede wszystkim dla Straży Granicznej, wojska i policji za pełną oddania obronę polskich granic”[52]. Uzupełnił też wypowiedź prośbą o „modlitwę w intencji Polski, w intencji ofiar tego kryzysu oraz o jego pokojowe zażegnanie”[53].
Reakcja na słowa Gallaghera była czymś więcej niż tylko odpowiedzią na sprokurowany w Moskwie dysonans dyplomatyczny. Stanowiła próbę balansowania narastającego w Polsce niezrozumienia dla stanowiska Kościoła powszechnego w wobec kryzysu granicznego, którego głównym ideowym suflerem w sposób ciągły był Franciszek. Wcześniej hierarchowie właściwie milczeli w sprawie lub zwracali uwagę głównie na trudności jakich doświadczali migranci. Co więcej 5 listopada 2021 zaskoczyli polskich katolików ogłoszeniem zbiórki na rzecz ich wsparcia. Zbiórka została zaplanowana na 21 listopada 2021[54]. Tymczasem 16 listopada doszło do wspomnianego już bezpośredniego szturmu na przejście w Kuźnicy, a listopadowe tygodnie okazały się okresem apogeum agresywnej presji na polską granicę.
Polscy biskup zareagowali na sytuację przy granicy jeszcze raz w szerszym zakresie w komunikacie z 390. Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, który opublikowany został 19 listopada 2021 roku. Powtórzono w nim właściwie znane już stanowisko Stolicy Apostolskiej skupiające się na konieczności zapewnienia dobrostanu migrantom. „Nie ma też wewnętrznego konfliktu między dobrze rozumianym patriotyzmem i koniecznością obrony naszych granic, a pomocą bliźniemu w potrzebie, w duchu dobrego Samarytanina”[55] – napisali biskupi. Właściwym będzie wyrazić przypuszczenie, że na polskich biskupów była w roku 2021 wywierana presja – lub oni sami czuli się pod presją – by wspierać niekorzystny dla Polski przekaz z Watykanu.
Warto w tym kontekście przywołać jeszcze jedno wydarzenie z tamtego czasu. W dniu 30 listopada 2021 roku, dwa dni po tym jak Franciszek wspomniał przed modlitwą Anioł Pański sytuację na granicy polsko-białoruskiej, nasz kraj odwiedził, w ramach konsultacji synodalnych, przewodniczący niemieckiego episkopatu bp Georg Bätzing. Po spotkaniu obie strony wydały odpowiednie komunikaty, które jednak znacznie się od siebie różniły. Zwrócił na to uwagę Cezary Kościelniak w tekście Jakiego dialogu z Kościołem niemieckim dziś potrzebujemy?[56], który ukazał się na portalu pisma „Christianitas”.
„W rozmowie z polskimi biskupami Konferencja Episkopatu Niemiec wyraziła także opinię, że pushbacki nakazywane przez rząd polski nie są zgodne z europejskimi wartościami i normami. Aby zażegnać kryzys, kraje europejskie muszą ostatecznie także być gotowe na przyjmowanie uchodźców bez cofania się przed szantażem ze strony Białorusi” – napisali biskupi niemieccy w swoim podsumowaniu. Biskupi polscy nie wspomnieli o tym wątku ewidentnie wykonując świadomy unik. Biorąc pod uwagę znaczenie niemieckiego episkopatu w dzisiejszej układance tworzącej kościelną politykę pojawienie się wątku migracyjnego w rozmowach episkopatów, i to w takim czasie, nie mogło być przypadkiem.
„Nie sposób było przyjąć migrantów i tym samym nie zagrać w planie destabilizacji Europy. Bez umowy o readmisji, nie byłoby możliwości odsyłania tych ludzi na Białoruś. Niestety o tym dylemacie nie ma ani słowa w niemieckiej nocie. Równie niepokojąco kształtuje się strategia narracyjna tego komunikatu w aspekcie geopolitycznym”[57] – podsumował sprawę Kościelniak.
Cel polityki wschodniej Watykanu był już wtedy jasny – działać na osłabienie suwerenności regionu, który Moskwa uważa za swój polityczny bufor w zamian za np. ochronę katolickiej struktury kościelnej na obszarze prawosławnym. Patrząc z zewnątrz można by uznać, że Stolica Apostolska prowadzi całkowicie pragmatyczną, amoralną politykę jedynie zakamuflowaną humanitarystycznymi hasłami. Oznaczałoby to, że aktualnym punktem odniesienia dla papieskiej dyplomacji nie są katolickie zasady wspierania słusznych praw narodów, ale całkowicie pragmatyczne rozpoznanie, wedle którego przewidywalna przyszłość świata należy nie do cywilizacji atlantyckiej, ale do potęg kontynentalnych. Tak ukierunkowane myślenie bardzo przypominałoby przebrzmiałe politycznie doktryny państwa papieskiego, które w XIX wieku – w imię obrony ładu politycznego w Europie i bezpieczeństwa instytucjonalnego Kościoła, gwarantowanego przez mocarstwa – pozwalały papieżom krytykować np. powstania narodowowyzwoleńcze[58]. Problem polega na tym, że już wtedy postawa Stolicy Apostolskiej, wynikająca z obaw przed kontynuacją antykatolickiej rewolucji zapoczątkowanej we Francji pod koniec XVIII wieku, budziła wątpliwości.
Pewnego rodzaju powrotem do tego rodzaju dyplomatycznych praktyk w XX wieku była polityka kard. Agostino Casarolego, który uważał, że należy dążyć do porozumienia z państwami komunistycznymi dla dobra lokalnych Kościołów[59]. Efektem tych układów było jednak to, że komuniści rozgrywali Stolicę Apostolską dążąc do wypracowywania korzystnych dla siebie porozumień bezpośrednio z Watykanem ponad głowami hierarchów w poszczególnych krajach i ze szkodą dla wiernych. Dziś także wydaje się, że wielka polityka przesłania papieżowi rozpoznanie rzeczywistości – zasoby Kościoła mają oczywisty charakter – należy do nich przede wszystkim wiarygodność moralna w relacjach z poszczególnymi narodami, a także spoistość instytucjonalna oparta na więzi kościelnej, której podstawą jest jedność doktrynalna. Na naszych oczach oba elementy tego kapitału są marnotrawione.
Polityka kard. Casarolego została zarzucona dopiero przez Jana Pawła II i kard. Josepha Ratzingera na przełomie lat 70. i 80. Ci dwaj hierarchowie przynieśli Kościołowi korektę w wielu kwestiach, także tych dotyczących polityki międzynarodowej i jej powiązania z doktryną moralną Kościoła. Jednym z istotnych elementów tej korekty było wsparcie sprawiedliwych dążeń poszczególnych narodów Europy Wschodniej – i ich Kościołów – do suwerenności kulturalnej i politycznej[60]. Ten nowy rodzaj filozofii politycznej przeniknął praktykę watykańskiej dyplomacji na ponad trzy dekady. Niewątpliwie – oprócz tego, że nawiązywała ona do polskiego romantyzmu, będącego jedną z podstaw osobistej formacji Karola Wojtyły – zakorzeniona była również w antytotalitarnej refleksji Kościoła z lat 30. XX wieku. Wtedy to ukazały się trzy ważne encykliki: antyfaszystowska Non abbiamo bissogno[61] z roku 1931, Divini Redemptoris z roku 1937, znana także w polskim tłumaczeniu ze swojego nieco staroświeckiego podtytułu, O bezbożnym komunizmie. Nowe tłumaczenie tego, które ukazało się w roku 2018 na łamach kwartalnika „Christianitas”[62], mówiące o “ateistycznym komunizmie”, słusznie uwspółcześniło papieską stanowczość. Wreszcie – kilka dni przed Divini Redemptoris – opublikowana została encyklika, którą uważa się za rodzaj non possumus Stolicy Apostolskiej wobec nazizmu. Chodzi o Mit brennender sorge[63], której niemiecki tytuł nie jest przypadkiem. Dodajmy że inicjatorem powstania tego tekstu był kardynał Eugenio Pacelli, przyszły Papież Pius XII. Obserwowana obecnie polityka Stolicy Apostolskiej wydaje się być zatem podwójnym krokiem wstecz – zarówno wobec uznania słusznych roszczeń wspólnot narodowych, jak i wobec uznania niegodziwego – niesprawiedliwego – charakteru porządków politycznych o charakterze totalitarnej dyktatury. Gdy Franciszek chwali współczesne Chiny, gdy wydaje się nabierać na religijna retorykę Putina, cofa kościelną politykę do czasów Świętego Przymierza.
W przeszłości Kościół rzeczywiście ulegał nieraz logice mówiącej, że to przemocy, a nie prawa i rozum stabilizują ład międzynarodowy. Jednocześnie wydawało się także, że Stolica Apostolska zdążyła się czegoś nauczyć przez minione sto lat. Na razie te nadzieje trzeba prawdopodobnie odłożyć na inne czasy. Dziś musimy przyznać raczej, że nastąpiła kapitulacja Kościoła wobec świata i powrót do dawnych błędnych działań – wówczas nietrafnych, dziś zawstydzająco anachronicznych. Do starych błędów dołożono nowy, może jeszcze gorszy, jakim jest doktrynalne odrzucenie zasady sprawiedliwości.
Porażka trzecia: „koncert mocarstw”
Chociaż dwa wcześniej naszkicowane wątki także należą do spektrum szerszego problemu jakim jest zmiana paradygmatu działań Stolicy Apostolskiej w polityce międzynarodowej, posłużyły one do przedstawienia innych, powiązanych z tą zmianą kwestii. Fiasko prób włączenia się Watykanu w nowy „koncert mocarstw” widać jednak jednak szczególnie jaskrawie w przypadku relacji Stolicy Apostolskiej z Chińską Republiką Ludową. Odejście o pryncypium zasady suwerennej zwierzchności papieża nad Kościołami lokalnymi przyniosło tylko złe efekty – zarówno dla Kościoła powszechnego, jak i katolików w Chinach.
Relacje Kościoła katolickiego z komunistycznymi Chinami w czasach pontyfikatu Papieża Franciszka należą do najważniejszych, ale i najbardziej zdumiewających wątków we współczesnej polityce zagranicznej Stolicy Apostolskiej. Temat ten powraca w analizach i publicystyce. Jednocześnie trudno nie odnieść wrażenia, że dotychczasowe pomysły na uchwycenie tego zagadnienia wyglądają jak próby rozwiązania działania ze zbyt wieloma niewiadomymi. Kard. George Pell w długiej z rozmowie z Piotrem Bednarskim i Zbigniewem Przybyłowskim opublikowanym na kanałach Youtube telewizji EWTN Polska i stowarzyszenia Przybądźcie Wierni wskazał na podstawowy paradoks zawarty w relacjach Kościoła katolickiego i azjatyckiego totalitarnego mocarstwa – od kiedy Stolica Apostolska postanowiła dążyć do zbliżenia z Pekinem sytuacja katolików w Chinach pogorszyła się[64]. A jednak, pomimo tego polityka zbliżenia jest utrzymywana.
Możemy wskazać na trzy niewiadome odnośnie tych relacji. Pierwszą niewiadomą jest treść zawartego w roku 2018 porozumienia pomiędzy Watykanem i Chinami, drugą niewiadomą są daleko idące ustępstwa Stolicy Apostolskiej wobec Pekinu oraz zjawisko, które należy określić mianem dyplomatycznych umizgów przedstawicieli Kościoła wobec azjatyckiego mocarstwa. Trzecią niewiadomą jest przyczyna, dla której kościelna dyplomacja stara się tworzyć wrażenie, że nie dokonało się żadne zerwanie pomiędzy metodą polityczną jaką wobec komunistów stosowali tacy Papieże jak Pius XII, Jan Pawła II czy Benedykt XVI a współczesnym neocasarolizmem Watykanu.
Najpoważniejszą niewiadomą jest bez wątpienia treść porozumienia, które zostało zawarte pomimo tego, że Pekin i Watykan nie utrzymują stosunków dyplomatycznych. Porozumienie już dwa razy było przedłużane w latach 2020 i 2022, pomimo tego, że strona chińska, jak donosiły kościelne media, nie przestrzega jego ustaleń[65]. Ks. Antonio Spadaro, jezuita i redaktor naczelny pisma „La Civilta Cattolica”, w wielu sprawach występujący jako papieski interpretator, jesienią 2018 roku pisał, że w porozumieniu „nie chodzi […] o podsumowanie jakiegoś procesu, ale o jego realny początek, który będzie musiał być urzeczywistniony również poprzez weryfikację i ulepszenie tekstu”[66]. Pomimo tego, że od zawarcia porozumienia minęło już kilka lat wciąż oficjalnie nic nie wiadomo o jego treści. Do świata zewnętrznego docierają tylko komunikaty o tym, że jest ono przedłużane. Latem 2023 roku pojawiły się w mediach oszczędne informacje o pewnych nieporozumieniach pomiędzy Stolicą Apostolską a Pekinem, ponoć już zażegnane[67]. W tym czasie Chiny zdążyły jednak znowelizować swoje prawo dotyczące wspólnot religijnych w takich sposób, by te zostały objęte jeszcze większą kontrolą, niż miało to miejsce wcześniej. Prawo to dotyczy także katolików.
Pod koniec grudnia 2021 roku chiński przywódca Xi Jinping w przemówieniu z okazji rządowej konferencji poświęconej wdrażaniu idei socjalizmu w zakresie praktyk religijnych, wyraźnie nakreślił plan „sinizacji religii”. Wedle Xi Jinpinga Wszystkie związki wyznaniowe mają wziąć udział w tworzeniu „wielkich socjalistycznych Chin” i realizacji „chińskiego snu o odnowie narodowej”[68]. W ślad za tymi dyrektywami rząd Chińskiej Republiki Ludowej ogłosił np., że od marca 2022 będzie obowiązywał zakaz prowadzenia jakiejkolwiek działalności religijnej w internecie, chyba że zostanie wydana specjalna rządowa licencja. Jak informował serwis Asia News, władze uchwaliły tzw. „Środki administracyjne dotyczące usług informacji religijnej w Internecie”, których celem jest zapobieganie działalności religijnej sprzecznej z interesem partii komunistycznej oraz „zachodnim wpływom”. Działalność online podmiotów zagranicznych została całkowicie zakazana, a w przypadku tych działających w kraju będzie wymagana zgoda prowincjonalnego Departamentu Spraw Religijnych[69].
Tymczasem działania Stolicy Apostolskiej przypominają te, które realizowano w watykańskiej dyplomacji w czasach wspomnianego już kard. Agostino Casarolego. Casaroli uważał, że polityka odprężenia w relacjach dwustronnych Stolicy Apostolskiej i krajów komunistycznych doprowadzi do polepszenia sytuacji Kościołów lokalnych w tych państwach. Rzeczywistość była zgoła odmienna, prześladowane episkopaty zostały całkowicie uprzedmiotowione przez politykę prowadzoną ponad ich głowami na poziomie relacji resortów spraw zagranicznych. Państwa komunistyczne obiecywały ustępstwa, które nie były realizowane, a Rzym zadowalał się retoryką „budowania zaufania i pokoju”. Lektura wypowiedzi Papieża Franciszek czy abp. Parolina na temat Chin pozostawia silne wrażenie, że historia niestety się powtarza. Polityka Casarolego musiała być w różnych momentach zresztą podobnie wstydliwa dla Stolicy Apostolskiej, co współczesne układy z Pekinem dla wielu katolików, skoro do dziś utajniona jest treść porozumienia jakie zawarto w roku 1964 z węgierskimi komunistami. Co więcej, w roku 1998 utajniono je aż do roku 2073[70]. Stało się to pomimo tego, że okoliczności historyczne zmieniły się całkowicie. Do dziś nie wiadomo, co Watykan wtedy zyskał na zabiegach Casarolego.
W przypadku Polski, pomysłem na spacyfikowanie silnej pozycji kard. Stefana Wyszyńskiego, miało być powołanie nuncjatury, która pozwoliłaby komunistom na rozmowy ze Stolicą Apostolską z pominięciem prymasa[71]. Droga do intrygowania przeciwko Wyszyńskiemu – co i tak przecież starano się robić – stanęłaby otworem. Z perspektywy czasu tzw. realpolitik Casarolego trzeba w rzeczywistości ocenić po prostu jako politykę naiwności. Kard. Parolin mówił swego czasu komentując porozumienie z Chinami: „Wybierając kandydatów do episkopatu, wybieramy pasterzy, a nie osoby, które systematycznie przeciwstawiają się reżimowi, ludzi, którzy zachowują się jak gladiatorzy, ludzi, którzy uwielbiają trybunę na scenie politycznej”[72]. Skomentował to najbardziej znany chiński duchowy kardynał Joseph Zen z Hongkongu: „Zastanawiam się, kogo miał on na myśli, tworząc ten opis? Obawiam się, że myślał o kardynale Wyszyńskim, kardynale Mindszentym, kardynale Beranie. A przecież są to bohaterowie, którzy dzielnie bronili wiary swojego ludu!”[73].
Kard. Zen jest konsekwentnym krytykiem aktualnej linii dyplomatycznej Stolicy Apostolskiej. Według chińskiego hierarchy Papież swoimi poczynaniami legitymizuje istnienie schizmatyckiego, będącego całkowicie pod kontrolą Pekinu Patriotycznego Stowarzyszenia Katolików Chińskich (CPCA), które uzurpuje sobie prawo do reprezentowania Kościoła w Państwie Środka. Zen stał się nawet na pewien czas persona non grata w otoczeniu Papieża. Jesienią 2020 r. – o czym pisały media całego świata – Franciszek odmówił kardynałowi spotkania choć ten otrzymał od władz chińskich tylko studwudziestogodzinną wizę wyjazdową by odwiedzić Rzym[74].
Na dziś wiadomo, że ustępstwem jakie Stolica Apostolska poczyniła wobec Pekinu jest uznanie rządowych biskupów z istniejącego od 1957 roku Kościoła państwowego czy też „patriotycznego” (chodzi właśnie o CPCA). Do czasów Franciszka duchowych tego państwowego tworu kierowanego przez państwo chińskie obejmowała ekskomunika[75]. Watykan nie uznawał – poza wyjątkami polegającymi na osobistych prośbach niektórych hierarchów – biskupów, którzy działali z nadania partii komunistycznej. Równocześnie komuniści prześladowali Kościół podziemny, istniejący w jedności z Rzymem. Porozumienie z roku 2018 nie uczyniło losu katolików lżejszym, a mimo to władze państwowe uzyskały – dzięki ugodowej postawie Watykanu – większą niż dotąd kontrolę nad całą społeczności katolicką. To za sprawą porozumienia Watykanu i Pekinu katolicy nie mają już możliwości, by w swoim sprzeciwie wobec dyktatury odwołać się – choćby moralnie – do autorytetu Stolicy Świętej. Z perspektywy zwykłego chińskiego katolika różnica pomiędzy Rzymem a Pekinem zatarła się.
Od lat jakakolwiek krytyka polityki Pekinu ze strony Watykanu jest całkowicie wykluczona. Papież czy kard. Parolin wypowiadają się o władzach tego kraju tylko w superlatywach podtrzymując jednocześnie złudzenie, że możliwe jest zbudowanie zaufania w relacjach z totalitaryzmem. We wspomnianym już artykule ks. Spadaro pisał: „Chińskie wartości kulturowe i tradycyjne oraz wartości ewangeliczne i nauczanie Kościoła mają wiele wspólnego”[76]. Jeszcze dalej posunął się bp Marcelo Sorondo, który w lutym 2018 roku, przed podpisaniem porozumień, ale w czasowej bliskości z aktem zdjęcia ekskomunik z siedmiu reżimowych hierarchów, w wywiadzie dla portalu „Vatican Insider” powiedział, że Pekin „broni godności osoby” a „Chiny ewoluują w bardzo dobrym kierunku”. Sorondo nazwał też Chiny krajem najlepiej urzeczywistniającym społeczną naukę Kościoła[77]. Powiedział to wszystko o kraju zaciskającym totalitarną pętlę na szyi swoich obywateli.
Można sądzić, że Franciszek i jego dyplomaci liczyli, że pochlebstwami przekonają do siebie Chińczyków. Tego rodzaju działania musi uznać za niedorzeczne każdy, kto choć w zarysie ma pojęcie o tradycjach sztuki politycznej Chin, a także metodach komunistów. Zdaniem kard. Zen włoskie i południowoamerykańskie sympatie do komunizmu, jako ideologii stawiającej opór niesprawiedliwości, są pułapką dla Kościoła. „Gdybym był rysownikiem komiksów, przedstawiłbym Ojca Świętego, jak na kolanach daje klucze Królestwa Niebieskiego prezydentowi Xi Jinpingowi ze słowami: „Proszę, uznaj mnie za papieża””[78] – ironizował w październiku 2018 roku sędziwy hierarcha w Hongkongu. Zen wielokrotnie listownie starał się interweniować u Papieża w sprawie sytuacji chińskiej zarówno przed podpisaniem porozumienia jak i po.
Po dwóch niewiadomych została nam jeszcze trzecia, która dotyczy pytania, dlaczego Stolica Apostolska i papiescy interpretatorzy tak usilnie starają się budować wrażenie, że Franciszek i kard. Parolin kontynuują tylko to, co było już miało być rozwijane w czasie poprzednich pontyfikatów. Może dodajmy, że samo posługiwanie się retoryką „pokoju i zaufania”, którą Watykan stosuje właściwie od początku XX wieku nie oznacza jeszcze ciągłości zasad. Trzeba przyjąć, że chodzi przede wszystkim o uspokojenie opinii publicznej w krajach Zachodu, a także opinii tej części katolików, którzy nie są zainteresowani by wnikać w szczegóły sytuacji. A przecież jeszcze w roku 2007 Benedykt XVI w liście do chińskich katolików pisał, że nie ma mowy o uznaniu „Kościoła patriotycznego”, ponieważ jest on pod całkowitą kontrolą władz komunistycznych. Zgodnie z prawem kanonicznym przypomniał, że sakramenty udzielane przez ekskomunikowanych duchownych są ważne, ale niegodziwie sprawowane[79]. Uspokajająca narracja o ciągłości polityki międzynarodowej Watykanu ma jeszcze jeden cel – zagłuszenie prostego faktu, że katolicy prześladowanego Kościoła podziemnego, podobnie jak kiedyś katolicy z krajów realnego socjalizmu w Europie, uważają, że zostali zdradzeni.
Sprawa nie jest symboliczna, władze już zaczęły ograniczać możliwość głoszenia niektórych katolickich nauk, jak choćby sprzeciwu wobec aborcji, która jest twardym elementem polityki demograficznej azjatyckiego kolosa. Powody do niepokoju niewątpliwie istnieją. na początku 2022 roku ceniony katolicki dziennikarz Edward Pentin wskazał na znaczące podobieństwo ideowe przemówień Xi Jinping i Papieża Franciszka w zakresie spraw dotyczących polityki globalnej[80]. Można to interpretować w różny sposób, również w taki, że Chińczycy chcą umacniać w ludziach Zachodu naiwne przekonanie, jakoby ich system społeczny i obecność polityczna w świecie miały charakter niekonfliktowy i nieinwazyjny. Jest to oczywiste kłamstwo.
A co jeśli sprawy wyglądają jeszcze gorzej i rację mają dziennikarze „The Pillar” Ed Condon i JD Flynn, którzy w opublikowanym latem 2021 artykule stwierdzili, że porozumienie pomiędzy Watykanem i Pekinem jest wynikiem szantażu politycznego?[81] Condon i Flynn dotarli do informacji, wedle których w niepublicznych przestrzeniach Watykanu korzystano z homoseksualnej aplikacji randkowej Grindr. Działo się to w czasach, gdy portal ten należał do chińskiej korporacji Beijing Kunlun Tech. Jeśli do takich danych dotarli dziennikarze, z pewnością znalazły się one także w rękach władz w Pekinie, które korzystają ze swoim mediów do celów wywiadowczych. Według obu dziennikarzy opinia katolicka w Chinach dość powszechnie przyjęła porozumienie Stolicy Apostolski z Pekinem, jako kapitulanckie, a nawet jako policzek wobec wierzących. Być może było tak, że Pekin pokazał epigonom kard. Casarolego jak się robi prawdziwą realpolitik. Oznaczałoby to jednak, że treść porozumienia pozostanie tajna tak długo, aż Chiny uznają jej ujawnienie za poręczne narzędzie wpływu, lewar na słabego Papieża – tego czy innego.
Trafnie w maju 2022 roku sprawę porozumienia podsumował kard. George Pell w przywoływanej już rozmowej: “Myślę, że gdy zawiera się umowę i nic z niej nie wynika, a w rzeczywistości sprawy wydają się pogarszać, to musi być jakiś dobry powód, by trwać przy jej postanowieniach”[82]. Nic dodać, nic ująć.
Porażka czwarta: globalne południe
Jedną z globalnych perspektyw Papieża Franciszka od samego początku początku pontyfikatu było, przyjęte przynajmniej werbalnie stanowisko, które można by określić mianem opcji preferencyjnej na rzecz ubogich. Wyraźnie dało się to zauważyć w programowej adhortacji apostolskiej papieża Evangelii Gaudium[83], w której rozwinięty został wątek troski o – różnie rozumiane – peryferia ludzkiego świata. W encyklice Laudato si z 2015 roku kwestia ta nabrała dodatkowo bardziej politycznego wymiaru.
„Nierówność wpływa nie tylko na jednostki, ale także na całe kraje i zmusza do myślenia o etyce stosunków międzynarodowych. Istnieje bowiem prawdziwy „dług ekologiczny”, w szczególności między Północą a Południem, związany z mającym konsekwencje w dziedzinie ekologii brakiem równowagi handlowej oraz z nieproporcjonalnym wykorzystywaniem zasobów naturalnych, jakiego niektóre kraje dopuszczały się w dziejach. Wywóz pewnych surowców, by zaspokoić rynki uprzemysłowionej Północy, spowodował lokalne szkody”[84] – czytamy w dokumencie podpisanym przez Papieża.
W innym miejscu Franciszek dodawał: „Zadłużenie zagraniczne krajów ubogich stało się narzędziem kontroli, ale nie dotyczy to długu ekologicznego. Na różne sposoby kraje rozwijające się, w których znajdują się najważniejsze rezerwaty biosfery, nadal napędzają rozwój krajów najbogatszych kosztem swojej teraźniejszości i przyszłości. Ziemia ubogich Południa jest bogata i mało skażona, ale dostęp do posiadania dóbr i zasobów w celu zaspokojenia własnych podstawowych potrzeb jest dla nich zamknięty przez strukturalnie niegodziwy system stosunków handlowych i własności”[85].
Papież Franciszek jest często atakowany przez konserwatywne ośrodki opiniotwórcze za swoje nauczanie społeczne. Jednak problemem nie jest samo zwracanie uwagi przez Papieża na wołające o pomstę do nieba globalne nierówności. Wątki te pojawiają się w katolickim nauczaniu od dziesięcioleci i to coraz wyraźniej. Znajdziemy je w dokumentach Pawła VI[86], Jana Pawła II[87] i może najbardziej bezpośrednio u Benedykta XVI[88], którego wypowiedziami utkane są przypisy encykliki Franciszka „Laudato si’”. Teologiczne rusztowanie tego ostatniego dokumentu oparte zostało zresztą na eseju Romano Guardiniego “Koniec czasów nowożytnych”[89], autora ważnego zarówno dla Franciszka, jaki i – a może nawet jeszcze bardziej – dla Benedykta XVI. Guardini zwraca uwagę na konieczność oddania przez człowieka nowoczesnego władzy nad światem Bogu, a także do natury „jako zawsze obowiązującej normy, ani tym bardziej jako życiowego schronienia. Spogląda on na nią bez żadnych gotowych założeń, rzeczowo, jako na miejsce i materiał swojej twórczości, której wszystko poświęca, nie dbając o to, co z niej wyniknie”[90] Rzeczywistym problemem jest ignorowanie przez Papieża hierarchii zasad społecznych stanowiących system nośny katolickiego nauczania społecznego. W konsekwencji wszyscy jesteśmy świadkami procesu dezorientacji tego, co można by określić mianem tożsamości doktrynalnej Kościoła. To konkretnie przekłada się na efekty kościelnej polityki w wymiarze międzynarodowym. Franciszek zdaje się implicite realizować swoją misję, tak jakby przewodził globalnej organizacji pozarządowej, a nie Kościołowi Chrystusa. W praktyce oznacza to, że zdaje się niemal zupełnie swobodnie i w niepowiązany sposób traktować elementy katolickiej doktryny społecznej, w zależności od subiektywnie dobranego przez siebie celu. W efekcie polityka Franciszka uzyskuje pewien makiaweliczny posmak. Nie jest to tylko sprawa symboliczna, czy dotycząca abstrakcyjnych pryncypiów. Taka postawa Papieża sprawia, że jego polityka wspierania globalnego południa – czy szerzej – ubogich cierpiących z powodu istniejącego systemu globalnego, okazuje się nieskuteczna.
Jest paradoksem, że ten Papież, który uprawia politykę w bardzo zeświecczonym stylu, wielokrotnie w przeszłości przypominał, że Kościół nie jest organizacją pozarządową, ani korporacją[91]. Tymczasem sam Franciszek „wpycha Kościół w pragmatycznie uwarunkowaną konieczność głoszenia różnych doktryn w sposób nieuporządkowany, bez nadania im jednego i jednoznacznego ratio przenikającego tradycje niczym wątek upleciony ze złotej nici.”[92] Charakterystycznym przykładem tego rodzaju polityki było w zasadzie jawne poparcie przez Papieża kandydatury Joe Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Choć gesty poparcia były odpowiednio subtelne, większość Amerykanów przed wyborami podzielała przekonanie, że Franciszek sprzyja kandydatowi Partii Demokratycznej[93]. Biorąc pod uwagę dynamikę polityczną polityczną nie było trudno wytworzyć takie wrażenie, jednak by ono się pojawiło ktoś musiał do tego przyłożyć rękę. Na czym polegała sama dynamik? To republikanie są bardziej postrzegani w świecie jako promotorzy amerykańskiego ekspansjonizmu, to republikanów chętniej obwinia się za „globalny ucisk”, równocześnie to demokraci proponowali liberalne podejście do zjawiska masowej migracji z ubogiego południa do Stanów Zjednoczonych, to demokracji, przynajmniej od czasów Baracka Obamy starają się podnosić poziom opiekuńczości państwa w tak podstawowych obszarach jak opieka zdrowotna. Wszystko to pasuje do bliskiego Franciszkowi modelu polityki podporządkowanej opcji preferencyjnej na rzecz ubogich. To znaczy m. in. osłabiania Zachodu przez podważanie jego wpływów, a także popieranie tego specyficznego rodzaju redystrybucji jakim jest popieranie migracjonizmu[94] – ideologii wedle, której ubodzy mogą się niejako uwłaszczyć na dobrach wypracowanych przez bogate narody. Uwłaszczenie to, np. na systemach opieki społecznej państw zachodu może być traktowane jako rodzaje rekompensaty za niedziwe wykorzystanie dobr ludów południa. Nie znaczy to oczywiście, że problemy post i neokolonializmu, które przeważnie implicite podejmuje Franciszek nie występują.
Kłopot leży gdzieś indziej – Franciszek kierując się pewnego rodzaju abstrakcyjnymi wizjami globalnej sprawiedliwości zdaje się nie raz ignorować sprawiedliwość najbardziej konkretną. W ostatnich dekadach amerykańska Partia Demokratyczna stała się jedną z najbardziej radykalnych i agresywnych organizacji występujących przeciwko życiu nienarodzonych na świecie[95]. W związku tymi przemianami z Partii Demokratycznej, po głośnym artykule opublikowanym w lutym 2020 roku na łamach „New York Post” odszedł znany amerykański teolog katolicki Charles Camosy. Camosy długo pozostawał w Partii Demokratycznej uważając, że prospołeczny program demokratów jest bardziej katolicki od republikańskiego i że tego właśnie potrzebują Stany Zjednoczone. W tekście będącym jego pożegnaniem z własnym środowiskiem politycznym napisał: „Dla kogoś, kto jest postępowy w większości kwestii, ta decyzja [o odejściu z Partii Demokratycznej – przyp. TR] nie przychodzi łatwo. Podobnie jak większość Demokratów uważam, że rząd ma do odegrania energiczną rolę we wspieraniu kobiet, rodzin i dzieci. Popieram płatny urlop rodzinny, pomoc w zakresie zbyt drogiej opieki nad dzieckiem, praw związkowych, ustawy o przystępnej cenie, ulg podatkowych na dzieci i adopcji i wielu innych tego rodzaju. Martwię się zmianami klimatycznymi. Jestem zdeklarowanym wegetarianinem. Wierzę w przyjmowanie uchodźców i imigrantów. Jestem przeciwny niepotrzebnym wojnom. Ale partia nie dała mi wyboru. […] Zwykle Demokraci są partią energicznego rządu chroniącą bezbronnych przed przemocą. Ale jeśli chodzi o aborcję, elitarni Demokraci stają się zagorzałymi libertarianami, wierząc, że państwo nie ma żadnego interesu w mieszaniu się w prywatne wybory jednostek. Aborcja to jedynie „opieka zdrowotna”, a nienarodzone dziecko, niewyobrażalnie bezbronne, nawet gdy jest potrzebne, staje się niewidzialne i brutalnie odrzucane”[96]. Artykuł Camosy’ego, z którego poglądami zapewne wielu katolików by się nie zgodziło jest świadectwem tego – oprócz odwagi wiary – jak bardzo radykalnym doktrynalnie zjawiskiem stała się amerykańska lewica.
To demokraci stoją także za promowaniem polityki tożsamości, coraz bardziej dzielącej naród amerykański. O rewolucji „woke”, będącej erupcją egoizmu – mniej lub bardziej wyobrażonych – mniejszości, nawet popierający demokratów intelektualiści wypowiadali się krytycznie już w czasach pierwszych miesięcy prezydentury Donalda Trumpa. Widziano w tej polityce społecznej destrukcji przyczyny porażki Hillary Clinton[97]. Amerykański katolicki episkopat starał się amortyzować gorszące chrześcijańską społeczność konsekwencje politycznego zbliżenia między Franciszkiem a Bidenem przez całe lato i część jesieni 2021 roku. Procedowano wtedy publicznie prace nad dokumentem zawierającym „wskazówki dotyczące udzielania wiernym Komunii świętej”. Ostatecznie, gdy stanowisko zostało opublikowane, nie zostali w nim wymienieni z nazwiska ani prezydenta Biden, ani inni proaborcyjni politycy, lecz skupiono się na podkreślaniu znaczenia Eucharystii i na kryteriach wedle których wierząc może ją przyjmować[98]. Tymczasem oczekiwania Kościoła, także tego funkcjonującego w obrębie globalnego południa szły w przeciwnym kierunku, niż polityka Stolicy Apostolskiej. Gdy Franciszek przygotowywał się do odwiedzenia na jesieni 2019 roku trzech afrykańskich krajów: Mozambiku, Madagaskaru i Mauritiusu wspólnoty katolickie w tych krajach oczekiwały, że Papież wypowie się podczas swojej wizyty właśnie przeciwko aborcji[99], która jest zresztą jedną z najmroczniejszych plag sprowadzonych na Południe przez Północny kolonializm. „W latach ’60 ub. wieku brytyjscy naukowcy zdiagnozowali, że rodzi się za dużo dzieci, co grozi przeludnieniem i stwierdzili, że aby do tego nie doszło najlepiej wprowadzić sterylizację kobiet. Władze podjęły więc odpowiednią «politykę rodzinną» zapraszając m.in. organizacje promujące aborcję” – mówiła wtedy Agnieszka Kieniewicz-Duverge z działające w Afryce fundacji L’action Familiale. Zatem owszem, Kościół, coraz mocniejszy właśnie na Południu, powinien, także ze względów pryncypialnych, przeciwstawiać się niegodziwości i niesprawiedliwości, również tej, która występuje pomiędzy państwami. Jednak nie powinien ulegać pokusie sojuszu z technologami globalizmu, którzy frazesami o zintegrowanym rozwoju przykrywają realne działania promujące masowe zabijanie dzieci nienarodzonych i destrukcję lokalnych kultur[100]. Tymczasem Papież Franciszek zacieśnia więzi z ideologiami i praktykami globalizmu[101], których jednym z celów jest choćby depopulacja Afryki[102], a w składzie Papieskiej Akademii Życia pojawili się za czasów jego pontyfikatu ludzie dający moralne przyzwolenie zabójstwu prenatalnemu[103].
Fałszywe tony polityki Stolicy Apostolskiej w sprawie ochrony życia zostały z czasem przysłonięte przez osobiste wypowiedzi Franciszka. W listopadzie 2022 roku Papież w wywiadzie dla pisma „America”, wydawanego przez jezuitów w USA powiedział, że „aborcja jest zbrodnią”[104]. W wydanej w marcu 2024 roku autobiografii Franciszek powtórzył tę opinię: „Musimy zawsze bronić ludzkiego życia, od poczęcia aż do śmierci. Nigdy nie przestanę mówić, że aborcja to morderstwo, czyn zbrodniczy”[105]. Słowa te jednak pozostają niczym więcej jak opinią, ponieważ polityka papieska w żaden sposób się z ich powodu nie zmieniła. W wypowiedzi z rok 2022 znalazło się ważne choć nieco zapomniane dopowiedzenie, w którym Papież faktycznie oddzielił obowiązki moralne od zasad politycznych: „Problem powstaje, kiedy rzeczywistość zabicia istoty ludzkiej przekształcana jest w kwestię polityczną albo gdy pasterz Kościoła stosuje polityczne kategorie”[106]. Dlaczego akurat tę kwestię Papież polecił wyjąć z obszaru istotnych kwestii politycznych? Sam tego przecież nie robi, a wręcz zdaje się traktować zabijanie nienarodzonych, jako nieunikniony element wyższego planu politycznego naprawy świata.
Niepokój Afryki został również do pewnego stopnia złagodzony poprzez wypowiedzi przekierowujące uwagę afrykańskich elit z kwestii prawa moralnego na rzecz niesprawiedliwości doświadczanej przez kraje tego kontynentu. „Dosyć duszenia Afryki. To nie jest kopalnia, którą trzeba eksploatować ani ziemia do plądrowania” – powiedział Papież w środę 20 września 2023 roku podczas audiencji generalnej[107]. W przypadku prawa do życia nienarodzonych Franciszek zdaje się posługiwać dobrze już znaną z innych okoliczności metodą mnożenia sprzecznych komunikatów skierowanych do różnych grup odbiorców[108]. Niewątpliwie jednak oddzielanie aktywności politycznej od złotej waluty Kościoła, jaką jest oświecona łaską uporządkowana hierarchia zasad moralnego działania oznacza psucie tej najlepszej z walut. Nie tylko dlatego, że jej wzorzec “nie jest z tego świata”[109], ale także dlatego, że wielokrotnie pokazała ona swoją skuteczność.
W roku 2023 powyżej zarysowane napięcia jeszcze wzrosły i przeszły wręcz w rodzaj konfliktu. Jak zauważył w styczniu 2024 Tomasz Terlikowski – „globalne Południe Kościoła generalnie podziela geopolityczne poglądy papieża”[110], ale problem znów pojawił się gdzie indziej. Dla globalnego Południa dystans Stolicy Apostolskiej wobec Zachodu jest kwestią cenną, ale jedynie w – jeśli tak można powiedzieć – pakiecie z integralnym nauczaniem moralnych Kościoła. Opublikowana przez Dykasterię Nauki Wiary, niedługo przed Świętami Bożego Narodzenia Roku Pańskiego 2023 deklaracja „Fiduccia supplicans” instytucjonalizująca w Kościele katolickim błogosławieństwa par homoseksualnych odnowiła tlące się, szczególnie w Afryce podejrzenia wobec rzeczywistego stanowiska Papieża Franciszka wobec zasad moralnych. W Afryce naszych czasów, to perspektywy chrześcijańska i muzułmańska kształtują konsensus moralny, a zachodni permisywizm jest odbierany jako neokolonialne wynaturzenie niszczące żyjące w symbiozie z wielkimi religiami wspólnoty narodowe. Sprawa homoseksualizmu przelała czarę. Sądząc po skuteczności jawnego buntu części episkopatów Afryki wobec „Fiduccia supplicant” – Stolica Apostolska orzekła, że zapisy tego dokumentu nie stosują się do Afryki[111] – można sądzić, że w wielu miejsca tego kontynentu Franciszek z nieco podejrzanego jednak sojusznika sprawiedliwości dla politycznie marginalizowanego Południa, Franciszek stał się kimś „w rodzaju kapelana ONZ, globalistycznej agendy, naturalistycznej, antychrześcijańskiej, kompletnie materialistycznej mentalności i ideologii”, jak mówił swego czasu bp Atanazy Schneider[112].
*
Zarysowane powyżej przypadki pokazują w jaki sposób działania, które sam Papież może uważać, za rodzaj politycznej emancypacji Stolicy Apostolskiej, za uwolnienie się Kościoła od ścisłego powiązania z Zachodem czy też Północą, są kapitulacją i ustąpieniem z suwerennego głosu katolickiego w polityce międzynarodowej. Być może Franciszek nie zauważa, że stosowany przez niego makiawelizm, peronizm, czy też casarolizm, ta przemożna chęć by nie być Papieżem Zachodu stawia go w obozie dwóch starych-nowych totalitaryzmów, których celem wcale nie jest realizowanie w świecie „zrównoważonego rozwoju” – jeśli tak moglibyśmy określić globalną sprawiedliwość. Celem Pekinu i Moskwy jest nowa dominacja, a Południe jest tylko do tego celu narzędziem. Podobnie jak Stolica Apostolska za rządów Papieża Franciszka. Tymczasem politycznym celem papieskiej stolicy powinno być głoszenie sprawiedliwości sui generis – w porę i nie w porę, na wzór Chrystusa. Pragmatyzm, polityczne balansowanie, skłonność do ideologii, instrumentalizacja złotej waluty Kościoła, to część elementów, które składają się na zauważalny upadek autorytetu Stolicy Apostolskiej zarówno w społeczności świeckiej, jak i społeczności wierzących.
Tomasz Rowiński
Tekst powstał w ramach cyklu „Ordo Iuris Cywilizacja”.
Publikacja w formacie PDF dostępna TUTAJ
[1] J. Potocka, Papież o szczekaniu NATO pod drzwiami Rosji i spotkaniu z Putinem, https://www.rmf24.pl/raporty/raport-wojna-z-rosja/news-papiez-o-szczekaniu-nato-pod-drzwiami-rosji-i-spotkaniu-z-pu,nId,6000320#crp_state=1, dostęp: 23 stycznia 2024.
[2] S. Wysocka, Papież wyjaśnił: słowa o “szczekaniu NATO” usłyszał od jednego z szefów państw, https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1247717%2Cpapiez-wyjasnil-slowa-o-szczekaniu-nato-uslyszal-od-jednego-z-szefow, dostęp: 23 stycznia 2024.
[3] Już 4 marca pojawił się w polskich mediach Apel do Papieża Franciszka o jednoznaczne i czytelne poparcie Ukrainy w wojnie z Rosją o wolność, podpisany przez liczne grono katolickich intelektualistów, https://christianitas.org/news/apel-do-papieza-franciszka-o-jednoznaczne-i-czytelne-poparcie-ukrainy-w-wojnie-z-rosja-o-wolnosc/, dostęp: 23 stycznia 2024.
[4] „The New York Times”: Pół miliona ofiar rosyjskiej inwazji na Ukrainę, https://www.rp.pl/konflikty-zbrojne/art38972171-the-new-york-times-pol-miliona-ofiar-rosyjskiej-inwazji-na-ukraine, dostęp: 23 stycznia 2024.
[5] Ł. Sośniak SJ, Papież podziwia bohaterstwo Ukraińców, https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2022-06/papiez-do-jezuitow-nie-jestem-za-putinem.html. dostęp: 23 stycznia 2024.
[6] Franciszek, Fratelli tutti, 258.
[7] Więcej o pierwszych reakcja Stolicy Apostolskiej: T. Rowiński, Cień Moskwy nad Watykanem, “Do Rzeczy”, nr 15, 2022, s. 60-61.
[8] T. Rowiński, Lewar na Watykan, “Do Rzeczy”, nr 8, 2022, s. 62-63;
[9] W. Rodkiewicz, K. Chawryło, Putin u papieża: ideologia i polityka, https://www.osw.waw.pl/pl/publikacje/analizy/2013-11-27/putin-u-papieza-ideologia-i-polityka, dostęp: 27 marca 2024.
[10] Papież o Chinach: wielka kultura, z wielką niewyczerpaną mądrością, https://deon.pl/kosciol/serwis-papieski/papiez-o-chinach-wielka-kultura-z-wielka-niewyczerpana-madroscia,377861, dostęp: 23 stycznia 2024, T. Rowiński, Lewar na Watykan.
[11] T. Rowiński, Zawstydzająca bierność wobec niesprawiedliwości, https://dorzeczy.pl/opinie/322357/rowinski-zawstydzajaca-biernosc-wobec-niesprawiedliwosci.html, dostęp: 23 stycznia 2024.
[12] Jan Paweł II. Prawa człowieka i prawa narodów. Antologia tekstów, red. ks. B. Pieron, Kraków 2017.
[13] Marsyliusz z Padwy, Obrońca pokoju, tłum. W. Seńko, Kęty 2006.
[14] O kształtowaniu się w okresie poprzedzającym inwazję z roku 2022 doktryny “sprawiedliwego pokoju”, mającej zastąpić “wojnę sprawiedliwą” pisał choćby B. Bartosik, Tylko pokój jest sprawiedliwy, https://wiez.pl/2017/10/26/tylko-pokoj-jest-sprawiedliwy/, dostęp: 23 stycznia 2024.
[15] Tej kwestii poświęciłem całą obszerną książkę pt. Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu, Dębogóra 2022.
[16] Papież Franciszek: nie ma sytuacji, w kórej wojna mogłby być uważana za sprawiedliwą, https://deon.pl/kosciol/papiez-franciszek-nie-ma-sytuacji-w-ktorej-wojna-moglaby-byc-uwazana-za-sprawiedliwa,2299124, dostęp: 23 stycznia 2024.
[17] Katechizm Kościoła Katolickiego, 2307-2317.
[18] Ł. Sośniak SJ, Papież podziwia bohaterstwo Ukraińców.
[19] Tamże.
[20] P. Milcarek, T. Rowiński, Sprawiedliwość, suwerenność, naród, “Christianitas”, nr 89, 2022, s. 9-17.
[21] P. Milcarek, T. Rowiński, Sprawiedliwość, suwerenność, naród, s. 10-11.
[22] T. Figura, O. Paweł Gużyński: Franciszek nie chce być papieżem NATO, https://wiadomosci.onet.pl/religia/o-pawel-guzynski-franciszek-nie-chce-byc-papiezem-nato/bcr7ngh, dostęp: 24 stycznia 2024.
[23] Wprost napisał o tym A. Szostkiewicz, Papież Putina, https://szostkiewicz.blog.polityka.pl/2023/09/19/papiez-putina/, dostęp: 24 stycznia 2024.
[24] Przykładów stałego poparcia przywódcy rosyjskiej Cerkwi dla wojny jest bez liku: Patriarcha Cyryl: Nasi chłopcy bronią Rosji na polu walki, https://www.rp.pl/konflikty-zbrojne/art36533571-patriarcha-cyryl-nasi-chlopcy-bronia-rosji-na-polu-walki, dostęp: 24 stycznia 2024.
[25] P. Milcarek, T. Rowiński, Sprawiedliwość, suwerenność, naród, tamże.
[26] Tamże.
[27] Pisało o tym wielu autorów, teraz wspomnę tylko dwie prace: P. Grad, Unieszkodliwianie Magisterium. Studium dyskusji o Amoris Laetitia, 305, “Christianitas”, nr 65, 2016 oraz R. Douthat, Zmienić Kościół. Papież Franciszek i przyszłość katolicyzmu, Kraków 2019.
[28] Watykan: Możliwość dopuszczenia do Komunii osób rozwiedzionych to „autentyczne nauczanie”, https://m.niedziela.pl/artykul/95493/Watykan-Przedstawiono-stanowisko-ws, dostęp: 24 stycznia 2024; P. Grad, Unieszkodliwianie magisterium. Studium dyskusji o “Amoris laetitia”, 305, “Christianitas”, nr 65, 2016, 41-84.
[29] Deklaracja Fiducia supplicans o duszpasterskim znaczeniu błogosławieństw, https://www.vatican.va/roman_curia/congregations/cfaith/documents/rc_ddf_doc_20231218_fiducia-supplicans_pl.html, dostęp 24 stycznia 2024.
[30] K. Ołdakowski, tamże.
[31] K. Ołdakowski, Papież: tylko miłość może ocalić rodzinę ludzką, https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2022-03/papiez-tylko-milosc-moze-ocalic-rodzine-ludzka.html, dostęp: 24 stycznia 2024.
[32] Papież Franciszek odwiedził rosyjską ambasadę przy Watykanie, https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2022-02/papiez-franciszek-odwiedzil-rosyjska-ambasade-przy-watykanie.html, dostęp: 24 stycznia 2024.
[33] Ł. Sośniak SJ, Papież nie pojedzie do Kijowa, odwołał też spotkanie z Cyrylem, https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2022-04/papiez-nie-pojedzie-do-kijowa-odwolal-tez-spotkanie-z-cyrylem.html, dostęp: 24 stycznia 2024.
[34] T. Terlikowski, Watykan a wojna w Ukrainie. „Gdy osiągnięto już dno, nagle usłyszeliśmy pukanie od spodu”, https://tvn24.pl/premium/papiez-franciszek-o-wojnie-w-ukrainie-tomasz-terlikowski-komentuje-5697172, dostęp: 24 stycznia 2024.
[35] A. Cebula, Pacyfizm Papieża Franciszka. Konieczna polska odpowiedź, “Christianitas”, nr 87-88, 2022, s. 118.
[36] A. Cebula, Pacyfizm Papieża Franciszka. Konieczna polska odpowiedź, s. 118.
[37] T. Rowiński, Powrót do starych błędów. Uwagi o stosunku Papieża Franciszka i Stolicy Apostolskiej do wojny na Ukrainie, “Christianitas”, nr 87-88, 2022, s. 129.
[38] A. Cebula, Pacyfizm Papieża Franciszka. Konieczna polska odpowiedź, s. 118.
[39] A. Cebula, Pacyfizm Papieża Franciszka. Konieczna polska odpowiedź, s. 117.
[40] Ł. Sośniak SJ, Papież podziwia bohaterstwo Ukraińców.
[41] Samo oskarżenie NATO o spowodowanie wojny na Ukrainie wystarczy na poparcie tych przekonań, jednak krytycznych opinii było więcej: Papież: Europa jest zmęczona i bezsilna, jak „bezpłodna babcia”, https://www.gosc.pl/doc/3770969.Papiez-Europa-jest-zmeczona-i-bezsilna-jak-bezplodna-babcia, dostęp: 25 stycznia 2024; Papież w wywiadzie dla Reutersa krytykuje politykę imigracyjną USA, https://wiadomosci.onet.pl/swiat/papiez-w-wywiadzie-dla-reutersa-krytykuje-polityke-imigracyjna-usa/wqjpg1f, dostęp: 24 stycznia 2024.
[42] B. Zajączkowska, Papież do ambasadorów o światłach i cieniach naszych czasów, https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2022-01/papiez-do-korpusu-dyplomatycznego-swiatla-i-cienie-naszych.html, dostęp: 25 stycznia 2024.
[43] S. Gadecki, Komunikat Przewodniczącego KEP wobec eskalacji napięć na granicy polsko-białoruskiej, https://www.ekai.pl/dokumenty/komunikat-przewodniczacego-kep-wobec-eskalacji-napiec-na-granicy-polsko-bialoruskiej/, dostęp: 25 stycznia 2024.
[44] Tamże.
[45] Tamże.
[46] Przewodniczący Episkopatu prosi o zbiórkę funduszy na rzecz migrantów z granicy polsko-białoruskiej, https://episkopat.pl/przewodniczacy-episkopatu-prosi-o-zbiorke-funduszy-na-rzecz-migrantow-z-granicy-polsko-bialoruskiej/, dostęp: 25 stycznia 2024.
[47] Komunikat z 390. Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, https://episkopat.pl/komunikat-z-390-zebrania-plenarnego-konferencji-episkopatu-polski/, dostęp: 25 stycznia 2024.
[48] C. Kościelniak, Jakiego dialogu z Kościołem niemieckim dziś potrzebujemy?, https://christianitas.org/news/jakiego-dialogu-z-niemieckim-kosciolem-dzis-potrzebujemy/. dostęp: 25 stycznia 2024.
[49] Tamże.
[50] C. Kościelniak, Czy Tyber wpływa do Moskwy. Zwrot Watykanu w polityce wschodniej na progu epoki nowego “koncertu mocarstw”, “Christianitas”, nr 86, 2021.
[51] Pius XI, Encyklika Divini Redemptoris, “Christianitas”, nr 74, 2018, s. 45-78.
[52] Pius XI, Encyklika Non abbiamo bissogno, https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pius_xi/encykliki/non_abbiamo_29061931, dostęp: 25 stycznia 2024.
[53] Pius XI, Encyklika Mit brennender sorge, https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pius_xi/encykliki/mit_brennender_sorge_14031937.html
[54] Rozmowa ta dostępna jest także w formie tekstowej: Przechowywanie i przekazywanie depozytu wiary w czasach zamieszania, kryzysu i prześladowań. Wywiad z ks. kardynałem George’em Pellem, emerytowanym arcybiskupem Sydney, członkiem Rady Kardynałów, prefektem Sekretariatu ds. Gospodarczych Stolicy Apostolskiej, Uniwersyteckie Centrum Badań Wolności Religijnej UKSW w Warszawie, “Materiały źródłowe”, Zeszyt 2, s. 17
[55] Zażegnano spór z Chinami ws. nominacji biskupa Szanghaju, papież ją zatwierdził, https://www.gosc.pl/doc/8385711.Zazegnano-spor-z-Chinami-ws-nominacji-biskupa-Szanghaju-papiez, dostęp: 30 stycznia 2024.
[56]A. Spadaro, Porozumienie między Chinami a Stolicą Apostolską, https://wszystkoconajwazniejsze.pl/antonio-spadaro-sj-porozumienie-miedzy-chinami-a-stolica-apostolska/, dostęp: 30 stycznia 2024.
[57] Zażegnano spór z Chinami ws. nominacji biskupa Szanghaju, papież ją zatwierdził, https://www.gosc.pl/doc/8385711.Zazegnano-spor-z-Chinami-ws-nominacji-biskupa-Szanghaju-papiez, dostęp: 30 stycznia 2024.
[58] Xi Jinping: Więcej nacjonalizmu, kolektywizmu, socjalizmu i „sinizacji religii”, https://dorzeczy.pl/religia/236698/chinski-rzad-naciska-na-sinizacje-religii.html, dostęp 31 stycznia 2024.
[59] Chiny walczą z „zachodnimi wpływami”. Zakaz aktywności religijnej online bez zgody rządu, https://dorzeczy.pl/religia/242953/chiny-zakaz-aktywnosci-religijnej-online-bez-zgody-rzadu.html, dostęp: 31 stycznia 2024.
[60] G.Górny, Nowa Ostpolitik Watykanu w Chinach. Czy kard. Parolin pójdzie w ślady kard. Casarolego?, https://wpolityce.pl/kosciol/378391-nowa-ostpolitik-watykanu-w-chinach-czy-kard-parolin-pojdzie-w-slady-kard-casarolego, dostęp: 31 stycznia 2024.
[61] C. Kościelniak, Czy Tyber wpływa do Moskwy. Zwrot Watykanu w polityce wschodniej na progu epoki nowego “koncertu mocarstw”, s. 53
[62] Cytat za tekstem Grzegorza Górnego, Nowa Ostpolitik Watykanu w Chinach. Czy kard. Parolin pójdzie w ślady kard. Casarolego?
[63] Tamże.
[64] Kardynał Zen przybył do Rzymu, ale… nie uzyskał audiencji u papieża Franciszka, https://pch24.pl/kardynal-zen-przybyl-do-rzymu-ale-nie-uzyskal-audiencji-u-papieza-franciszka/, dostęp: 31 stycznia 2024. Do spotkania Papieża i kardynała doszło na początku 2023 roku po pogrzebie Benedykta XVI w Rzymie.
[65] Zasady w tej sprawie określała encyklika Piusa XII Ad Apostolorum Principis z roku 1958.
[66] A. Spadaro, Porozumienie między Chinami a Stolicą Apostolską.
[67] Vatican official praises China for witness to Catholic social teaching, https://www.catholicnewsagency.com/news/37694/vatican-official-praises-china-for-witness-to-catholic-social-teaching, dostęp: 31 grudnia 2024.
[68] Chiński kardynał: papież nie rozumie Chin, https://misyjne.pl/chinski-kardynal-papiez-nie-rozumie-chin/, dostęp: 31 stycznia 2024.
[69] Benedykt XVI, List do katolików w Chinach, http://www.vatican.va/content/benedict-xvi/pl/letters/2007/documents/hf_ben-xvi_let_20070527_china.html, dostęp: 31 stycznia 2024.
[70] E. Pentin, The Similar Global Visions of China’s President Xi Jinping and Pope Francis, https://edwardpentin.co.uk/the-shared-vision-of-chinas-president-xi-jinping-and-pope-francis/, dostęp: 31 stycznia 2024.
[71] The Pillar, Location-based apps pose security risk for Holy See, https://www.pillarcatholic.com/p/location-based-apps-pose-security, dostęp 31 stycznia 2024.
[72] Przechowywanie i przekazywanie depozytu wiary w czasach zamieszania, kryzysu i prześladowań. Wywiad z ks. kardynałem George’em Pellem, emerytowanym arcybiskupem Sydney, członkiem Rady Kardynałów, prefektem Sekretariatu ds. Gospodarczych Stolicy Apostolskiej, s. 17.
[73] Franciszek, Evangelii Gaudium, https://www.vatican.va/content/francesco/pl/apost_exhortations/documents/papa-francesco_esortazione-ap_20131124_evangelii-gaudium.html, dostęp: 1 luty 2024.
[74] Franciszek, Laudato si, https://www.vatican.va/content/francesco/pl/encyclicals/documents/papa-francesco_20150524_enciclica-laudato-si.html, 51, dostęp: 1 luty 2024.
[75] Franciszek, Laudato si, 52.
[76] Papież mówił o wywieszeniu białej flagi przez Ukrainę. Watykan tłumaczy słowa Franciszka, https://www.rp.pl/kosciol/art39967691-papiez-mowil-o-wywieszeniu-bialej-flagi-przez-ukraine-watykan-tlumaczy-slowa-franciszka, dostęp 27 marca 2024.
[77] Franciszek, Laudato si, 888.
[78] W. Wasyłenko, Przyczyna, charakter i cel zbrojnej agresji Rosji przeciwko Ukrainie, “Polonistyczno-Ukrainoznawcze Studia Naukowe”, vol. 3, 2017, ss. 21-26; P. Rojek, Przekleństwo imperium. Źródła rosyjskiego zachowania, Kraków 2014.
[79] Papież Franciszek przyjmie w Watykanie prezydenta Władimira Putina, https://www.rp.pl/wydarzenia/art1292281-papiez-franciszek-przyjmie-w-watykanie-prezydenta-wladimira-putina, dostęp: 27 marca 2024.
[80] Zdumiewające. Przedstawiciel Watykanu u boku Ławrowa… krytykuje Polskę?! Polscy duchowni reagują. WIDEO, https://wpolityce.pl/kosciol/573436-przedstawiciel-watykanu-u-boku-lawrowa-krytykuje-polske, dostęp: 27 marca 2024.
[81] W. Kowalski, 182 lata temu papież Grzegorz XVI potępił powstanie listopadowe, dzieje.pl, dostęp: 27 marca 2024.
[82] L. Bratkowska, Kultura podstawą suwerenności narodu w ujęciu Jana Pawła II, “Łódzkie Studia Teologiczne”, nr 15, 2006, s. 25-29.
[83] Paweł VI, Populorum progressio, https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pawel_vi/encykliki/populorum_progressio_26031967, dostęp: 28 marca 2024.
[84] Jan Paweł II, Sollicitudo rei socialis, https://www.vatican.va/content/john-paul-ii/pl/encyclicals/documents/hf_jp-ii_enc_30121987_sollicitudo-rei-socialis.html, dostęp: 28 marca 2024.
[85] Benedykt XVI, Caritas in veritate, https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/encykliki/caritas_in_veritate_29062009, dostęp: 28 marca 2024.
[86] R. Guardini, Koniec czasów nowożytnych, tłum. Z. Włodkowa, w: tenże, Koniec czasów nowożytnych. Świat i osoba. Wolność, łaska, los, tłum. zbiorowe, Kraków 1969, s. 19-86.
[87] Papież o Kościele katolickim: to nie NGO ani międzynarodowy koncern, https://polskieradio24.pl/artykul/2397359,papiez-o-kosciele-katolickim-to-nie-ngo-ani-miedzynarodowy-koncern, dostęp: 28 marca 2024.
[88] T. Rowiński, Postpapiestwo; Piotrze, dokąd idziesz?, w: tenże, Turbopapiestwo, Dębogóra 2022, s. 633.
[89] J. Bielecki, Franciszek popiera Bidena? Tak sądzi Ameryka, https://www.rp.pl/wydarzenia/art463291-franciszek-popiera-bidena-tak-sadzi-ameryka, dostęp: 28 marca 2024.
[90] Temu problemowi poświęcona jest książka jednego z ważnych intelektualistów obozu demokratycznego Marka Lilli, Koniec liberalizmu jaki znamy. Requiem dla polityki tożsamości, Warszawa 2018.
[91] Party Platform. The Democratic Platform: Healing The Soul of America,
https://democrats.org/where-we-stand/party-platform/healing-the-soul-of-america/, dostęp: 4 kwietnia 2024.
[92] Biskupi USA przyjęli budzący wiele emocji dokument o Eucharystii. Porusza on kwestię udzielania Komunii zwolennikom aborcji, https://stacja7.pl/ze-swiata/biskupi-usa-przyjeli-budzacy-wiele-emocji-dokument-o-eucharystii-porusza-on-kwestie-udzielania-komunii-zwolennikom-aborcji/, dostęp: 4 kwietnia 2024.
[93] Pielgrzymka papieża do Afryki. Kościół na Mauritiusie czeka na antyaborcyjne stanowisko Franciszka, https://polskieradio24.pl/artykul/2363593,pielgrzymka-papieza-do-afryki-kosciol-na-mauritiusie-czeka-na-antyaborcyjne-stanowisko-franciszka, dostęp: 29 marca 2024.
[94] P. Chmielewski, Watykan i globaliści, https://dorzeczy.pl/religia/409303/chmielewski-watykan-i-globalisci.html, dostęp: 28 marca 2024.
[95] A. Stelmach, Zrównoważony rozwój. Zaklęcie globalistów – instrument totalnego zniewolenia, Kraków 2023, s. 53-56.
[96] Popiera aborcję i eutanazję. Franciszek powołał go do Papieskiej Akademii Życia, https://dorzeczy.pl/swiat/32543/zwolennik-aborcji-powolany-do-papieskiej-akademii-zycia.html, dostęp: 29 marca 2024; „Zwolenniczka aborcji” nominowana do Papieskiej Akademii Życia?, https://www.ekai.pl/zwolenniczka-aborcji-nominowana-do-papieskiej-akademii-zycia/, dostęp: 29 marca 2024.
[97] Papież Franciszek o aborcji, nadużyciach seksualnych i komunizmie, https://wszystkoconajwazniejsze.pl/pepites/papiez-franciszek-o-aborcji/, dostęp: 29 marca 2024.
[98] Papież Franciszek: nigdy nie przestanę mówić, że aborcja to morderstwo, https://www.ekai.pl/papiez-franciszek-aborcja-jest-morderstwem/, dostęp: 29 marca 2024.
[99] Papież Franciszek o aborcji, nadużyciach seksualnych i komunizmie.
[100] Papież: Dosyć duszenia Afryki, https://www.gosc.pl/doc/8497387.Papiez-Dosyc-duszenia-Afryki, dostęp: 29 marca 2024.
[101] Papież Franciszek gorąco wspiera migrację do Europy, https://wgospodarce.pl/informacje/125054-papiez-franciszek-goraco-wspiera-migracje-do-europy, dostęp: 4 kwietnia 2024.
[102] Nie trzeba sięgać po teksty krytyków agendy globalistycznej, wystarczy zajrzeć do książek ekspertów ONZ, np. takich, które polega Bill Gates: H. Rosling, Ola Rosling, Anna Rosling, Rönnlund, Factfulness. Dlaczego świat jest lepszy niż myślimy, czyli jak stereotypy zastąpić realną wiedzą, tłum. M. Popławska, Poznań 2018.
[103] Np. w marcu 2019 roku Papież Franciszek wobec bp. Atanazego Schneidera “sprostował” fragment podpisanej przez niego i wielkiego imama Al-Azhar deklaracji o pokoju. Według tekstu deklaracji różnorodność religii jest chciana przez Boga. W ustnym sprostowaniu Papież przyznał, że właściwym byłoby powiedzieć, że wielość religii jest dopuszczona przez Boga. Rzecz jasna ta ustna “korekta” nie zmieniła treści oficjalnego dokumentu deklaracji, na której widnieje podpis Papieża Franciszka; K. Bronk, Papież precyzuje: Bóg przyzwala na wielość religii, https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2019-03/papiez-roznorodnosc-religii-bog-przyzwala-schneider.html, dostęp: 4 kwietnia 2024.
[104] J 18, 36.
[105] T. Terlikowski, Papieski taniec na dyplomatycznej linie, https://wiadomosci.wp.pl/papieski-taniec-na-dyplomatycznej-linie-opinia-6984296589093376a, dostęp 4 kwietnia 2024.
[106] Bp Schneider: Papież stał się kapelanem ONZ i antychrześcijańskich ideologii, https://dorzeczy.pl/religia/183220/usa-episkopat-rozwazy-zakaz-udzielania-komunii-joe-bidenowi.html, 4 kwietnia 2024.
[107] Papież o błogosławieństwach par LGBT. Nazywa Afrykę „szczególnym przypadkiem”, https://www.rp.pl/kosciol/art39754901-papiez-o-blogoslawienstwach-par-lgbt-nazywa-afryke-szczegolnym-przypadkiem, 4 kwietnia 2024
[108] Tamże, s. 58.
[109] C. Camosy, The Democratic Party is telling millions of pro-lifers to get out, https://nypost.com/2020/02/06/the-democratic-party-is-telling-millions-of-pro-lifers-to-get-out/, dostęp 5 kwietnia 2024.
[110] R. Paglialonga, D. Castellano Lubov, Cardinal Zuppi: We are trying to bring Ukrainian children home, https://www.vaticannews.va/en/church/news/2023-07/cardinal-zuppi-we-are-trying-to-bring-ukrainian-children-home.html, dostęp: 5 kwietnia 2024.
[111] F. Merlo, Sant’Egidio calls for negotiations to achieve peace in Ukraine, https://www.vaticannews.va/en/church/news/2022-02/ukraine-sant-egidio-appeal-peace-russia-urgent.html, dostęp: 5 kwietnia 2024.
[112] Warto zwrócić tu uwagę na książki: Ch. Delsol, Koniec świata chrześcijańskiego. Inwersja normatywna i nowa era, tłum. P. Napiwodzki, Kraków 2023, na którą odpowiedziałem tekstem Kapitulacja profesor Delsol, “Christianitas”, nr 94, 2023, s. 13-30; R. Dreher, Opcja Benedykta. Jak przetrwać czas neopogaństwa, M. Samborska, Kraków 2018, T. Terlikowski, Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła, Kraków 2023, czy artykuł M. Kędzierskiego, „Przemija bowiem postać tego świata”. LGBT, Ordo Iuris i rozpad katolickiego imaginarium, https://klubjagiellonski.pl/2020/08/08/przemija-bowiem-postac-tego-swiata-lgbt-ordo-iuris-i-rozpad-katolickiego-imaginarium/, dostęp: 5 kwietnia 2024. Uciecze w apolityczność częci polskiej hierarchi katolickiej poświęciłem esej Nie apolityczność, ale głoszenie społęcznej ewangelii, “Christianitas”, nr 93, 2023, s. 17-35. Oba przywołane tu moje teksty czytelnik znajdzie także na stronie christianitas.org.