Do niecodziennej sytuacji doszło podczas meczu IV lidze piłkarskiej kobiet pomiędzy Świtem Barcząca a Vulcanem Wólka Mlądzka. Trener drużyny przyjezdnej w przerwie spotkania domagał się… sprawdzenia płci zawodniczki drużyny przeciwnej.
Spotkanie było rozgrywane 26 września. To co działo się na boisku (piłkarki Świtu zwyciężyły 4:3) stanowiło jednak tylko otoczkę do wydarzeń pozasportowych, jakie miały miejsce w przerwie spotkania. W przerwie spotkania trener Vulcanu zszedł do szatni piłkarek Świtu i zażądał weryfikacji płci zawodniczki.
Powodem jego zachowania była fryzura zawodniczki (krótko ścięte włosy) oraz jej „atletyczna sylwetka”.
Wesprzyj nas już teraz!
W sprawę włączył się sędzia spotkania, który stwierdził, że jest to niemożliwe.
„Po meczu zawodniczki Vulcanu przepraszały za zachowanie trenera. (…) Reprymendę za zajście dostał także od zawodniczek-kibicek, ale mimo to upierał się przy swoim, ciągle mówiąc o zarządzie”, czytamy w komunikacie Świtu Barcząca.
Zarząd klubu z Wólki Mlądzkiej zareagował na zdarzenie po czterech dniach publikując oświadczenie w mediach społecznościowych. Jak tłumaczono: trener Vulcanu żądał okazania przez zawodniczkę Świtu… dowodu osobistego albo karty zawodniczej.
„Jest nam przykro, iż sprawa przybrała nadmierny bieg, a także w naszej opinii jest interpretowana na potrzeby ideologiczne. Tworzymy środowisko sportowe aby służyć ludziom ponad wszelkimi podziałami”, napisano.
Całą sprawę zbadali dziennikarze Polskiego Radia RDC. Dowiedzieli się z Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej, że obecnie trwa postępowanie wobec trenera. Na razie jednak nie wiadomo, czy zostaną wyciągnięte konsekwencje.
Źródło: sport.tvp.pl, Facebook / Świt Barcząca
TK