15 października 2023

Tusk i Lewica stworzą rząd? Szkoda Polski

(Fot. Adam Chelstowski / Forum)

Jeśli Donald Tusk zostanie premierem, to nie mam wątpliwości, że w imię rewanżyzmu i spełniając przy tym oczekiwania globalnych instytucji, zaprowadzi w Polsce lewicową rewolucję. Musimy być czujni od samego początku. I patrzeć na ręce nowej władzy, by nie dopuścić do tego, by Polska, jako bastion normalności, w którym nadal tak silne są wartości cywilizacji łacińskiej, ostatecznie padła.

Jeżeli potwierdzą się wyniki sondaży exit poll – a to akurat może się zmienić i niewykluczone, że jutro zupełnie inaczej ocenimy te wybory – to wszystko wskazuje na to, że Polska stanie się ofiarą rewanżymu liberałów i radykalnej lewicy. Nie wierzę w słowa Donalda Tuska i Szymona Hołowni o powrocie „fajnej Polski”. Bardziej wierzę w to, co Tusk powiedział bardzo wyraźnie chwilę później: „będziemy pilnowali, by ten wynik się nie zmienił”. Za tymi słowami kryje się bowiem wyraźny sygnał, że ewentualnej zmiany rozkładu mandatów na niekorzyść opozycji Koalicja Obywatelska nie zaakceptuje.

Wierzę też jadowicie uśmiechającemu się Włodzimierzowi Czarzastemu, zapewniającemu, że oto lewica wraca do rządu. By dopełnić tej ponurej dla mnie deklaracji, wystarczy dodać, że w momencie, gdy to ogłaszał, stanęli za nim Robert Biedroń, Joanna Scheuring-Wielgus oraz Adrian Zandberg. Symbole, kolejno: homoseksualnej rewolucji, antyklerykalizmu i zamachu na naszą własność. Z postkomunistycznym wiarusem na czele. Czy trzeba czegoś więcej, by opisać, jaka może być Polska, jeśli potwierdzą się wyniki badań sondażowych?

Wesprzyj nas już teraz!

Przed oczami mam prezydenta USA, Joe Bidena, który chwilę po zaprzysiężeniu usiadł do stolika, by unieważnić wszystkie zmiany, jakie wprowadził Donald Trump, chcąc ograniczyć wpływy globalnych instytucji i lewicowej agendy w Waszyngtonie. Biden spektakularnie „odwołał” te zmiany, i wiele wskazuje na to, że Donald Tusk, wspierany przez brukselskie elity, dopingowany do rewanżu na PiS przez „gazetywyborcze” i swoich wyborców oraz zagrzewany przez Lewicę, zajmie się najpewniej bardzo szybko kwestią liberalizacji prawa do aborcji, redefiniowania małżeństwa i oddawania kolejnych obszarów naszej suwerenności za euro i dolary. To będzie nie jeden, ale kilka kubłów zimnej wody dla środowisk konserwatywnych. Choć wierzę głęboko, że Polacy, których nadal bardzo wielu pozostaje wiernych chrześcijańskim wartościom, tanio skóry nie sprzedadzą w obronie autentycznych wartości cywilizacji łacińskiej.

Rozczarował rzecz jasna wynik Konfederacji. PiS nie mógł uzyskać więcej, wszak w trakcie swoich rządów popełnił tyle błędów, że 200 mandatów powinien traktować jako hojny dar losu. Natomiast Konfa powinna była zrobić więcej, szczególnie, że jej głos protestu wydawał się w pierwszych tygodniach kampanii dość atrakcyjny. Co się stało, że partia deklarująca „wywrócenie stolika”, będzie co najwyżej spoglądać, jak inni przy tym stoliku się bawią? Przede wszystkim jej liderzy dali się porwać magii kilkunastoprocentowego poparcia i zdecydowali o stopniowym marszu w kierunku centrum. To sprawiło, że osłabł ich wolnorynkowy głos, zabrakło protestów wobec afery migracyjnej w rządzie Morawieckiego, stracili też orientację w sprytnie prowadzonym przez PiS konflikcie wokół tematu „Zielonej granicy”. Jedyne czym potrafili odpowiedzieć, to tanie umizgi Przemysława Wiplera to libertyńskich wyborców w „Gazecie Wyborczej”. Trudno było na tym zbudować dwucyfrowy wynik.

I na koniec sprawa referendum. Tutaj frekwencja raczej się nie zmieni i wynik głosować nie będzie wiążący. Z powodu bezmyślnej polaryzacji między PiS a KO straciliśmy, niestety, szanse na to, by zabezpieczyć Polskę przed kryzysem imigranckim i demontażem zapory na granicy polsko-białoruskiej. Nie wierzę w jakiś radykalny zwrot ewentualnego rządu opozycji w sprawie polityki wschodniej, ale wyobrażam sobie, że może się on ugiąć pod krzykami Ochojskiej i spółki i rozebrać zasieki na granicy z Białorusią. Obawiam się też, że Tusk w żadnym wypadku nie będzie w stanie postawić się pomysłowi narzucenia nam przez Brukselę liczby nielegalnych imigrantów. Wątpię, by zrobił to też skutecznie Morawiecki, ale wynik referendum dawał szansę na zasłanianie się wolą narodu.

Jednak i PiS, i KO zrobiły z referendum narzędzie prywatnej walki politycznej. Szkoda, ale zapewne – jeśli wyniki exit poll się potwierdzą – nie ostatni raz w kontekście polskich spraw napiszemy słowo „szkoda”.

Tomasz Figura

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij