Tunezja znowu może pogrążyć się w chaosie po wtorkowej dymisji premiera Hamadiego Jebali, któremu nie udało się utworzyć ponadpartyjnego rządu. Kryzys polityczny pogłębia się. Nie ma nowej konstytucji, a większość ważnych urzędów w państwie kontrolują islamiści.
W poniedziałek tunezyjski parlament głosami islamistów, spośród których wywodzi się sam Jebali, odrzucił skład nowego rządu technokratów. Dzień później premier podał się do dymisji. Tuż po głosowaniu mówił: – To duże rozczarowanie. Nasi obywatele są rozczarowani klasą polityczną. Musimy odbudować zaufanie. Dodał jednak szybko, że jego niepowodzenie nie musi oznaczać porażki rewolucji, która wybuchła w kraju dwa lata temu. Tunezję opuścił wówczas długoletni dyktator Zine el Abidin Ben Ali.
Wesprzyj nas już teraz!
Sytuacja w kraju jednak nie poprawia się. Warunki życia wciąż są bardzo trudne. Trwa walka o władzę między islamistami a liberalnymi muzułmanami. W wyniku tej rywalizacji 6. lutego doszło do zabójstwa nieprzejednanego krytyka rządu Shokri Belaida. O zorganizowanie zamachu przed jego domem podejrzewa się ludzi związanych z islamistami. Ci jednak wszystkiemu zaprzeczają.
Do tej pory nie opracowano nowej konstytucji – mówiło się, że miałaby ona wprowadzić nowy podział władzy. Misji formowania rządu mają się teraz podjąć minister zdrowia Abdelatif Mekki, albo minister sprawiedliwości Moureddine Bhiri.
Stworzenie ponadpartyjnego rządu jest dziś niemal niemożliwe. Rządzący obecnie islamiści z partii Ennahda nie chcą zgodzić się na rezygnację z kluczowych stanowisk. Salafici kontrolują m.in. ministerstwo spraw wewnętrznych, zagranicznych i sprawiedliwości. Zdominowali także Zgromadzenie Narodowe.
Jeden z urzędników państwowych komentując sytuację w kraju mówił do reportera agencji AFP: – Wszystko zostało wstrzymane. Problem w tym, że nikt w kraju nie myśli o dobru ogólnym, ajedynie o swoich partykularnych interesach.
Źródło: The Daily Teelgraph, AS.