Szczególnie ważna była dla Benedykta XVI kwestia prawdy. Joseph Ratzinger przez całe życie zmagał się intelektualnie z relatywizmem, który ogarniał teologię i wiarę w Kościele. Papież położył też ogromne zasługi pod wewnętrzne pojednanie Kościoła z jego przeszłością, jak i pod właściwe, bardziej umiarkowane rozumienie posługi Piotrowej. O tym mówił w komentarzu telefonicznym dla PCh24.pl Tomasz Rowiński, publicysta Christianitas i Tygodnika Do Rzeczy.
Publikujemy poniżej zapis telefonicznego komentarza red. Tomasza Rowińskiego:
Chciałbym zwrócić uwagę na trzy punkty, które wydają mi się szczególnie ważne w dziedzictwie pontyfikatu Benedykta XVI.
Wesprzyj nas już teraz!
Pierwsza rzecz, o której trzeba powiedzieć, to podjęta przez Papieża próba pojednania Kościoła z jego własną przeszłością. Pontyfikat Benedykta z perspektywy czasu jawi się jako czas starań o wydobycia Kościoła katolickiego z posoborowego zamieszania. Było to oczywiście najbardziej widoczne w decyzji o przywróceniu starszej formy rytu rzymskiego do życia kościelnego, ale również w teologii, którą papież podawał w uzasadnieniu tej decyzji. Benedykt mówił wprost, że rzeczy, które zawsze uznawane były za święte, nie mogą być teraz zakazane i zakazywane. Choć uwaga ta dotyczyła bezpośrednio liturgii, była niosła ona w istocie pewną szerszą wizję tego, jak Kościół powinien myśleć o swoim dziedzictwie, którym jest depozyt wiary. Jest oczywiste, że Kościół idzie naprzód przez historię i pewne ujęcia teologiczne czy praktyka życia się zmieniają, nie może się zmienić jedna z podstawowych zasad życia katolickiego – nie może być wewnętrznej sprzeczności pomiędzy wiarą katolickich pokoleń, które już przeminęły a wiarą naszych czasów.
Druga kwestia, która była szczególnie ważna dla Benedykta XVI to sprawa prawdy. Joseph Ratzinger przez całe życie zmagał się intelektualnie z relatywizmem ogarniającym teologię i wiarę w Kościele. Relatywizm ten uwidacznia się na przykład w podważaniu przez licznych autorów jedyności zbawczej misji Chrystusa i Kościoła. Wydana w roku 2000 deklaracja Dominus Iesus przypominająca katolickie nauczanie w tej sprawie jest jednym z najważniejszych dokumentów duetu Ratzinger-Wojtyła. Deklaracja ta stanowił wielką polemikę z rozmaitymi relatywistycznymi nurtami w teologii, które w rozmaity sposób starają się umniejszać zbawczą rolę Chrystusa, czy to zrównując Go z pogańskimi bóstwami czy też w ogóle odzierając Go z boskości. Innym przykładem zmagania Benedykta XVI z relatywizmem był słynny wykład w Ratyzbonie z 2006 roku, który należy uznać za próbę przywrócenia racjonalnego myślenia o religii. Benedykt przypomniał światu, że także w sprawach religii możemy mówić o prawdzie i fałszu, o religijności prawdziwej i fałszywej. W naszych nowoczesnych i liberalnych czasach kwestia ta jest bardzo rzadko podnoszona, ponieważ do zbioru pod hasłem religii wrzuca się zarówno doktryny prawdziwe, jak i zabobony. Papież próbował tę sprawę podnosić w sposób bardzo delikatny i akademicki. Ten wysiłek przetrwał; wykład z Ratyzbony jest wciąż punktem odniesienia w wielu tekstach teologicznych i publicystycznych.
Trzeci wreszcie element dziedzictwa pontyfikatu Benedykta XVI, to próba przemyślenia pozycji papiestwa w Kościele. Widać to szczególnie dobrze z perspektywy czasu. Benedykt XVI był papieżem, który miał dość wycofany sposób działania, raczej reagował na problemy, nie narzucał Kościołowi wciąż swojej woli i inicjatywy. Nie chodzi tu jedynie o osobisty temperament, z jakim sprawował urząd papieski, ale również to, że podkreślał konieczność ponownego osadzenia papiestwa w charyzmacie św. Piotra. Charyzmat ten związany jest z zadaniem jakie Piotr otrzymał od samego Chrystusa, czyli umacnianiem braci w wierze. Benedykt podjął próbę przywrócenia pierwotnego charyzmatu Piotrowego papiestwu, przy równoczesnym osłabieniu jego funkcji politycznej, dziś najbardziej widocznej, a nie zawsze przynoszącej Kościołowi korzyść. Dzisiejsze spory katolików o fundamentalne kwestie dotyczące doktryny są jednym z efektów polityzacji roli Papieża, który zdaje się obecnie rządzić wszystkim, nawet treścią Ewangelii. Przekonanie, zgodnie z którym Papież powinien powinien skupić się przede wszystkim na umacnianiu katolików wyznawaniu tego, co jest utwierdzoną doktryną w Kościele, przyświecało bez wątpienia Benedyktowi XVI. Widać to zresztą także w jego tekstach teologicznych z czasów, kiedy nie był jeszcze papieżem.
Podsumowując, można powiedzieć, że w myśli Josepha Ratzingera wciąż znajdują się rozwiązania dla wielu problemów trapiących Kościół. Problemem jest raczej to, że dziś władza kościelna nie bierze nawet pod uwagę, że to dziedzictwo może być z pożytkiem wykorzystane.
Not. Pach