4 grudnia 2015

Strącenie rosyjskiego samolotu przez tureckie myśliwce zelektryzowały Kaukaz Południowy. Wspomnienia z wielu wojen osmańsko-carskich, które pustoszyły ten region między XVII a XX wiekiem nadal wywierają wpływ na opinię publiczną w regionie. Armenia, Azerbejdżan i Gruzja znajdują się obecnie pod rosnącą presją opowiedzenia się po jednej ze stron: Turcji albo Rosji.


Armenia jako lojalny sojusznik Rosji w tej części Azji od razu wydała oficjalne oświadczenie, wspierające Moskwę. Ormianie popierają także rosyjską interwencję wojskową w Syrii, Według politologa Vahrama Ter-Matevosiana, wykładowcy na American University of Armenia, przed wybuchem wojny domowej w Syrii znajdowała się duża diaspora ormiańska. Rosja od dawna jest gwarantem bezpieczeństwa Armenii i status ten podkreśla obecność rosyjskiej bazy wojskowej w mieście Giumri, niedaleko granicy tureckiej.

Wesprzyj nas już teraz!

Ormianie niepokoją się jednak, że Rosjanie w miarę komplikowania się relacji w Syrii i wzrostu napięcia na linii Moskwa-Ankara, mogą chcieć wykorzystać bazę do prowadzenia kampanii przeciwko IS w Syrii.

Co więcej, jak zauważa Ter-Matevosian, kampania ta będzie wymagała coraz większych nakładów i „Armenia jako strategiczny sojusznik Rosji oraz członek OUBZ [Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, kierowanej przez Moskwę], może zostać poproszona o pomoc w walce z IS”.

Władze w Erewaniu podkreślają tymczasem, że nie chcą, by Armenia stała się „drugim Tadżykistanem”, który jeszcze w czasach ZSRR w latach 1979-1989  podczas interwencji rosyjskiej w Afganistanie, pełnił funkcję zaplecza wojskowego dla Rosjan. Obecnie Tadżykistan jako formalnie niezależne państwo boryka się z wielkim problemem dżihadystów, którzy próbują przedostać się z Afganistanu w głąb kontynentu, by mobilizować kaukaskich bojowników do walki z koalicją anty IS.

Gruzińska opinia publiczna z kolei, dotknięta agresją Rosji, chwali Ankarę za przeciwstawienie się Moskwie. Obecny rząd gruziński, który jest sojusznikiem Turcji, jeśli chodzi o współpracę energetyczną i cieszy się wsparciem Kremla –  niedawno próbował znormalizować stosunki po wojnie z Rosją – zajął bardziej ostrożne stanowisko.

Nikt nie potrzebuje kolejnego konfliktu z członkiem NATO – stwierdził gruziński minister obrony Tinatin Kidaszeli w telewizyjnym wystąpieniu. Kidaszeli wyraził przekonanie, że Turcja, jako odpowiedzialny gracz na arenie międzynarodowej, „podejmie kroki dyplomatyczne w celu utrzymania napięcia z Rosją w ryzach.”

Niektórzy obserwatorzy w Tbilisi mają nadzieję, że incydent z rosyjskim samolotem pomoże Gruzji w „ożywieniu starań” o członkostwo tego kraju w NATO.  Takiego zdania jest np. Giorgi Mchedliszvili, profesor stosunków międzynarodowych na International Black Sea University w Tbilisi, którego współzałożycielem jest Turcja.

Konflikt turecko-rosyjski stanowi głęboki problem dla Azerbejdżanu, państwa etnicznie bliskiego Turcji, notabene najbliższego sojusznika Ankary. Analitycy azerscy zastanawiają się, jak dalece Rosja posunie się w swojej agresji wobec Turcji i czy polityka Kremla odbije się także na sojusznikach Ankary.

Zaur Szirijew, niezależny analityk polityki zagranicznej w stolicy Azerbejdżanu, Baku, wyjaśnia, że rząd azerski próbuje lawirować pomiędzy Kremlem a Ankarą. Turcja stanowi bramę dla eksportu ropy i gazu azerskiego na Zachód. Z drugiej strony Baku ma wspólne plany z Iranem – sojusznikiem Rosji – dotyczące budowy rurociągu, którym miałaby popłynąć ropa do Europy.

Oczywiste jest, że Rosja nie może być alternatywą dla Turcji w dłuższej  perspektywie. Ale też Azerbejdżan nie może ryzykować zerwaniem relacji z Moskwą  – zauważył Szirijew.

Azerscy liderzy obawiają się, że Moskwa może „wziąć odwet na froncie w Górskim Karabachu”. Górski Karabach to separatystyczne terytorium – zamieszkałe w większości przez Ormian – o które walki toczą się od kilkudziesięciu lat między Azerbejdżanem a Armenią. Rosja pełni w sporze rolę mediatora.

26 listopada premier Turcji Ahmet Davutoglu celowo sprowokował Moskwę mówiąc, że Ankara zrobi „wszystko, co możliwe, aby uwolnić okupowane ziemie Azerbejdżanu”.

Prezydent Ilham Alijew i inni wysocy urzędnicy powstrzymują się od komentowania incydentu. – Jest to bardzo delikatna sytuacja dla Alijewa – tłumaczy Ter-Matevosian. – On nie chce opowiedzieć się po żadnej ze stron, ale społeczeństwo zdecydowanie popiera Turcję. Jeśli Turcja będzie go naciskać, Alijew nie będzie miał wyboru – dodał analityk.

Wszystkie trzy kraje kaukaskie mogą wynieść z tej sytuacji jakieś krótkoterminowe korzyści ekonomiczne. Eksport owoców i warzyw może wypełnić pustkę pozostawioną przez rosyjskie ograniczenia w handlu z Turcją. Gruzja, w szczególności może skorzystać ze wzrostu liczby turystów po tym, jak Moskwa ograniczyła liczbę połączeń lotniczych do Turcji i ostrzegła Rosjan przed wyjazdami do Turcji.

W dłuższej perspektywie – wg analityków – kraje Kaukazu mają znacznie więcej do stracenia niż zyskania w razie konfrontacji turecko-rosyjskiej.

Źródło: valuewalk.com., AS.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram