Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan chce rozszerzyć operacje wojskowe w Syrii i Iraku przeciwko „kurdyjskim terrorystom”. To ma być odwet za egzekucję trzynastu tureckich zakładników w dniu 13 lutego br. przez przywódcę jednej z komórek Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) w Iraku.
Założona w 1984 r. PKK została uznana za organizację terrorystyczną nie tylko przez Turcję, ale także kraje Unii Europejskiej i Stany Zjednoczone. Jej bojówki mają bazy m.in. w górach regionu Kurdystanu w Iraku, na granicy z Turcją.
Wesprzyj nas już teraz!
Część bojówkarzy zasiliło szeregi Syryjskich Sił Demokratycznych (SDF).Członkowie PKK zamordowali 13 lutego zakładników uprowadzonych w latach 2015-2017. Byli pośród nich m.in. tureccy żołnierze, policjanci, cywile i prawdopodobnie członkowie wywiadu.
Turcja, która wszczęła operację wojskową i ratowniczą 10 lutego w irackich górach Gare chciałazabić lub schwytać czołowych dowódców PKK Murata Karayilana i Durana Kalkana – obaj planowali się udać na spotkanie w jednej z tamtejszych grot. Jednak PKK dowiedziało się o planach tureckich i spotkanie zostało odwołane w ostatniej chwili. Same jednostki PKK nie zdołały się ewakuować.
10 lutego o 3.00 nad ranem rozpoczęła się turecka operacja. Portal al-monitor.com podaje, że około 40 tureckich odrzutowców F-16 zbombardowało obszar przy wsparciu uzbrojonych i obserwacyjnych dronów. To właśnie wtedy miało dojść do egzekucji 13 jeńców tureckich.
Turcja twierdzi, że pozyskała bojownika kurdyjskiego wysokiego szczebla w tajnej operacji prowadzonej przez wywiad w zdominowanym przez jazydów regionie Sindżaru w Iraku. Ibrahim Parimz PKK, który nosił kryptonim „Lazer”, był odpowiedzialny za „logistykę.”
Sindżar rządzony przez Kurdów na granicy z Syrią jest kluczowym miejscem dla rebeliantów PKK przemieszczających się między Irakiem a Syrią. Turcja kilkakrotnie atakowała ten obszar. Operacje te wywołały panikę wśród ludności cywilnej, zwłaszcza, że zamieszkująca tam ludność jazydzka przeszła już traumę z powodu ludobójczej kampanii Państwa Islamskiego w 2014 roku.
Na początku lutego burmistrz Sindżaru Mahma Khalil apelował do rządu irackiego o przejęcie pełnej kontroli nad regionem, by zapobiec inwazji tureckiej. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami międzynarodowymi z października 2020 r. Sindżar powinien być zdemilitaryzowany. „Ani [PKK], ani Turcja nie powinny mieć możliwości ataku” –mówił burmistrz.
Umowa wspierana przez ONZ a zawarta między Bagdadem i Rządem Regionalnym Kurdystanu (KRG) stanowiła, że PKK miała być wyparta z Sindżaru.
Turecki minister obrony Hulusi Akar jeszcze w styczniu podczas wizyty w Bagdadzie i Erbilu próbował nakłonić zarówno rząd iracki jak i Kurdystanu do wspólnej ofensywy przeciwko PKK w Sindżarze.
Premier Iraku Mustafa al-Kadhiminie chce wikłać się w operację w regionie, w którym dziesięcioletnia obecność wojskowa Turcji jest źródłem napięć między Bagdadem a Erbil.
PKK w znacznym stopniu przyczyniła się do uratowania w 2014 r. tysięcy jazydów przed Państwem Islamskim, gdy siły KRG uciekły z Sindżaru, nie pozostawiając jazydom broni. Stąd nie ufają oni KRG. Jazydzi są jednak także podzieleni co do roli PKK. Twierdzą, że z powodu tureckiej agresji, ściągają do Sindżau liczni bojownicy.
Zdaniem premiera KRG Masrour Barzaniego, umowa w sprawie Sindżaru „nie została wdrożona zgodnie z warunkami. Siły, które miały się wycofać, pozostają na tym obszarze”.
W regionie operują nie tylko siły PKK, ale także lokalna bojówka jazydów, którą założył i wyszkolił Bagdad. Jednostki Ochrony Sindżaru mają powiązania z irackimi Popularnymi Siłami Mobilizacyjnymi. Sindżar jest jednym z tak zwanych terytoriów spornych, które wg KRG powinien być pod kontrolą Kurdów.
Góry Gare, gdzie rozpoczęła się 13 lutego akcja Turków, to punkt tranzytowy dla bojowników PKK wjeżdżających do Turcji. SabanXelil, miejscowy burmistrz, powiedział serwisowi informacyjnemu Kurdistan 24, że tureckie samoloty wojskowe zbombardowały sześć wiosek. Stwierdził, że nie odnotowano żadnych ofiar, ale winnice i tereny rolnicze zostały poważnie uszkodzone.
Działania tureckie – ostrzegają analitycy – mogą zwiększyć i tak już bardzo napięte stosunki między Ankarą a Waszyngtonem.
Erdogan rzucił wyzwanie Amerykanom, oczekując od nich natychmiastowej reakcji w związku z egzekucją tureckich zakładników. Pyta, „Hej, Zachód! Gdzie jesteście?”
Dzień po zabójstwie Biały Dom wydał ostrożne oświadczenie, potępiając tych, którzy sprzymierzają się z terrorystami. W rozmowie telefonicznej z tureckim ministrem spraw zagranicznych Mevlutem Cavusoglu Anthony Blinken zrzucił winę na „terrorystów PKK” za morderstwo i na tym poprzestał.
Erdogan znowu odpowiedział: – Hej, Zachód! Gdzie jesteście? Dlaczego nie podnosicie głosu? Dlaczego milczycie? Kiedy coś takiego się dzieje, robicie zamieszanie. Gdy miał miejsce incydent 15 lipca milczeliście. A teraz, gdy wydarzył się ten incydent, nadal milczycie.
Przemawiając na kongresie partii AK w Trabzonie, prezydent obiecał „w nadchodzącym okresie rozszerzyć operacje, które prowadzimy od jakiegoś czasu iw których poczyniliśmy znaczące postępy, na obszary szczególnie zagrożone”.
Ubolewał z powodu „śmierci męczenników” i zapowiedział, że nie ustanie w walce z „organizacją terrorystyczną, której przeszłość jest pełna masakr cywilnych, w tym dzieci, kobiet i osób starszych, i która ostatnio nikczemnie dokonała egzekucji nieuzbrojonych ludzi”.
– Niedawny incydent po raz kolejny pokazał, jak ważne są operacje, które Turcja prowadzi w celu zwalczania PKK w Syrii i Iraku dla bezpieczeństwa naszych granic, bezpieczeństwa narodowego, pokoju naszych obywateli i naszej przyszłości – dodał.
Zauważając, że nikt poza kilkoma słabymi głosami nie wyraził poparcia dla Turcji w obliczu egzekucji 13 niewinnych osób, szef tureckiego państwa zapowiedział, że „nie będzie czekać, aż przyjdą do nas terroryści:, tylko sami udadzą się do „ich jaskiń”, by ich pokonać. – My wraz z naszymi żołnierzami, żandarmerią, policjantami i strażnikami nie pozwolimy im odetchnąć z ulgą w kraju i za granicą. Na tym nie poprzestaniemy. Aby nie doświadczyć ponownie podobnych ataków, pozostaniemy tak długo, jak to koniecznena zabezpieczonych obszarach – dodał.
Dwa dni po zdarzeniu Erdogan uwięził ponad 700 członków pro-kurdyjskiej Ludowej Partii Demokratycznej (HDP). Pojawiły się głośne wezwania do delegalizacji HDP, by skonsolidować głosy nacjonalistów, którzy przeszli do konserwatywnej IYI.
USA i Turcję różnią dwie zasadnicze kwestie: Kurdowie i rosyjski system S400. Erdogan żąda bezwzględnego poparcia Amerykanów. Z kolei minister obrony Hulusi Akar obiecał, że jeśli Stany Zjednoczone zrewidują swoją współpracę z syryjskimi siłami kurdyjskimi, to Ankara jest gotowa zrezygnować z rosyjskiej tarczy. Jednocześnie Turcy naciskają na Bagdad i Erbil w celu przeprowadzenia bardziej ekspansywnej operacji przeciwko PKK w irackim Kurdystanie.
Źródło: al.-monitor.com, tcb.gov.tr
AS