„Przywołam kilka obrazów, które nijak nie pasują do lansowanych tez o galopującej sekularyzacji i o nieuchronności modernizacji Kościoła, by zatrzymać odpływ wiernych”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Jan Pospieszalski.
Pierwszy obraz to scena z sierpnia z kolegiaty pw. Przemienienia Pańskiego w Garwolinie, gdzie „w dni powszednie na wieczornych Mszach kościół jest wypełniony do ostatniego miejsca”.
Drugi obraz pochodzi z Maciejowic. „Na wieczornych Mszach, w dzień powszedni, również pełen kościół ludzi. W dniach pielgrzymki – do 13 sierpnia włącznie – ksiądz proboszcz głosił specjalne katechezy, na których przypominał naukę katechizmu odnośnie do siedmiu grzechów głównych”, relacjonuje publicysta. Jego zdaniem tego typu inicjatyw w wielkomiejskich parafiach, które w dodatku spotkałyby się z dużym, pozytywnym odzewem ze strony wiernych „ze świecą szukać”.
Wesprzyj nas już teraz!
Kolejny obraz pochodzi z miejscowości Gończyce. „Gdy do proboszcza dotarła wiadomość o duchowym zagrożeniu, którego doświadcza jedna z rodzin, gdzie rodzice walczą o nawrócenie swojej latorośli, ksiądz zarządził szturm modlitewny. Idąc śladem misjonarza, który posługując w Związku Sowieckim, stosował taką metodę, poprosił wiernych o wspólne odmówienie modlitwy Ojcze nasz, ale tysiąc razy! Po wieczornej mszy niemal wszyscy zostali w kościele i pod przewodnictwem proboszcza, do godz. 4, trwała modlitwa wstawiennicza”, czytamy dalej.
„Gdy opowiedział mi o tym, a ja wyraziłem zdziwienie, proboszcz z uśmiechem wyznał, że na swoich wiernych zawsze może liczyć, skoro tylko z jego parafii na pieszej pielgrzymce w tym roku było 250 osób. Świat chyba jeszcze nie jest taki zły. Trzeba wyłączyć telewizor i wyjechać 70 km poza Warszawę”, podsumowuje Jan Pospieszalski.
Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”
TG