26 lipca 2017

Turcja odwraca się od NATO. Erdogan stawia na samodzielność i współpracę z Rosją

(fot. UMIT BEKTAS/REUTERS/Forum)

Zrobiliśmy z Federacją Rosyjską niezbędne kroki, złożyliśmy podpisy w nadziei, że zobaczymy S-400 w naszym kraju i będziemy go stosować – powiedział na dzisiejszym (wtorek, 25 lipca) posiedzeniu rządzącej frakcji parlamentarnej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju premier Turcji Recep Erdogan. Według azerskiego portalu „Haqqin” turecki przywódca nie ujawnił kiedy i pod jakimi dokładnie dokumentami złożono podpisy ale poinformował o zbliżającym się finale rozmów z Rosją.

 

Jak nie USA to Rosja

Wesprzyj nas już teraz!

S – 400 to system rakietowy czwartej generacji autorstwa Rosjan, opracowany w jednym z biur konstrukcyjnych rosyjskiego koncernu zbrojeniowego PWO Almaz-Antej. Firma ta specjalizuje się w broni rakietowej a S-400 jest nowocześniejszy i skuteczniejszy od poprzedniej generacji S-300. Może zwalczać cele poruszające się w przestrzeni powietrznej (samoloty i rakiety) nawet do odległości 3,5 tys. km. S-400 to system rakietowy typu ziemia – powietrze, przewożony na samodzielnych pojazdach i w związku z tym wygodny w przerzucaniu go w miejsca konfliktu. Posiadanie takiego systemu zwiększa zdolności obrony danego kraju przed atakiem rakietowym i samolotowym a duża mobilność daje możliwości budowy sieci obrony w zależności od ośrodka zagrożenia. O systemie S–400 usłyszeliśmy w Polsce przy okazji odpowiedzi Rosji na rozmieszczanie wojsk NATO na wschodniej flance. Wówczas władze Federacji Rosyjskiej zapowiedziały ulokowanie systemu S – 400 oraz rakiet „Iskander” w Okręgu Królewieckim (Kaliningradzkim), między Polską a Litwą.

 

Zapowiadając finalizację umowy turecko – rosyjskiej premier Erdogan pozwolił sobie na lekki atak werbalny na Stany Zjednoczone, których polityka od czasu nieudanego przewrotu wojskowych w ubiegłym roku jest stale krytykowana przez szefa rządu Turcji.

 

Erdogan w dzisiejszej wypowiedzi także dał do zrozumienia, że największy kraj NATO prowadzi politykę niezgodną z interesem jego kraju, choć są członkami jednego sojuszu militarnego.

 

Według portalu „Haqqin”, adresowanego do mieszkańców Azerbejdżanu i Kaukazu, Recep Erdogan miał stwierdzić m.in.: „Jeśli latami nie możemy porozumieć się z Stanami Zjednoczonymi (o podobnym systemie obrony – przyp. JB), to trzeba podejmować inne rozwiązania. Grecja używa systemu obronnego S-300 i to nie interesuje USA. A dlaczego interesują się naszą współpracą z Rosją?”.


Być bezpiecznym w strefie wojen

Dość ostre słowa Erdogana pokazują nie tylko brak współpracy w kwestii sprzedaży systemów obronnych między dwoma członkami NATO ale także dużą determinację władz Turcji do samodzielnego działania w samodzielnie zakreślonej strefie interesów.

 

Tymczasem w otoczeniu Turcji i w niej samej żywe są konflikty prowadzone z bronią w ręku. Objęty wojną Bliski Wschód z licznymi miejscami napięcia jest obszarem, w którym w każdej chwili można spodziewać się eskalacji działań wojennych. Liban, Izrael, Palestyna i Syria to niedalekie kraje, przypominające beczki prochu z ciągle iskrzącymi konfliktami i zamachami terrorystycznymi. Niespokojny Irak, gdzie mimo obalenia reżimu Saddama Hussejna 13 lat temu nadal trwają walki i giną żołnierze oraz cywile. Dodatkowe napięcie w Iraku i Turcji niesie partyzancka Kurdów a przy północno – wschodniej granicy tureckiej Armenia i Azerbejdżan prowadzą wojnę w Górskim Karabachu. Trudno też mówić o stabilności innego sąsiada Turcji – Gruzji, choć wśród azjatyckich sąsiadów Ankary i tak jest to najspokojniejszy zakątek, przynajmniej na pograniczu z Turcją.

 

Waszyngton na poboczu

Porozumienie się z Moskwą jest dla Ankary wygodne wobec niechęci z jaką spotyka się ze strony Stanów Zjednoczonych. Jak napisano na armeńskim portalu „Aysor.am”, Ministerstwo Obrony Stanów Zjednoczonych oczekuje, że Turcja wyjaśni swoją współpracę z Rosją w zakresie zakupu rosyjskiego systemu obrony S–400. Dla Waszyngtonu istotne są dwa wątki wokół S–400. Po pierwsze, zakup uzbrojenia w Rosji – kraju postrzeganym jako drugi (obok Chin) konkurent USA o wpływy na świecie. Po drugie, ważny dla amerykańskich korporacji zbrojeniowych jest fakt ucieczki dużego kontraktu. Według „Ukraińskiej Prawdy” Turcja za S-400 zapłaci Rosji 2,5 miliarda dolarów. Utrata takiego kontraktu boli nawet wielkie korporacje zbrojeniowe.

 

Poszukiwanie alternatywnego dostawcy systemu obrony lotniczej nie było kaprysem ostatniej chwili. Wobec braku porozumienia z Waszyngtonem Turcja wcześniej szukała sprzętu w Chinach, ale wtedy ugięła się pod pręgieżem państw NATO. Klimat do zawarcia kontraktu przygotowywali dużo wcześniej również Rosjanie. Już w marcu tego roku pojawiały się wypowiedzi Rosjan o braku przeszkód dla sprzedaży Turcji – członkowi NATO systemu obronnego S–400. Doprowadzenie do sprzedaży S–400 Turcji przez Rosję przyniesie Kremlowi podwójną korzyść – przypływ gotówki do kasy państwa i powiększenie dystansu między Waszyngtonem a Ankarą, dysponującą ósmą armią świata i czwartą w gronie państw NATO. Strata takiego sojusznika byłaby dla USA wysoką ceną, poniesioną w niezwykle trudnych czasach.

 

Jan Bereza

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 306 346 zł cel: 300 000 zł
102%
wybierz kwotę:
Wspieram