Biały Dom od dłuższego czasu skarży się, że „ktoś” selektywnie ujawnia informacje w celu tworzenia określonej narracji i tym „kimś” powinny zainteresować się służby.
Rzecznik Białego Domu Sean Spicer powiedział we wtorek, że amerykańscy obywatele powinni się obawiać, że ktoś „selektywnie ujawnia informacje i fakty” na temat administracji Trumpa, aby „stworzyć pewną narrację”.
Wesprzyj nas już teraz!
Spicer odpowiadał m.in. na pytania dotyczące materiałów opublikowanych przez dziennik „The Washington Post”, który oskarżył prezydenta Donalda Trumpa o „niewłaściwe podzielenie się” tajnymi informacjami podczas spotkania z szefem rosyjskiego MSZ Siergiejem Ławrowem oraz ambasadorem Rosji w zeszłym tygodniu.
Wcześniej doradca ds. bezpieczeństwa narodowego gen. H.R. McMaster przekonywał, że przez cały czas towarzyszył prezydentowi w spotkaniu i ani razu nie padły z jego ust słowa, które można by uznać za „niewłaściwe dzielenie się poufnymi informacjami”. Generał tłumaczył, że rozmawiano m.in. o wspólnym zagrożeniu ze strony Państwa Islamskiego.
Spicer zwrócił uwagę, że „ktoś selektywnie udostępnia pewne informacje i fakty (…), starając się celowo stworzyć (…) pewną narrację lub problem”. Stwierdził także, że dziennikarze otrzymują jedynie pewien wycinek informacji i tak naprawdę nie wiedzą, jak wygląda „cała układanka”. – Wygląda to tak jakby ktoś realizował pewien plan – mówił.
Prezydent Donald Trump miał już wcześniej zwrócić się do byłego szefa FBI Jamesa Comeya, prosząc go, by rozważył prowadzenie śledztwa w sprawie dziennikarzy, którzy publikowali informacje niejawne.
„The Times” podał, że na spotkaniu z Comeyem w lutym Trump potępił wycieki informacji niejawnych do mediów, mówiąc, że Comey „powinien rozważyć umieszczenie w więzieniu reporterów, którzy publikują informacje niejawne”.
Orzeczenie Sądu Najwyższego z 1971 roku zezwala prasie na publikacje tajnych informacji dostarczonych przez źródła, o ile dziennikarze nie nakłaniają potencjalne źródło do łamania prawa.
Źródło: businessinsider.com, cnsnews.com
AS
