Donald Trump dał jasny sygnał – koniec z zielonym szaleństwem. USA nie będą brały udziału w ideologicznym „ratowaniu klimatu”, za to zajmie się budowaniem mocnej gospodarki. Ropa wraca do łask. A w Europie? Klimatyzm ma się mocno, a ostatnie wieści ze Światowego Forum Ekonomicznego wskazują, że Bruksela chce w roli naczelnego obrońcy klimatu postawić Chiny. To oznacza dla Polski dalszą walkę z ekobzdrurą. A tak się składa, że „Nie Oddamy Miasta” ma do tego przydatne narzędzie.
Gościem Łukasza Karpiela w programie „Prawy Prosty” był dr Paweł Momro, prezes Fundacji Wolność i Własność, która jest koordynatorem inicjatywy „Nie Oddamy Miasta”. To w ramach tej inicjatywy od kilku lat podejmowane są przeliczne działania w obronie podstawowych praw obywateli i przeciwko ekologicznemu szaleństwo. To liczne interwencje, protesty m.in. przeciwko SCT, akcje informacyjne.
Wesprzyj nas już teraz!
– Chwytamy się wszystkiego, co się da, żeby to szaleństwo powstrzymać. W pewnym momencie zapadła decyzja, żeby powołać jakiś podmiot, który będzie koordynował te działania i który będzie tę kampanię budował i wspierał dalej. Bo jak widzimy, ekorewolucja nie stopuje. Tak powstała Fundacja Wolność i Własność. Na stronie wolnościwłasność.pl mogą Państwo zobaczyć co robimy w obronie podstawowych swobód obywatelskich, praw, wolności człowieka – zadeklarował dr Momro.
Pożyteczne narzędzia
Fundacja obecnie szykuje kampanię uświadamiającą obywateli czym jest Zielony Ład. A już teraz można odebrać kalendarz książkowy „Nie Oddamy Miasta”. Jak mówił dr Momro, to nie jest zwykły kalendarz, ale małe małe kompendium argumentów do walki z Zielonym Ładem. W kalendarzu znalazło się m.in. ciekawe motokalendarium, czy dwa małe cykle publicystyczne. Jest też ciekawa myśl na każdy tydzień rozbrajająca tezy ekoszaleńców.
– Pokazujemy, by też uzmysłowić naszym rodakom, w jakiej sytuacji jest nasze państwo i w jakiej sytuacji jesteśmy jako naród, jako społeczeństwo. To z jednej strony sześć polskich prototypów, których nigdy nie wprowadzono do produkcji, a można było. I trochę w kontrze do niego sześć samochodów, nowatorskich pojazdów produkowanych seryjnie, które nie miały prawa się udać, a udało się i osiągnęły sukces. I niestety wśród nich nie ma ani jednego auta z Polski – mówił dr Momro.
Kalendarz można odebrać wspierając Fundację Wolność i Własność poprzez stronę: kalendarz.nieoddamymiasta.pl
Efekt Trumpa tylko w USA?
Warto przypomnieć, że Donald Trump w dniu inauguracji podjął ponad 200 decyzji, w tym te dotyczące bezpieczeństwa energetycznego USA i Zielonego Ładu. Prezydent USA dał do zrozumienia, że jego kraj nie będzie podążał drogą ekoszaleństwa i ponownie da szanse paliwom kopalnym, które postrzegane są jako fundament rozwoju gospodarki.
W Polsce tymczasem brniemy w klimatyzm. A jego ostatnią odsłoną, która dotknie wielu Polaków jest nowelizacja ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Jak mówił dr Momro, wprowadza ona m.in. obowiązki doposażania flot w pojazdy „zeroemisyjne”, czyli de facto elektryczne, a miasta liczące powyżej 100 tys. mieszkańców zobligowane zostały do wprowadzania stref czystego transportu, gdy poziom emisji NO2 nie spełnia w nich norm.
– W naszym środowisku mówimy, że to są strefy czystego absurdu. Zrobiliśmy w zeszłym roku kampanię billboardową wokół miast, które już wtedy były bezpośrednio zagrożone wdrażaniem stref, czyli wokół Wrocławia, Warszawy i Krakowa. Na billboardach, które sfinansowali nasi wspaniali darczyńcy napisaliśmy: „strefa czystego absurdu, chcą Ci zabrać prawo jazdy po Twoim mieście”. Do tego się to sprowadza. Do wyeliminowania bardzo dużej części samochodów z przemieszczania się po mieście w granicach strefy, w związku z tym, że one nie spełniają jakichś wymogów. I o ile do tej pory ustawa o elektromobilności mówiła, że każda gmina w Polsce może sobie taką strefę wprowadzić, o tyle teraz pojawia się obowiązek uzasadniany różnymi absurdami, np. zagrożeniami związanymi z zanieczyszczeniami z transportu – tak jakby tylko auta i to w dominującym zakresie wywoływały te zanieczyszczenia, co nie jest prawdą i jest to już naukowo udowodnione – dodał prezes FWW.
Jak przypomniał, wobec absurdu, jaki wprowadzała nowela ustawy, Fundacja Wolność i Własność, działając w ramach kampanii „Nie Oddamy Miasta”, złożyła w imieniu obywateli protest do prezydenta Andrzeja Dudy, z prośbą o weto. Projekt bowiem przeszedł ekspresowo przez Sejm, zupełnie lekceważąc głos społeczny.
Tymczasem wyraźnie widać, że w podejmowanych działaniach nie chodzi o troskę o klimat – bo zakładane działania nie wpłyną na jego kondycję. A jeśli nie wiadomo o co chodzi…?
– Donald Trump właśnie likwiduje wszelkie subsydia, dopłaty, przepisy przymuszające do wymiany aut na „elektryki”. U nas przeciwnie i wszystkie nazwy tych aktów brzmią pięknie i troskliwie. Bo oczywiście nikt nie napisze: „uchwała o przymuszeniu ludzi do zakupu elektryków” – dodał dr Momro.
Nie dla SCT
Politycy przy tym za nic mają głos obywateli. A ci – tak jak w Krakowie – licznie angażują się w konsultacje społeczne i jednogłośnie mówią „NIE dla SCT”. Co na to urzędnicy? Cóż – mają konkretny cel i go realizują, grając przy tym z obywatelami na zasadach przez siebie wyznaczanych. Walka jest więc niezmiernie trudna.
– Na konsultacje przychodziło bardzo dużo ludzi, w różnym wieku, często mieszkańców z centrum miasta, często też ludzi spoza Krakowa. I jest jeden wspólny mianownik tych wszystkich spotkań. Prawie wszyscy są przeciwko strefie. Myśmy oczywiście też byliśmy obecni na tych spotkaniach. I warto o tym wiedzieć, bo Kraków jest dziś pewnym poligonem doświadczalnym. Dlatego walczymy i będziemy walczyć w imieniu mieszkańców i wspólnie z nimi o to, żeby te przepisy w życie nie weszły – zapewnił prezes FWW.
Jak przypomniał, w Krakowie padł pomysł, by obowiązkową SCT ustanowić na Rynku Głównym i tym zadowolić wymogi ustawy i KE. Urzędnicy potakiwali głową… i dalej robią swoje – tu wspomnijmy, że SCT w Krakowie ma, z małymi wyłączeniami, obowiązywać w całym mieście.
Walka z absurdalnymi pomysłami urzędników trwa. A do głosów sprzeciwu wobec krakowskiej SCT dołączyli ostatnio pracownicy Elektrociepłowni w Krakowie, którzy zostaną pozbawieni możliwości dojazdu do pracy. O tym urzędnicy oczywiście nie pomyśleli. Więcej o sprawie TUTAJ.
MA
Zobacz cały program:
W Krakowie SCT to coraz bardziej strefa czystego absurdu. Energetycy protestują