List Donalda Tuska do przywódców państw europejskich potwierdza aspiracje przewodniczącego Rady Europejskiej do pozostania na stanowisku na kolejną kadencję. Nie to stanowi jednak najważniejszy przekaz płynący z treści listu. Donald Tusk bowiem wyraźnie się boi i zaraża swoim strachem innych prominentnych polityków Unii Europejskiej.
„Wyzwania, wobec których stoi obecnie Unia Europejska, są groźniejsze niż kiedykolwiek od czasu podpisania traktatów rzymskich” – informuje przewodniczący RE. Jego zdaniem w Europie i na świecie pojawiły się niebezpieczne tendencje niespotykane w dotychczasowej historii zjednoczonej Europy. Tusk dzieli je na trzy „kategorie”.
Wesprzyj nas już teraz!
Pierwszą stanowią zagrożenia zewnętrzne „związane z nową sytuacją geopolityczną na świecie”. „Asertywność” Chin, agresja Rosji wobec Ukrainy i jej sąsiadów, radykalny islam destabilizujący sytuację na Bliskim Wschodzie i w Afryce oraz „niepokojące deklaracje nowej administracji amerykańskiej”. To wszystko, zdaniem Tuska, czyni przyszłość Europy „w wysokim stopniu nieprzewidywalną”.
„Po raz pierwszy w naszej historii coraz bardziej wielobiegunowy świat zewnętrzny staje się jawnie anty-europejski lub w najlepszym wypadku eurosceptyczny. Szczególnie zmiana w Waszyngtonie stawia Unię Europejską w trudnej sytuacji: nowa administracja zdaje się kwestionować ostatnie 70 lat amerykańskiej polityki zagranicznej” – pisze były polski premier.
Druga kategoria, to zagrożenia wewnątrz samej UE. Wzrost nastrojów anty-unijnych, nacjonalizm, ksenofobia i wszystko, co wynika z „narodowego egoizmu” osłabia Wspólnotę i daje możliwość atakowania instytucji europejskich.
Ostatnia kategoria to „stan ducha europejskich elit” zabijający wiarę w integrację i fundamentalne „wartości liberalnej demokracji”.
W dalszej części listu przewodniczący RE bardzo ogólnie przedstawia swoją wizję naprawy obecnej sytuacji. Nie proponuje jednak żadnego konkretnego pomysłu na rozwiązanie problemów. Powtarzanie haseł o dalszej integracji, o wartościach europejskich może świadczyć o tym, że Donald Tusk takiego pomysłu nie ma.
„Należy wyraźnie podkreślić, że rozpad UE nie doprowadziłby do przywrócenia mitycznej pełnej suwerenności jej krajów członkowskich, ale do realnego uzależnienia każdego z nich od wielkich potęg światowych: Stanów Zjednoczonych Rosji i Chin. Niezależni możemy być tylko razem” – twierdzi.
Obawy szefa RE podziela przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani. Zdaniem włoskiego polityka największe zagrożenie to Donald Trump i jego polityka migracyjna skupiająca w Europie coraz większe grono zwolenników. Unia zdaniem Tajaniego, posiada zupełnie inny system wartości niż USA.
List Donalda Tuska wywołał po raz kolejny dyskusję na temat jego przyszłości na obecnym stanowisku. „O liście pisały największe i najbardziej znane hiszpańskie i francuskie gazety. List Donalda Tuska zauważył też europarlament – cytowali go prounijni politycy, zarzucając eurosceptykom chęć rozbicia wspólnoty, u której podstaw są te wartości, o których przypomina Donald Tusk” – poinformował Jakub Sobieniowski w TVN24.
Z kolei premier Beata Szydło dość sceptycznie podeszła do całej sprawy: – Nie zgadzam się z tym, o czym pisze Donald Tusk w tym liście. Utwierdza mnie to jeszcze w przekonaniu tym bardziej, że Donald Tusk jest reprezentantem tych elit politycznych, które doprowadziły do poważnych kryzysów w Unii Europejskiej – powiedziała na środowej konferencji prasowej. Dodała, że Donald Tusk nie podzielił się żadną refleksją na temat Brexitu ani nie przedstawił żadnych deklaracji reform rozwijających Unię Europejską. – Ten list jest wyrazem tego, że Donald Tusk nie chce podejmować jakichkolwiek zmian w Unii Europejskiej, a więc chce betonować ten układ polityczny i gospodarczy, który doprowadził Unię do kryzysu – zakończyła premier Szydło.
źródła: onet.pl, tvn24.pl, niezalezna.pl
TK