Sekretarz stanu USA Rex Tillerson w związku z medialną nagonką na Donalda Trumpa za zamieszki na tle rasowym w Wirginii stwierdził, że prezydent wyrażając się o wartościach „mówi za siebie”.
Tillerson pojawił się w niedzielę w stacji Fox News i odpowiadał na zarzuty dotyczące krytyki komisji oenzetowskiej z powodu niepotępienia przez administrację Trumpa „gwałtownych rasistowskich zdarzeń”.
Wesprzyj nas już teraz!
Szef amerykańskiej dyplomacji przekonywał, że jego departament „wyraża” i „reprezentuje amerykańskie wartości, to jest zobowiązanie do wolności, zaangażowanie w równe traktowanie ludzi na całym świecie i to nigdy się nie zmieniło”.
Trump po zamieszkach w Charlottesville obwinił „wiele stron” za przemoc, która wybuchła w mieście. Lewicowe „elity’ mają mu za złe, że nie potępił „bigoterii” tzw. zwolenników dominacji białych.
W przemówieniu z 18 sierpnia Sekretarz Stanu potępił rasizm, stwierdzając, że „nienawiść nie jest wartością amerykańską”. – Musimy dążyć do pojednania, zrozumienia i poszanowania, niezależnie od koloru skóry, pochodzenia etnicznego, religijnego czy politycznego – dodał.
W zeszłym tygodniu Komitet ds. Likwidacji Dyskryminacji Rasowej (CERD) zaapelował do Stanów Zjednoczonych o odrzucenie zbrodni o charakterze rasistowskim i mowy nienawiści po wiecu w Charlottesville i ostrzegł, że brak zdecydowanej reakcji na zamieszki, może doprowadzić do eskalacji przemocy.
Komentarz Tillersona w Fox News wzbudził szybką reakcję w mediach społecznościowych. Były doradca Departamentu Stanu, politolog Eliot Cohen stwierdził, że przez zdystansowanie się od wypowiedzi prezydenta, „Sekretarz Stanu po prostu wrzucił prezydenta Stanów Zjednoczonych pod autobus”.
Tillerson bowiem zasugerował, że prezydent nie reprezentuje wartości amerykańskich. Zapytany, czy wypowiedzi prezydenta po zamieszkach w Wirginii utrudniły mu reprezentowanie Ameryki za granicą, Tillerson odparł: Nie wierzę, by ktoś miał wątpliwości co do wartości Amerykanów, czy zaangażowania rządu amerykańskiego lub agencji rządowych w promowanie tych wartości i ich obronę.
Dopytywany przez prowadzącego, czy obejmują one także wartości prezydenta, Tillerson odpowiedział: prezydent mówi za siebie.
Zapytany, czy „odcina się” się od Trumpa, Sekretarz Stanu stwierdził: Udzieliłem własnych komentarzy dotyczących naszych wartości. Uczyniłem to także w przemówieniu, które przekazałem Departamentowi Stanu w ostatni tydzień.
Tillerson jest ostatnim członkiem gabinetu Trumpa, który odmawia obrony reakcji prezydenta za zamieszki w Charlottesville.
Na początku tygodnia doradca ekonomiczny Gary Cohn cytował „Financial Times”, mówiąc, że Biały Dom może i musi lepiej potępiać grupy rasistowskie i powinien zrobić wszystko, aby zniwelować głębokie podziały istniejące w naszych społecznościach. Po tych wypowiedziach Cohn zrezygnował ze stanowiska.
Również Sekretarz Obrony gen. James Mattis przebywający z kilkudniową wizytą zagranicą przekonywał, że ma „problemy i utracił „moc inspiracji” odnosząc się do kontrowersji wokół prezydenta USA.
W weekend były wiceprezydent Joe Biden skrytykował obecnego przywódcę Stanów Zjednoczonych na łamach magazynu „The Atlantic”.
„Dzisiaj mamy amerykańskiego prezydenta, który publicznie głosi moralną równowagę pomiędzy sympatykami Ku Klux Klanu i neonazistami a tymi, którzy sprzeciwili się ich jadowi i nienawiści” – napisał Biden.
Na wiecu w Phoenix w Arizonie Trump bronił swoich wypowiedzi po zamieszkach w Wirginii i obwinił media za fałszywe przedstawienie tego, co się tam zdarzyło.
Źródło: voanews.com / guardian.co.uk / cnsnews.com
AS