Premier Donald Tusk zapowiedział, że od 2015 r. wszystkie sześciolatki zostaną objęte obowiązkiem szkolnym. W 2014 roku do szkół zostaną obowiązkowo wysłane dzieci urodzone między styczniem a lipcem 2008 roku, zaś w 2015 te, które urodziły się między lipcem a grudniem.
Tusk – odsłaniając swoją nową, szytą na potrzeby mediów twarz polityka wspierającego rodzinę – zapowiedział również, że wszystkie matki, które urodziły dziecko w 2013 r. mogą wystąpić o roczny urlop macierzyński. To zmiana wobec wcześniejszych absurdalnych przepisów, które uprzywilejowywały jedynie te kobiety, które urodziły po 18 marca. Zarządził również opłatę 1 zł za każdą ponadprogramową godzinę w przedszkolach.
Wesprzyj nas już teraz!
Mówiąc o proteście tzw. „matek pierwszego kwartału”, szef rządu stwierdził, że „wielkie wrażenie zrobiła [na nim] nie tylko determinacja matek i ojców pierwszego kwartału, ale także kultura tego dialogu”. Co więc z determinacją rodziców, którzy nie chcą posyłać swych pociech do szkół w wieku sześciu lat? Czy była za słaba? Czy kultura dialogu tych matek i ojców, którzy zaangażowali się w liczne kampanie społeczne w ostatnich miesiącach nie spełniła standardów premiera?
Na te pytania premier zapewne nie odpowie. Do tej pory bowiem nie opowiedział naszej redakcji na pytania w sprawie 70 tys. podpisów przeciwko związkom partnerskim oraz celom jego wizyty w Nigerii. Ale z takimi wątpliwościami już wkrótce mogą udać się do Donalda Tuska rodzice, oburzeni irracjonalną decyzją o obowiązku szkolnym sześciolatków. Spoty telewizyjne, strony internetowe i stowarzyszenia które tworzyli, nie przekonały demokratycznie wybranej władzy. Co ją przekona? Protesty na ulicach?
Już w maju ulicami ponad stu polskich miast przejdą Marsze dla Życia i Rodziny. Rok temu – gdy odbyły się w pięćdziesięciu miastach – szeroko relacjonowały je media. W tym roku marszów będzie dwa razy więcej, bo i powodów do zmartwień – jak widać po polityce premiera – rodzice mają z roku na rok coraz więcej.
kra