Unijni politycy coraz wyraźniej starają się ożywić negocjacje akcesyjne z Turcją. Rozmowy Ankara-Bruksela od 2009 r. tkwią w martwym punkcie. Turcy najwyraźniej są coraz mniej zainteresowani przystąpieniem do UE.
Kryzys w Unii Europejskiej sprawił, że islamski kraj przestał interesować się rozpoczętymi kilka lat temu negocjacjami. Od roli członka UE drugiej kategorii Turcy wolą pozycję regionalnej potęgi skierowanej na Azję i Bliski Wschód.
W ciągu siedmiu lat rozmów, przeciwko członkostwu muzułmańskiej Turcji w Unii zdecydowanie sprzeciwiały się m.in. Niemcy, Austria i Francja. Nicolas Sarkozy proponował Turcji zamiast członkostwa „uprzywilejowane partnerstwo”. Wejście Ankary do UE torpeduje także Cypr, z powodu bardzo napiętych stosunków dwustronnych. To właśnie Cypr przejął 1 lipca na sześć miesięcy przewodnictwo w UE, Turcja wówczas zawiesiła rozmowy z Brukselą.
Wesprzyj nas już teraz!
Sprawa Cypru nie jest jednak jedyną kwestią, która sprawiła, że Ankara jest już znacznie mniej niż kiedyś zaangażowana w proces negocjacyjny. Turcja wzmocniła w ostatnich latach swoją pozycję jako potęga regionalna i stała się wzorem dla krajów ogarniętych arabską rewolucją. Siła oddziaływania Unii na arenie międzynarodowej w tym samym czasie znacznie zmalała. Argumentem przeciw Unii jest również dla Turków fatalna kondycja finansowa Europy. Turecka gospodarka tymczasem dynamicznie się rozwija, wzrost gospodarczy kraju już od 10 lat wnosi średnio 5,4 proc. rocznie – przypomina „Gazeta Polska Codziennie”.
Unia usilnie próbuje ożywić rozmowy, dziś zależy na nich bardziej Brukseli niż Ankarze. Tureckie społeczeństwo nie jest już tak przychylnie nastawione do członkostwa kraju w Unii. W 2002 r. 76 proc. Turków popierało akcesję, dziś ich liczba spadła do 37 proc.
Źródło: „Gazeta Polska Codziennie”
kra