Pomimo głośno deklarowanej współpracy Turcji z Rosją i Iranem, mającej doprowadzić do zakończenia wojny w Syrii, pozycja Ankary w państwie Baszara al-Asada pozostaje niejasna. Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan oskarżył Waszyngton o nieudzielanie wsparcia z powietrza tureckim siłom, operującym w północnej części Syrii, w Al-Bab. Ankara, która sama nie może poradzić sobie z islamistami szantażuje administrację Obamy zdjęciami i filmami z frontu, które mają potwierdzać, iż Waszyngton wspiera terrorystów.
Trwają zacięte walki wokół twierdzy islamistów w Al-Bab (prowincja Aleppo). Tureckie wojsko, któremu Rosjanie pozostawili dużo swobody w północnej części Syrii, nie może poradzić sobie z islamistami. Turcy oskarżają koalicję zachodnią na czele z Amerykanami, że opuścili wspieraną przez Turcję Wolną Armię Syryjską (FSA) i nie są zainteresowani zwalczaniem terroryzmu w Syrii.
Wesprzyj nas już teraz!
W oświadczeniu dla mediów tureccy wojskowi zarzucili sojusznikom zachodnim, że nie udzielili im żadnej pomocy w walkach o twierdzę Al-Bab. Zdaniem wojskowych, Amerykanie zwlekali z pomocą w walkach o Rakkę, przez co dżihadyści IS nie mieli problemów z przeniesieniem się do Al-Bab, by tam kontynuować działania przeciwko tureckim siłom zbrojnym i FSA.
Prezydent Erdogan nie przebierając w słowach stwierdził na początku tygodnia, że koalicja USA nie tylko wstrzymała wsparcie lotnicze dla kampanii Turcji w Al-Bab, ale wsparła IS i kurdyjskie siły: Partię Demokratyczną Jedności (PYD) i jej zbrojne skrzydło – Ludowe Jednostki Obrony (YPG).
Według Ankary PYD i YPG są organizacjami terrorystycznymi, powiązanymi z zdelegalizowaną Partią Pracujących Kurdystanu (PKK). – To jest oczywiste. Mamy potwierdzone dowody: zdjęcia i filmy wideo – mówił Erdogan, odnosząc się do rzekomej współpracy USA z islamistami z IS. Turecki prezydent utrzymuje, że koalicja USA nie wywiązała się z wcześniejszych obietnic i nie tylko nie pomogła Turcji przejąć Al-Bab, ale w dodatku jej „przeszkadza”, wspierając dżihadystów IS.
Waszyngton zaprzeczył oskarżeniom Erdogana. Jednocześnie potwierdzono, że Ameryka dalej będzie wspierać kurdyjskie bojówki w walce przeciwko dżihadystom Państwa Islamskiego.
Turcja usiłuje za wszelką cenę nie dopuścić do powstania kurdyjskiego regionu autonomicznego w Syrii wzdłuż granicy tureckiej. Celem tureckiej armii jest przejęcie twierdz: Al-Bab i Manbidż. Później turecka armia zamierza wraz z koalicją wyzwolić Rakkę.
Rzecznik Erdogana, Ibrahim Kalin powiedział dziennikarzom, że „międzynarodowa koalicja musi wywiązać się z obowiązku udzielania wsparcia w celu odbicia Al-Bab”. Dodał, że wstrzymanie tego wsparcia jest „nie do przyjęcia”.
Turcy w momencie rozpoczęcia operacji Tarcza Eufratu w dniu 24 sierpnia nie ukrywali, że jest ona wymierzona nie tylko w IS, ale także Kurdów. Amerykanie z kolei domagają się, by tureckie wojsko w Syrii walczyło jedynie z IS, a nie YPG, której nie uznają za organizację przestępczą.
Stany Zjednoczone początkowo udzieliły wsparcia siłom tureckim w walkach w Jarablus i Dabiq, dość szybko przejęte przy minimalnych stratach w ludziach. Armia USA ogłosiła w listopadzie, że nie będzie pomagać Turkom w operacji w Al-Bab, po tym, jak siły tureckie zaczęły bombardować pozycje YPG wokół Al-Bab. Turcy za wszelką cenę chcą przejąć Al.-Bab i Manbidź, zanim zrobią to Kurdowie.
Ankara zakłóciła plany amerykańskie wkraczając znaczne dalej niż tego chcieli stratedzy waszyngtońscy. Początkowo turecka armia miała wkroczyć co najwyżej 20 km w głąb Syrii i odciąć IS od dostaw z Turcji. Teraz – w opinii ekspertów – „wydaje się, że Waszyngton chce dać nauczkę Turcji przez pozostawienie jej na własną rękę w Al-Bab”. Rosja – pomimo współpracy dyplomatycznej – także nie zamierza zapewnić wsparcia militarnego Turcji w walce o twierdzę Al-Bab.
Źródło: al-monitor.com., AS.