Związki zawodowe działające w Argentynie sprzeciwiają się reformom prezydenta. Javier Milei rozpoczął deregulację gospodarki, która ma doprowadzić do zakończenia kryzysu, a teraz szykuje kolejny pakiet ustaw, w tym prywatyzacyjnych. Związkowcy mówią takim rozwiązaniom „nie” i zapowiadają na środę „totalny strajk” z udziałem setek tysięcy pracowników.
Ogólnokrajowy strajk i marsz protestu w Buenos Aires mają wywrzeć presję na Kongres, by ten zablokował wniesione przez administrację prezydenta Mileia projekty reform. Chodzi o zmianę około 20 ustaw, które umożliwią m.in. prywatyzację państwowych spółek i zaostrzą kary za blokowanie ulic przez demonstrantów.
Związkowcy twierdzą jednak, że oni nie wybrali takiej drogi i będą demonstrować. Na sam marsz w stolicy ma przyjechać 200 tys. osób. W strajku udział wezmą m.in. związki zawodowe kierowców ciężarówek i autobusów, kolejarzy, pracowników administracji publicznej, sektora hotelarskiego i gastronomii. Federacja związków pracowników transportu planuje „totalny paraliż” transportu lotniczego od południa do północy w środę.
Wesprzyj nas już teraz!
Do związków zawodowych należy około 40 proc. z 13 mln zarejestrowanych w Argentynie pracowników. Wiele z nich ma związki lub sympatyzuje z ruchem peronistowskim, z którego wywodził się poprzedni rząd kraju.
W odpowiedzi na groźby strajku rzecznik prezydenta oświadczył, że pracownicy administracji państwowej, którzy wezmą udział w protestach, stracą wynagrodzenie za dzień pracy.
Milei po objęciu urzędu postawił na naprawę gospodarki poprzez terapię szokową. Uznał to za słuszne rozwiązanie wobec sięgającej 200 proc. inflacji. Tak prezydent ograniczył dotacje do paliw i transportu publicznego, zniósł limity cen podstawowych produktów i pozwolił na spadek kursu argentyńskiej waluty, peso, o ponad 50 proc. względem dolara w ciągu jednego dnia, co przełożyło się na podwyżki cen w sklepach i na stacjach benzynowych. Stało się to dodatkowym obciążeniem dla mieszkańców, z których około 40 proc. żyje poniżej granicy ubóstwa.
Jeszcze w grudniu 2023 roku Milei wydał „megadekret”, w którym znalazły się setki zapisów deregulujących gospodarkę – od ceł i eksportu, przez ceny i prawo pracy, po przepisy dotyczące wynajmu nieruchomości. Dekret został czasowo zablokowany przez Izbę Pracy, w której większość mają peroniści, i obecnie jest przedmiotem sporów sądowych i dyskusji w parlamencie.
Źródło: PAP/Oprac. MA
To nie protestanci, ale katoliccy zakonnicy wymyślili kapitalizm