Armia turecka uderzyła na wioskę chrześcijańską Tel Tamr w syryjskiej guberni Hassaké, na północnym wschodzie kraju, w rejonie zamieszkałym przez większość kurdyjską. Okolice od dłuższego czasu wyludniają się z chrześcijan z powodu działalności wojsk Erdogana. Zdaniem prawosławnego biskupa Jaziry i Eufratu Turcy chcą przepędzić wyznawców Chrystusa z tych ziem.
W północno-wschodniej Syrii, na obszarze graniczącym z Turcją i Irakiem, w ostatnich latach nastąpiło stopniowe wyludnienie terenów zamieszkałych przez chrześcijan, spowodowane najpierw przemocą dżihadystów spod znaku Państwa Islamskiego, a obecnie armii tureckiej. Według oficjalnych komunikatów, Ankara prowadzi w regionie operacje wojskowe przeciw Kurdom.
W sieci pojawiły się zdjęcia i nagrania z przeprowadzonego przed kilkoma dniami szturmu. Wynika z nich, że siły tureckie i przychylnie do nich nastawione frakcje Syryjskiej Armii Narodowej (SNA) uderzyły na wioskę Tel Tamr, powodując szkody materialne w kościele Mar Sawa. Świątynia została już wcześniej zaatakowana przez bojowników tzw. Państwa Islamskiego w 2015 r., podczas porwania 250 chrześcijan z doliny rzeki Chabur. Niektóre lokalne źródła mówią także o poważnych zniszczeniach domów, które zostały uszkodzone w wyniku „masowego ostrzału”. Tereny Tel Tamr, lepiej znane jako dorzecze Chabru, były niegdyś domem dla ponad 12 tys. osób zamieszkujących 32 wioski. Według obecnych szacunków, liczba ta spadła do około tysiąca.
Wojska Erdogana prowadzą podobne działania od dłuższego czasu. Przykładowo w kwietniu miał miejsce atak, w wyniku którego zginął jeden Asyryjczyk oraz zniszczone zostały domy i kościoły. Mar Maurice Amseeh, syryjski arcybiskup prawosławny Jaziry i Eufratu uznał wprost, że celem ataków jest „opróżnienie regionu z chrześcijan”.
KAI/ oprac. FA