W środę na ulicach Miśka, Grodna i Mohylewa doszło do protestów przeciwko „dekretowi o pasożytnictwie”. Demonstracja antyrządowa w stolicy Białorusi była pierwszym od lat tego typu wydarzeniem, na którą zgodę wyraził Aleksander Łukaszenka.
Na proteście w Mińsku, według różnych szacunków, pojawiło się od tysiąca do trzech tysięcy osób. Uczestnicy nieśli transparenty z hasłem „Nie jesteśmy darmozjadami” i skandowali hasła „Niech żyje Białoruś”, „Wierzymy, możemy, zwyciężymy!” oraz „Łukaszenko, odejdź!”. Wzywali także władze do rozwiązania problemów gospodarczych kraju, m.in. odwołania dekretu o pasożytnictwie.
Wesprzyj nas już teraz!
Pomimo, że marsz w stolicy Białorusi przebiegał bez incydentów, to po jego zakończeniu milicja zatrzymała kilka osób ze środowisk anarchistycznych. Według informacji podanych przez telewizję Biełsat mieli oni zasłonięte twarze i nie reagowali na wezwania milicjantów i ostrzeżenia o odpowiedzialności karnej. „Jesteśmy jedyną organizacją, której władza nie kontroluje” – odpowiadali demonstrujący anarchiści.
Z kolei na ulicach Grodna protestowało około 1000 osób, zaś w Mohylewie około 500. W obu miastach aresztowano kilkunastu demonstrantów.
Demonstracje na Białorusi przeciwko „dekretowi o pasożytnictwie” trwają nieprzerwanie od 17 lutego. Od początku marca aresztowano ponad 100 demonstrantów, z których wielu skazano na kary więzienia i wysokich grzywien.
Źródło: gazetaprawna.pl
TK