Wydobycie rzadkich surowców napędzających „transformację energetyczną” zachodu dewastuje krajobraz i społeczeństwo uboższych państw. Problem boleśnie dotyka Konga – kraju zasobnego w złoża kobaltu. Surowiec dla potentatów „zeroemisyjnej” technologii w nieludzkich warunkach pozyskują biedni mieszkańcy, a środowisko afrykańskiego kraju niszczeje w skutek wzrostu popytu. To cena, jaką Afryka płaci za „zrównoważony rozwój” tzw. pierwszego świata. Cena o której wspomina się niezbyt chętnie…
Demokratyczna Republika Konga posiada nawet do 70 proc. światowych rezerw pierwiastku służącego do produkcji akumulatorów i baterii – w tym tych napędzających samochody elektryczne. „Osobówki” na prąd wkrótce mają przez klimatyczne obostrzenia na terenie Unii Europejskiej zastąpić pojazdy napędzane spalinowo. To rzekomo alternatywa lepsza dla środowiska…
Tymczasem rosnące zapotrzebowanie na kobalt niszczy środkowo- afrykańskie państwo. We wschodniej części kraju o kontrolę nad kopalniami rywalizują ze sobą militarne bandy. Jednocześnie korporacje, umożliwiające eko – radykałom transformację ekologiczną, bez skrupułów prowadzą swoje interesy. Jak czytamy na łamach portalu vaticannews.va – przedsiębiorstwa wykorzystują powszechną korupcję i bez żadnej kontroli zarządzają swoimi kopalniami.
Wesprzyj nas już teraz!
– Jeśli leci się nad regionem Kolwezi, gdzie kobalt jest wydobywany na dużą skalę, […] wszędzie widać ogromne dziury – wskazuje na skalę problemu przewodniczący lokalnej konferencji episkopatu. – W prowincji Ituri, prowincji Tshopo, prowincji Dolne Uele i obu Kivu znajdują się nielegalne kopalnie w lasach, które odprowadzają odpady do cieków wodnych. Woda zamieniła się tam w muł – dodaje ordynariusz Kinsangani. Jak alarmują eksperci, eksploatacja złóż oznacza wycinkę milionów drzew i zanieczyszczenie toksycznymi związkami pobliskich terenów mieszkalnych.
Co jednak najgorsze, wydobycie kobaltu wiąże się z zagrożeniem dla zdrowia mieszkańców i pracą w nieludzkich warunkach. Według relacji Ojca Rigoberta Minani Bihuzo często w kopalniach wykorzystywane są ofiary handlu dziećmi, ze względu na swój niewysoki wzrost. Nieletni niewolniczo pracują po 12 godzin dziennie za pomocą prymitywnych narzędzi. Pozbawieni są również opieki zdrowotnej. Wielu umiera z powodu nieleczonych chorób i odniesionych urazów.
– Niestety, całe to bogactwo pobudza chciwość wielu ludzi czy to na poziomie narodowym, czy też międzynarodowym, a nawet globalnym. Mieszkamy w bardzo bogatym kraju, w którym większość ludzi żyje w ubóstwie – podsumowuje abp Marcel Utembi Tapa.
Źródła: vaticannews.com, PCh24.pl
FA