Podczas V Kongresu Kobiet premier Donald Tusk wyraził swoje zdanie na temat związków partnerskich i opowiedział się za utrzymaniem obecnych przepisów prawa aborcyjnego. W swoim wystąpieniu premier przedstawił niejako „raport” z realizacji postulatów poprzedniego Kongresu. Powiedział, że sam wie, iż to, co udało się zrealizować, to mało i na pewno nie cieszy zebrane na kongresie panie.
Anna Zawadzka, działaczka środowiska homoseksualnego (tzw. LGBT) spytała Tuska kiedy wprowadzi związki partnerskie. Odpowiadając na pytanie, premier powiedział: – Nie jestem zdeklarowanym zwolennikiem najbardziej progresywnych projektów z różnych względów. Przede wszystkim z tego tytułu, że bardzo obawiam się także skutków społecznych i publicznych – powiedział Tusk.
Wesprzyj nas już teraz!
W jego ocenie, prace nad zmianami ustawowymi powinny być prowadzone tak, by nie powodowały agresji, a obecnie w Polsce kluczowe jest „wychowanie wszystkich Polaków do maksymalnej tolerancji i zrozumienia dla faktów odmienności, nie tylko o charakterze seksualnym”. – Wydaje się, że zbyt forsowne tempo niektórych zmian może doprowadzić do skutków odwrotnych. Ja się tego obawiam – powiedział premier i dodał: – Ustawa o związkach partnerskich wymaga nie tylko większości w parlamencie, lecz również faktycznej i to przygniatającej większości wśród Polaków. Nie jest sztuką rozpętać bój o dość radykalne projekty po to, żeby ten bój w parlamencie przegrać, ale co gorsza, żeby przegrać pewną ideę wychowania do szacunku dla odmienności, także wśród innych ludzi. Jeśli ktoś będzie przesadzał w tej kwestii, to przyniesie to odwrotne od zamierzonych skutki.
Tusk powołał się na rozmowy z sędziami Trybunału Konstytucyjnego i wyjaśnił, że wprowadzenie związków partnerskich jest skomplikowane ze względu na konstytucyjny zapis, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. – Nie byłoby gorszego scenariusza, niż radykalny projekt dotyczący związków partnerskich uznany przez Trybunał Konstytucyjny za sprzeczny z konstytucją, bo to by zamroziło ten problem nie na lata, a być może na dziesiątki lat – zaznaczył. Jak powiedział szef rządu, w najbliższych 10-15 latach nie znajdzie się w parlamencie większość zdolna zmienić konstytucję na rzecz radykalnych rozwiązań dla związków partnerskich. – Powiem więcej, jeśli można się czegoś obawiać, także wtedy, jeśli będziemy przesadzali z tempem, że będzie dokładnie odwrotnie – że znajdzie się w parlamencie większość konstytucyjna, która da tak do wiwatu, że będziemy żałowali, że się w ogóle podjęliśmy tego wysiłku, do końca życia – powiedział Tusk.
Premier odniósł się także do ustawy dotyczącej możliwości zabijania dzieci nienarodzonych. Przyznał, że nie jest zwolennikiem liberalizacji ustawy aborcyjnej. – Ja nie będę w tej kwestii się angażował. Jestem zwolennikiem utrzymania status quo – mówił.
Źródło: rp.pl
pam